odtwarzane przez tych aktywistów, którzy uniknęli internowania. Lata 1982–1986 to okres biedy, inflacji, banknotów bez wartości, sklepów z pustymi półkami bez najpotrzebniejszych towarów włącznie ze spożywczymi. To również, a nawet przede wszystkim, okres stagnacji i braku perspektyw. Nadzieja zaczęła wracać dopiero w 1987 r., gdy imperium sowieckie, którego częścią była Polska, wkroczyło na drogę liberalizacji (z początku nazywano to pieriestrojką, przebudową). Kto żył w PRL lat 80., ten najlepiej pamięta beznadzieję i zastój. Młody wokalista i tekściarz zespołu rockowego Kult, Kazik Staszewski, nazwał ten stan „totalną stabilizacją”.
Czy Andrzej Duda – przedwcześnie rozwinięty, jak twierdzi jego rodzina – uczestniczył w tych nastrojach?
Wiele na to wskazuje. W latach 1979–1987 młody Duda chodził do Szkoły Podstawowej im. Janka Krasickiego (obecnie Króla Stefana Batorego) w Krakowie. W 1984 r. wstąpił do 5 Krakowskiej Drużyny Harcerzy „Piorun”. Później został jej drużynowym. W katolickim czasopiśmie „Gość Niedzielny” możemy przeczytać, że Dudę zapamiętano jako „uczynnego druha, na którym zawsze można było polegać”. Miał też ujawniać „zdolności przywódcze” podczas harcerskich gier terenowych. Dowiadujemy się również, że druh Duda uczestniczył w mszach harcerskich i obchodach rocznic niepodległościowych. Traktowano to wówczas jako akt sprzeciwu wobec komunizmu.
Bezpośrednio po ukończeniu podstawówki Andrzej Duda rozpoczął naukę w klasie humanistycznej II Liceum Ogólnokształcącego w tym samym mieście. Był licealistą upolitycznionym. W 1989 r. komuniści zezwolili na ograniczony udział opozycji w wyborach do Sejmu. Wtedy 17-letni Duda zaangażował się w kampanię wyborczą opozycyjnego Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Organizacja, założona w grudniu 1988 r. jako Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” Lechu Wałęsie, zjednoczyła najważniejszych działaczy antykomunistycznej opozycji. Szybko przeobraziła się w ogólnokrajowy ruch zwolenników demokratyzacji Polski, wspierany przez pierwsze legalne medium niezależne. Rzecz jasna, chodzi o „Gazetę Wyborczą” kierowaną przez Adama Michnika.
Andrzej Duda tej przeszłości się nie wypiera. Przyznaje, że czterokrotnie głosował na Lecha Wałęsę (w obu turach wyborów prezydenckich w roku 1990, jak również w obu turach wyborów prezydenckich w roku 1995). Przeszłości nie wypierają się też jego rodzice. Przypomnijmy, jak relacje członków rodziny i ich znajomych podsumował Krzysztof Burnetko: „Wszyscy (…) sympatyzowali niegdyś z Adamem Michnikiem, czytali «Gazetę Wyborczą», głosowali na Lecha Wałęsę. Dopiero potem drogi się rozeszły”.
Dziś taki obrazek – młody Duda i jego pobożni rodzice wpatrzeni w Wałęsę i Michnika – może szokować. Partia, która zrobiła Andrzeja Dudę prezydentem RP, traktuje przecież Adama Michnika i Lecha Wałęsę jak wcielenie najczarniejszego zła. Trzeba jednak pamiętać, że na początku lat 90. mało kto zaprzeczał zasługom Wałęsy i Michnika. Informacje o agenturalnych epizodach w młodości Lecha Wałęsy były traktowane jak majaczenia szaleńców. Nawet późniejszy mistrz Dudy, Jarosław Kaczyński, przyjaźnie rozmawiał z Michnikiem i blisko współpracował z Wałęsą. Próbował nawet zostać jego prawą ręką.
Bardziej zaskakującą informacją jest to, że Andrzej Duda – jak donieśli w 2015 r. Michał Krzymowski i Anna Szulc z tygodnika „Newsweek” – w latach znacznie późniejszych należał do liberalnej, prozachodniej Unii Wolności (UW), popieranej przez Adama Michnika.
Podkreślmy: w latach znacznie późniejszych. Wtedy, gdy definitywnie i ostatecznie „drogi się rozeszły”. Gdy katoliccy tradycjonaliści trzymali się jak najdalej nie tylko od Michnika, ale także od całej UW, a konserwatyści właśnie ją opuszczali.
Co to znaczy konkretnie? Jak długo Andrzej Duda był w Unii Wolności? Kiedy do niej wstąpił? Co obecność Dudy w tej partii mówi o jego stosunku do liberalnych ideałów?
Postanowiliśmy to wszystko sprawdzić. Zajrzeliśmy do archiwów krakowskiej Unii Wolności. A tam niespodzianki. Najbardziej zaskoczeni będą ci zwolennicy Dudy, którzy się łudzą, że mógł on wstąpić do Unii Wolności, gdy w tej partii istniała jeszcze silna frakcja konserwatywna, a potem siłą bezwładu „trochę się zasiedział”. Było jednak inaczej.
W oficjalnej biografii Andrzeja Dudy jego działalność polityczna zaczyna się w 2005 r., gdy po wyborach parlamentarnych został „ekspertem od legislacji Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość”16. Kancelaria Prezydenta RP i jej strona internetowa (na której znajduje się ta biografia), najwyraźniej próbuje ignorować wspomnianą przez nas publikację „Newsweeka” o wcześniejszej aktywności politycznej Dudy – aktywności bardzo odległej od środowiska PiS, znajdującej się wręcz na antypodach PiS-owskiego rozumienia rzeczywistości i sposobu uprawiania polityki.
„Newsweek” napisał, że Andrzej Duda był członkiem Unii Wolności i delegatem na jej III Zjazd Regionalny w Małopolsce17. Do publikacji tygodnika odniósł się Jarosław Kaczyński, znany ze swojej zdecydowanej niechęci do środowiska UW i ludzi wywodzących się z tej partii. Kaczyński jednak tę sprawę zlekceważył. Oznajmił, że wiedział o dawnej działalności swego kandydata na prezydenta. Określił ją jako „incydent”.
Sprawa jednak powracała. W listopadzie 2016 r. podczas twitterowej dyskusji wywołanej przez niejaką Irenę Szafrańską – bardzo aktywną w mediach społecznościowych i znaną z bezwzględnego wspierania PiS – Andrzej Duda został wprost zapytany o to, „ile był w UW”. Odpisał wymijająco: „wystarczyło, by się zrazić”18.
Cóż, nie nam sądzić, ile trzeba czasu, by się zrazić i zmienić jedną partię na drugą. Szczególnie wtedy, gdy taka zmiana wymaga zmiany poglądów o 180 stopni. Zamiast osądzać, ustalmy fakty. Zacznijmy od odpowiedzi na pytanie pani Szafrańskiej, na które Andrzej Duda odpowiedzieć nie chciał.
W Spytkowicach, gdzie znajduje się oddział krakowskiego Archiwum Narodowego, przechowywane są dokumenty pozostałe po Regionie Małopolskim Unii Wolności (tzw. zespół 29/2487/0). Już na pierwszy rzut oka widać, że akta są niekompletne. Widać różnice w staranności prowadzenia dokumentacji przez poszczególne koła, a nawet organy regionalne, w zależności od kadencji władz. Niemniej dokumenty Regionu Małopolskiego są bardzo pożytecznym materiałem do badania zarówno działalności partii, jak i jej członków.
W dokumentach partyjnego Koła Podgórze-Zachód znajdujemy datowaną na 31 maja 2000 r. deklarację wstąpienia do Unii Wolności podpisaną przez Andrzeja Dudę.
Podane dane osobowe oraz charakterystyczny podpis nie pozostawiają wątpliwości – obecny prezydent w maju 2000 r. zadeklarował wstąpienie do UW, przestrzeganie jej statutu i regularne opłacanie składek. W rubryce „rodzaj pracy możliwej do zaoferowania [partii – przyp. red.]” wpisał „pomoc prawna”19. Czyżby to wtedy po raz pierwszy zaświtała mu w głowie idea DudaPomocy?
Ale żarty na bok. Istotniejsza jest odpowiedź na pytanie o to, do jakiej partii wstąpił Andrzej Duda i co nam to o nim mówi, a także co nam mówi o Dudzie moment, w którym wstąpił do UW.
Unia Wolności zawsze była partią centrum sceny politycznej – co jednak nie znaczy, że nie ewoluowała. Jej początki wiążą się z rozłamem w Komitetach Obywatelskich i podziałami politycznymi wywołanymi przez Lecha Wałęsę (tzw. wojna na górze). Efektem tych podziałów były wybory prezydenckie w 1990 r., w których doszło do starcia premiera Tadeusza Mazowieckiego i jego sojuszników z Lechem Wałęsą. Powstały wtedy pierwsze partie postsolidarnościowe. Siłą napędową obozu Wałęsy stało się wówczas Porozumienie Centrum pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego. Dzisiaj nie wszyscy