Patrycja Kuczyńska

Płonący lód Tom 1 Nieczyste zagranie


Скачать книгу

Tak, on odpada – potwierdzam.

      Schodzimy na dół. Zostaję z Artemem i Nico, a reszta rozchodzi się, każdy w swoją stronę. Kierujemy się z chłopakami do kuchni po piwa, po czym wychodzimy na taras rozejrzeć się nieco. Widzę kilka nowych twarzy, ale, cholera, nie ma żadnej interesującej panienki, która nadawałaby się do gry dla mnie. Po chwili Nico trąca mnie, pokazując jakąś czarnowłosą panienkę. Spore cycki, jędrny tyłek, dokładny typ Nico.

      – Jak ci się widzi? – pyta.

      – W twoim typie. – Obaj zaczynamy się śmiać. Znamy się jak łyse konie.

      – Upatrzyliście już sobie laski? – Artem podchodzi do nas z kolejnymi piwami.

      – Nico typuje tą czarnowłosą. – Kiwam głową w jej stronę.

      – Widzę, że to, co preferujesz, bracie. – Nico w żartach uderza Artema w klatę.

      – Cholera, za dobrze mnie znacie. – Udaje urażonego. – Dobra, Artem, to zróbmy zakład w wytypowaniu lasek dla Knoxa.

      Zaczyna się, mogłem się tego spodziewać.

      – Wchodzę w to, a co na zakład dajesz? – pyta Artem.

      – Oddam ci jedną kartę z numerem, którą będziesz chciał – proponuje, czym nas zaskakuje.

      – Wchodzę w to. – Przypieczętowują zakład uściskiem dłoni. – Teraz, Knox, jesteś naszym sekundantem.

      – Dobra, dawajcie swoje typy. – Macham ręką w tłum.

      – Ty pierwszy, Nico. – Artem daje zielone światło.

      – Hmm, nasz K preferuje ciemnowłose laski – gada sam do siebie Nico, rozglądając się. – Mam, ta czarna przy basenie, w jaskrawej bluzce.

      – A twój typ, Artem? – pytam.

      – Ja pójdę w inną stronę, zawsze były ciemne, co powiesz na tą rudą z niezłymi cyckami? Stoi tam, koło grilla.

      Szukam jej wzrokiem. Całkiem niezła, może i poszedłbym tym razem w inny typ lasek? Mówią, że rude są dzikimi tygrysicami w łóżku. Obaj patrzą na mnie wyczekująco. Każdy z nich zaproponował całkowicie inny typ laski.

      – Zaskoczę was, ale ta ruda wchodzi do naszej gry.

      Artem wybucha śmiechem, a Nico patrzy na mnie zszokowany.

      – Jee, mam do wyboru jedną kartę z puli Nico! –Artem klaszcze w dłonie jak małe dziecko.

      – Przyznaję, jestem zaskoczony. – Nico wraca do siebie po chwili zdezorientowania.

      – Dobra, to jak każdy z nas ma wytypowaną dziewczynę do gry, czas się upić – zarządza Artem.

      Wypijamy nasze piwa, po czym razem wracamy po coś mocniejszego do kuchni. Zauważam w niej Kim, oczywiście z Erin u boku. Nie mogłoby być inaczej, mam nadzieję, że ta się tym razem na mnie nie rzuci.

      – Cześć, braciszku – ćwierka na mój widok Kim, nawalona już w trzy dupy. – Nie poznałeś jeszcze moich nowych koleżanek. – Macha ręką w stronę drzwi do salonu. Kręcę głową na jej zachowanie, odwracając się w kierunku, który wskazała.

      – Proszę, proszę, kogóż my tu mamy – piszczy Erin.

      Jednak mój wzrok skupia się na nowych koleżankach Kim. Cholera jasna, to nie może być prawda. Stoi tam czekoladowowłosa. Mimowolnie zaczynam się przebiegle uśmiechać. Nikt nie zabroni mi się przez chwilę z nią zabawić. Stoi sobie nieświadoma ze swoją przyjaciółką, odwrócona plecami do mnie.

      – Artem, patrz, kogo tam mamy. – Kiwam głową w ich stronę.

      – Cholera, nie mogło być lepiej. – Zaciera ręce, ruszając w ich stronę.

      Łapię go za ramię, zatrzymując.

      – Co jest? – pyta. – Muszę zająć się moją dziewczyną do gry.

      – Hola, hola, bracie. To, że jest w puli, nie znaczy, że już z nią grasz – przypominam mu. – A poza tym nie chcę, aby ta druga mi zwiała. Muszę się na niej odegrać za tę akcję na stadionie.

      – Spoko, ty pierwszy. – Przepuszcza mnie, a Nico stoi z boku i śmieje się z nas. Obaj jak na zawołanie pokazujemy mu środkowy palec.

      Kieruję się w stronę dziewczyn. Przepycham się między ludźmi i tym sposobem popycham czekoladowowłosą w kąt salonu, zamykając ją między sobą a ścianą.

      – Oszalałeś! – piszczy, a ja knebluję jej usta ręką.

      – Powiedziałem, zadarłaś z ogniem – przypominam jej.

      Czuję ciepło promieniujące z jej ciała. Kontakt z jej ciałem jest dla mnie torturą. Chciałbym tę chwilę wykorzystać zupełnie inaczej, ale jestem tu w innym celu. Zemsta – to ona jest teraz moim priorytetem.

      – Jak to mi brzydko powiedziałaś? Przypomnisz mi?

      Próbuje coś powiedzieć, ale moja dłoń skutecznie jej to utrudnia, a ja tak łatwo nie odpuszczam.

      – Spróbuj jeszcze raz spojrzeć w moją stronę albo powiedz coś niewłaściwego, a pożałujesz, to jest moje ostatnie ostrzeżenie. Jeśli rozumiesz, kiwnij głową.

      Natychmiast kiwa nią, a ja zaciągam się jej cukierkowym zapachem. Cholera, zajebiście pachnie, nie dość, że jest słodka, to jeszcze dokładnie tak samo pachnie. Od jej włosów czuję zapach gumy balonowej. Boże, jak ta dziewczyna to robi, że chociaż nie chcę tego czuć do niej, to wydobywa ze mnie takie uczucia. Jednak jestem Knox Black, nigdy żadna dziewczyna nie będzie ponad wszystko. Nie złamię tej zasady, nawet dla niej.

      – Ostrzegam cię, lepiej schodź mi z drogi. – Opuszczam dłoń z jej ust, a ona lekko zaczyna się wiercić, ocierając o moje ciało. Mój fiut natychmiast reaguje na nią. Cholera, co ona ze mną robi?! Słyszę jej cichy jęk, a mój wzrok pada na jej rozchylone aroganckie usteczka. Nasze usta dzieli kilka milimetrów, patrzę, jak oblizuje usta. – Teraz lepiej zjeżdżaj, jeśli nie chcesz, żebym pożałował swojej decyzji i zrobił z tobą coś, co by ci się z całą pewnością nie spodobało.

      – Skąd wiesz, że nie chciałabym tego?

      Zadziorna.

      – Nie igraj z ogniem, bo się sparzysz – ostrzegam ją któryś raz z kolei dzisiejszego wieczoru.

      – Nie wydaje mi się, żebyś był ogniem – ripostuje.

      – Lubisz gierki, co? – pytam, podnosząc jedną brew.

      – A kto nie lubi? – Teraz ona wyzywająco unosi brew.

      – Doigrasz się w końcu. – Ociera się o mnie specjalnie. – Nie pogrywaj sobie ze mną. – Ile razy jeszcze muszę się powtarzać? Ta dziewczyna doprowadza mnie do białej gorączki.

      Nagle słyszę zalaną Kim, jak woła jakąś Lexi, niesamowicie przy tym sepleniąc.

      – Muszę iść do koleżanki – informuje mnie czekoladowowłosa. – Woła mnie właśnie. – Czyli to ona jest Lexi. Dobrze wiedzieć.

      Odpycham się od ściany, a ona przemyka pod moim ramieniem. Cholera, teraz jakoś dziwnie się czuję bez bliskości jej kuszącego ciałka. Tak idealnie wpasowała się w moje. Knox, laski są od bzykania. Ta nie jest żadnym pieprzonym wyjątkiem! Chcesz, to ją bzyknij, ale nie idź nawet w tę stronę. Rozglądam się po salonie, mój wzrok odnajduje na środku, wśród tańczących par, Artema z blondynką. Widzę po niej, że już jest jego. Wpadłaś, maleńka.

      – Twoja siostra jest już zalana w trupa. – Nico dołącza do mnie. – Radziłbym ci ją dostarczyć do domu.

      –