nieużyteczne. Był całkiem świadomy, że taka mentalność ofiary tylko szybciej go zabije. George wiedział już, jaka jest wartość uprawnienia samego siebie do działania i pozytywnego myślenia. Skupiłem się na tym, by podzielić się z nim najbardziej podstawowymi, praktycznymi metodami sprawiającymi, że ciało staje się zdrowsze, bardziej witalne i odporne. W mojej opinii George nie był nawet chorym człowiekiem. Po prostu zapomniał, jak żyć zdrowo. George nagle zdał sobie sprawę, że nie jest już ofiarą nieszczęśliwych okoliczności, ale raczej człowiekiem zarządzającym swoim ciałem i umysłem. Świadomość o autoupoważnienia wprawiła go w entuzjazm i wkrótce pozwolił członkom swojej rodziny i przyjaciołom, którzy wcześniej byli smutni i było im przykro z jego powodu, by uczestniczyli w jego nowo odkrytym zapale do życia.
Później jego ciało naturalnie zaczęło zajmować się detalami, co obejmowało usunięcie objawu – raka. Było to dość łatwe, kiedy przyczyny nowotworu już nie istniały.
Całkowita remisja nowotworu George’a nie była ani rezultatem kuracji, która okazała się okropna, samonakręcającej się choroby ani cudu. Był to prosty proces oddawania ciału tego, czego potrzebowało, by wrócić do swojego najbardziej naturalnego stanu równowagi. George tylko usunął powody, dla których ciało musiało walczyć o swoje życie. To takie proste, na jakie wygląda, uzdrowił samego siebie, biorąc odpowiedzialność za wszystkie aspekty swojego życia, włącznie z ciałem i stylem życia.
Lekcja, jaką można wyciągnąć z doświadczenia George’a, jest taka, że prawdziwe uzdrowienie wymaga tego, żebyś przestał walczyć i zamiast tego wybrał zaufanie i wykorzystał naturalny, starożytny mechanizm leczniczy swojego ciała – bo w rzeczywistości walka z rakiem, jak zobaczymy, jest tym, co faktycznie uniemożliwia prawdziwe i trwałe wyleczenie.
Poszukiwanie odpowiedzi
Każdy rodzaj nowotworu został przez kogoś przetrwany, niezależnie jak był zaawansowany. Dlatego, jeśli chociaż jednej osobie udało się wyleczyć z raka, musi istnieć pozwalający na to mechanizm, tak samo jak istnieje mechanizm powstawania nowotworu. Każda osoba na planecie ma zdolność do obu rzeczy.
Jeśli został u ciebie zdiagnozowany nowotwór, możesz nie być zdolny do zmiany tej diagnozy, ale z pewnością w twojej mocy jest poradzenie sobie z destruktywnymi konsekwencjami, które ta diagnoza ma dla ciebie, tak jak zrobił to George. Sposób, jak odbierasz raka, i kroki, którymi zdecydujesz się podążyć po diagnozie, są jednymi z najbardziej potężnych czynników determinujących twoje przyszłe zdrowie lub jego brak (zobacz: rozdział trzeci, podrozdział Rak zdemistyfikowany).
Nieprzemyślane odnoszenie się do nowotworu jako do morderczej choroby zarówno przez profesjonalistów, jak i laików zmieniło raka w zaburzenie o tragicznych konsekwencjach dla większości pacjentów z nowotworem i ich rodzin. Rak stał się synonimem niezwykłego strachu, cierpienia i śmierci. Ten sposób odbioru jest kontynuowany niezależnie od faktu, że nawet 90-95 procent wszystkich nowotworów może pojawić się i zniknąć samoistnie.
Nie ma dnia, żeby ciało nie wytworzyło milionów komórek nowotworowych. Niektórzy ludzie podlegający ostremu okresowemu stresowi wytwarzają więcej komórek nowotworowych niż zwykle. Te komórki nowotworowe tworzą razem grupy składające się na guz, który znika, gdy wpływ stresu zmaleje i kiedy nastąpi odpowiedź lecznicza (wyrażająca się w symptomach choroby). W rozdziale trzecim omówię dokładne, przewidywalne sposoby, w jakie się to objawia.
Chciałbym wspomnieć w tym miejscu, że zgodnie z badaniami medycznymi wydzielanie potężnego antynowotworowego hormonu z DNA, interleukiny 2, spada pod fizycznym i mentalnym naciskiem i rośnie znowu, gdy człowiek staje się zrelaksowany i radosny. Słabe wydzielanie interleukiny 2 zwiększa częstotliwość powstawania nowotworów w ciele, a normalne wydzielanie tego hormonu trzyma procesy nowotworowe w ryzach.
Jednakże ludzie generalnie nie są pod wpływem poważnego stresu przez cały czas. Podczas gdy częstotliwość występowania raka rośnie lub spada pod wpływem doświadczania ostrego stresu, większość nowotworów znika baz żadnego rodzaju medycznych interwencji i bez powodowania żadnych zmartwień. Zgodnie z tym, właśnie w tej chwili miliony ludzi chodzą sobie z nowotworami w swoim ciele, nie mając o nich pojęcia. Tak samo miliony ludzi leczą swoje nowotwory, nawet o tym nie wiedząc. Ogólnie rzecz biorąc, jest o wiele więcej spontanicznych remisji nowotworów niż zdiagnozowanych i leczonych przypadków.
The New York Times w październiku 2009 roku opublikował artykuł, który z pewnością wywołał kilka pytań otwierających oczy. Ujawnił fakty, które były niezwykle niewygodne dla instytucji zajmujących się rakiem i ich przedstawicieli. Artykuł napisany przez Ginę Kolata nosi tytuł Cancers Can Vanish Without Treatment, but How? („Rak może zniknąć bez leczenia, ale jak?”).
W artykule Kolata wykazuje, że uważa się, że trajektoria nowotworu jest skierowana tylko w jednym kierunku, jak oś czasu, na wzrost i pogarszanie się. Ponadto w październiku 2009 w pracy opublikowanej w czasopiśmie Journal of the American Medical Association (JAMA) odnotowano, że „dane zebrane w ciągu ponad dwóch dekad z prześwietleń nowotworów piersi i prostaty każą kwestionować spojrzenie na te choroby”.
Bardziej wyrafinowane technologie prześwietlania pozwalają na znajdowanie wielu małych guzów, które nie powodowałyby problemów, jeśli zostałyby pozostawione same sobie. Te guzy są nieaktywne i nieszkodliwe jak drobne blizny na skórze. W artykule przyznano, że przeznaczeniem tych guzów jest samoistnie przestać rosnąć czy zmniejszyć się albo nawet zniknąć, przynajmniej w przypadku niektórych nowotworów piersi.
„Stare spojrzenie na nowotwór jest takie, że jest on procesem linearnym”, mówi dr Barnett Kramer, dyrektor Wydziału Profilaktyki Nowotworowej Narodowych Instytutów Zdrowia (NIH). „Komórka mutuje się i po trochu mutuje się coraz bardziej. Mutacje nie powinny odwracać się spontanicznie”.
Do niedawna badacze raka i lekarze błędnie zakładali (i promowali swoje przypuszczenia jako fakty naukowe), że nowotwory wynikają z mutacji komórek (zmiany genetycznego składu komórki), która zaczyna żyć własnym życiem. Jednakże najnowsze badania nad rakiem wskazują na odkrycie, że niekontrolowane i bezsensowne podziały komórek nowotworowych w ogóle nie mają miejsca.
Jak twierdzi dr Kramer, staje się coraz bardziej jasne, że nowotwory potrzebują czegoś więcej niż mutacji, żeby się rozwijać. Potrzebują współpracy otaczających je komórek, a nawet, jak mówi, „całego organizmu, osoby”, której układ immunologiczny lub na przykład poziom hormonów może tłumić lub napędzać nowotwór.
To, mówi dr Kramer, sprawia, że nowotwór jest „dynamicznym procesem”. Jego stwierdzenie oczywiście wywołuje bardzo ważne kwestie. Jeśli rak wynika jedynie z fatalnego dziedziczenia mutacji komórek, dlaczego całe ciało, włącznie z mózgiem, układem nerwowym, układem immunologicznym i układem hormonalnym, a także osobowość i wszystkie komórki otaczające nowotwór wspierają jego wzrost? Odpowiedź na to ważne pytanie jest zarówno fascynująca, jak i zachęcająca.
Jak zakłada tytuł tej książki, rak w ogóle nie jest chorobą. Przeciwnie, jest mechanizmem leczniczym. Cały organizm wspiera wzrost nowotworu tak długo jak leży to w jego najlepszym interesie. Kiedy uzdrawianie przyczyn leżących u źródeł zostanie ukończone, ciało i umysł zostają przywrócone do swojego odpowiedniego i zrównoważonego stanu, rak nie służy już temu celowi i albo przechodzi do swojego początkowego i nieaktywnego stanu, albo całkowicie znika.
Nowy punkt widzenia, że rak nie obiera przewidywalnej jednowymiarowej ścieżki od mutacji do choroby, był trudny do zaakceptowania dla niektórych onkologów i badaczy. Jednak najwyraźniej coraz więcej sceptyków zaczyna zmieniać zdanie i uznawać coś przeciwnego do wszystkiego, w co wcześniej wierzyli, czyli że nowotwór faktycznie może zniknąć