Lucinda Riley

Siostra Słońca


Скачать книгу

      Ktoś zapukał do drzwi.

      – Elektro? Jesteś tam?

      To była Ally.

      – Tak, proszę.

      Weszła z Bearem na rękach.

      – Przykro mi. Powiedziałam coś, co cię uraziło, przepraszam – odezwała się, stojąc w progu.

      – Słuchaj, nie masz się czym martwić. Nie chodzi o ciebie, ale o mnie.

      – Wszystko jedno, przepraszam. Tak dobrze znów cię widzieć i tak się cieszę z twojego przyjazdu. Mogę usiąść? On waży chyba tonę.

      – Jasne.

      Westchnęłam. Ostatnie, czego mi było trzeba, to dać się osaczyć dociekliwej Ally w mojej własnej sypialni.

      – Chciałam z tobą o czymś porozmawiać, Elektro. Tiggy mówiła mi, że powinnyśmy coś sprawdzić.

      – Co?

      – Wiesz, była tu w zeszłym miesiącu i trafiła do piwnicy. Zjeżdża się tam ukrytą windą.

      – O… jasne. I?

      – Powiedziała, że trzymano tam wina, ale za jedną z półek wypatrzyła jakieś drzwi. Może powinnyśmy sprawdzić, dokąd prowadzą.

      – Pewnie. A czemu po prostu nie spytać mamy?

      – Możemy, ale Tiggy miała wrażenie, że ona nie chce o tym mówić.

      – Jezu, Ally! To nasz dom. Mama dla nas pracuje! Przecież mamy prawo pytać, o co chcemy, i robić tu, co nam się podoba, nie?

      – Niby tak, ale… no wiesz… – Westchnęła ciężko. – Może jednak zróbmy to delikatnie, przez szacunek dla niej. Mama jest tu od dawna… Prowadziła dom z Claudią, opiekowała się nami, nie chcę, żeby odczuła, że nie liczymy się z nią teraz, kiedy… jest inaczej.

      – Sugerujesz, żebyśmy zakradły się tam w środku nocy i zobaczyły, dokąd prowadzą te drzwi? – Uniosłam brew. – Nadal nie rozumiem, dlaczego mamy bawić się w jakieś gówniane podchody, kiedy mogłybyśmy po prostu zapytać?

      – Daj spokój, Elektro, nie wkurzaj się tak. Tu jest ta piwnica i tajna winda. Pa Salt nie zrobił ich bez powodu. Cokolwiek o nim myślisz, był człowiekiem praktycznym. Ja w każdym razie i tak budzę się w nocy przez Beara i zamierzam zbadać tę sprawę. Po prostu zastanawiałam się, czy nie chciałabyś tam zejść ze mną? Tiggy mówiła, że musimy być przynajmniej we dwie, żeby przesunąć półkę, za którą są te drzwi. Powiedziała mi też, gdzie jest klucz. – Ally przerwała na chwilę. – Potrzymałabyś Beara? Skoczę do łazienki.

      Wstała i położyła mi dziecko na kolanach. Żeby się nie sturlał, musiałam go przytrzymać obiema dłońmi. W efekcie solidnie beknął.

      – Cudownie! – rzuciła Ally od drzwi. – Od pół godziny próbowałam to z niego wydobyć!

      Zamknęła się w łazience. Zostaliśmy z Bearem sami.

      Popatrzyłam na niego, a on na mnie.

      – Cześć – powiedziałam, modląc się, żeby mnie nie obsikał czy coś w tym rodzaju. Pierwszy raz w życiu trzymałam takie małe dziecko.

      Dostał czkawki i dalej się na mnie gapił.

      – Co ty tam sobie myślisz, mały? Zastanawiasz się pewnie, czemu twoja ciocia jest zupełnie innego koloru niż mama? Nigdy go nie poznałeś, ale miałeś nieźle szurniętego dziadka – ciągnęłam, bo wydawało mi się, że podoba mu się ta rozmowa. – Oczywiście był wspaniały, wiadomo, bardzo mądry i tak dalej, ale myślę, że mnóstwo przed nami ukrywał. Nie sądzisz?

      Nagle poczułam, jak to małe ciałko się odpręża i nim wróciła jego mama, Bear zamknął oczka i mocno zasnął.

      – Ale masz rękę do dzieci. – Ally uśmiechnęła się do mnie. – Zwykle muszę go kołysać godzinami, żeby się poddał.

      – Pewnie się znudził. – Wzruszyłam ramionami, gdy ostrożnie brała go ode mnie.

      – Położę go do łóżeczka i trochę odsapnę, póki mam okazję – szepnęła. – Do zobaczenia.

      *

      Przed kolacją zadbałam, by zaaplikować sobie profilaktyczną dawkę wódki na uspokojenie, a potem nalałam sobie sporego drinka z zapasów w spiżarni na dole. Na szczęście rozmowa skupiała się głównie na zachwytach nad kuchnią Claudii – podała swój słynny sznycel i zjadłam do ostatniego kawałeczka – oraz planach naszej wyprawy do Grecji, podczas której miałyśmy złożyć na falach wieniec w rocznicę śmierci Pa Salta.

      – Myślałam, że powinnyśmy popłynąć same, ale Maja tydzień wcześniej przyleci z Florianem, którego od dawna chcę poznać, i jego córką Valentiną – powiedziała Ally. – Star, jej chłopak i jego syn Rory też dolecą, podobnie jak Tiggy ze swoim Charliem i jego córką Zarą…

      – Ho, ho! – rzuciłam. – To Maja, Star i Tiggy są macochami dzieci partnerów?

      – No tak – potwierdziła Ally.

      – I jako twoja przybrana matka ręczę ci, że będą je kochać nie mniej, niż gdyby były ich własne – wtrąciła stanowczo Marina.

      – Czy przyjedzie też CeCe?

      – Tak mówiła. Ma nadzieję, że jej dziadek i przyjaciółka też będą mogli.

      – Jej partnerka Chrissie?

      I mama, i Ally gapiły się na mnie oniemiałe. Zastanawiałam się, dlaczego ja jedna w rodzinie walę wszystko prosto z mostu?

      – One są w związku, tak? – zapytałam.

      – Nie wiem – wybąkała Ally. – Ale mam wrażenie, że CeCe jest szczęśliwa, i tylko to się liczy.

      – Przecież od samego początku było jasne, że CeCe jest lesbijką. Że kocha się w Star.

      – Elektro, nie należy się wtrącać w sprawy intymne innych – zwróciła mi uwagę mama.

      – Ale CeCe to nie jacyś „inni”. A poza tym w czym problem? Cieszę się, jeśli znalazła kogoś, na kim jej zależy.

      – Naprawdę będzie ciężko się pomieścić – ciągnęła Marina, nie dając się wciągnąć w te dywagacje.

      – Skoro już wszyscy odnaleźli swoje rodziny i tylko ja jedna jestem sama jak palec, to jeśli brakuje miejsca, może po prostu nie powinnam przyjeżdżać.

      – Och, Elektro, nawet tak nie mów! Musisz przyjechać, obiecałaś. – Ally miała autentycznie zmartwioną minę.

      – No dobra, to może prześpię się w tajemnej piwnicy, którą odkryła tu Tiggy podczas ostatniego pobytu – wypaliłam, odwracając się twarzą do Mariny.

      Ally spiorunowała mnie wzrokiem zza stołu, ale byłam zbyt pijana, by się przejąć.

      – Ach, piwnica… – Mama popatrzyła na nas obie. – Tak, mówiłam Tiggy, że tu jest i nie ma w tym żadnej tajemnicy. Kiedy skończymy ten cudowny apfelstrudel Claudii, zabiorę was na dół, żeby wam pokazać.

      Rzuciłam Ally spojrzenie mówiące „A widzisz!”, na co ona tylko uniosła bezradnie brwi. Kiedy dojadłyśmy deser, mama wstała i wyjęła klucz ze skrzynki na ścianie.

      – No dobrze, idziemy?

      Nie trzeba było odpowiadać, bo od razu wyszła z kuchni, a my z Ally rzuciłyśmy się w ślad za nią. W korytarzu mama chwyciła za mosiężną wypustkę, odsunęła mahoniowy panel i ukazała się miniaturowa winda.

      –