Ludwig Von Mises

Ludzkie działanie


Скачать книгу

je z całkowitym lekceważeniem praw ekonomii.

      Nie sposób zrozumieć historii myśli ekonomicznej, jeśli się przeoczy to, że ekonomia jako taka stanowi wyzwanie wobec próżności rządzących. Ekonomista nigdy nie stanie się ulubieńcem autokratów i demagogów. W ich oczach zawsze będzie intrygantem, a im bardziej są przekonani o słuszności jego obiekcji, tym bardziej go nienawidzą.

      Wobec tak zaciekłych ataków warto zwrócić uwagę na to, że kategoria ludzkiego działania, która stanowi punkt wyjścia wszelkich rozważań z dziedziny prakseologii i ekonomii, jest odporna na wszelką krytykę i sprzeciwy. Żadne wydarzenia historyczne ani dane doświadczalne nie mogą podważyć twierdzenia, że ludzie świadomie zmierzają do określonych celów. Żadne dywagacje na temat irracjonalności, niezgłębionych zagadek duszy ludzkiej, spontaniczności fenomenu życia, automatyzmów, odruchów i tropizmów nie są w stanie obalić twierdzenia, że człowiek używa rozumu w celu spełnienia swoich potrzeb i pragnień. Prakseologia i ekonomia, opierając się na niewzruszonym fundamencie kategorii ludzkiego działania, drogą dyskursywnego rozumowania dochodzą stopniowo do kolejnych odkryć. Formułują precyzyjnie założenia i opisują warunki, by zbudować system pojęć i wyprowadzić z nich wnioski za pomocą niepodważalnych logicznie operacji myślowych. Wobec osiągniętych w ten sposób wyników można przyjąć tylko dwie postawy: albo wskazać błędy logiczne w ciągu dedukcyjnych rozumowań, które doprowadziły do tych rezultatów, albo uznać, że rozumowania są poprawne i zasadne.

      Wykazywanie, że życie i rzeczywistość są nielogiczne, byłoby bezcelowe. Życie i rzeczywistość nie są ani logiczne, ani nielogiczne; są po prostu dane. Jednakże logika jest jedynym dostępnym człowiekowi narzędziem umożliwiającym ich poznawanie. Nie ma sensu wykazywanie, że życie i historia nie dadzą się pojąć i opisać, a ludzki rozum nigdy nie pojmie ich istoty. Krytycy popadają w sprzeczność, gdy wypowiadają twierdzenia o tym, co nie da się opisać, a jednocześnie rozwijają teorie – oczywiście fałszywe – na temat tego, co niezgłębione. Wiele zjawisk pozostaje poza zasięgiem ludzkiego umysłu. Jeśli jednak człowiek jest zdolny zdobywać jakąś wiedzę, choćby ograniczoną, to osiąga ją wyłącznie dzięki rozumowi.

      Nie mniej jałowe są próby przeciwstawienia rozumienia i twierdzeń ekonomii. Sfera rozumienia historycznego obejmuje tylko te zagadnienia, których inne nauki nie mogą do końca wyjaśnić. Rozumienie nigdy nie może być sprzeczne z teoriami wypracowanymi przez nauki pozahistoryczne. Rozumienie może służyć tylko po pierwsze ustaleniu, że ludzie byli motywowani do działania przez określone idee oraz dążyli do określonych celów i stosowali do ich realizacji określone środki, a po drugie pokazaniu doniosłości różnych czynników historycznych tam, gdzie nie mogą tego uczynić nauki pozahistoryczne. Rozumienie nie uprawnia współczesnego historyka do twierdzenia, że egzorcyzmy były odpowiednią metodą leczenia krów, ani do utrzymywania, iż prawa ekonomii nie obowiązywały w starożytnym Rzymie albo w imperium Inków.

      Człowiek jest istotą omylną. Poszukuje prawdy, to znaczy najodpowiedniejszego sposobu pojmowania rzeczywistości, na jaki pozwala mu struktura jego umysłu i rozumu. Nie jest wszechwiedzący. Nigdy nie może być całkowicie pewien, że nie pobłądził w swoich dociekaniach i że to, co uważa za niepodważalną prawdę, nie jest fałszem. Jedyną rzeczą, którą człowiek może w tej sytuacji zrobić, jest nieustanne weryfikowanie swoich teorii. Dla ekonomisty oznacza to prześledzenie wszystkich twierdzeń aż do ich niepodważalnej i pewnej podstawy – kategorii ludzkiego działania – i skrupulatne zbadanie wszystkich założeń, a także wnioskowań prowadzących od tej podstawy do analizowanego twierdzenia. Owa procedura nie gwarantuje, że uniknie się błędu. Bez wątpienia jednak jest najskuteczniejszą metodą pozwalającą się go ustrzec.

      Prakseologia, a więc również ekonomia, jest systemem dedukcyjnym. Swoją siłę czerpie z kategorii działania – podstawy swoich rozumowań dedukcyjnych. Żadne twierdzenie ekonomii nie może być uznane za poprawne, jeśli nie wiąże go z tym fundamentem ciąg niepodważalnych wnioskowań. Twierdzenie pozbawione takiego powiązania jest arbitralne i osadzone w próżni. Nie sposób jest zajmować się jakimś działem ekonomii, jeśli nie traktuje się go jako części systemu wiedzy o działaniu.

      Nauki empiryczne zajmują się najpierw zdarzeniami, a potem przechodzą od tego, co wyjątkowe i jednostkowe, do tego, co bardziej ogólne. Takie podejście pozwala na specjalizację bez konieczności pamiętania o całej dziedzinie badań. Ekonomista nie może być specjalistą. Rozpatrując każdy problem musi mieć zawsze na uwadze cały system.

      Historycy często grzeszą przeciwko tej zasadzie. Z łatwością wygłaszają twierdzenia ad hoc. Niekiedy nie zauważają, że związek przyczynowy jest częścią całego kompleksu zjawisk. Daremne są ich wysiłki, by zbadać rzeczywistość, nie nawiązując w ogóle do tego, co lekceważą jako z góry założone poglądy. W istocie zaś nieświadomie przyjmują popularne doktryny od dawna zdemaskowane jako błędne i wewnętrznie sprzeczne.

      11. Ograniczenia pojęć prakseologicznych

      Kategorie i pojęcia prakseologiczne mają służyć zrozumieniu ludzkiego działania. Stają się one wewnętrznie sprzeczne i tracą sens, jeśli próbuje się je zastosować do warunków innych niż te, które dotyczą ludzkiego życia. Naiwny antropomorfizm pierwotnych religii jest czymś nie do przyjęcia dla umysłu filozoficznego. Równie nieprzekonujące są wysiłki filozofów zmierzające do opisania za pomocą pojęć prakseologii właściwości bytu absolutnego, wolnego od wszelkich ograniczeń i słabości ludzkiego istnienia.

      Filozofowie i teologowie scholastyczni, a także oświeceniowi teiści i deiści wyobrażali sobie byt absolutny jako istotę doskonałą, niezmienną, wszechmocną i wszechwiedzącą, a mimo to planującą i działającą, realizującą cele i używającą środków do ich osiągnięcia. Tymczasem działanie można przypisać jedynie istocie, która odczuwa niezadowolenie, a powtarzane działanie tylko takiej istocie, która nie dysponuje środkami pozwalającymi raz na zawsze usunąć dyskomfort. Byt działający jest z czegoś niezadowolony, nie jest więc wszechmocny. Gdyby był zadowolony, nie działałby, a gdyby był wszechmocny, to dawno już usunąłby przyczynę swojego dyskomfortu. Istota wszechpotężna nie musi wybierać między różnymi stopniami dyskomfortu. Nie musi się godzić na mniejsze zło. Wszechmoc oznaczałaby możność realizowania wszystkich potrzeb i osiągania pełnego zadowolenia bez konieczności respektowania jakichś ograniczeń. Takie cechy kłócą się jednak z samym pojęciem działania. Dla istoty wszechmocnej nie istnieją kategorie celu i środków. Człowiek jej nie ogarnia, nie rozumie. Każdy „środek” daje istocie wszechmocnej nieograniczone możliwości, może być przez nią użyty do osiągnięcia dowolnego celu. Każdy cel może być osiągnięty bez użycia jakichkolwiek środków. Konsekwentne rozważanie wszechmocy i wyprowadzanie z tego pojęcia ostatecznych logicznych wniosków przekracza możliwości ludzkiego umysłu. Pojawiają się nierozwiązywalne paradoksy. Czy istota wszechmocna może zrealizować coś, na co później nie będzie miała wpływu? Jeśli tak, to jej wszechmoc byłaby ograniczona, a więc nie byłaby to istota wszechmocna. Jeśli z kolei nie może czegoś takiego zrealizować, to tym samym nie jest wszechmocna.

      Czy wszechmoc i wszechwiedza dają się pogodzić? Wszechwiedza oznacza, że wszystkie przyszłe zdarzenia są już nieodwołalnie ustalone. Jeśli istnieje wszechwiedza, to niemożliwa jest wszechmoc. Niemożność odmienienia z góry ustalonego biegu rzeczy ograniczałaby moc wszystkich działających podmiotów.

      Działanie jest przejawem siły i zdolności kierowania, które mają swoje ograniczenia. Podejmuje je człowiek podlegający ograniczeniom związanym z możliwościami umysłu, fizjologią ciała, zmiennością otoczenia oraz niedoborem zasobów, od których zależy jego pomyślność. Nie ma sensu odwoływać się do niedoskonałości i słabości człowieka, jeśli chcemy osiągnąć coś absolutnie doskonałego. Już samo pojęcie absolutnej doskonałości