wydłużono ją jeszcze bardziej na zachód – do Towarowej. Na tym odcinku w 1869 roku wytyczono plac Kaliksta Witkowskiego (od 1922 plac Kazimierza Wielkiego) z przeznaczeniem na plac targowy. Handlowano tam zbożem, mąką, słomą, sianem. W latach 1905–1908 na placu wzniesiono Hale Targowe. W 1892 roku Sienną raz jeszcze przedłużono na zachód – do ulicy Kolejowej. Zaczynała się w pobliżu Dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej oraz centrum skupiającego się wokół Marszałkowskiej, była więc coraz bardziej atrakcyjna dla inwestorów (już w latach siedemdziesiątych XIX wieku ceny lokali na Siennej nie odbiegały od cen na Nowym Świecie czy Senatorskiej). Większa część ulicy sięgała głęboko ku zachodnim krańcom miasta i ze względu na takie usytuowanie wciąż leżała na uboczu. Należało ją zatem włączyć w krwiobieg komunikacyjny Warszawy.
W październiku 1872 roku „Kurier Warszawski” apelował: „Niedogodność położenia ulicy Siennej ocenił już właściwie kiedyś magistrat, proponując w razie zniesienia Szpitala Dzieciątka Jezus przedłużenie kosztem ogrodu i zabudowań szpitalnych ulicy Siennej aż do placu przed szpitalem. Czy zamiar ten po dziś dzień istnieje, nie wiemy, że jednak przeniesienie Dzieciątka Jezus znów weszło na porządek dzienny, uważamy za właściwe przypomnieć z naszej strony tę z wielu względów nader pożyteczną reformę. Otworzenie komunikacji przez przedłużenie ulicy Siennej aż do placu Dzieciątka Jezus wiele ma danych za sobą”. Dalej wyliczano korzyści: przedłużenie ulicy skutkowałoby wzrostem jej znaczenia; polepszyłoby skomunikowanie ulicy Marszałkowskiej, głównej śródmiejskiej arterii, z innymi częściami miasta; wreszcie – przeniesienie szpitala przysporzyłoby miastu nowych terenów budowlanych i „przyczyniłoby się do wzniesienia wielu w tym miejscu budowli, do wygody i piękności miasta niemało przyczynić się mogących”.
Na przełomie XIX i XX wieku zainteresowanie Sienną wzrosło, skoczyły w górę ceny działek budowlanych i ulica pokryła się wielopiętrowymi kamienicami. Swój wielkomiejski żywot rozpoczęła Sienna po rozparcelowaniu terenów zajmowanych przez Szpital Dzieciątka Jezus, mieszczący się w trójkącie ulic Świętokrzyska, Zgoda i plac Dzieciątka Jezus (potem plac Warecki, plac Napoleona, obecnie plac Powstańców Warszawy). W 1757 roku przeniesiono tam z Krakowskiego Przedmieścia Dom Podrzutków księdza Baudouina, z zamysłem przekształcenia go w instytucję szpitalną, pełniącą zarówno funkcje lecznicze, jak i opiekuńcze – wzorem podobnych placówek w tamtych czasach. W akcie erekcyjnym wydanym przez króla Augusta III w 1761 roku czytamy między innymi:
umyśliliśmy (…) bez dalszej odwłoki przy pomienionym Szpitalu Dzieci podrzuconych Szpital Generalny erygować i założyć (…), chcąc najprzód, aby do pomienionego Szpitala Dzieci wszystkie podrzucone bez braku wiecznymi czasy przyjmowane były i w nim do lat przyzwoitych wychowanie miały. Po wtóre, aby do tegoż szpitala przyjmowani byli ubodzy, chorzy po ulicach leżący (…). Po trzecie, aby do niego przyjmowani i zabierani, i w nim z zaopatrzeniem należytym zamknięci byli wszyscy żebracy po ulicach i przedmieściach warszawskich włóczący się. Po czwarte, aby do niego przyjmowani i w nim przyzwoicie opatrywani byli ślepi, paralitycy i insi kalecy, o których uleczeniu nie masz nadziei. Po piąte na ostatek, aby w nim zamknięci i wszelkimi potrzebami opatrywani byli głupi i szaleni, którzy by od rodziców lub krewnych swoich trzymani i opatrywani być nie mogli.
Portret założyciela szpitala i domu podrzutków – księdza Piotra Gabriela Baudouina (Boduena) na tle zabudowań szpitalnych. Koniec XVIII w.
Ryc. domena publiczna
Kamienica przy Siennej 5/7 róg Zielnej 15. Kwiecień 1942.
Fot. Archiwum Państwowe w Warszawie (APW)
Powołanie Szpitala Generalnego Dzieciątka Jezus było pierwszą próbą uporządkowania szpitalnictwa w Warszawie i zapewnienia mu stałego finansowania (na ten cel przeznaczono część dochodów z kopalni soli w Wieliczce i Bochni). Szpital został przeniesiony do kompleksu budynków powstałych w latach 1896–1901 na terenach byłego Folwarku Świętokrzyskiego, między Koszykową, Nowogrodzką i placem Starynkiewicza. Przez uwolnione w ten sposób miejsce w samym centrum miasta poprowadzono nowe ulice, między innymi przedłużenie Siennej nazwane Nowosienną (dziś na tym odcinku jest ulica Sienkiewicza).
Śliska i sąsiadująca z nią od północy Sienna, zazwyczaj wymieniane razem i traktowane jako bliźniacze ulice, były najbardziej na południe wysuniętymi forpocztami dzielnicy starozakonnych. Tak mówiono w ówczesnej Warszawie – podaje Jerzy Kasprzycki. Zaliczana była też Sienna razem z okolicami do tzw. szemranych ulic Warszawy. Od wschodu dotykała Śródmieścia, od zachodu natomiast sięgała proletariackiej Woli. W początkach XX wieku Wola stała się jedną z najniebezpieczniejszych dzielnic, szczególnie latem i zwłaszcza w soboty, niedziele oraz dni świąteczne. Trzeba było dużo odwagi, żeby zapuszczać się o zmroku w te rejony. Karolina Beylin podaje, że w jedną tylko niedzielę 19 czerwca 1904 roku naliczono aż 30 napadów z nożem w ręku na Żelaznej, Wroniej, Towarowej, Okopowej, Stawkach, Niskiej, Dzikiej oraz Siennej. Przyczyną plagi nożownictwa były niewątpliwie bezrobocie, demoralizacja i straszliwa nędza, w jakiej żyły wówczas masy warszawiaków. Były ksiądz Włodzimierz Kirchner (zrzucił sutannę i poświęcił się pracy wśród ubogich) opublikował w 1904 roku w „Kurierze Warszawskim” artykuł Dobroczynność wobec nożownictwa, w którym za wzrost przestępczości winił brak oświaty. Postulował tworzenie ośrodków, które zajęłyby się pomocą dla młodzieży egzystującej poza nawiasem społeczeństwa.
Jerzy Stempowski w eseju Wronia i Sienna kreśli z wyraźną nostalgią panoramę przestępczego światka obu ulic. Urodzony w Krakowie, dzieciństwo spędził na Podolu, lecz w Warszawie uczęszczał do Gimnazjum im. gen. Pawła Chrzanowskiego przy Smolnej 30 i do szkoły Zgromadzenia Kupców przy ulicy Waliców 2/4 róg Prostej 14. Był to potężny gmach, wybudowany w 1906 roku według projektu Edwarda Goldberga. Ten wzięty architekt kształcił się w Berlinie i Sankt Petersburgu, realizował swoje projekty w Jałcie, Sewastopolu, Sankt Petersburgu, w Wilnie zaprojektował osiedle dla rodzin żydowskich. W Warszawie znana jest jego wspaniała kamienica przy zbiegu Marszałkowskiej i ks. Skorupki, wzniesiona na przełomie XIX i XX wieku dla rodziny Taubenhausów – do dziś istniejąca i znakomicie utrzymana. Stempowski mieszkał najpierw na Wroniej, skąd przeprowadził się do kamienicy przy Siennej 29. Niemal wszystkie warszawskie adresy Stempowskiego, który mieszkał w stolicy od 1926 roku aż do wybuchu wojny, oprócz gimnazjum na Smolnej, znalazły się w czasie okupacji w granicach getta.
Wronia, biegnąca na zachód od Żelaznej i przecinająca Chłodną, „znajdowała się w samym sercu Woli, dzielnicy robotniczej, zbudowanej w końcu XIX i na początku XX wieku”. Okna mieszkania Stempowskiego wychodziły na podwórze, na którym między skrzyniami śmietników rosło wątłe drzewo i bawiły się dzieci. „Warszawa posiadała od dawna liczny i zorganizowany świat przestępczy (…). Na Woli świat przestępczy istniał niejako oficjalnie w pewnego rodzaju symbiozie z policją. Naprzeciw naszego domu znajdował się niewielki sklep z narzędziami ślusarskimi, w którego zakurzonej witrynie można było oglądać dwa związane szpagatem pęki narzędzi dla włamywaczy. Były tam wytrychy, świdry, nożyce, szabry i inne instrumenty (…). Na większym pęku wisiała kartka z napisem: «Komplet, 54 zł»” – pisał autor Esejów dla Kasandry. Po rocznym pobycie na Wroniej Stempowski przeniósł się na Sienną 29 (dziś jest to niezabudowane miejsce między zachodnim bokiem Pałacu Młodzieży, gdzie jest pływalnia, a skrajem ulicy Emilii Plater). Zajmował czteroosobowe mieszkanie na parterze, z oknami wychodzącymi na ulicę zabrukowaną kocimi łbami.
W latach dwudziestych ubiegłego wieku w Warszawie było ogromne przeludnienie, które zacierało granice między śródmieściem a ubogą dzielnicą handlową, jaką była wówczas Wola. Grupy społeczne, żyjące dotychczas w separacji, mieszały się