jak najszybciej naprawić swoje zaniedbanie. Wszystko wyszło bardzo spontanicznie i dlatego nie wiedziałaś o tym wcześniej. Więc jak? Wszystko ci wyjaśniłam, czy może chcesz jeszcze coś wiedzieć? – Zapytałam na koniec, udając złość.
IZABEL uklękła przy moim fotelu i złapała mnie za rękę. Patrzyła na mnie tymi dużymi, niebieskimi oczami, teraz pełnymi niepokoju.
– Nie gniewaj się na mnie, KALO – poprosiła. – Jestem taka głupia. Przecież wiesz, że ufam ci, tylko jakiś diabeł szepnął mi do ucha takie bezsensy, a ja temu uległam.
– Nie wiem, czy to dobre wytłumaczenie! – Udawałam srogą. – Dobrze zdajesz sobie sprawę, jakie znaczenie dla bezpieczeństwa nas wszystkich ma całkowite zaufanie.
– Wiem, KALO. I dlatego we wszystkim ci wierzę. Przysięgam! – zapewniała mnie gorąco. – Nawet, gdybyś kazała mi odejść, wykonałabym twoje polecenie bez namysłu, ponieważ wiedziałabym, że tak trzeba. Zrobię zawsze wszystko to, co mi każesz! Jeśli mi nie wierzysz, to mnie odczytaj. Zobaczysz, że mówię prawdę – powiedziała z determinacją.
– Dobrze. Zrobię to – droczyłam się z nią za karę. Nie miałam zamiaru wchodzić w jej umysł bez powodu. Wiedziałam przecież, że mówi prawdę. Udając lekką złość, położyłam ręce na jej głowie.
Spojrzała mi pewnie w oczy, a wtedy ja przyciągnęłam ją i pocałowałam.
– IZI, kochanie, nie zamierzam cię odczytywać. Ufam ci, głuptasku.
Przytuliła się do mnie z wdzięcznością. W tym momencie usłyszałam w głowie mentalny rozkaz:
– Natychmiast do sali przesłuchań.
Zerwałam się z fotela bez zastanowienia.
– IZI – rzuciłam w biegu. – Coś się dzieje. Ktoś wezwał mnie do sali przesłuchań. Nie bój się! Zablokuję wszystko, będziesz bezpieczna.
ROZDZIAŁ 5
Zmaterializowałam się przed drzwiami do sali, wprawiając w osłupienie stojącego przy nich Strażnika. Wybałuszał na mnie oczy, nie wiedząc jak zareagować.
– Dostałam wezwanie – rzuciłam nerwowo, nie wiedząc, co dzieje się w środku.
Otworzył mi szybko drzwi, a ja wbiegłam do sali przygotowana do walki. Czujna i spięta rozejrzałam się dookoła szukając zagrożenia i… stwierdziłam zdziwiona, że wszystko odbywa się zgodnie z planem. Oprócz przesłuchiwania winnych, czyli tego, co powinno się dziać, nie zauważyłam niczego niepokojącego. Odwróciłam się w stronę Króla.
– KALO! Co ty tutaj robisz, do cholery?! – usłyszałam w głowie jego wściekły głos.
– Jak to, co?! – wysłałam do niego oburzona. – Dostałam wezwanie! Jeśli ty, Panie, nic o tym nie wiesz, to kto je wysłał?!
– Nie mam pojęcia! – patrzył na mnie skonsternowany, nie wiedząc, co robić. – Nie rozpoznałaś nadającego?
– Nie! Nie zwróciłam uwagi czyj to głos, zdjęta obawą, że stało się coś złego.
W tym momencie ze środka sali dotarł do mnie głęboki, męski głos.
– Domyślam się, Panie, że to jest KALA?
– Tak, Mistrzu – odpowiedział Król, spoglądając mocnym wzrokiem na faceta, który zadał to pytanie. – Tylko nie wiem, co ona tu robi. Ktoś wezwał ją przez pomyłkę.
– Nic nie wiem o wezwaniu. – Głos Mistrza wywoływał w moim ciele lekkie dreszcze. – Dobrze się jednak składa, gdyż miałem Cię prosić, Panie, o przysłanie jej tutaj.
– Z jakiego powodu? – zasępił się Król.
– Ponieważ jest podejrzana o udział w spisku. – Mistrz powiedział to na pozór spokojnie.
– Mistrzu! – Król zmarszczył groźnie brwi. – Mam nadzieję, że nie wysuwasz pochopnych oskarżeń. To musi być jakaś pomyłka.
Stałam jak przygwożdżona, wpatrując się zdziwionym wzrokiem w Króla.
– Mój Panie. Nie śmiałbym wysuwać pochopnych oskarżeń, jeśli nie miałbym poważnych powodów – odparł pewnie. – Przesłuchując służbę, dowiedziałem się, że KALA była widziana w pobliżu sali głównej w czasie, kiedy zaczął się atak. A potem nagle znikła. Odczytałem tych ludzi i widziałem to na własne oczy. Myślę, że mam wystarczające powody, aby przejrzeć jej pamięć. Pozwól, Panie, że przesłucham ją na koniec, gdy uporamy się z resztą.
Patrzyłam cały czas na Króla, gdy Mistrz mówił o mnie i widziałam na jego twarzy wściekłość i strach.
– Dobrze, zgadzam się – odpowiedział po chwili wahania.
– No i co teraz zrobimy? – krzyknął w mojej głowie, gdy Mistrz wrócił do przesłuchań. – Kto to zrobił i dlaczego?
– Nie mam pojęcia – wysłałam do niego. – Na pewno ktoś silny, kto potrafi posługiwać się przekazem mentalnym. Czyżby to nasz spiskowiec? Chce mnie zniszczyć, ale nie wiem, dlaczego? W każdym razie świetnie wykorzystał sytuację. Domyśla się cwaniak, że ze względu na nasz związek, nie będziesz chciał, Panie, bym pozwoliła odczytać swoją pamięć. A to oznacza, że jestem winna.
– No właśnie! I co z tym zrobimy?!
– Jeszcze nie wiem. Mamy trochę czasu. Coś wymyślę – pocieszyłam go.
Odwróciłam się wreszcie w stronę sali. Po wczorajszej walce nie został nawet ślad. Służba doprowadziła wszystko do idealnego porządku. Jedynie krzesła zostały przesunięte w głąb pomieszczenia, pozostawiając wolne miejsce przed podwyższeniem, na którym siedział Król.
Spiskowcy stali w rzędzie, a za ich plecami dojrzałam Straż i dwóch Wojowników. Mistrz podszedł właśnie do piątego z rzędu spiskowca. Położył mu rękę na głowie i zaczął odczytywać.
Spojrzałam na niego z ciekawością, zaskoczona reakcją mojego ciała na jego głos. Wiele o nim słyszałam od Króla i od ojca, ale nigdy go nie poznałam.
W tym momencie z wrażenia kolana ugięły się pode mną.
Był piękny! Mój ideał!!!
Ogromny, świetnie zbudowany, wspaniały. Ciemne, lekko falujące włosy opadały mu poniżej ramion. Mocne, męskie rysy twarzy były klasycznie piękne. Czarny, lekko dopasowany bojowy strój tylko podkreślał jego perfekcyjną sylwetkę. Emanował siłą, charyzmą i opanowaniem. Nie miałam wątpliwości, że jest groźny. Potęga i moc otaczała jego ciało. Tyle widziałam z oddalenia, a już byłam oszołomiona.
– Przecież to niemożliwe, żebym się w nim zakochała! – pomyślałam.
Jednak mój mózg wyraźnie miał inne zdanie na ten temat, nie mówiąc już o sercu, które waliło mi jak oszalałe.
– O kurwa! – zaklęłam w myślach. – I co teraz? Zakochałam się w facecie, który będzie chciał mnie załatwić! „Lepiej” już być nie mogło! Myśl, myśl intensywnie, co z tym zrobić!
Moje rozmyślania przerwał Mistrz, który skończył odczytywanie pamięci następnego buntownika i odwrócił się do Króla.
– To samo, co u pozostałych – powiedział mocnym, głębokim głosem. – Widzę przygotowania do zamachu, ale osoba, która to organizowała, wymazała się z jego pamięci. Zajrzałem głębiej, do wcześniejszych wydarzeń, i tak samo nic. Zanim pojawił się w jego życiu zamachowiec, prowadził normalne, spokojne życie. Wyglądał na szczęśliwego. Tym bardziej nie rozumiem, co skłoniło go do wystąpienia przeciwko tobie, Panie. – Mistrz wyglądał na autentycznie zdziwionego tym, co dojrzał w jego umyśle. – Nie wiem, czy mam rację,