Zdaniem Liftona „psychiczne odrętwienie”, zaobserwowane przez niego u osób, które przeżyły katastrofy i wojny, było rodzajem „paraliżu umysłu”50.
Objawy odrętwienia, podobnie jak w przypadku wtargnięć, opisano najpierw jako cechę pamięci. Janet zauważył, że występująca po traumie amnezja była wynikiem „zawężenia się pola świadomości”, które umożliwiało niedopuszczenie do świadomości bolesnych wspomnień. W hipnotycznym transie histeryczne pacjentki Janeta były w stanie opisać traumatyczne doświadczenia w najdrobniejszych szczegółach. Jedna z nich, Irene, nie pamiętała żadnych wydarzeń z dwóch miesięcy poprzedzających śmierć swojej matki. W transie natomiast potrafiła dokładnie opisać każde przerażające zdarzenie z tego okresu łącznie ze sceną śmierci, tak jakby właśnie się działy51.
Kardiner zauważył również, że proces zawężenia blokuje traumatycznym wspomnieniom dostęp do świadomości, przez co jedynie ich fragmenty docierają do niej pod postacią wtargnięć. Jako ilustracji użył historii weterana, który od pasa w dół odczuwał nieustępujące odrętwienie, ból i zimno. Pacjent zaprzeczał, jakoby w czasie wojny doświadczył jakiegokolwiek traumatycznego wydarzenia. Pod wpływem uporczywego dopytywania, bez użycia hipnozy, przypomniał sobie, jak po zatonięciu statku przez wiele godzin oczekiwał na ratunek zanurzony w lodowatej wodzie, ale twierdził, że to wydarzenie nie wywołało w nim żadnej reakcji emocjonalnej. Jednak kiedy Kardiner nie przestawał naciskać, pacjent wpadł w złość i zaczął się bać:
Zwrócono mu uwagę na podobieństwo między dolegliwościami, na które się uskarżał (…), a doświadczeniem bycia zanurzonym po pas w lodowatej wodzie. Przyznał, że kiedy zamknie oczy i pozwoli sobie pomyśleć o doznawanych w obecnej chwili odczuciach, widzi siebie zanurzonego w wodzie i czepiającego się tratwy. Powiedział też, że w tamtym momencie odczuwał potworny ból i o niczym innym nie był w stanie myśleć. Przypomniał sobie też kilku mężczyzn, którzy stracili przytomność i utonęli. W znacznej mierze pacjent zawdzięczał życie temu, że skupił się na odczuciu bólu wywołanego przez lodowatą wodę. Dlatego też objaw był (…) powtórzeniem pierwotnego uczucia bycia zanurzonym w wodzie52.
W tym przypadku odrętwienie nie spowodowało kompletnej utraty pamięci, ale tylko powstanie ułomnego wspomnienia, wypranego z emocji i znaczenia. Pacjent „nie pozwalał sobie myśleć” o tym, co oznacza doświadczany przez niego objaw, żeby nie powróciły ból, przerażenie i wściekłość spowodowane otarciem się o śmierć i obserwowaniem śmierci towarzyszy. Takie celowe unikanie myśli związanych z traumatycznym wydarzeniem jest częste u osób, które doświadczyły traumy, podobnie jak mniej świadome formy dysocjacji.
Objawy odrętwienia dotyczyć mogą nie tylko myśli, pamięci i stanu świadomości, ale także całego świadomego działania. W poszukiwaniu poczucia bezpieczeństwa i kontroli nad niegasnącym lękiem ludzie, którzy przeżyli traumę, ograniczają swoje życie. W ten sposób opisują to dwie kobiety, które przeżyły gwałt:
Bałam się iść gdziekolwiek sama (…). Byłam zbyt bezbronna i przerażona, przestałam więc cokolwiek robić (…). Po prostu siedziałam w domu i bałam się53.
Ostrzygłam się na krótko. Nie chciałam się podobać mężczyznom. (…) Chciałam przez jakiś czas wyglądać bezpłciowo, bo tak się czułam bezpieczniej54.
Ken Smith, weteran wojenny, który po wojnie wprowadził w swoim życiu liczne ograniczenia, opowiada o tym, jak je racjonalizował, żeby nie widzieć, że kieruje nim strach:
Pracowałem tylko od północy do ósmej rano albo od jedenastej do siódmej. Nie rozumiałem dlaczego. Dbałem o to, żeby w nocy nie spać, bo tak bardzo bałem się nocy. Teraz to wiem, wtedy nie miałem pojęcia. Tłumaczyłem sobie, że robię tak dlatego, że w nocy jest mniejsza kontrola, mam więcej wolności, nie muszę słuchać pieprzenia o polityce, nikt mi nie przeszkadza, mam święty spokój55.
Objawy odrętwienia przeszkadzają też myśleć o przyszłości i planować. Grinker i Spiegel zaobserwowali, że podczas wojny żołnierze w jednostkach, w których były duże straty w ludziach, tracili wiarę we własną zdolność planowania i podejmowania działań, stawali się coraz bardziej przesądni, skłonni do myślenia magicznego i polegania na zaklęciach i znakach56. Terr, badająca dzieci, które przeżyły porwanie, opisała, że po uwolnieniu były przekonane, że przegapiły różne znaki ostrzegające o mającym nastąpić zdarzeniu. Wiele lat później dzieci nadal szukały znaków, które by je prowadziły i wskazywały, co mają robić. Ponadto, choć od wydarzenia upłynęły lata, dzieci nie myślały o przyszłości. Wiele z nich na pytanie, kim chciałyby zostać, kiedy dorosną, odpowiedziało, że nie myślą o tym, bo spodziewają się młodo umrzeć57.
Unikając wszelkich sytuacji przypominających o doznanej traumie i jakichkolwiek działań wymagających planowania lub podjęcia ryzyka, osoby straumatyzowane odbierają sobie szanse na nowe doświadczenia, które mogłyby łagodzić skutki traumy. Dlatego objawy zawężenia, choć stanowią próbę chronienia się przed trudnymi do wytrzymania stanami emocjonalnymi, mają bardzo wysoką cenę. Obniżają jakość życia i ostatecznie pogłębiają skutki traumatycznego wydarzenia.
Między wtargnięciami a zawężeniem – dwiema sprzecznymi reakcjami na skrajne niebezpieczeństwo – ustala się naprzemienny rytm. Ta dialektyka sprzecznych stanów psychicznych jest być może jedną z najbardziej charakterystycznych cech syndromu stresu pourazowego58. Ponieważ ani wtargnięcia, ani zawężenie nie pozwalają zintegrować traumatycznego doświadczenia, przeskakiwanie między tymi dwoma stanami można rozumieć jako próbę poszukiwania równowagi. Jednak to właśnie równowagi brakuje osobie, która doświadczyła traumy. Jest ona uwięziona między całkowitą amnezją a ponownym przeżywaniem traumy; zalewają ją nieznośne, skrajne uczucia, a potem przychodzą stany całkowitego odrętwienia; działa w sposób niekontrolowany i impulsywny, a później nie jest w stanie podjąć żadnego działania. Niestabilność wywołana przez te zmienne stany wpędza straumatyzowaną osobę w jeszcze głębsze poczucie bezradności i niepewności59. W tym sensie trauma może stać się rodzajem samonapędzającego się mechanizmu.
Z czasem dialektyka traumy ulega subtelnym zmianom. Na początku przeważają wtargnięcia i ponowne przeżywanie urazu, a osoba, która go doświadczyła, znajduje się w stanie ciągłej gotowości na nowe niebezpieczeństwo. Wtargnięcia pojawiają się najczęściej przez kilka pierwszych dni i tygodni po traumatycznym wydarzeniu, rzadziej przez kolejne trzy do sześciu miesięcy i jeszcze rzadziej po upływie tego czasu. Według wyników obejmującego wielu uczestników badania nad przemocą u osób, które doświadczyły gwałtu, najsilniejsze wtargnięcia występowały przez trzy do sześciu miesięcy po wydarzeniu, a lęki utrzymywały się około roku60. Wyniki innego badania również mówią, że objawy wtargnięć i lęku u osiemdziesięciu procent osób, które doświadczyły gwałtu, występowały przez rok po wydarzeniu61. Kolejne badanie, w ramach którego z osobami po doświadczeniu gwałtu kontaktowano się dwa do trzech lat po wydarzeniu, także wykazało, że większość osób nadal zmaga się z objawami związanymi z gwałtem. Najczęściej były to lęki, problemy seksualne i ograniczanie codziennych aktywności62.
Skutki traumy mogą się utrzymywać jeszcze dłużej. Ann Burgess i Lynda Holmstrom, autorki przeprowadzonego w szpitalu badania wśród kobiet, które przeżyły gwałt, skontaktowały się z jego uczestniczkami od czterech do sześciu lat później. Trzy czwarte badanych kobiet uważało się za wyleczone. Trzydzieści siedem procent powiedziało, że zajęło im to mniej niż rok, a kolejne trzydzieści siedem, że trwało to dłużej niż rok. Jedna na trzy kobiety (dwadzieścia sześć procent) uważała, że nadal nie udało jej się wyjść z traumy63.
Holenderskie badanie nad osobami, które były więzione jako zakładnicy, również dowodzi długofalowych skutków jednorazowej traumy. Miesiąc po uwolnieniu wszyscy zakładnicy doświadczali