już bezklasowe społeczeństwo. Nic też dziwnego, że pierwsze próby stworzenia Huxleyowskiego „nowego, wspaniałego świata” miały charakter utopijny i były mało konkretne, zbliżając się raczej do koncepcji T. Morusa czy T. Campanelli niż wymagań współczesnego świata. Jednak i one spełniły swój cel, gdyż sugerowały gwałtowne i radykalne odcięcie się od przeszłości. Tylko na gruzach „starego” miasta można było zacząć budować „nowe miasto”, miasto powszechnej szczęśliwości.
Bardziej zbliżone pomysły i koncepcje zaczęły dojrzewać na szeroką skalę dopiero w okresie międzywojennym. Związane to było nie tylko z nowymi możliwościami technologicznymi czy też finansowymi, lecz przede wszystkim z zapotrzebowaniem ideologicznym na nie. Coraz bardziej świadome swych praw społeczeństwo pod wpływem ruchów socjalistycznych zaczęło domagać się realizacji swoich postulatów. Miasto i jego przestrzeń nadawało się do tego znakomicie. Nic też dziwnego, że okres ten zaowocował wieloma projektami i koncepcjami miejskimi. W Anglii, w wyniku zetknięcia się tradycji lokalnej (Ruskin, Howard, Geddens) z kulturą kontynentalną, doszło pod koniec lat trzydziestych do najpełniejszego tego typu przedsięwzięcia w Europie, to jest zagospodarowania przestrzennego kraju. W pierwszym rzędzie przystąpiono do modernizacji najbardziej przeludnionego i pozbawionego kompleksowych rozwiązań miasta jakim był wówczas Londyn. Już w 1944 r. został zaaprobowany projekt, zakładający uporządkowanie obszaru tzw. green belt, poprzez zwiększenie jego zaludnienia. W tym celu zaproponowano utworzenie, z inicjatywy państwa kilku nowych miast poza jego granicami (ryc. 13).
Ryc. 13. Miasto-ogród Hampstead koło Londynu (R. Harbison 2001, s. 100).
Budowę kolejnych new town rozpoczęto w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Powołane w tym celu przez państwo instytucje (tzw. Development Corporation), miały zajmować się opracowaniem planów urbanistycznych, zakupem, zagospodarowaniem i sprzedażą terenów. W ten sposób znalazło miejsce zamieszkania kilka milionów osób, bez konieczności nadwerężenia budżetu państwa, a nawet z niewielkim dla niego zyskiem.
Drugim krajem w Europie, który podjął po II wojnie światowej radykalną próbę modernizacji przestrzeni miejskiej była Francja (ryc. 14). Podobnie jak angielskie, również wzorce francuskie stały się wzorem dla innych państw, m. in. Belgii, Holandii. We Francji odbudowa miast rozpoczęła się w warunkach pewnego zacofania kulturalnego oraz instytucjonalnego. Dopiero w okresie V Republiki państwo aktywnie zaangażowało się w sprawę urbanizacji. Najlepszym tego przykładem są tzw. Zones a` urbaniser en priorité (ZUP), powstałe w 1958 r. Projekt ten zakładał ograniczenie wielkich miast do 100 000 mieszkańców. Był jednak w sumie dość konwencjonalny w zakresie typologii oraz rezultatów przestrzennych. Zaprojektowane w latach 1965-1970 nowe miasta (pięć wokół Paryża, cztery w okolicach Lille, Rouen. Lyonu i Marsylii) włączone zostały do ogólnokrajowego planu modernizacji aglomeracji paryskiej i odciążenia jej poprzez tzw. metropolie równowagi (Lille – Rouboix – Turcoing, Nancy – Metz – Strasburg, Lyon – St. Etienne, Marsylię, Tuluzę, Bordeaux, Nantes)
Ryc. 14. Paryż. Plan kierunkowy zagospodarowania regionu paryskiego z 1968 r.; zakreskowano cztery „villes nouvelles” (L. Benevolo 1995, s. 220).
Natomiast w krajach wschodnioeuropejskich, fakt racjonalizacji ziemi nie tylko nie przyczynił się do poprawy wyglądu miast, ale wręcz zmniejszył ich historyczny charakter, pozbawiając logiki ogólne i szczegółowe rozwiązania. Wszechmocne państwo, odpowiedzialne za rozplanowanie przestrzeni i pozbawione konfrontacji z antagonistycznymi przedsięwzięciami prywatnymi, podejmuje arbitralne i niczym nie uzasadnione decyzje. W swojej działalności na każdym polu kieruje się w gruncie rzeczy irracjonalnymi założeniami filozoficznymi (walką klas, dominującą rolą partii itp.), które w praktyce prowadziły do chaosu w przestrzeni miejskiej. Wielkie skupiska, zaprojektowane w sposób dowolny przez architektów, nie musiały dostosowywać się do potrzeb wzmożonego ruchu i handlu, są brzydkie i nie wytrzymują próby czasu (ryc. 15) mimo wysiłków zmierzających do racjonalnego planowania odgórnego. Było to widoczne przede wszystkim w Polsce, tu nie udało się uniknąć rażących błędów. Planowanie to nie było w stanie zastąpić przestrzennej struktury technicznej. Nawet najbardziej celowe działania, na przykład zmierzające do zapewnienia mieszkania każdej rodzinie, napotykały na barierę technologiczną, organizacyjną, nie mówiąc już o ekonomicznej, czyli braku kapitału. W krajach realnego socjalizmu sprawdzała się stara prawda, że „dobrymi chęciami jest wybrukowane piekło”. Nic też dziwnego, że gdy tylko przestała istnieć po 1989 r. polityczna przykrywka dych dokonań, ich rezultaty przedstawiały katastrofalny obraz. Składa się nań zniszczone środowisko naturalne i kulturowe, rozległe tereny miejskie z dosłownie rozpadającymi się wieżowcami, niezagospodarowane przestrzenie publiczne, brak autonomii życia w dużych i małych miastach. Miasta straciły również charakter ważnej ze społecznego punktu widzenia przestrzeni semantycznej. Generują i przesyłają sprzeczne pod względem treści i formy komunikaty, dezorganizujące świadomość mieszkańców. Odbudowa przestrzeni miejskiej w krajach postkomunistycznych jest niezwykle złożonym procesem. Zburzyć wytworzony przez wieki ład miejski było bardzo łatwo, natomiast powrócić do tradycji europejskiej jest niezwykle trudno. Choćby z tego względu, że jeszcze nikt tego trudu nie podjął w dziejach cywilizacji europejskiej, przynajmniej nie w takim zakresie i skali.
Ryc. 15. Moskwa. Projekt otoczenia miasta satelitami; S. Szestakow 1921-1924 (H. Sawczuk-Nowara 1985, s. 226).
Dziś, gdy integracja ekonomiczna i kulturowa krajów Europy Wschodniej i Zachodniej staje się rzeczywistością, miasta mają do odegrania ważną rolę. Jak niegdyś, u zarania cywilizacji, miasta są uosobieniem i w pewnym sensie przedłużeniem trwałych, liczących całe stulecia procesów, leżących u podstaw europejskiej historii. Wyrażają lub raczej strzegą wartości autonomii lokalnych, powstałych we wczesnym średniowieczu, i wartości narodowych, potwierdzonych w ciągu ostatnich pięciuset lat. Sprawują te same funkcje co autonomiczne układy miejskie, obejmując swym zasięgiem czasem nawet ten sam obszar. Tak jak w przeszłości niosą przesłanie o złożoności i kruchości ludzkiej egzystencji, wpiętej między sacrum i profanum. Miasta są też potwierdzeniem podstawowego prawa jednostki czyli prawa do wolności. Wolnym być to, jak naucza Jan Paweł II, chcieć i móc czynić to co warto. I to jest osnowa humanistycznego oblicza miasta.
Miasta europejskie są też sposobem pojmowania historii oraz historyczności, która jest rdzeniem wszelkiej świadomości kulturowej. Historia osadzona w krajobrazach miejskich, w zachowaniach ludzi, w pamięci zbiorowej, w cmentarzach i w tradycyjnych przekazach. Są one zarazem odtwarzane, przetwarzane i przekazywane przez wieki w zwyczajach, w rzeczach niekiedy bardzo intymnych, które dzieją się w stosunkach między pokoleniami, w obrębie rodzin. Miasto zaświadcza więc, że wspólnota historii jest wspólnotą kultury na wszystkich jej poziomach.
Dzieje cywilizacji europejskiej dowodzą, że bogactwo duchowe naszego kontynentu tkwiło od stuleci w jego różnorodności. Wynikało to z mnogości i rozmaitości narodów i przekazów kulturowych, które jednak opierały się na wspólnych tradycjach i wyrastały z tych samych korzeni. Cała kultura Europy została ukształtowana przez filozofię grecką, prawo rzymskie i religię chrześcijańską. Na jej kształt materialny i duchowy miały wpływ w jednakowym stopniu humanizm, Odrodzenie, jak też Oświecenie i nauka współczesna. Przez wieki Europa stanowiła też cywilizacyjne centrum, które tworzyło historię i określało jej bieg. Rola Europy w świecie jest istotna i nadal taka pozostanie, jednak pod warunkiem, ze wspólne wartości, które przetrwały mimo historycznych