momentach pozwalałam sobie mówić do niego po imieniu.
Uśmiechnął się na widok moich różowych słoników. Widziałam rozbawienie w jego oczach.
– Idę do biblioteki coś poczytać. – Zrobiłam unik, chociaż wiedziałam, że to nic nie da.
– Proszę, chodź do łóżka – powiedział delikatnie. – PROSZĘ! – dodał z naciskiem, widząc moje niezdecydowanie.
Westchnęłam i podeszłam do tego olbrzymiego łoża, wślizgując się pod kołdrę na samym brzegu.
– Czy ty mi nie ufasz, KALO? – zapytał widząc, co wyprawiam.
– Przecież wiesz, że tak, Panie.
– Więc przytul się do mnie i pozwól mi się sobą nacieszyć.
Wtuliłam się w jego ramię, a on przygarnął mnie mocno do siebie.
– Nawet nie wiesz, KALO, jak mi ciebie brakuje. Twojej mądrości, twojej radości życia, tego żywiołu, jakim jesteś i twojego cudownego ciała. Wiesz, jak cię kocham.
– A co z IZABEL? Jakie są twoje uczucia do niej? – przystopowałam go.
– Bardzo mocne – powiedział z uczuciem. – Myślałem, że po tobie nie zdołam już nikogo darzyć miłością. Ale ona mnie pokonała. Jest taka słodka i bezbronna. Jednak IZABEL to IZABEL, a ty to ty. Zagościłaś w moim sercu od pierwszego spotkania i zostaniesz tam na zawsze. Nic tego nie zmieni.
– Wiesz, że ja też bardzo cię kocham, Panie – powiedziałam uczciwie.
– Wiem! Ale jak brata, jak przyjaciela, a nie jak mężczyznę. Pogodziłem się z tym, zwróciłem ci przecież wolność. Chociaż na początku było ciężko – wytrwałem. Kilka razy już tak niewiele brakowało, abym się złamał i zniewolił cię, zmuszając do bycia ze mną – przyznał. – Na całe szczęście zwalczyłem to. Świadomość, że mogłabyś mnie za to znienawidzić, dodawała mi siły, by nad sobą zapanować. IZABEL była dla mnie wybawieniem. Dziękuję ci za nią.
Popatrzyłam w jego oczy zszokowana! Pierwszy raz wyznał, jak bolesne było dla niego nasze rozstanie. Zrobiło mi się ciężko na duszy. Byłam powodem jego cierpienia, a przecież nigdy tego nie chciałam.
– Przepraszam – szepnęłam skruszona. – Nie chciałam cię, Panie, tak zranić.
– KALO, nie przepraszaj mnie. Przecież to nie twoja wina. Nie da się narzucić uczuć, których nie ma. Najważniejsze, że mogę na ciebie zawsze liczyć. Jesteś moim oparciem.
Mimo tego, co mówił, czułam się okropnie. Przecież wiedziałam, jak to jest stracić kogoś, kogo się bardzo kocha. Nasze rozstanie było jednoznaczne z tym, że mnie utracił. Teraz zrozumiałam, jaka byłam samolubna i okrutna. A on robił wszystko, bym czuła się w naszym związku jak najswobodniej i nie była niewolnikiem nocy. Tak bardzo się starał, a ja marzyłam tylko o jednym – być wolną. Zamiast poskromić swój egoizm, myślałam tylko o sobie.
Spojrzałam mu głęboko w oczy.
– Po tym, co mi powiedziałeś, uświadomiłam sobie dopiero teraz, jaką byłam egoistką. Zepsułam wszystko, ponieważ interesowała mnie tylko moja wygoda i moje potrzeby. Wybacz mi, Panie, proszę.
Nie odrywał ode nie wzroku. Marszcząc brwi rzucił:
– Nie opowiadaj bzdur! Ty egoistką? Dobre sobie. Po tym, co przeżyłaś, kiedy najpierw straciłaś matkę, a później ADAMA, miałaś i masz cały czas prawo do szczęścia, masz prawo do tego, co jest dla ciebie najważniejsze. To ja stanąłem na twojej drodze i odebrałem ci wolność!
Słysząc jego słowa, głęboko westchnęłam i pokręciłam przecząco głową na znak, że nie zgadzam się z tym, co mówił.
– Nie chcę tego słuchać – zaprotestowałam żarliwie. – To nie ty, Panie, stanąłeś na mojej drodze, tylko ja zostałam ci podrzucona przez ARAGONA, razem z moimi problemami. A w nagrodę za swoją opiekę dostałeś moją niewdzięczność. Proszę, powiedz mi, czy w takim razie przyjmiesz coś ode mnie na przeprosimy?
– Za „podrzucenie” ciebie, będę ARAGONOWI wdzięczny już zawsze. Lata spędzone z tobą, KALO, były najpiękniejszym okresem w moim życiu – patrzył na mnie intensywnie, a jego piękna, dzika twarz pałała uczuciem. – Nie należą mi się od ciebie żadne przeprosimy, a tym bardziej żadne prezenty.
– Ja jednak chciałabym ci coś podarować.
– Co, KALO?
– Chcę, żebyś napił się mojej krwi – powiedziałam pewnie.
Zerwał się z łóżka wzburzony. Myślał nad czymś intensywnie, chodząc nerwowo po sypialni. Wstałam z łóżka, chcą go uspokoić i wtedy odwrócił się gwałtownie w moją stronę.
– KALO, posłuchaj mnie uważnie – wyrzucił z siebie, kładąc ręce na moich ramionach i patrząc prosto w oczy. – To najwspanialsza rzecz, jaką mogę od ciebie dostać. Chyba każdy członek naszej Rasy oddałby wszystko za taki dar. Niestety, nie mogę go od ciebie przyjąć. Nie teraz, gdy uważasz, że ofiarowanie mi swojej krwi jest twoim obowiązkiem i chcesz to zrobić, jako zadośćuczynienie za twoje wyimaginowane winy. Za bardzo cię kocham, by się na to zgodzić. Może kiedyś, kiedy będziesz chciała mi podarować swoją krew, kierując się wyłącznie uczuciem i potrzebą serca – zgodzę się. Teraz nie.
Patrzyliśmy sobie w oczy, nie spuszczając wzroku. Nie zamierzałam ustąpić.
– Posłuchaj mnie, Panie! – powiedziałam pewnym i stanowczym głosem. – Możliwe, że źle się wyraziłam. Wiedz, że chcę ci podarować krew, ponieważ tego pragnę. Z całego serca i z całej mojej miłości do ciebie. Uważam, że teraz jest najwłaściwszy moment.
Spojrzał na mnie tak przenikliwie, że poczułam dreszcze na całym ciele.
– Wiem, KALO, że nigdy mnie nie okłamałaś. Wierzę, że twoje słowa są prawdziwe i szczere. Czuję to! – powiedział.
– Więc przyjmiesz moją krew?
– Tak – odpowiedział cicho, a jego oczy rozbłysły wewnętrznym światłem.
– Chcę, abyśmy zrobili to rytualnie. To ma być całkowite oddanie i połączenie – zaznaczyłam. – Ale bez seksu – dodałam szybko.
Uśmiechnął się leciutko.
– Wiem, KALO. Przecież seks nie jest w tym najważniejszy. Najważniejsze jest połączenie dwóch dusz.
Rozebraliśmy się szybko i spletliśmy nasze nagie ciała, by jak najpełniej odbierać połączenie. Otworzyłam przed nim swój umysł, jak przed nikim na świecie, za wyjątkiem mojego ojca. I w tym momencie on otworzył swój. Nasze uczucia płynęły w obie strony bez przeszkód. Nie było między nami tajemnic. Czytałam w jego myślach, jak bardzo mnie kocha i szanuje, jak bardzo mi ufa. On również odbierał wszystko, co do niego czułam. Dowiedział się, jak jest dla mnie ważny, jak bardzo go potrzebuję w swoim życiu i jak go uwielbiam za to, kim jest i jaki jest.
Odchyliłam głowę, nastawiając szyję do ugryzienia. Zrobił to bardzo delikatnie. W momencie, kiedy poczuł w ustach pierwsze krople mojej krwi, nogi ugięły się pod nim z wrażenia i zaczął drżeć na całym ciele.
– Spokojnie, SETI, kochanie – powiedziałam głaszcząc go po włosach. Gdy drżenie wywołane mocą mojej krwi ustąpiło, wypowiedziałam formułę: Razem z moją krwią, oddaję ci siebie. Jesteśmy odtąd połączeni na zawsze, na dobre i na złe. Dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Kiedy przestał pić, obnażył swoją szyję. Wgryzłam się delikatnie i natychmiast jego krew spłynęła mi do gardła. Była doskonała i niezwykle silna. Nieporównywalna z ludzką.
Po chwili usłyszałam z trudem wypowiadane