Grzegorz Rzeczkowski

Obcym alfabetem


Скачать книгу

udziałów 33.

      Kim są panowie z ProLogics? Okazuje się, co zbadał Tomasz Piątek, że obaj pozostają dobrze zakorzenieni w rosyjskim biznesie. Zacznijmy od tego, że Christodoulou i Sofianos mieszkają w Rosji, gdzie prowadzą firmę ProLogics, specjalizującą się w transporcie i logistyce34. Work Service zresztą też miał swój rosyjski odpowiednik, czyli uruchomioną w 2004 r. Work Service Russia, którą zarządzali właśnie Christodoulou i Sofianos. Najwyraźniej mocno zapuściła tam korzenie, bo wśród jej klientów są nie tylko międzynarodowe koncerny i polskie firmy działające na terenie Rosji, lecz także największy rosyjski bank – Sbierbank. Należący do banku centralnego Rosji i kierowany przez Germana Grefa35, jednego z najważniejszych współpracowników prezydenta Rosji, nazwanego przez magazyn „Forbes” „najbardziej wpływową osobą w Rosji po Putinie”36. Wśród klientów firmy grecko-amerykańsko-rosyjskich partnerów Misiaka jest jeszcze kompania lotnicza Suchoj, którą Kreml chciałby uczynić wizytówką rosyjskiego przemysłu lotniczego. Firma wytwarza m.in. pasażerskie superjety, mające konkurować z amerykańskimi boeingami i europejskimi airbusami, ale jej najbardziej ambitnym projektem jest produkcja myśliwców piątej generacji, które mają być nową dumą Rosji. Chodzi o Su-57, które mają konkurować z amerykańskimi F-22 i F-35.

      Jak można przeczytać na stronie internetowej rosyjskiego oddziału Work Service, firma świadczy „usługi merchandisingu i wsparcia sprzedaży w całej sieci sklepów rosyjskiego sprzedawcy detalicznego żywności X5 Retail”37. To firma należąca do innego oligarchy, ósmego na liście najbogatszych Rosjan Michaiła Friedmana. Znaczy to tylko jedno – że firma Work Service Russia, która ma siedzibę w Moskwie, musi mieć dobre relacje z ludźmi Putinowskiego aparatu. Bez tego w dzisiejszej Rosji trudno o takich kontrahentów.

      Tomasz Misiak twierdzi jednak, że jest inaczej. Utrzymuje, że prowadząc biznes w Rosji, nigdy nie słyszał, by ktokolwiek z firmy musiał wchodzić w nieformalne relacje z ludźmi tamtejszej władzy, w tym korupcyjne, aby zapewnić spokojne funkcjonowanie Work Service Russia. – Nigdy nie mieliśmy jakichkolwiek problemów politycznych, dla mnie istotne było, by firma miała odpowiedni wynik finansowy. Z moimi partnerami nie rozmawiałem nawet na pół tematu politycznego. Ale muszę panu powiedzieć, że Rosja to dla mnie jedno wielkie rozczarowanie. Spółkę rosyjską sprzedaliśmy ze sporymi stratami, więc nie warto do tego tematu wracać – bagatelizuje Misiak. Podobnie ocenia fakt współpracy Work Service Russia z firmami rosyjskich oligarchów.

      Twierdzi również, że zawiódł się na swoich partnerach, którym w końcu sprzedał rosyjską gałąź swej firmy. O co poszło? Misiak – podobnie jak wcześniej w przypadku Falenty – za kłopoty obwinia Sofianosa i Christodoulou, którzy zarządzali Work Service Russia. Konkretnie za to, że na Work Service Russia firma matka straciła ponad 70 mln zł. To jeszcze można zrozumieć, ale informowanie dziennikarza o tym, że w spółce giełdowej nastąpią zmiany na kluczowych stanowiskach w radzie nadzorczej na długo przed ich ogłoszeniem, wygląda na rozpaczliwą próbę odcięcia się od toksycznych relacji.

      Sofianos i Christodoulou na początku XXI w. pracowali dla założonego w 1995 r. przez rządy amerykański i rosyjski The US Russia Investment Fund38 (TUSRIF), którego zadaniem było inwestowanie w rosyjską gospodarkę, m.in. w media, telekomunikację oraz technologie informacyjne. Sofianos był tam nawet wiceprezesem i dyrektorem do spraw inwestycji bezpośrednich (w latach 2001–2004), z kolei Christodoulou od 2003 r. specjalizował się w TUSRIF w audycie firm z sektora logistyki i transportu, w które fundusz również inwestował. Najwidoczniej mu się to spodobało, bo już rok później, czyli w 2004 r. zakupił jedną z takich firm należących do zarządzającej funduszem firmy Delta Capital39. W ten sposób, zresztą razem z Sofianosem, założył ProLogics.

      W tym samym mniej więcej czasie klimat dla zagranicznych inwestorów, niezależnych od umacniającego swą władzę na Kremlu Putina, zaczął się psuć. Rok wcześniej podległe mu służby dokonały pamiętnego najazdu na paliwową kompanię Jukos i aresztowały jej szefa Michaiła Chodorkowskiego40. Tak się składa, że właśnie od 2004 r. fundusz zaczął wyprzedawać swoje aktywa, które trafiły albo w ręce oligarchów, albo w najlepszym razie przechodziły na własność przychylnych Kremlowi zachodnich firm, takich jak niemiecki Deutsche Bank.

      Fundusz działa do dziś, ale od 2008 r. pod zmienioną nazwą – US Russia Foundation – i już nie w Rosji, ale w Stanach Zjednoczonych. Przeprowadzka do Waszyngtonu okazała się konieczna, gdy w 2015 r. władze uznały tę instytucję za „zagrożenie dla ustroju konstytucyjnego Rosji i bezpieczeństwa państwowego”. Mimo to Sofianos nie sprawia wrażenia niezadowolonego. Wręcz przeciwnie. Na stronie związanej z aparatem państwowym Rosyjskiej Agencji Inwestycji podzielił się swoimi wrażeniami z robienia interesów w tym kraju: „Sytuacja w Rosji w pełni gwarantuje stabilność biznesu. Kraj przeszedł ogromne zmiany, a gospodarka szybko się rozwija. Osobliwością rosyjskiego środowiska biznesowego jest to, że wiele uwagi poświęca się osobistym relacjom w dobrym tego słowa znaczeniu. Rosjanie chcą robić interesy tylko z ludźmi, którym ufają”41. Znamienne słowa, także w kontekście polskich bohaterów tej książki, którzy robili interesy w Rosji.

      TUSRIF i zarządzający nim Delta Private Equity Partners okazały się niezłą trampoliną dla własnych biznesów związanych z nim ludzi, wręcz małą wylęgarnią przychylnych Kremlowi postaci, takich jak amerykański sekretarz handlu Wilbur Ross42, który zasiadał we władzach funduszu. Dla naszej historii ważniejszy jest jednak Kiriłł Dmitriew43, który w czasie, gdy Sofianos był wiceprezesem TUSRIF, zajmował stanowisko dyrektora do spraw inwestycji, być może nawet je po nim odziedziczył. W tym samym też czasie Christodoulou odpowiadał w TUSRIF za audyt firm transportowych. Z wiarygodnego źródła wiem, że cała trójka, czyli Dmitriew, Safianos, Christodoulou, dobrze się zna. Prawdopodobnie współpracowali ze sobą jeszcze długo po zakończeniu pracy w funduszu.

      Dmitriew był też zaangażowany w sprzedaż utworzonych dzięki wsparciu funduszu niezależnych telewizji i banków m.in. tak ważnym oligarchom jak Oleg Dieripaska44 czy Władimir Potanin45,46. Fundusz miał też udziały w firmie produkującej wodę mineralną Saint Springs47, którą przejął kolejny oligarcha – wspomniany Michaił Fridman, zresztą kolejny związany z mafią sołncewską (do niej jeszcze wrócę), co wprost napisał renomowany ośrodek Stratfor w jednej ze swoich dawniejszych analiz ujawnionych przez WikiLeaks48. To ten sam Fridman, którego firmę obsługuje Work Service Russia.

      Po odejściu z TUSRIF Dmitriew, wykształcony na Harvardzie i Stanfordzie bankowiec, objął kierownictwo założonego pod patronatem m.in. Władimira Putina Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF), którego zadaniem jest szukanie partnerów, głównie związanych z zagranicznymi rządami, zwłaszcza azjatyckimi i bliskowschodnimi, ale też francuskim, chętnych do współinwestowania z nim – przede wszystkim w Rosji, ale i za granicą. To ważna instytucja i ważna postać, która zdaje raporty ze swojej działalności bezpośrednio Putinowi i jest z nim w stałym kontakcie. Dmitriew zasiadał w radach nadzorczych wielu ważnych rosyjskich przedsiębiorstw, takich jak Rostelecom, Gazprombank czy RZD, czyli rosyjskie koleje.

      Dla