Kristen Ashley

Córka gliniarza


Скачать книгу

na Lee i pokazać mu, że stać mnie, żeby wygrać. Nagle ktoś zastukał w okno od strony pasażera.

      – Jezu! – krzyknęłam i aż podskoczyłam na siedzeniu.

      – Przepraszam. Nie chciałem was wystraszyć.

      W oknie Ally pojawił się przystojny mężczyzna, może trochę za bardzo napakowany, za to ładnie obcięty, w koszuli, pod krawatem i w luźnych spodniach.

      – Jesteśmy ciut zdenerwowane, miałyśmy ciężki dzień – wyjaśniła Ally, posyłając mu czarujący uśmiech.

      Lubiła takich gogusiów. Porządni chłopcy, wymuskani, z korpo lub mundurowi, to jej styl. W żyłach panny Nightingale płynął rock, ale facet miał być schludny, pod krawatem albo w mundurze.

      – Szukacie Rosiego? – spytał.

      Zamrugałam.

      Czy to aż tak oczywiste?

      – Taak, szukamy – odparłam.

      – Mieszka tam. – Skinął głową w nieokreślonym kierunku.

      Obie spojrzałyśmy na to, co pokazywał, choć nie bardzo było wiadomo, który dom ma na myśli, a potem znowu na niego.

      – Wpakował się w kłopoty?

      – A czy często mu się to zdarza? – odpowiedziałam pytaniem.

      Pokręcił głową.

      – O ile wiem, to nie. Spokojny gość. Parzy zabójczą kawę.

      Przytaknęłyśmy.

      – Jestem Gary – przedstawił się.

      Allyson wyciągnęła do niego rękę.

      – Ally – powiedziała i wskazała mnie palcem. – A to India.

      Słysząc moje imię, facet odwrócił się, spojrzał przez ramię i skinął głową.

      My też się obejrzałyśmy… za późno.

      Zanim zdążyłam zareagować, dwóch facetów dopadło do samochodu, jeden z nich szarpnięciem otworzył drzwi i spróbował mnie wyciągnąć ze środka.

      Wrzasnęłam, gdy moje nogi oderwały się od nagrzanej skóry siedzenia, a zapięty pas zdusił dalsze krzyki – gdy gość spróbował mnie wyciągnąć, pas szarpnął w dół.

      – Rany, Teddy, odepnij pasy! – rzucił jego kumpel.

      Wykorzystałam tę chwilę, żeby wrzasnąć.

      Teddy puścił mnie, klapnęłam na siedzenie i przytrzymałam się kierownicy.

      Ally też wywlekano z samochodu, ale ona nie krzyczała. I to chyba najbardziej mnie przeraziło.

      Nie zdążyłam sprawdzić, co z nią, bo Teddy sięgnął, żeby odpiąć mój pas. Wtedy pochyliłam się i ugryzłam typa.

      – Kurwa! – ryknął i uderzył mnie w twarz.

      Mocno.

      Jeszcze nigdy w życiu nie walnął mnie żaden mężczyzna.

      Byłam na koncercie Public Image Limited-Big Audio Dynamite i tam robiliśmy pogo, więc nieraz zdarzało się oberwać, ale to punk, pogo, tam można było się tego spodziewać.

      Okazało się, że gdy facet rąbnie cię w twarz, to boli. Jak cholera.

      Tak bardzo, że przestałam krzyczeć, skupiona na bólu, który promieniował z kości policzkowej na całą głowę.

      – Teddy, do kurwy nędzy, popieprzyło cię? To laska Nightingale’a, on ci wyrwie fiuta! Mieliśmy działać spokojnie!

      Zaczęłam się wydzierać i szarpać.

      Wtedy ktoś odepchnął Teddy’ego, czymś mnie dotknął, a potem zapadła ciemność.

      Rozdział 5

      Babeczki

      Ocknęłam się. Czułam się dziwnie i nie mogłam się ruszyć.

      Patrzyłam na coś, chyba dach samochodu, i słyszałam głosy, jakby dobiegały z bardzo daleka.

      Zanim wóz się zatrzymał, byłam w stanie poruszyć się odrobinę; czułam mrowienie w całym ciele i miałam watę zamiast mózgu.

      Drzwi auta otworzyły się, czyjeś ręce wyciągnęły mnie i postawiły na nogi. Kolana się pode mną ugięły i gdyby ktoś mnie nie złapał, upadłabym. Znowu pożałowałam, że nie jestem w dżinsach: gdy jakieś ciemne typy przerzucają cię z rąk do rąk, noszenie miniówki potęguje dyskomfort.

      – Cholera, głąbie, trzymaj ją!

      Dwaj goście, w jednym z nich rozpoznałam Gary’ego Gnata (ale to nie on był głąbem), prowadzili mnie pod ręce przez garaż do domu. Potrząsałam głową, próbując oprzytomnieć i myśląc tylko o tym, że nie mam dżinsów.

      Wepchnęli mnie do pokoju.

      – Raaany, co się tam, kurwa, stało? – warknął jakiś facet.

      – Musieliśmy ją obezwładnić – padła szybka odpowiedź.

      – Co jest z jej twarzą?

      Tu już odpowiedź przyszła po chwili wahania:

      – Ugryzła Teddy’ego, to ją walnął.

      – Chryste! Czego nie rozumieliście w informacji, że ma pójść gładko?! Nightingale wpadnie w szał. Przynieś jej lód i dzwoń do Teddy’ego, żeby wyjeżdżał z miasta.

      Położono mnie na kanapie. Nie docierało do mnie zbyt wiele z ich rozmowy, byłam za bardzo skoncentrowana na próbach poruszania palcami. Oprzytomniałam na tyle, żeby zauważyć, że Gary Gnat i Głąb wybiegli szybko, a moje legowisko jest bardzo eleganckie, miękkie i pokryte kremowym adamaszkiem. Kupowałam kanapę dwa miesiące temu i wciąż byłam w tym trybie oceny, który się włącza, gdy nabywasz coś drogiego.

      Udało mi się podnieść głowę i zobaczyć gościa, który wydawał polecenia. Luźne szare spodnie, bordowa koszula i jednokolorowy krawat. Niski, chyba po pięćdziesiątce, czarne włosy, posiwiałe na skroniach. Tak musiałby wyglądać trochę młodszy Dziadek z rodziny Munsterów[3], z tą różnicą, że ten tutaj był znacznie bardziej przerażający, i to na serio.

      – Wszystko dobrze? – zwrócił się do mnie.

      Nie, nic nie jest dobrze. Zaliczyłam piąchą w twarz i zostałam porwana!

      Nie odzywałam się jednak, przeszywałam go wzrokiem.

      – Naprawdę bardzo mi przykro – dodał. – Miewam problemy z niektórymi pracownikami.

      „Co ty powiesz”, tylko prychnęłam w duchu. Jeszcze nie doszłam do siebie na tyle, żeby formułować słowa.

      Gary wrócił z lodem. Podał mi torebkę zawiniętą w ręcznik. Byłam szczęśliwa, że udało mi się zapanować nad drżeniem ciała na tyle, żeby wziąć ją i przyłożyć do twarzy. Policzek bolał jak cholera.

      – Wszystko poszło inaczej, niż planowałem. Chciałem porozmawiać… Słyszałem, że Nightingale ma dziewczynę i byłem ciekaw… – odezwał się mężczyzna ugodowym tonem.

      – Gdzie Ally? – zapytałam.

      Po kolei. Najpierw informacja, czy z nią wszystko porządku, dopiero potem załamanie nerwowe.

      Młody Dziadek Munster spojrzał pytająco na Gary’ego Gnata.

      – Była z inną kobietą. Tamtą też musieliśmy ogłuszyć – wyjaśnił Gary. – Zostawiliśmy ją w samochodzie, z kluczykami. Teddy obserwuje