E L James

Nowe oblicze Greya


Скачать книгу

ruchy. Christian odwraca się i uśmiecha drwiąco. Połowę twarzy ma nadal pokrytą pianką.

      – Dobrze się bawisz? – pyta.

      Och, Christianie, godzinami mogłabym ci się przyglądać.

      – Doskonale – mruczę, a on pochyla się i daje szybkiego buziaka, brudząc mi twarz pianką.

      – Mam zająć się tobą? – szepcze łobuzersko i unosi maszynkę.

      Zasznurowuję usta.

      – Nie – burczę, udając nadąsaną. – Następnym razem użyję wosku. – Przypomina mi się wesołość Christiana, kiedy w Londynie odkrył, że w czasie, gdy on brał udział w jednym ze spotkań, ja z ciekawości zgoliłam włosy łonowe. Naturalnie moje dzieło nie spełniało rygorystycznych standardów Pana Doskonałego…

*****

      – Co ty, u licha, zrobiłaś? – wykrzykuje Christian.

      Nie jest w stanie ukryć pełnej przerażenia wesołości. Siada na łóżku w naszym apartamencie w hotelu Brown’s niedaleko Piccadilly, włącza nocną lampkę i wpatruje się we mnie. Jego usta tworzą zaskoczoną literę O. Musi być już północ. Moje policzki nabierają barwy pościeli w pokoju zabaw i próbuję obciągnąć satynową koszulkę, żeby nie widział. Przytrzymuje mi rękę.

      – Ana!

      – Ja… eee… ogoliłam się.

      – To widzę. Ale dlaczego? – Uśmiecha się od ucha do ucha.

      Zakrywam dłońmi twarz. Czemu tak bardzo się wstydzę?

      – Hej – mówi łagodnie i odciąga moje dłonie. – Nie chowaj się. – Przygryza wargę, żeby się nie roześmiać. – Powiedz mi. Dlaczego? – Oczy skrzą mu się wesołością. Co on w tym widzi takiego zabawnego?

      – Przestań się ze mnie śmiać.

      – Nie śmieję się, przepraszam. Jestem, jestem zachwycony – mówi.

      – Och…

      – No mów. Dlaczego?

      Biorę głęboki oddech.

      – Dziś rano, kiedy wyszedłeś na spotkanie, wzięłam prysznic i przypomniały mi się te wszystkie twoje zasady.

      Mruga szybko. Już się nie śmieje, lecz obserwuje mnie czujnie.

      – Analizowałam je po kolei i to, co o nich myślę, i przypomniał mi się salon piękności i pomyślałam… że to właśnie by ci się spodobało. Nie miałam dość odwagi, żeby iść na woskowanie. – Mój głos cichnie, zamieniając się w szept.

      Patrzy na mnie, a oczy mu błyszczą – jednak tym razem nie rozbawieniem, lecz miłością.

      – Och, Ano. – Pochyla się i całuje mnie czule. – Jesteś zniewalająca – szepcze i całuje raz jeszcze, ujmując twarz w dłonie. Po zapierającej dech w piersiach chwili odsuwa się i opiera na łokciu. Wrócił żartobliwy nastrój. – Chyba powinienem przeprowadzić dokładną inspekcję twego rękodzieła.

      – Co? Nie. – On chyba żartuje! Zakrywam się, osłaniając świeżo wygolone miejsce.

      – Och, nie rób tego, Anastasio.

      Odsuwa moje dłonie i przesuwa się zwinnie tak, że teraz znajduje się między moimi nogami. Posyła mi spojrzenie tak gorące, że mógłby nim zapalić suche drwa, nim jednak zdążę eksplodować, nachyla się i prześlizguje ustami po nagim brzuchu w stronę mej kobiecości. Wiję się pod nim, niechętnie poddając się przeznaczeniu.

      – No dobrze, co my tu mamy? – Christian składa pocałunek tam, gdzie jeszcze rano miałam włosy łonowe, następnie przesuwa po mnie kolącą brodą.

      – Au! – wołam. Cóż za wrażliwe miejsce.

      Spojrzenie Christiana wędruje ku mojej twarzy. Widać w nim zmysłowe pragnienie.

      – Chyba coś przegapiłaś – mruczy i pociąga lekko za włoski.

      – Och… Cholera – mamroczę, mając nadzieję, że to położy kres jego skrupulatnym i raczej wścibskim oględzinom.

      – Mam pomysł. – Wyskakuje nago z łóżka i idzie do łazienki.

      Co on, u licha, robi? Chwilę później wraca, niosąc kubek z wodą, moją maszynkę, swój pędzel do golenia, krem i ręcznik. Wszystko oprócz ręcznika kładzie na stoliku nocnym i patrzy z góry na mnie.

      O nie! – moja podświadomość z trzaskiem zamyka Dzieła zebrane Karola Dickensa, zrywa się z fotela i kładzie ręce na biodrach.

      – Nie. Nie. Nie – piszczę.

      – Pani Grey, jak już coś robić, to porządnie. Unieś biodra. – Oczy ma szare niczym niebo podczas letniej burzy.

      – Christian! Nie będziesz mnie golił.

      Przechyla głowę.

      – A to dlaczego?

      Rumienię się. Czy to nie oczywiste?

      – Dlatego, że… to po prostu zbyt…

      – Intymne? – pyta szeptem. – Ana, łaknę intymności z tobą, wiesz o tym. Poza tym robiliśmy już razem takie rzeczy, że daj spokój ze wstydem. A tę część twego ciała znam lepiej niż ty.

      Wpatruję się w niego. Ze wszystkich aroganckich… w sumie to prawda… no ale jednak.

      – To nie przystoi! – biadolę.

      – Wprost przeciwnie, jest bardzo podniecające.

      Podniecające? Naprawdę?

      – To cię podnieca? – W moim głosie słychać zdumienie.

      Prycha.

      – Nie widzisz? – Zerka w dół na wzwód. – Chcę cię ogolić – szepcze.

      Och, a co mi tam. Kładę się na plecach i zakrywam ramieniem twarz, żebym nie musiała na to patrzeć.

      – Skoro cię to uszczęśliwia, Christianie, proszę bardzo. Ależ ty jesteś perwersyjny – mamroczę, unosząc biodra, żeby mógł podłożyć mi pod pupę ręcznik. Całuje wewnętrzną część uda.

      – Och, maleńka, masz stuprocentową rację.

      Słyszę, jak zanurza pędzel w wodzie, po czym nakłada na niego krem. Chwyta mnie za lewą kostkę i rozsuwa nogi. Materac ugina się, gdy Christian siada między moimi udami.

      – Bardzo chciałbym cię teraz związać – mruczy.

      – Obiecuję, że nie będę się ruszać.

      – Dobrze.

      Robię głośny wdech, gdy przesuwa pędzlem po kości łonowej. Jest ciepły. Wiercę się. Czuję łaskotanie… ale takie przyjemne.

      – Leż nieruchomo – beszta mnie Christian i ponownie używa pędzla. – Inaczej rzeczywiście cię zwiążę – dodaje groźnie, a wzdłuż mego kręgosłupa przebiega rozkoszny dreszcz.

      – Robiłeś to już? – pytam z wahaniem, kiedy sięga po maszynkę.

      – Nie.

      – Och. To dobrze. – Uśmiecham się.

      – Kolejny pierwszy raz, pani Grey.

      – Hmm. Lubię pierwsze razy.

      – Ja też. No to zaczynamy. – I z delikatnością, która mnie zaskakuje, przesuwa maszynką po mej wrażliwej skórze. – Nie ruszaj się –