przyjąć realnie istniejącą różnorodność odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne. W praktyce oznacza to, że zarówno doświadczenie ludzkie, dla którego istnienie Boga jest czymś oczywistym, jak i podobne doświadczenie negujące istnienie takiego bytu należy uznać za równie autentyczne, czego mój Oponent nie jest w stanie przyjąć.
Dla wzmocnienia własnego stanowiska dodałbym argument historyczny. Mianowicie w niemal wszystkich tradycjach religijnych istnieje zaakceptowany nurt teologii negatywnej, zwanej też apofatyczną, która niemożność sensownego mówienia o Bogu uznaje za swój religijny sposób mówienia o Bóstwie. Zgłaszając programową nieufność wobec wszelkich prób językowego określania Boga i związanego z Jego istnieniem doświadczenia, jednocześnie deklaruję ciekawość wobec każdej próby przezwyciężenia istniejących form językowych mówienia i pisania o Bogu i doświadczeniu religijnym.
Stanisław Obirek
UROJENIA RELIGIJNE
Słowa kluczowe: agnostycyzm, antropologia, ateizm, doświadczenie religijne, R. Dworkin, L. Feuerbach, S. Freud, D. Hume, kognitywizm, K. Marks, nowy ateizm, religia, złudzenie
Doświadczenie religijne jest złudzeniem z tego prostego powodu, że jest nim sama religia. Fakt, że towarzyszy człowiekowi od zarania jego dziejów, w niczym tego stwierdzenia nie osłabia. Wręcz przeciwnie, wzmacnia je, gdyż jest ona sprzężona z myśleniem mitycznym, a więc właśnie opartym na wyobrażeniu, którego związek z rzeczywistością jest pozorny. Interesującym przypadkiem ułudy jest koncepcja mai w religiach Dalekiego Wschodu, zwłaszcza w hinduizmie i buddyzmie, do czego jeszcze wrócimy w tych rozważaniach. Ten fakt został już wielokrotnie i szczegółowo opisany, z tych opisów wyłania się spójna narracja, którą spróbuję w sposób możliwie zwięzły i jasny przedstawić. Od razu warto zaznaczyć, że wspomniane opisy wskazujące na iluzoryczny charakter doświadczenia religijnego dokonywane są z różnych perspektyw poznawczych.
Szczególnie pomocne są prace filologiczne, dzięki którym jesteśmy coraz bardziej świadomi złożoności, a nawet nieoczywistości samego pojęcia, jakim określamy religie. Wystarczy przywołać książkę Brenta Nongbri poświęconą historii pojęcia „religia” (Nongbri 2013) oraz wspólną pracę Carin Barton i Daniela Boyarina na temat przemian semantycznych tego pojęcia w procesie przekładu z języka hebrajskiego i greckiego na język łaciński i języki nowożytne (Barton, Boyarin 2016). Równie interesujące są badania religioznawcze wskazujące na kulturowe korzenie dziś używanych pojęć związanych z religiami, o czym pisał Tomoko Mazuzawa (Mazuzawa 2005). Ja sam, zastanawiając się nad charakterem polskiego katolicyzmu, wskazałem na jego wyobrażeniowy charakter, co wiążę z faktem, że znacznie mocniej jest on związany ze zmitologizowaną historią narodową niż z samym chrześcijaństwem (Obirek 2015). Z tych badań, wspomnianych tylko przykładowo, wynika jednoznacznie, że używane przez nas dzisiaj pojęcia związane z religią pojawiły się u progu nowożytności. Jednak te nader istotne ustalenia musimy pozostawić dociekliwości czytelników, gdyż nas interesuje nie tyle samo pojmowanie religii, ile raczej związane z nim ludzkie doświadczenie.
Można zauważyć dwie, skrajnie odmienne strategie dokonywanych opisów. Z jednej strony chodzi o wskazanie na fałszywość religii i jej odrzucenie, a z drugiej na jej wyjątkowy charakter, który wymyka się ludzkiemu doświadczeniu. Ostatecznie jednak wnioski końcowe są te same – doświadczenie religijne jest złudzeniem, gdyż albo fałszuje rzeczywistość, albo nazywa Bogiem/wiarą coś, co przekracza ludzkie kategorie, coś, co z tą rzeczywistością nie ma żadnego związku. Dodajmy też od razu, że rzeczywistość tworzona przez pojęcia określające religie jest częścią składową świata w ogóle tworzonego przez człowieka, o czym w klasycznej już książce Społeczne tworzenie rzeczywistości pisali Peter L. Berger i Thomas Luckmann. Ich zdaniem „z socjologicznego punktu widzenia sprawą zasadniczą jest uznanie wszelkich uniwersów symbolicznych i wszelkich uprawomocnień za wytwory człowieka; podstawą ich istnienia jest życie konkretnych ludzi i bez tego życia nie miałyby one empirycznego statusu” (Berger, Luckmann 1983, s. 201). Te podstawowe ustalenia są niezbędne, gdyż umożliwiają racjonalną debatę zarówno na temat doświadczenia religijnego, jak i religii, do której ono się odwołuje. Zacznę od przywołania ustaleń antropologa Scotta Atrana, który zajmuje się nie tylko religią jako zjawiskiem historycznym, ale również społecznymi skutkami wierzeń. Od razu chcę zaznaczyć, że Atran nie zajmował się tym problemem jako pierwszy, bo już w starożytności Ksenofanes twierdził, że „ludzie stworzyli bogów na swój własny obraz”, jednak jego spuścizna zachowała się fragmentarycznie i jest do dzisiaj przedmiotem sporów, więc nie będziemy się nim zajmować. Najważniejsze bowiem w kontekście naszych rozważań jest wskazanie przez Atrana na szeroką, ewolucyjną perspektywę samej religii. Pisze:
Według przyjętej tu perspektywy ludzkie procesy poznawcze tworzą (odtwarzają) bogów, którzy w niesprzyjających okolicznościach są źródłem nadziei oraz podtrzymują zaangażowanie społeczne wykraczające poza działanie na własną korzyść. Ludzie tworzą mentalne reprezentacje siebie przez pryzmat bogów, którym ufają. Za pośrednictwem bogów ludzie widzą, co w nich jest dobre, a co złe (Atran 2013, s. 7).
Tak więc zdaniem Atrana ludzie tworzą bogów na podobieństwo własnych potrzeb i dlatego właśnie im ufają. Spełniają bowiem funkcje, którymi obdarzyli ich sami ludzie. Właśnie ten fakt tłumaczy różnorodność religijnych wyobrażeń z jednej strony i ich dynamiczną zmienność z drugiej. Takie ujęcie zwykło się określać perspektywą kognitywistyczną, która pozwala rozumieć religię jako odpowiedź na zmieniające się warunki życia.
Atran, wzorem innych badaczy religii, odwołuje się głównie do wierzeń tzw. ludów pierwotnych, ale nie ucieka również od doświadczeń nowoczesnych cywilizacji. Pierwszymi znanymi ludzkości próbami wytłumaczenia zjawiska religii są plastyczne przedstawienia (malowidła skalne) i pierwsze znane teksty. To oczywiście solidnie zakorzeniony w badaniach religioznawczych sposób analizy zjawiska religijności. Pewną nowością proponowaną przez Atrana (dodajmy – również przez wielu innych) jest włączenie do tych historycznych faktów także dociekań biologów i psychologów, które wzbogacają istotnie znane fakty:
Ewolucyjne i psychologiczne dociekania na temat pochodzenia religii nie są niczym nowym. Nowością jest natomiast połączenie biologii ewolucyjnej i psychologii poznawczej, które daje nadzieję na stworzenie nowych rozwiązań odwiecznych problemów natury ogólnoludzkiej, a być może nawet kosmicznej (Atran 2013, s. 5).
Czy tak jest w istocie, trudno będzie dociec. Na razie trzeba się zgodzić z trzeźwą uwagą autora, że „[j]ak długo ludzie wbrew rozsądkowi będą żywić nadzieję, religia przetrwa” (Atran 2013, s. 337). Tak naprawdę nie chodzi o to, by z religią walczyć, ale by zrozumieć mechanizmy ludzkich zachowań, za którymi skrywają się religijne emocje. I właśnie dlatego Atran w swojej książce poświęconej możliwościom przezwyciężenia konfliktów na tle religijnym zwraca uwagę na konieczność konfrontacji przedstawicieli różnych religii, zwłaszcza w kontekstach wyzwalających przemoc (Atran 2011). By zrozumieć źródła dzisiejszych napięć, warto sięgnąć do historii, zwłaszcza do przykładów prób przezwyciężenia istniejących konfliktów.
1. Od Spinozy do Freuda
Najbardziej radykalną krytykę religii sformułował u progu nowożytności Baruch Spinoza (1632–1677) i utożsamił ją z zabobonem. Jego Traktat teologiczno-polityczny, opublikowany anonimowo z obawy przed krytyką teologów w 1670 roku, już kilka miesięcy później wywołał lawinę gwałtownych reakcji, w których powtarzały się oskarżenia o „bluźnierstwo i formalny ateizm” (Nadler 2011). Zapewne jednym z powodów oburzenia, które wzbudził Traktat teologiczno-polityczny, było utożsamienie przez Spinozę religijnych praktyk z zabobonem