gwałtu ofiara zna sprawcę, który jest kimś z otoczenia, kolegą z pracy, przyjacielem rodziny, mężem albo kochankiem49. Zazwyczaj gwałciciel cieszy się we wspólnym środowisku wyższą pozycją społeczną niż jego ofiara. Dlatego bliscy zgwałconej kobiety niekoniecznie opowiedzą się po jej stronie, przeciwnie – mogą bronić sprawcy. Żeby mu uciec, ofiara może zostać zmuszona oddalić się od wspólnoty, do której przynależy. Może opuścić szkołę, zrezygnować z pracy, unikać spotkań z rówieśnikami. Tak opowiada o tym nastolatka, która została zgwałcona: „Po tym, co się wydarzyło, było coraz gorzej. Dziewczynom nie wolno było zapraszać mnie do domu, chłopcy gapili się na mnie, kiedy szłam do szkoły. Byłam obgadywana aż do końca liceum”50.
Brak zrozumienia albo jawna wrogość ludzi, do których osoba z doświadczeniem traumy zwraca się o pomoc, może pogłębiać w niej poczucie lęku, nieufności i izolacji. Kiedy gwałcicielem jest mąż albo partner, osoba krzywdzona znajduje się w najtrudniejszym położeniu, ponieważ ten, u którego odruchowo szuka ochrony, jest źródłem niebezpieczeństwa.
Z drugiej strony, jeżeli osoba, która przeżyła traumę, ma szczęście w postaci wspierającej rodziny, partnera czy przyjaciół, ich opieka i ochrona mogą bardzo pomagać w powrocie do zdrowia. Burgess i Holmstrom na podstawie badania, w którym po latach powrócono do ofiar gwałtu, twierdzą, że istnieje związek między tym, jak długo osoba dotknięta traumą wraca do zdrowia, a jakością jej bliskich relacji. Kobiety, które były w stabilnych związkach, wracały do siebie szybciej niż kobiety, które nie były w takich relacjach51. W innym długofalowym badaniu okazało się, że najmniej symptomów stresu pourazowego miały te kobiety, które oceniały swoje związki z partnerami jako bliskie i pełne miłości52.
Kiedy uda się odzyskać podstawowe poczucie bezpieczeństwa, osoba, która przeżyła traumatyczne wydarzenie, potrzebuje wsparcia innych, żeby odbudować pozytywny obraz siebie. Musi na nowo nauczyć się regulować swoją potrzebę intymności i agresję. Od innych wymaga to okazania wyrozumiałości dla często zmieniających się u niej pragnień bliskości i dystansu, a także okazania szacunku wobec podejmowanych przez nią prób odzyskania poczucia autonomii i kontroli nad sobą. Nie znaczy to, że należy tolerować niekontrolowane wybuchy agresji, przeciwnie, zwiększyłoby to tylko jej poczucie winy i wstydu. Aby możliwe było odbudowanie poczucia własnej wartości, potrzebny jest raczej ten sam rodzaj szacunku dla autonomii, dzięki któremu kształtowało się ono w pierwszych latach życia.
Wielu powracających z wojny żołnierzy ma problemy z intymnością i agresją. Michael Norman, weteran wojenny, opowiada o nich w ten sposób: „Niespokojny i rozdrażniony, zachowywałem się okropnie. Chciałem być sam, potem miałem pretensje do przyjaciół, że mnie opuścili (…). Warczałem na syna, chociaż mnie szanował, i kłóciłem się ze swoim największym sprzymierzeńcem – własną żoną”53.
Jego świadectwo potwierdzają badania. Psycholożka Josefina Card pisze o trudnościach, jakie weterani wojny w Wietnamie mieli w relacjach ze swoimi dziewczynami i żonami, oraz o problemach z poczuciem bliskości z kimkolwiek. Bardzo się tym różnili od swoich kolegów, którzy nie zostali wysłani na wojnę54. Inne badanie, którym objęto żołnierzy powracających z Wietnamu, również dowodzi głębokich skutków traumy wojennej. Mężczyźni, którzy mieli zespół stresu pourazowego, rzadziej się żenili, częściej mieli problemy małżeńskie i rodzicielskie, a także częściej się rozwodzili niż mężczyźni, którzy nie doznali traumy. Wielu z nich całkowicie odizolowało się od innych albo zaczęło mieć skłonność do stosowania przemocy. Weteranki doświadczały podobnych trudności w relacjach, jednak rzadko uciekały się do przemocy55.
Błędne koło polega na tym, że weterani niewspierani przez rodziny są bardziej narażeni na utrzymywanie się objawów stresu pourazowego, które z kolei powodują, że jeszcze bardziej odtrącają oni swoje rodziny56. Badając więzi społeczne powracających z wojny żołnierzy, psycholog Terence Keane zauważył, że wszyscy mężczyźni utracili przez pobyt na wojnie część bliskich relacji. Mężczyźni bez objawów stresu pourazowego stopniowo odbudowywali te więzi po powrocie do domu. Jednak mężczyźni z objawami traumy nie byli w stanie tego zrobić i z czasem coraz bardziej oddalali się od innych ludzi57.
Społeczna tolerancja dla męskiego wycofania emocjonalnego i niekontrolowanej agresji może wzmacniać krzywdy psychiczne wyrządzone przez wojnę. Bliscy straumatyzowanego weterana często nie potrafią sprzeciwić się jego zachowaniu, zbyt łatwo wybaczając mu wybuchy gniewu i emocjonalne oddalenie. Wzmacnia to jego poczucie winy i niedopasowania, jak również coraz bardziej pogłębia izolację. Społeczna akceptacja męskiej agresji szkodzi też tym weteranom, którzy próbują stworzyć pełne spokoju i troski relacje rodzinne. Sarah Haley, pracownica opieki społecznej, opisuje przypadek weterana, któremu po wojnie udało się założyć rodzinę. Objawy stresu pourazowego powróciły z wielką siłą, kiedy jego mały synek zaczął bawić się w wojnę:
Myślałem, że dam radę, ale w Gwiazdkę, w świąteczny poranek, gdzieś między figurką GI Joe a plastikowym karabinem maszynowym, zupełnie się rozkleiłem. (…) Mieliśmy trudny czas z naszym trzylatkiem i nie wiedziałem, jak sobie poradzić (…). Chyba byłem naiwny. Wszystkie dzieci przechodzą przez taki okres, ale dla mnie było to naprawdę ciężkie, bo sam taki byłem w Wietnamie. Myślałem, że ma to po mnie i że muszę coś z tym zrobić58.
Cytowany mężczyzna nie mógł się otrząsnąć ze wspomnień zła, które wyrządził jako żołnierz, i z żalu, że żaden z dowódców nie zrobił nic, żeby go powstrzymać. Rozdrażnienie, które odczuwał w domu, przypomniało mu ataki niekontrolowanej złości, jakich doświadczał w Wietnamie. Wstydził się tego, co robił teraz i w przeszłości, uważał, że jest „beznadziejnym ojcem”, i zastanawiał się, czy w ogóle zasłużył na posiadanie rodziny. Podobnie jak wielu innych weteranów zmagał się z tymi samymi konfliktami rozwojowymi związanymi z agresją i samokontrolą co jego mały synek. Trauma wojenna podważyła rozwiązania, które udało mu się znaleźć we wczesnym okresie życia.
Kobiety, które doświadczyły traumy w życiu seksualnym lub rodzinnym, zmagają się z podobnymi problemami samoregulacji. Jednak zupełnie inaczej niż w przypadku mężczyzn, ich trudności pogłębia brak wyrozumiałości ze strony bliskich. Nie ma przyzwolenia społecznego na emocjonalne wycofanie się kobiet ani na wyrażanie przez nie uczuć. Chcąc chronić kobietę, rodzina, partner i przyjaciele mogą zlekceważyć jej potrzebę odbudowania poczucia autonomii. Bliskim zdarza się samodzielnie decydować o sposobach zareagowania na traumatyczne zdarzenie, a tym samym ignorować życzenia i potrzeby osoby, która doświadczyła traumy, co dodatkowo pogłębia w niej poczucie bezradności59. Czasem bliscy mają trudności z tolerowaniem jej gniewu albo zawłaszczają go we własnej chęci zemsty. Dlatego kobiety, które przeżyły traumę, często niechętnie otwierają się przed rodzinami. Nie tylko w obawie, że nie zostaną zrozumiane, ale także dlatego, że nie chcą, by emocje rodziny okazały się ważniejsze niż ich własne. Zgwałcona kobieta tak opowiada o tym, jak pierwsza reakcja męża pogłębiła w niej strach i bezradność: „Mój mąż zareagował bardzo agresywnie. Chciał ścigać tych facetów. Strasznie się wtedy bałam i nie chciałam, żeby się im narażał. Powiedziałam to bardzo jasno. Na szczęście usłyszał, co mówię, i był gotów uszanować moje życzenie”60.
Odbudowanie poczucia kontroli jest szczególnie trudne w relacjach intymnych. Gwałt prawie zawsze zmienia wcześniej ustalone wzorce zachowań seksualnych. Większość kobiet, które go doświadczyły, chce na jakiś czas zupełnie zrezygnować z życia seksualnego. Nawet kiedy do niego powrócą, trudności w życiu seksualnym ustępują bardzo powoli60. Stosunek może nie tylko wywoływać flashbacki, ale też powodować wrażenie działania pod presją i przymusem. Kobieta, która przeżyła gwałt, opisuje, jak sposób postępowania jej chłopaka spowodował, że znowu poczuła się ofiarą: „Obudziłam się w nocy, a on leżał na mnie. W pierwszej chwili sądziłam, że [gwałciciel] wrócił, i wpadłam w panikę. Mój chłopak powiedział, że próbował tylko na nowo »przyzwyczaić mnie