jest oddziaływanie zastosowanej procedury na emocje klienta oraz klinicysty?
Czy wynik diagnozowania może skutkować jakimkolwiek fizycznym niebezpieczeństwem lub mieć przewidywany skutek uboczny?
Jakie jest oddziaływanie diagnozowania na zaangażowane w nie osoby (np. członków rodziny, przyjaciół)?
Jakie są krótkoterminowe, a jakie długoterminowe efekty wybranej strategii diagnostycznej? Na przykład czy uczestniczenie w diagnozie ma również wartość terapeutyczną, zwiększając świadomość powiązań między symptomami a okolicznościami lub pokazując postępy pacjenta?
Jak bardzo unikatowe informacje przynosi dane narzędzie diagnostyczne? Jeśli daje informacje redundantne, to czy można z niego skorzystać w ramach strategii triangulacji (budowania trafności przez stosowanie wielu metod badających podobne zjawisko)?
Wskazówki dotyczące komunikowania diagnozy rodzicom są następujące (opracowano na podstawie Braaten, 2007):
1. Rodzice powinni być informowani o wynikach w ramach relacji klinicysta–pacjent, co buduje poczucie zaufania, wsparcia oraz doświadczenie autentycznej troski.
2. Klinicyści powinni rozpoznać, co jest bardziej pomocne dla rodziców – czy pisemny raport powinni zobaczyć przed rozmową czy dopiero po niej.
3. Jeśli to możliwe, na sesji takiej powinni być obecni oboje rodzice. Gdy dziecko ma jednego rodzica opiekuna, to można zaprosić drugą wspierającą osobę na to spotkanie.
4. Wyniki powinny być przedstawione rodzicom najszybciej, jak to możliwe, po ich uzyskaniu.
5. Przed sesją klinicysta powinien określić, co najważniejszego chce przekazać podczas sesji rodzicom. Ta treść powinna być przekazana bliżej początku spotkania, krótko, bezpośrednio i w sposób taktowny. Bardzo ważne jest sprawdzenie, jak rodzice rozumieją tę informację, jak ją włączają w doświadczenie dziecka, a także czy mają jakieś pytania lub wątpliwości. Uważność na poznawczą i emocjonalną reakcję rodziców determinuje następne etapy spotkania.
6. Wyniki powinny obejmować zarówno pozytywne właściwości dziecka i zasoby, jak i negatywne, w rodzaju ograniczeń czy deficytów, przekazane bez użycia psychologicznego żargonu.
7. Profesjonalista powinien być empatyczny i wspierający w obliczu reakcji rodziców, która może mieć różną postać – złości, postawy obronnej, smutku lub nieokazywania jakichkolwiek uczuć. Wszystko to można rozumieć jako naturalną część procesu. Czasem trzeba zachęcić rodziców do reakcji, np. zadając pytanie: „Jak czujecie się z tą informacją?”, co pokazuje, że rozmawianie o uczuciach może być częścią tego procesu. Jednocześnie ważne jest, aby utrzymywać koncentrację na dziecku.
8. Odpowiedzi na pytania warto udzielać wprost, nie unikając w zasadnych przypadkach sformułowania „nie wiem” (np. na pytanie „Czy moje dziecko zawsze takie będzie?”).
9. Rodzice powinni być informowani o wynikach w swoim języku i w nim również zadawać pytania. Klinicysta powinien próbować rozumieć podejście rodziny do diagnozy uwarunkowane kulturowo.
10. Na końcu sesji warto podjąć wątek przyszłości i zaleceń, a także umówić się na dalsze terapeutyczne i edukacyjne oddziaływania.
Większość opisanych tu zasad komunikowania diagnozy rodzicom powinna być także respektowana podczas przekazywania informacji w związku z wydaną opinią o dziecku, np. na rzecz szkoły czy innej instytucji opiekuńczej.
6.2. Kliniczna diagnoza opisowa dla celów terapeutycznych
6.2.1. Przypadek Amelii
Wnioskowanie i integrowanie danych w postępowaniu diagnostycznym o charakterze nozologicznym i wyjaśniającym dzieci i młodzieży z jednej strony pod wieloma względami przebiega podobnie jak w przypadku dorosłych, z drugiej ma swoją specyfikę, która powinna być uwzględniona na różnych etapach działania. Dalej przedstawiamy zebrane na podstawie rozmowy klinicznej z 13-letnią Amelią3 oraz jej rodzicami informacje o przebiegu jej rozwoju, aktualnych doświadczeniach i funkcjonowaniu w różnych sferach życia oraz zgłaszanych przez dziewczynkę i rodziców problemach i trudnościach.
Amelia, lat 13
Dziewczynka została zgłoszona do psychologa przez rodziców, ponieważ jest „niegrzeczna i niszczy całą rodzinę”. Ciągle wszczyna konflikty albo z młodszą siostrą, albo z rodzicami. Ponadto nieustannie jest niezadowolona, drażliwa, narzeka na złe samopoczucie i zmęczenie. Ostatnio rodzice zauważyli, że się samookalecza, tnie się na rękach. Początkowo myśleli, że to przypadek, bo „nie wyobrażali sobie, że ktoś może robić to specjalnie”, ale ostatnio weszli do pokoju, gdy Amelia właśnie „to” robiła.
Amelia, zapytana, czy wie, dlaczego jest na rozmowie z psychologiem, zaprzeczyła. O wizycie dowiedziała się tego samego dnia, gdy przyszła ze szkoły. Chciała zrobić rodzicom awanturę i zostać w domu, ale przyszła, bo pewnie „mają jej już dość przez to cięcie”. Początkowo twierdziła, że „to nic takiego”, później, „że może dobrze, że się tutaj znalazła, bo ona też ma wszystkiego dość, wszystko jest bez sensu”.
Wywiad z rodzicami na temat przebiegu rozwoju i funkcjonowania psychospołecznego Amelii
Rodzice Amelii mają wykształcenie wyższe, ojciec pracował w różnych firmach, matka po urodzeniu drugiej córki skorzystała z urlopu wychowawczego. Kontynuację pracy zawodowej podjęła, gdy obie córki poszły do szkoły. Aktualnie rodzice mają bardzo intratne stanowiska w instytucjach samorządowych. Amelia jest pierwszym dzieckiem, urodziła się po kilku latach od zawarcia związku małżeńskiego. Ciąża była trudna, z powodu jej zagrożenia zdarzały się okresy hospitalizacji, poród był naturalny z komplikacjami, dziewczynka została w jego trakcie przyduszona i otrzymała 6 punktów w skali Apgar. Leżała dobę w inkubatorze. To był też trudny czas dla matki, była przerażona i zrozpaczona, oskarżała lekarzy o nieuwagę i brak dostatecznej opieki. Później Amelia nie chorowała poważnie, nie była hospitalizowana. Matka nie zgłasza wypadków ani urazów, które mogłyby wpłynąć w istotnym stopniu na przebieg rozwoju córki.
Po urlopie wychowawczym rodzice nie zajmowali się dzieckiem, Amelia była z babcią, aż została zapisana do przedszkola. Oddanie córki do babci, jak podkreśla matka, było dla dobra dziecka, które dzięki temu nie musiało pójść do żłobka. Do przedszkola Amelia uczęszczała od 3. roku życia i zaadaptowała się do niego bardzo łatwo. Zdaniem rodziców rozwój dziewczynki przebiegał bez komplikacji aż do urodzenia jej siostry. Gdy Amelia miała około 4,5 roku, przyszła na świat druga córka i wtedy zaczęły się problemy emocjonalne starszej dziewczynki (wówczas była już pod opieką rodziców). Zamiast pomagać w opiekowaniu się siostrą, stała się nadwrażliwa, zaczęła się bać różnych rzeczy, chciała być blisko mamy. Nie była w stanie samodzielnie np. jeść czy ubrać się, chociaż przedtem wykonywała te czynności bez trudu. To bardzo denerwowało mamę, ponieważ uważała, że Amelia „robi jej na złość”. Gdy mama odmawiała jej pomocy, dziewczynka potrafiła długo płakać, nie mogła się uspokoić, „histeryzowała”. Chociaż to było bardzo męczące, mama Amelii bardzo starała się być razem z córką, która chciała jej o wszystkim opowiadać. Ciągle o coś pytała i domagała się uwagi. Pojawiło się moczenie nocne. Jak podkreśla mama dziewczynek, „wszystko było na jej głowie, bo mąż często powtarzał, że wychowanie dzieci to sprawa matki”.
W wieku 8 lat Amelia została pierwszy raz zgłoszona na psychoterapię z powodu natręctw: ciągłych obaw o pożar, złodziei, chorobę i/lub śmierć najbliższych. Wielokrotnie zadawała pytania, prosiła o sprawdzenie, czy coś