żyjącej w społeczeństwie. Nie wolno jednak krytykować tych zmian, posługując się argumentami ewolucyjnymi lub biologicznymi. Twarde pięści i wojowniczość człowieka pierwotnego były dla niego równie pożyteczne jak dla współczesnego człowieka przydatna jest biegłość w arytmetyce i umiejętność poprawnego pisania. Nazywanie naturalnymi i właściwymi ludzkiej naturze tylko tych umiejętności, które były użyteczne dla człowieka pierwotnego, a potępianie talentów i umiejętności tak bardzo potrzebnych człowiekowi cywilizowanemu – jako oznak degeneracji i biologicznego upadku – jest czymś zupełnie arbitralnym i niewątpliwie sprzecznym ze wszelkimi kryteriami biologicznymi. Postulowanie, aby człowiek powrócił do fizycznych i intelektualnych cech swoich przodków, jest tak samo nierozsądne jak żądanie, żeby zaniechał wyprostowanej postawy i odzyskał ogon.
Warto zauważyć, że ci, którzy szczególnie głośno wychwalali zalety dzikich popędów naszych barbarzyńskich przodków, byli tak słabego zdrowia, iż ich organizmy nie zniosłyby trudów „niebezpiecznego życia”. Nietzsche, jeszcze zanim zapadł na chorobę umysłową, był tak chory, że nie szkodził mu jedynie klimat Engadyny i niektórych rejonów Włoch. Nie byłby w stanie stworzyć swoich dzieł, gdyby cywilizowane społeczeństwo nie zapewniło jego delikatnym nerwom ochrony przed brutalnością życia. Głosiciele przemocy pisali swoje książki w zaciszu „burżuazyjnego bezpieczeństwa”, którym gardzili i które wyszydzali. Mogli publikować różne agitatorskie teksty, ponieważ liberalizm, którym pogardzali, zapewniał wolność prasy. Znaleźliby się w rozpaczliwym położeniu, gdyby musieli zrezygnować z dobrodziejstw cywilizacji wyśmiewanej przez ich filozofię. Przypomnijmy choćby nieśmiałego Georges’a Sorela, który tak daleko posunął się w swojej pochwale brutalności, że oskarżył nowoczesny system szkolnictwa o osłabianie w człowieku jego wrodzonych skłonności do przemocy!97
Można uznać, że cechami wrodzonymi człowieka pierwotnego były jego inklinacje do zabijania, niszczenia oraz skłonność do okrucieństwa. Możemy też założyć, że w warunkach, jakie panowały za jego czasów, skłonność do agresji i mordowania sprzyjała zachowaniu życia. Kiedyś człowiek był brutalnym zwierzęciem. (Nie ma tu potrzeby dociekać, czy człowiek prehistoryczny był mięsożercą, czy roślinożercą). Nie zapominajmy jednak, że był on zwierzęciem fizycznie słabym. Nie mógłby sprostać wielkim drapieżnikom, gdyby nie dysponował specyficzną bronią – rozumem. Człowiek jest istotą rozumną, dzięki czemu nie ulega od razu każdemu impulsowi, lecz postępuje zgodnie z rozsądkiem; trudno to nazwać czymś nienaturalnym z zoologicznego punktu widzenia. Zachowanie racjonalne oznacza, że jeśli człowiek znajdzie się w sytuacji, w której nie będzie mógł zaspokoić wszystkich swoich popędów, pragnień i potrzeb, to zrezygnuje z zaspokojenia tych, które uzna za najmniej pilne. Żeby nie zagrozić funkcjonowaniu współpracy społecznej, człowiek musi powstrzymywać się od zaspokajania tych pragnień, których spełnienie przeszkodziłoby w ustanowieniu społecznych instytucji. Nie ulega wątpliwości, że takie wyrzeczenie jest przykre. Jednakże człowiek dokonał wyboru. Zrezygnował z zaspokajania pragnień, które były nie do pogodzenia z życiem społecznym, i dał pierwszeństwo tym pragnieniom, które nie mogą być zrealizowane poza systemem podziału pracy lub są w tym systemie realizowane z lepszym rezultatem. Wkroczył na drogę cywilizacji, współpracy społecznej i bogactwa.
Nie jest to decyzja nieodwołalna i ostateczna. Wybór dokonany przez ojców nie ogranicza możliwości wyboru synów, którzy mogą zmienić przyjęte przez nich rozwiązania. W dowolnym momencie mogą dokonać przewartościowania wartości i wybrać barbarzyństwo zamiast cywilizacji lub, jak mówią niektórzy autorzy, duszę zamiast intelektu, mity zamiast rozumu, przemoc zamiast pokoju. Muszą jednak wybierać. Niemożliwa jest jednoczesna realizacja dwóch sprzecznych ze sobą modeli postępowania.
Nauka, ze względu na swoją neutralność wobec wartości, nie potępia zwolenników wiary w przemoc za to, że aprobują straszliwe, zbrodnicze metody i okrucieństwa sadyzmu. Sądy wartościujące są subiektywne, a społeczeństwo liberalne zapewnia każdemu prawo do swobodnego wyrażania przekonań. Cywilizacja nie wykorzeniła pierwotnej skłonności do agresji, żądzy krwi i okrucieństwa, które charakteryzowały człowieka w czasach prehistorycznych. U wielu cywilizowanych ludzi skłonności te są uśpione i eksplodują, gdy tylko wyzbędą się hamulców nakładanych przez cywilizację. Pamiętamy niesłychane okrucieństwa, których dopuszczali się naziści w obozach koncentracyjnych. W gazetach czytamy o odrażających zbrodniach świadczących o ukrytym popędzie do bestialstwa. Największe powodzenie mają te powieści i filmy, które opowiadają o krwawych aktach przemocy. Walki byków i kogutów przyciągają tłumy.
Jeżeli ktoś mówi, że motłoch jest żądny krwi (co i jego dotyczy), to pewno tak jest, podobnie jak wtedy, gdy utrzymuje, że człowiek pierwotny czerpał rozkosz z zabijania. Popełnia jednak błąd, polegający na lekceważeniu tego, że zaspokajanie takich sadystycznych pragnień zagraża istnieniu społeczeństwa. Myli się także, kiedy twierdzi, że „prawdziwą” cywilizację i „dobre” społeczeństwo zawdzięczamy ludziom, którzy bez zahamowań oddawali się pasji przemocy, zabijania i okrucieństwa. Nie ma też racji, głosząc, że tłumienie instynktownej potrzeby brutalności zagraża ewolucji ludzkości i że zastąpienie humanitaryzmu barbarzyństwem uratowałoby człowieka przed degeneracją. Społeczny podział pracy i współpraca opierają się na ugodowym sposobie rozstrzygania sporów. Nie jest tak, jak powiedział Heraklit, że „walka jest ojcem wszystkich rzeczy”; to pokój jest źródłem wszystkich relacji społecznych. Oprócz żądzy krwi człowiek ma jeszcze inne wrodzone pragnienia. Jeśli chce je zaspokoić, musi zrezygnować z zaspokajania popędu zabijania. Aby jak najlepiej zadbać o swoje życie i zdrowie i cieszyć się nimi jak najdłużej, musi zrozumieć, że poszanowanie dla życia i zdrowia innych jest skuteczniejszą metodą osiągnięcia tego celu niż postępowanie nacechowane lekceważeniem tych wartości. Można ubolewać nad tym stanem rzeczy, nie odmieni to jednak twardej rzeczywistości.
Bezcelowe jest zaprzeczanie tym faktom za pomocą argumentów odwołujących się do irracjonalności. Instynktowne popędy nie poddają się badaniu rozumowemu, ponieważ rozum zajmuje się wyłącznie środkami prowadzącymi do celu, a nie ostatecznymi celami. Człowiek różni się od zwierząt właśnie tym, że nie ulega bezwolnie każdemu popędowi. Człowiek używa rozumu, żeby dokonać wyboru między sprzecznymi pragnieniami i zdecydować, które z nich ma być zaspokojone.
Nie wolno mówić masom: „Folgujcie swemu popędowi zabijania. Jest ono rzeczą prawdziwie ludzką i zapewni wam dobrobyt”. Należy tak mówić: „Jeśli zaspokoicie żądzę krwi, będziecie musieli zrezygnować z zaspokojenia wielu innych potrzeb. Chcecie jeść, pić, mieszkać w ładnych domach, ubierać się i robić mnóstwo innych rzeczy, które są możliwe wyłącznie dzięki społeczeństwu. Nie możecie mieć wszystkiego. Musicie wybierać. Niebezpieczeństwa życia i szaleństwa sadyzmu mogą wam sprawiać przyjemność, ale są nie do pogodzenia z bezpieczeństwem i dostatkiem, których też nie chcielibyście utracić”.
Prakseologia jako nauka nie może wkraczać w sferę prawa jednostki do wyboru i działania. Ostateczne decyzje należą do działających ludzi, nie do teoretyków. Znaczenie tej nauki dla życia i działania nie polega na ustalaniu treści sądów wartościujących, lecz na poznaniu warunków, w których człowiek musi działać, oraz wyjaśnieniu skutków różnych rodzajów działania. Prakseologia daje działającemu człowiekowi do dyspozycji wszelkie informacje, których potrzebuje, żeby móc dokonywać wyborów z pełną świadomością ich skutków. Można powiedzieć, że przygotowuje zestawienie kosztów i zysków. Nie podołałaby temu zadaniu, gdyby miała pominąć w swoich rozważaniach któryś z elementów mających wpływ na wybory i decyzje człowieka.
Niektórzy dzisiejsi antyliberałowie, zarówno prawicowi, jak