Tomasz Piątek

Morawiecki i jego tajemnice


Скачать книгу

historyka Cenckiewicza. Bitwa o zarekwirowane książki. Student nasyła biurokrację uczelnianą na esbecką. Niełatwa relacja z ojcem. Nieobecny Kornel. Potrzeba akceptacji i Jarosław Kaczyński

      Mafijny oligarcha Michaił Fridman jeszcze się w tej książce pojawi, a wraz z nim firmy i osoby z nim powiązane. Wróćmy jednak do Mateusza Morawieckiego i do jego młodości. Oczywiście, nie w upiększonej wersji Jankego. Poszukajmy czegoś, co bardziej zbliży nas do prawdy.

      W aktach Instytutu Pamięci Narodowej niewiele można znaleźć o Mateuszu Morawieckim. Zapewne zaskoczy to tych, którzy uwierzyli w obraz młodego bojownika i męczennika z książki Twierdza. Jednak zaskoczenie jest mniejsze, gdy przypomnimy sobie, że „młody bojownik i męczennik” w latach 80. był naprawdę bardzo młody. Gdy Solidarność Walcząca powstawała, Morawiecki miał 13–14 lat.

      Dostępny w internecie katalog IPN podaje, że Mateusz Morawiecki pojawia się jako syn Kornela Morawieckiego, przywódcy Solidarności Walczącej, w aktach sprawy obiektowej dotyczącej tej organizacji (kryptonim „Ośmiornica”, sygnatura IPN Wr 32/805).

      W katalogu figuruje również esbecka teczka o sygnaturze IPN Wr 054/1006. Mateusz Morawiecki występuje w niej jako „aktywny uczestnik akcji ulicznych (happeningów) organizowanych przez nieformalną grupę pod nazwą Pomarańczowa Alternatywa”. Pomarańczowa Alternatywa to słynny na przełomie lat 80. i 90. kolektyw happenerów pod wodzą Waldemara „Majora” Fydrycha. Jej członkowie wprowadzali komunistyczne władze w stan dezorientacji poprzez grupowe przebieranie się za Świętych Mikołajów, organizowanie zbiorowej ulicznej konsumpcji jogurtów albo malowanie krasnoludków na murach (w ten sposób krasnale stały się nieformalnym symbolem Wrocławia).

      IPN przechowuje też akta paszportowe Mateusza Morawieckiego (IPN Wr 524/423691), w których nie ma nic podejrzanego. Wydano mu paszport w 1989 r., gdy komunizm upadał. Teczki paszportowe innych członków Solidarności Walczącej są znacznie bardziej intrygujące (do czego jeszcze wrócimy).

      Ciekawsza jest inna adnotacja, którą znajdujemy w katalogu IPN pod hasłem Mateusz Morawiecki: „W dn. 03.03.1987 zarejestrowany w Wydz. C WUSW [Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych – red.] Wrocław pod nr. rej. 54509 przez Inspektorat 2 WUSW we Wrocławiu jako Osoba Zabezpieczona [OZ]. Brak możliwości ustalenia powodu zabezpieczenia. Zdjęto z ewidencji w dn. 18.01.1990. Materiały zniszczono w jednostce operacyjnej. Karta Mkr-3 z kartoteki odtworzeniowej Wydz. C WUSW Wrocław; dziennik rejestracyjny WUSW Wrocław, poz. 54509; karta EO-4/77 z kartoteki odtworzeniowej Biura C MSW; karta EO-4-A/77 z kartoteki odtworzeniowej Biura C MSW”191.

      Kartoteka odtworzeniowa zawiera dokumenty, które esbecy przeznaczyli do zniszczenia. Znaleziono je w workach na śmieci, częściowo pocięte lub podarte. Papiery te najprawdopodobniej miały zostać spalone. Jeśli chodzi o określenie „Osoba Zabezpieczona”, to jest ono niejednoznaczne. Używano go nieraz wobec kandydatów na tajnych współpracowników (TW)192. Uwaga: bycie takim kandydatem nie oznacza, że ktoś donosił. Byli kandydaci, którzy donosili, zanim ich jeszcze formalnie zwerbowano. Byli i tacy, którzy w ogóle nie wiedzieli, że SB widzi ich w takiej roli.

      Najciekawsze w odnalezionej adnotacji jest to, że Mateusza Morawieckiego „zabezpieczał” Inspektorat 2.

      To bardzo ważna informacja, albowiem Inspektorat 2 (lub Inspektorat II) stanowił terenowy oddział Biura Studiów SB193 – elitarnej jednostki komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, która działała w latach 1982–1989 i zajmowała się rozbijaniem podziemia. W tym celu Biuro Studiów m.in. tworzyło niby-podziemne ugrupowania i lansowało pseudoopozycyjnych liderów.

      Wobec tego wyrażenie „Osoba Zabezpieczona” musi jednak budzić niepokój, albowiem w przypadku Biura Studiów określenie to może się odnosić nie do kandydata na konfidenta, ale do konfidenta definitywnie już zwerbowanego. Jest tak, ponieważ Biuro Studiów korzystało z wyjątkowego przywileju. Mogło nie rejestrować swych agentów jako agentów (po to, żeby ich kamuflować nawet przed innymi jednostkami SB). Swych najważniejszych konfidentów rejestrowało jako „figurantów” (osoby rozpracowywane, czyli zwalczane, śledzone, ścigane albo nękane przez SB; ofiary esbeków) lub właśnie jako „Osoby Zabezpieczone”.

      Informację, że Inspektorat II był terenowym oddziałem Biura Studiów SB, w swoim czasie podawali m.in. ultraprawicowi historycy Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk194. Autorzy ci przyznawali też, że Biuro Studiów rejestrowało swych agentów jako figurantów lub „zabezpieczenia”. Pisali tak: „Biuro Studiów, a także podległe mu Inspektoraty II, rozpracowywało czołowych działaczy podziemia, skupiało też w swoich rękach najcenniejszą agenturę, którą często przejęto z innych pionów operacyjnych SB. W związku z tym Biuro Studiów wyposażono w wiele szczególnych, i prawdopodobnie nieujętych do końca w dokumentach normatywnych, uprawnień. Przykładowo, agenturę Biura Studiów i Inspektoratów II w ewidencji Biura «C» rejestrowano także jako «zabezpieczenia» lub osoby rozpracowywane, czyli figurantów. Biuro Studiów konspirowało też część swoich działań przed innymi pionami SB, udzielając im fałszywych informacji. W ramach tzw. korespondencji koordynacyjnej, na pytanie o cennego TW zarówno Biuro Studiów, jak i Inspektoraty II odpowiadały często, że dana osoba jest rozpracowywana (figurant) lub też w ogóle nie znajduje się w ich zainteresowaniu”195.

      Ciekawe, czy dzisiaj Cenckiewicz i Gontarczyk nie chcieliby się z tego wycofać. Pierwszy z nich w mediach społecznościowych broni Mateusza Morawieckiego przed zarzutem współpracy z Biurem Studiów. Gdy pewien internauta zacytował notatkę o zabezpieczeniu Morawieckiego przez Inspektorat II, Cenckiewicz wystąpił w obronie Morawieckiego gorąco i nieprecyzyjnie zarazem: „Zabezpieczenie nie oznacza agenturalności!”196.

      Prawdziwiej byłoby napisać: „Zabezpieczenie nie musi oznaczać agenturalności, ale w przypadku Biura Studiów SB – może”.

      Tym bardziej że w styczniu 1990 r. esbecy postanowili całkowicie ukryć i wymazać fakt „zabezpieczania” przez nich Mateusza Morawieckiego w poprzednich trzech latach. Styczeń 1990 r. to czas, w którym Biuro Studiów SB niszczyło lub ukrywało dokumenty dotyczące swych najważniejszych i najbardziej utajnionych agentów. W tym samym miesiącu zniszczono teczkę Antoniego Macierewicza, w latach 80. intensywnie chronionego przez Biuro Studiów.

      Rzecz jasna, trudno przypuścić, żeby dziewiętnastoletni Mateusz Morawiecki mógł odgrywać kluczową rolę w operacjach Biura Studiów SB. Jeżeli Biuro Studiów prowadziło z nim lub wobec niego jakieś działania, to musiały one przede wszystkim dotyczyć jego ojca. Aczkolwiek historyk Cenckiewicz z jakichś przyczyn próbuje odrzucić również ten oczywisty wniosek. W internecie tak usiłuje tłumaczyć zainteresowanie Biura Studiów osobą Morawieckiego juniora: „Mateusz Morawiecki angażował się w konspirację antykomunistyczną niezależnie od zaangażowania i bohaterstwa ojca”197.

      Do Biura Studiów SB i jego relacji z Solidarnością Walczącą wrócimy w następnej części tej książki. Co do dokumentów dotyczących Mateusza Morawieckiego, to w archiwum cyfrowym IPN (niedostępnym w internecie) znalazłem jeszcze jedną teczkę SB198, w której mowa o naszym bohaterze.

      Teczka zawiera ślady nieznanej bitwy Morawieckiego juniora z komuną. Otóż jesienią 1987 r. podczas przeszukania mieszkania Morawieckich esbecy rekwirują czytane przez niego książki „drugiego obiegu” (wydane w podziemiu, bez cenzury). A młody Mateusz razem z siostrą walczy o odzyskanie tych książek. I trzeba przyznać, robi to zadzierzyście. Wzywa na pomoc władze swojej uczelni, albowiem, jak twierdzi, książki są mu potrzebne