opór naszych dwóch stawów i bardziej obrócić głowę, szybko odcięlibyśmy sobie dopływ krwi do mózgu, a cała operacja skończyłaby się utratą przytomności. Sowom to nie grozi. Tętnice łączące resztę ciała z mózgiem biegną u nich w specjalnych, przestrzennych kanałach. Wszystkie ptaki mają duże, a przez to mało ruchliwe oczy, co rekompensują sobie pełnoobrotową głową i krętą szyją, ale sowy jedno i drugie podniosły na nieznany nigdzie indziej poziom i uczyniły z tego swój znak rozpoznawczy. Przy okazji ściągnęły na siebie nasze podejrzenia o konszachty z diabłem i zapewniły sobie stałe miejsce w horrorach. Jakby tego było mało, niektóre sowy mają oczy z tyłu głowy, a konkretnie rysunek na piórach, który do złudzenia je przypomina. Ich druga twarz. Czasami trudno się połapać, którymi oczyma sowa na nas patrzy. Nie wiemy dokładnie, czy ta mistyfikacja ma chronić, czy odstraszać, a może tylko ogłupiać…? Na pewno częściej sięgają po nią mniejsze gatunki. Wśród naszych sów fałszywe oczy najlepiej widoczne są u pójdźki i sóweczki oraz u jarzębatej. Podobnego fortelu z powodzeniem używają też niektóre ćmy i motyle, które swoim rysunkiem na skrzydłach naśladują wielkie oczy. Sowie…?
Sowy mają najszersze widzenie dwuoczne ze wszystkich ptaków, ale i tak obejmują nim tylko 50, najwyżej 70 stopni. My nawet dwa razy tyle. Szerokie, spłaszczone twarze i ustawione do przodu oczy są charakterystyczne dla wszystkich wysoko wyspecjalizowanych drapieżników oraz naczelnych. Ewolucja zadbała też o to, aby sowom nic nie zasłaniało widoku. Zaskakująco długi, ale stromo opadający dziób schowany jest wśród płasko i koncentrycznie ułożonych piór szlary. (Przy okazji nie zakłóca też wychwytywanych przez nią fal dźwiękowych). O ile nam przestrzenne (trójwymiarowe) widzenie umożliwia koordynację pracy rąk, drapieżnikom pozwala na pełną koncentrację na celu – śledzenie ruchu ofiary, precyzyjne ocenienie odległości i planowanie ataku[31].
TRZECIA POWIEKA
Ptaki mają trzy czynne powieki. Poruszające się w poziomie górną i dolną oraz trzecią, tak zwaną migotkę, która zwykle jest półprzezroczystą membraną zachodzącą na oko od przodu do tyłu. My też taką mamy, ale w mocno szczątkowej wersji. Mniej lub bardziej widoczna, tkwi nieruchomo w wewnętrznych kącikach naszych oczu. Trzecia powieka sów to zupełnie inna historia. Skórzasta i dużo mocniejsza niż u innych ptaków, pełni funkcje ochronne. Sowy zamykają ją między innymi w chwili uderzenia na zdobycz lub podczas ataku na wroga. Pokryta od wewnątrz drobnymi rzęskami wygląda jak szczotka i taką też pełni funkcję: czyści, przemywa i chroni oczy przed infekcjami, nawilżając je płynem z własnych gruczołów łzowych. Sowy używają jej więc do regularnego mrugania. Główną powiekę zamykają, gdy kładą się spać, w stanie głębokiego relaksu albo przeciwnie – w czasie walki. Zamykają ją również w momencie przekazywania sobie zdobyczy, podczas iskania (relaks) oraz… kochania. O ile większość ptaków zamyka oczy z dołu, o tyle sowy, tak jak my, robią to powieką górną[32]. Jakby tego było mało, mogą swobodnie używać obydwu powiek niezależnie. Trudno podejrzewać sowy o poczucie humoru, ale tak samo trudno się nie uśmiechnąć, kiedy naprzemiennie puszczają oczka a to z lewej, a to z prawej strony. Sowie powieki robią tym większe wrażenie, że są aksamitnie opierzone, a do tego, przynajmniej u niektórych gatunków, obwiedzione czymś na kształt długich, pierzastych rzęs. Te nie tylko chronią wyraziste oczy sów, ale też pięknie je zdobią.
Czasami jednak nawet superczuły wzrok ani tym bardziej filuterne mruganie nie wystarczy, bo mysz ukryła się pod warstwą liści lub śniegu. Wówczas naprowadzanie przejmują uszy. O ile w widzeniu w ciemnościach z sowami konkurują chociażby koty, a w dziennym widzeniu zdystansuje je większość orłów i sokołów, o tyle w rywalizacji na uszy niektóre sowy są prawdopodobnie mistrzami świata.
[23] Powszechnie mówi się o ruchu źrenic, ale tak naprawdę to nie źrenica się rusza, ale otaczająca ją tęczówka. W zależności od ilości światła w otoczeniu tęczówki zwężają się lub rozszerzają, odpowiednio odsłaniając lub zakrywając źrenice i regulując w ten sposób ilość światła wpadającego do wnętrza oka.
[24] Kandela to jednostka światłości lub jasności źródła światła, oznaczana w skrócie jako cd – od łacińskiego candela, świeca.
[25] Nieliczne zwierzęta, np. koty, najpewniej widzą w nocy lepiej od sów. Przede wszystkim dzięki dobrze rozwiniętej tapetum lucidum – błonie umieszczonej za siatkówką, która odbija światło, wzmacniając jego działanie w oku. Kiedy światła jest dużo, błona świeci. Stąd charakterystyczny blask ślepi nocnych zwierząt w światłach samochodu lub latarki. Wydaje się, że niektóre sowy, np. uszatka czy puszczyk mszarny, też mają tapetum, podobnie jak lelki i ich kuzyni tłuszczaki.
[26] Z tego, co wiemy, najlepszy wzrok w kategorii widzenie dzienne mają orły przednie.
[27] Dokładniej cały proces powstawania obrazu w oku wygląda tak: światło przenika przednią ścianę oka, rogówkę, i przez źrenicę wpada do soczewki, która załamuje jego promienie. Te przechodzą dalej przez tzw. ciało szkliste i padają na siatkówkę, która wyścieła tylną ścianę oka od wewnątrz. To tutaj powstaje (odwrócony) obraz tego, na co patrzymy.
[28] Pręciki są jakieś 100 razy bardziej wrażliwe na światło niż czopki.
[29] Tak jak inne kręgowce, my też mamy pierścienie twardówkowe, tyle że nasze są ledwie zaznaczone.
[30] Ptaki, inaczej niż ssaki, mają różną liczbę kręgów szyjnych w zależności od grupy systematycznej. Szyje łabędzi, na przykład, są zbudowane z 25 kręgów. My, tak jak wszystkie ssaki, mamy tylko 7 kręgów szyjnych i 2 stawy łączące szyję z czaszką. Ptaki mają tylko 1 staw.
[31] Potencjalne ofiary mają z kolei oczy rozłożone po bokach głowy, dzięki czemu zyskują tak ważne dla nich szerokie pole widzenia. Słonki na przykład znane są z tego, że bez ruszania głową zapewniają sobie niemal pełnię widzenia sferycznego! Nie mogą zobaczyć tylko tego, co im się przykleiło do gardła.
[32] Robią tak jeszcze papugi, tukany, strusie oraz nasze maleńkie strzyżyki.
Płomykówka. Sowa z sercem na twarzy
GDZIE SZUKAĆ?
Na łąkach i polach wokół spokojnych wsi i miasteczek, nad którymi płomykówki unoszą się w poszukiwaniu myszy i innych drobnych gryzoni, oraz w porzuconych budynkach, na strychach, w stodołach i na wieżach kościelnych, gdzie mieszkają. Płomykówki to sowy nocne, ale jesienią i zimą wiele z nich rusza na polowanie również późnym popołudniem, a nawet w środku dnia.
CZEGO WYGLĄDAĆ?
Jasnego ptaka wielkości wrony, z dużą głową i sercem na twarzy, który w mgliste, jesienne popołudnia wygląda jak zjawa. Lot ma chwiejny, ale zwrotny, lekki i elegancki – jak sam lotnik. Polująca płomykówka przesuwa się nisko nad ziemią, często ze zwisającymi nogami, gotowymi do uderzenia w każdej chwili.
CZEGO NASŁUCHIWAĆ?
Ciszy