oporów przed konfidencją z Tomaszem Misiakiem. Mimo afery taśmowej i zainteresowania kontrwywiadu Mateusz Morawiecki nie boi się przyjść na imprezę Misiaka. Łubudubu: wspólnik Misiaka wychwala Morawieckiego
Wszystkie te fakty rzucają światło na znajomość Mateusza Morawieckiego z Tomaszem Misiakiem. Jasne się staje, dlaczego ta znajomość nie przeszkadza Morawieckiemu. Dlatego, że Morawieckiemu nie przeszkadzają Putin ani jego reżim.
Podsumujmy:
● Misiak współdziała z firmą kremlowskiego mafijnego oligarchy;
● czyni to wspólnie z biznesowymi wychowankami Orderu Przyjaźni Putina;
● przyjaźni się i robi interesy z importerem rosyjskiego węgla o kremlowsko-mafijnych powiązaniach;
● jest zamieszany i najprawdopodobniej wtajemniczony w brudną intrygę tego importera i jego rosyjskich mocodawców.
Mimo to Mateusz Morawiecki utrzymuje z Tomaszem Misiakiem bliską relację, wręcz konfidencję. Przecież Misiak ostrzegł Morawieckiego przed aferą taśmową – w którą on sam, Misiak, był zamieszany. I to w sposób najwyraźniej wstydliwy (by nie użyć mocniejszych określeń).
Mateusz Morawiecki zeznaje o tym ostrzeżeniu 8 grudnia 2014 r., gdy jest przesłuchiwany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czyli kontrwywiad cywilny Rzeczypospolitej Polskiej. Nawet gdyby Morawiecki mógł mieć wcześniej jakieś złudzenia, od grudnia łudzić się nie może. Afera należy do tego rodzaju, że bada ją kontrwywiad. Morawiecki wie z własnego doświadczenia, że w skandal zamieszany jest jego kolega Misiak. Ten sam, który robi wielkie interesy w Rosji i znany jest z tego, że nieraz przedkładał własne ambicje i apetyty nad zasady (np. przy aferze stoczniowej). W tej sytuacji Mateusz Morawiecki powinien zerwać kontakty z Misiakiem. A przynajmniej – nie afiszować się nimi.
Morawiecki jednak dokonuje innego wyboru. Dziesięć miesięcy później, w październiku 2015 r. znajduje się na liście prelegentów imprezy Human Capital Economy Congress, która odbywa się w warszawskim hotelu Sheraton126.
Impreza miała swoją radę programową, której wiceprzewodniczącym był… Tomasz Misiak127. Razem z nim funkcję wiceprzewodniczącego pełnił Tomasz Hanczarek, prezes zarządu Work Service (a zarazem wspólnik Misiaka, Sofianosa i Christodoulou w tej firmie)128. W radzie programowej imprezy, która chlubiła się prelegentem Morawieckim, zasiadała jeszcze jedna osoba z firmy Misiaka, mianowicie Krzysztof Inglot (na stronie internetowej Human Capital Economy Congress przedstawiony jako „Pełnomocnik Zarządu ds. Sprzedaży, Dyrektor Działu Rozwoju, Rzecznik Prasowy, Arbiter i Mediator Work Service”). Impreza firmowa, chciałoby się powiedzieć. Poniekąd i rodzinna, ponieważ wśród prelegentów – tuż obok Mateusza Morawieckiego – została wymieniona żona Tomasza Misiaka, Ewa Misiak.
Wisienka na torcie: w radzie programowej znalazła się też Grażyna Piotrowska-Oliwa. Ta sama, którą media wiązały z aferą taśmową i Gazpromem.
Przypomnijmy, jest październik 2015 r., tuż przed wyborami, które może wygrać PiS. Morawiecki szykuje się na ministerialne stanowisko w rządzie partii, która wtedy jeszcze udawała antyrosyjską i krzewiącą uczciwość. Tymczasem Misiak jest zamieszany w brudną aferę. „Fakt” piętnuje go jako jej autora. Premier mówi, że miała ona „scenariusz pisany cyrylicą”. Śledztwo w jej sprawie prowadzi kontrwywiad. Czemu więc Morawiecki ciągle zadawał się z Misiakiem i jego grupą? Czemu robił to tak ostentacyjnie?
Konfidencja to mało powiedziane.
Jeszcze jedna wisienka: 8 grudnia 2017 r., gdy Mateusz Morawiecki został desygnowany na stanowisko premiera, portal gospodarczy Wnp.pl opublikował tekst pt. Mateusz Morawiecki – premier z genami biznesu i budowania. W tekście tym wypowiada się wspólnik Misiaka, Tomasz Hanczarek. Zgodnie z tytułem artykułu Hanczarek wychwala Morawieckiego: „Nowy premier nie jest zepsuty jako urzędnik. Jeśli ktoś ciężko pracował w biznesie, to inaczej patrzy na świat. Praca powoduje kontakt z rzeczywistością”129.
Nasz premier wcale nie jest zepsuty. To mówiłem ja, Hanczarek z firmy Work Service.
Czym jest więź, która tak mocno zespoliła Mateusza Morawieckiego z Tomaszem Misiakiem i jego ludźmi?
KONEKSJE NIEOCZYWISTE
Wrocławskie początki Misiaka. Korzenie firmy Work Service w fundacji… studenckiej. Tomasz Misiak i Wrocław 2000 Plus. Rafał Dutkiewicz, przyjaciel rodziny Morawieckich
Obaj urodzili się we Wrocławiu. Dzieli ich pięć lat różnicy wieku. Morawiecki urodził się 20 czerwca 1968 r., Misiak przyszedł na świat 7 lipca 1973 r. A jednak w tym samym czasie znaleźli się w tej samej szkole. Misiak studiował na Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu w latach 1993–1999130. Morawiecki w 1995 r. uzyskał dyplom magistra tej uczelni131. Dodajmy od razu, że dwudziestoparoletni Tomasz Misiak był tego rodzaju studentem, którego trudno nie zauważyć. Nawet gdy jest się starszym o pięć lat kolegą, który lekceważy wybryki młodziaków.
W 2009 r., gdy afera stoczniowa uderzyła w Misiaka jako przewodniczącego senackiej komisji gospodarki narodowej, dziennikarz „Gazety Wyborczej” Mirosław Maciorowski opublikował artykuł pt. Misiak, senator nieszczęśliwy. Cytuję: „Wywodzi się z prężnego środowiska młodych polityków – studentów dawnej Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu […]. To właśnie w Akademii w styczniu 1998 r. doszło do słynnego zjazdu regionalnego Unii, podczas którego w walce o szefowanie lokalnym strukturom Jacek Protasiewicz pokonał Władysława Frasyniuka. Rywalizację rozstrzygnęło tzw. pompowanie kół partyjnych, czyli hurtowe zapisywanie do nich nowych członków, których głosy miały przechylić szalę na właściwą stronę. Protasiewicz zwycięstwo zawdzięczał właśnie kołu z Akademii, które z kilkunastu działaczy rozrosło się do ponad setki. Pompowaniem kół (bo nie tylko na Akademii je pompowano) zajął się nawet sąd partyjny Unii. Kilka osób musiało odejść z partii, samym Misiakiem sąd się nie zajął”.
Następne akapity rzucają światło na to, jak Misiak został biznesmenem:
„Korzenie firmy Work Service, która ma teraz doradzać stoczniowcom, tkwią w działającej przy uczelni fundacji Oskar, którą Misiak i Tomasz Hanczarek […] kierowali w latach 1993–2000. Podczas ich rządów Oskar prowadził bank stancji i pracy dla studentów, organizował kursy przygotowawcze na studia i targi pracy. Miał oddziały w kilkunastu miastach. Ówczesny rektor Akademii prof. Marian Noga krytykował działalność Oskara pod ich rządami: – Prowadzili różnorodną działalność, podpierając się autorytetem uczelni. W ogłoszeniach pomijali słowa «samorząd studentów» i wychodziło, że to «fundacja Akademii Ekonomicznej» zajmuje się np. dorabianiem kluczy. […] W 1999 r. Misiak z Hanczarkiem, pod naciskiem rektora, odeszli z Oskara. Ich własnością została jednak najbardziej dochodowa spółka związana z fundacją – właśnie Work Service. Było to możliwe, bo to oni reprezentowali w niej fundację”.
Odnotujmy: gdy rodziła się firma Work Service, Mateusz Morawiecki już był w pobliżu.
Kolejna zbieżność: na początku swej kariery Morawiecki i Misiak równocześnie zasiadali we władzach samorządowych. Morawiecki w 1998 r. został radnym sejmiku dolnośląskiego z ramienia Akcji Wyborczej Solidarność132. W tym samym 1998 r. Misiak wszedł do rady miejskiej Wrocławia jako przedstawiciel komitetu wyborczego Wrocław 2000 Plus.
To odległa koincydencja, chciałoby się powiedzieć.