Karin Slaughter

Dobra córka


Скачать книгу

tego nie zrobiła – odezwała się Ava. – Nigdy by czegoś takiego nie zrobiła.

      Zimna dłoń Lucy.

      Drżące palce Sam.

      Niespodziewana biel i woskowatość skóry Gammy.

      Charlie otarła oczy. Rozejrzała się po pokoju, walcząc z przerażającymi obrazami podsuwanymi przez pamięć. Dom Wilsonów był nędzny, ale schludny. Przy drzwiach wejściowych wisiał krzyż. Na prawo od ciasnego salonu znajdowała się kuchnia. Na suszarce stały umyte naczynia. Żółte rękawiczki wisiały na brzegu zlewu. Blat kuchenny był zagracony, ale panował na nim porządek.

      – Przez jakiś czas nie będzie pani mogła wrócić do domu – powiedziała Charlie. – Będą pani potrzebne ubrania na zmianę, przybory toaletowe.

      – Toaleta jest za panią.

      Charlie spróbowała ponownie.

      – Musi pani spakować trochę rzeczy. – Czekała, aż Ava wreszcie zrozumie, co się do niej mówi. – Ubrania, szczoteczkę do zębów. Nic więcej.

      Ava pokiwała głową, lecz albo nie mogła, albo nie chciała oderwać oczu od ekranu telewizora.

      Helikopter wzniósł się i odleciał. Charlie walczyła z czasem. Coin prawdopodobnie już zdobył podpis sędziego na nakazie, a cała ekipa wyjeżdżała z miasta na sygnale.

      – Mam spakować pani rzeczy? – zapytała Charlie i czekała na kolejne skinienie. Nie doczekała się. – Avo, przyniosę pani jakieś ubrania, a potem poczekamy przed domem na przyjazd policji.

      Ava wzięła do ręki pilota i przysiadła na brzegu kanapy.

      Charlie otwierała po kolei szafki kuchenne, póki nie znalazła plastikowej torby. Włożyła jedną z gumowych rękawiczek, minęła łazienkę i poszła krótkim wyłożonym boazerią korytarzem w stronę dwóch sypialni. Kelly zamiast drzwi miała grubą purpurową zasłonę. Na wyrwanej z zeszytu kartce przypiętej do materiału widniał napis:

      DOROSŁYM WSTEMP WZBRONIONY

      Charlie dobrze wiedziała, że nie powinna wchodzić do pokoju podejrzanej o zabójstwo, ale Lenore zrobiła telefonem zdjęcie napisu.

      Sypialnia Wilsonów znajdowała się po prawej. Okno wychodziło na strome wzgórze za domem. Spali na dużym łóżku wodnym, które zajmowało prawie całą przestrzeń. Wysoka komoda z szufladami uniemożliwiała otwarcie drzwi do końca. Charlie cieszyła się, że włożyła rękawiczkę, chociaż musiała uczciwie przyznać, że Wilsonowie mieli większy porządek niż ona. Znalazła damską bieliznę, kilka par męskich bokserek i dżinsy wyglądające na kupione w dziale dziecięcym. Złapała dwie koszulki i włożyła wszystko do plastikowej torby. Ken Coin słynął z niepotrzebnego przedłużania rewizji. W najlepszym wypadku Wilsonowie będą mogli wrócić do domu dopiero w weekend.

      Charlie odwróciła się i już miała iść do łazienki, lecz coś ją powstrzymało.

      WSTEMP

      Jakim cudem Kelly Wilson w wieku osiemnastu lat nie wiedziała, jak napisać poprawnie tak proste słowo?

      Wahała się przez chwilę, potem odchyliła kotarę. Nie miała zamiaru wchodzić do środka. Chciała zrobić zdjęcia z korytarza, co okazało się niełatwym zadaniem. Sypialnia Kelly miała rozmiar sporej garderoby.

      Albo więziennej celi.

      Światło wpadało przez wąskie poziome okno umieszczone wysoko nad podwójnym łóżkiem. Boazeria na ścianach była pomalowana na jasnoliliowy kolor. Włochaty dywan był pomarańczowy. Narzuta na łóżku przedstawiała Hello Kitty z walkmanem i wielkimi słuchawkami na uszach.

      To nie był pokój nastoletniej gotki. Brakowało czarnych ścian i plakatów z heavymetalowymi zespołami. Szafa była otwarta. Na dolnej półce leżały stosy starannie złożonych koszulek. Dłuższe ubrania wisiały na wygiętym pręcie. Cała garderoba Kelly była kolorowa, miała wzorki w kucyki i zajączki, barwne aplikacje pasujące raczej do dziesięcioletniej dziewczynki niż do osiemnastolatki, już prawie kobiety.

      Charlie sfotografowała wszystko, co mogła: narzutę, plakaty z kociętami, cukierkoworóżowy błyszczyk do ust na komodzie. Jednocześnie skupiała się na tym, czego tu brakowało. Osiemnastolatki zazwyczaj miały rozmaite kosmetyki do makijażu. Zdjęcia z przyjaciółkami, liściki od chłopaków i sekrety, które zachowywały tylko dla siebie.

      Serce podskoczyło jej w piersi na odgłos pisku opon. Weszła na łóżko i wyjrzała przez okno. Czarna furgonetka z napisem SWAT na boku zatrzymała się przed szkolnym autobusem. Wyskoczyli z niej dwaj mężczyźni z karabinami i weszli do autobusu.

      – Jak… – Charlie zaczęła mówić do siebie, ale natychmiast urwała. Zrozumiała, że nieważne, jakim cudem dotarli tu tak szybko, ponieważ kiedy sprawdzą autobus, przewrócą do góry nogami dom, w którym teraz stała.

      Tyle że ona stała na łóżku Kelly Wilson w sypialni Kelly Wilson.

      – Ja pierdolę – zaklęła, ponieważ tylko takie słowo wydało jej się adekwatne do sytuacji. Zeskoczyła z łóżka. Dłonią w gumowej rękawiczce strzepnęła ziemię z tenisówek. Na grubym materiale nie było widać wzorów podeszwy, ale technik z wprawnym okiem będzie znał rozmiar, markę i model buta przed zachodem słońca.

      Charlie musiała stąd wyjść. Wyprowadzić Avę na zewnątrz z rękami w górze. Okazać uzbrojonym po zęby policjantom z oddziału specjalnego chęć współpracy.

      – Ja pierdolę – powtórzyła. Ile czasu jej zostało? Stanęła na palcach i zerknęła przez okno. Dwaj policjanci przeszukiwali autobus. Reszta siedziała w vanie. Albo wierzyli w efekt zaskoczenia, albo szukali ładunków wybuchowych.

      Charlie dostrzegła bliżej domu jakiś ruch.

      Lenore stała przy samochodzie. Patrzyła na Charlie szeroko otwartymi oczami, ponieważ każdy głupiec mógł się zorientować, że wąskie okno, przez które wyglądała, znajduje się w jednej z sypialni.

      Lenore wskazała głową drzwi od frontu i wypowiedziała bezgłośnie dwa słowa:

      – Wyjdź stamtąd.

      Charlie wepchnęła do torby ubrania w reklamówce i ruszyła do wyjścia.

      Fioletowe ściany. Hello Kitty. Plakaty z kotkami.

      Trzydzieści, może czterdzieści sekund. Tyle mogło im zająć wyjście z autobusu, powrót do furgonetki i podejście do drzwi wejściowych.

      Dłonią w rękawiczce otwierała kolejne szuflady komody. Ubrania. Bielizna. Długopisy i pisaki. Żadnego pamiętnika. Żadnych notatników. Uklękła i włożyła rękę pod materac, potem zajrzała pod łóżko. Nic. Zaglądała pod złożone ubrania na półkach szafy, kiedy usłyszała trzask drzwi i pisk opon vana podjeżdżającego bliżej domu.

      Pokoje nastolatek nigdy nie były tak zadbane i uporządkowane. Charlie jedną ręką przerzucała zawartość niewielkiej szafy, wyrzuciła zabawki z dwóch pudełek po butach, zdjęła z wieszaków rzeczy i rzuciła je na łóżko. Pomacała kieszenie, przewróciła czapki na lewą stronę. Stanęła na palcach i sięgnęła do górnej półki.

      Gumowa rękawiczka trafiła na coś płaskiego i twardego.

      Ramka zdjęcia?

      – Panowie – przez cienkie ściany dobiegł ją niski głos Lenore – w domu są dwie kobiety, obie nieuzbrojone.

      Policjanci nie okazali zainteresowania tą informacją.

      – Niech pani wraca do auta! Już!

      Serce omal nie wyskoczyło Charlie z piersi. Chwyciła tajemniczy przedmiot z półki w szafie. Okazał się cięższy, niż myślała.