zaśmiał się twardo i krótko.
– Pitu, pitu. Masz przed sobą karierę futbolową. Nie obiecuj jej czegoś, czego nie będziesz w stanie dotrzymać.
Krit chyba trochę za ostro potraktował Rocka. Zgadzałam się z bratem, ale uważałam, że niepotrzebnie go atakował. Przecież Rock chciał nam pomóc.
– Zrobię wszystko, żebyś mi zaufała – oznajmił Rock. – I Krit też.
Krit prychnął z pogardą, ale dobrze widziałam, że za fasadą gniewu kryje się mały chłopczyk, który wciąż jeszcze nie stracił nadziei. I który bardzo chciał komuś zaufać. Miał, co prawda, mnie, ale potrzebował innych sojuszników. Oboje ich potrzebowaliśmy.
– Wystarczy już to, co dzisiaj dla nas zrobiłeś. Dziękuję – odezwałam się, nie dając Kritowi dojść do głosu.
Rock wytrzymał moje spojrzenie i chyba chciał coś jeszcze powiedzieć, ale powstrzymały go podniesione głosy na korytarzu.
Od razu rozpoznałam jeden z nich.
– Rozdział XIX –
Rock
– Gdzie oni są?! Czy ona zrobiła coś złego mojemu synkowi?! – rozległ się piskliwy kobiecy głos, w którym pobrzmiewała udawana panika. – Ciągle go bije. Nie potrafię dać sobie z nią rady – nadawała dalej.
– Kuźwa, nie wierzę! – warknął Krit, ruszając zamaszystym krokiem do drzwi. Na jego twarzy malowała się furia.
Obejrzałem się na Trishę, nie wiedząc, czy mam zostać, czy za nim pójść.
– To ona. Nasza matka – powiedziała cicho.
– A, jesteś, synku! Wszystko w porządku? Znowu cię pobiła? Przebadaliście go?!
Czy ta kobieta upadła na głowę?
– Skończ tę komedię, mamo. To Trisha została pobita. Nie udawaj, bo i tak nikt ci nie uwierzy. Trisha nigdy w życiu nie zrobiłaby nikomu krzywdy. Nawet tobie! – podniósł głos Krit, żeby przekrzyczeć matkę.
– Już dobrze, kochanie. Nie musisz jej kryć – upierała się.
– Czy ty masz dobrze w głowie, kobieto?! – wrzasnął Krit.
– O Boże, nie! Proszę, powstrzymaj go – szepnęła błagalnym tonem Trisha. – Proszę. Jeśli powie im prawdę, rozdzielą nas. On nie rozumie, że w domu dziecka może być o wiele, wiele gorzej.
Wpatrzyłem się w jej twarz, wciąż prześliczną pomimo sińców i opuchlizny, i doszedłem do wniosku, że ma rację. W domu Trisha przynajmniej wiedziała, czego się spodziewać i miała przy sobie Krita. Dzieciak kochał siostrę, na dodatek był już duży, nawet zdążył ją przerosnąć. A poza tym, gdyby potrzebowali pomocy, zawsze mógł skontaktować się ze mną.
Wyszedłem z sali na korytarz i zobaczyłem pielęgniarki starające się uspokoić matkę i syna oraz zbliżającego się do nich ochroniarza.
– Krit! – zawołałem.
Obejrzał się na mnie z furią w oczach.
– Tak to wygląda! Dasz radę jej pomóc? Wyciągnąć ją z tego bagna?! – krzyknął wyzywającym tonem.
Najwyższy czas, żebym zaczął działać. Podszedłem do Krita i objąłem go ramieniem.
– Siostra chce cię zobaczyć. Prosiła, żebyś do niej przyszedł – oznajmiłem, spoglądając z dezaprobatą na stojącą naprzeciwko nas kobietę.
W pierwszej chwili Krit nawet nie drgnął. Zaraz jednak zreflektował się, skinął głową i ruszył z powrotem do sali.
– Synku, nie idź do niej…
– Zostaw go w spokoju, może iść, dokąd chce. Chce być przy siostrze, która go kocha i którą ktoś skrzywdził. Lepiej się uspokój. Za dużo wypiłaś i teraz pieprzysz jakieś głupoty, w które nikt tu nie wierzy. Widać wyraźnie, że Krit i Trisha są sobie bardzo bliscy. Jeśli chcesz nadal mieć rodzinę, to zacznij się zachowywać jak matka, a nie jak szurnięta pijaczka i psychopatka.
Oczy kobiety zrobiły się okrągłe jak spodki, gdy wygarnąłem jej całą prawdę. Mocny makijaż nie był w stanie ukryć śladów, jakie odcisnął na niej pijacki tryb życia. Miała zniszczoną cerę i cuchnęła mieszanką przetrawionego alkoholu i tanich perfum, od której zbierało mi się na wymioty.
– Masz teraz iść i podpisać dokumenty, żeby mogli wypisać twoją córkę. Zbadali ją, opatrzyli i odsyłają do domu, żeby wydobrzała. Ma leżeć, sam tego dopilnuję. Jeśli coś jej zrobisz, przysięgam, że pożałujesz i wszystko stracisz. Rozumiesz?
Kobieta wyprostowała gwałtownie przygarbione plecy i posłała mi nienawistne spojrzenie.
– Co ty sobie, do cholery, wyobrażasz?! Nie będziesz mi mówił, co mam robić! To ty pobiłeś Trishę? Ty jesteś tym fagasem, z którym ciągle się puszcza i imprezuje?
Suka próbowała odwrócić kota ogonem i wmówić ludziom w szpitalu, że to ja jestem wszystkiemu winien. Słysząc to, ochroniarz zrobił krok w przód i stanął przy moim boku.
– Nie, proszę pani, to na pewno nie on. To gwiazda futbolu z naszego liceum. Kiedyś dzięki niemu będziemy słynni na cały kraj. Porządny chłopak, co piątek oglądam jego mecze. Nie sprawia żadnych problemów.
Przyjrzałem mu się lepiej i rozpoznałem w nim jednego z ochroniarzy zatrudnionych do pilnowania porządku na stadionie. Fajny facet, byłem mu wdzięczny za wsparcie.
– Nie wiecie, jaka ona jest – zaprotestowała oskarżycielskim głosem kobieta.
– Ależ wiemy. Jest jak matka dla twojego syna, którą ty nigdy nie byłaś – odciąłem się.
Ochroniarz poklepał mnie uspokajającym gestem po plecach.
– Wystarczy, chłopcze. Może lepiej wracaj do dziewczyny, co? A my dopilnujemy, żeby jej mama podpisała dokumenty do wypisu.
Posłałem kobiecie kolejne pogardliwe spojrzenie, a potem posłusznie wróciłem do sali. W drzwiach natknąłem się na Krita, który bacznie mnie obserwował.
W jego oczach malowało się zdumienie. Najwyraźniej nie spodziewał się, że stanę w obronie Trishy. Postanowiłem, że udowodnię im obojgu, i to jeszcze wiele razy, że nie mam zamiaru ich zostawić. Owszem, na początku pociągała mnie przede wszystkim uroda Trishy. Obserwowałem ją przez cały rok, marząc tylko o tym, żeby się do mnie uśmiechnęła. Żeby jej twarz rozpromieniała się na mój widok. Ale teraz, gdy poznałem ją trochę lepiej, zamarzyłem o czymś więcej.
Nie mogłem znieść myśli, że ta przepiękna dziewczyna, która zasługiwała na miłość i troskę, nie ma kochających, opiekuńczych rodziców.
– Podpisuje – szepnął z niedowierzaniem Krit, który przyglądał się z daleka matce. – Posłuchała, kiedy kazałeś jej się zamknąć i podpisać papiery – dodał, odwracając się i posyłając mi pełne szacunku spojrzenie.
To dopiero początek. Miałem przed sobą jeszcze długą drogę, zanim zdobędę ich zaufanie. Jednak po dzisiejszym wieczorze nie miałem zamiaru dłużej czekać, aż Trisha Corbin zdecyduje się dać mi szansę. Jeśli nie chce, trudno. Przecież jej do tego nie zmuszę. Mogę być niemile widziany, ale nie dam się tak łatwo spławić. Ta dziewczyna na serio potrzebowała kogoś, kto będzie się nią opiekował.
– Dziękuję. – Na dźwięk jej głosu przeszył mnie dreszcz. Wystarczyło, że na mnie spojrzała, i mogłaby zrobić