Tomasz Piątek

Duda i jego tajemnice


Скачать книгу

r. Andrzej Duda powołał Konrada Dziobka w skład Narodowej Rady Rozwoju28 (NRR). Osiem miesięcy później, 27 października 2016 r., Konrad Dziobek został społecznym doradcą prezydenta29. A 20 grudnia 2016 r., gdy prezydent ogłosił zmiany w strukturze NRR, wskazał Dziobka jako sekretarza rady30.

      Tak, to ten sam Konrad Dziobek.

      Dziobek działał w Unii Wolności na długo przed Andrzejem Dudą. Jest w dokumentach wymieniany jako szef koła również później – wtedy, gdy po Dudzie w papierach brak już śladu. W archiwum nie znaleźliśmy rezygnacji z członkostwa w UW złożonej przez Konrada Dziobka. Podobnie jak w przypadku obecnego prezydenta trudno ustalić, kiedy Dziobek partię opuścił. Jeśli w ogóle się z niej wypisał, stało się to na pewno po roku 2003.

      Zatem Konrad Dziobek wytrwał u boku Andrzeja Dudy do dziś. Z tym że role się odwróciły. Dzisiaj to nie Dziobek promuje Dudę, tylko Duda promuje Dziobka31.

      Czym jest Narodowa Rada Rozwoju, do której Andrzej Duda powołał Konrada Dziobka? To „gremium konsultacyjno-doradcze przy Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej” powstałe w celu „stworzenia płaszczyzny dla debaty programowej nt. rozwoju Polski”32. W tym gremium Konrad Dziobek odpowiada za kwestie związane z ochroną zdrowia33.

      O Dziobku niedawno było głośno w związku z krakowskim oddziałem Narodowego Instytutu Onkologii. W lutym 2020 r. „Gazeta Krakowska” donosiła, że trwa tam „konflikt na linii pracownicy–dyrekcja. Mimo upływu czasu spór zamiast łagodnieć jeszcze bardziej narasta. Personel ma liczne zastrzeżenia do sposobu kierowania instytucją przez obecnego dyrektora Konrada Dziobka (…).

      – To, co robi ten dyrektor, to jakieś szaleństwo! Wszyscy, od portiera po profesora, mają go dość! – irytuje się prosząca o anonimowość lekarka, pracująca w szpitalu od ponad 20 lat.

      Dla naszej rozmówczyni najgorsze jest jednak to, że w jej ocenie dyrektor nie ma żadnego pojęcia o leczeniu nowotworów. Podkreśla, że dyrektor nie rozumie, iż jeśli dziś zostanie zdiagnozowany czerniak czy rak piersi, to leczenie trzeba rozpocząć natychmiast, a nie – jak jest obecnie – za kilka tygodni.

      – Dla niego najważniejsze są pieniądze i wynik finansowy. Myśli, że jak zwolni kolejne osoby, to ci, którzy zostali, przejmą pacjentów i opieka pozostanie na dotychczasowym poziomie. A to jest niemożliwe – denerwuje się lekarka”34. „Gazecie Krakowskiej” wtórowały inne media. W ich publikacjach znajdujemy odpowiedź na pytanie, jak to się stało, że ktoś taki jak Dziobek został szefem placówki onkologicznej. Również „Gazeta Wyborcza” opublikowała długi artykuł pt. Konflikt w Instytucie Onkologii. Pracownicy chcą odwołania dyrektora, przyjaciela prezydenta Dudy. Poniżej fragmenty publikacji:

      „Żeby zwolnić z pracy w krakowskim Narodowym Instytucie Onkologii wybitnego specjalistę, nie wahano się odrywać go od stołu operacyjnego.

      Prof. Paweł Blecharz kierował Kliniką Ginekologii Onkologicznej w krakowskim Narodowym Instytucie Onkologii (…). Został zwolniony ze stanowiska w styczniu 2019 roku. Kilka miesięcy wcześniej – w sierpniu 2018 roku – nowym dyrektorem Centrum został nikomu szerzej nieznany ginekolog – dr Konrad Dziobek (…). Prof. Blecharz tak wspomina 18 stycznia 2019 roku: – To był piątek. Od rana stałem przy stole, prowadziłem naprawczą operację ratunkową u kobiety chorej na raka. Bardzo trudny przypadek, zabieg trwał prawie 10 godzin! Z kadr na salę operacyjną były telefony z zapytaniem, kiedy wreszcie skończę. Ale ja nie mogłem zostawić pacjentki! Skończyłem po 17 i do kadr zgłosiłem się dopiero w poniedziałek. Dostałem wypowiedzenie.

      Swoją historię przekazał do Komisji ds. Zapobiegania Przejawom Nierównego Traktowania w Zatrudnieniu i Przeciwdziałania Mobbingowi przy Centrum Onkologii w Warszawie. Komisja orzekła, że postępowanie wobec profesora nosi cechy mobbingu. O wzywaniu do kadr podczas operacji napisano: «Komisja takie postępowanie ocenia jako naganne, jest to niedopuszczalna forma presji wywieranej na lekarza operującego».

      – To jakiś horror, my musimy mieć zapewniony komfort psychiczny. Ta sytuacja kwalifikuje kadry i całą dyrekcję szpitala do natychmiastowego odwołania – ocenia znany krakowski chirurg. Jego zdaniem takie postępowanie zagrażało operowanej kobiecie (…).

      Z krakowskiego Instytutu Onkologii za rządów dyrektora Dziobka odeszło lub zostało zwolnionych około 50 lekarzy – profesorów, szefów klinik (…).

      Onkolog kliniczny dr Aleksandra Wojewoda, też zwolniona (…), swoich pacjentów zastała pod drzwiami mieszkania swojej mamy. – Szukali mnie i jakoś znaleźli ten adres – opowiada (…).

      Doktor Wojewoda była jednym z dziesięciu lekarzy z onkologii klinicznej, którzy w maju 2019 roku sami odeszli. Usłyszeli, że jest ich za dużo i «trzy osoby można by jeszcze zwolnić». W imię oszczędności. Postanowili więc, jak stwierdzili ironicznie, pójść dyrektorowi na rękę. (…)

      Cały rok 2019 (…) to ciąg wstrząsów personalnych i kryzysów. Konflikt z dyrektorem Konradem Dziobkiem narastał z miesiąca na miesiąc, osiągając w końcu stan faktycznego buntu przeciwko jego rządom.

      – Sytuacja w pracy jest tragiczna, dialog z dyrekcją nie istnieje – skarżyli się «Wyborczej» lekarze. I podkreślali, że szefa znają tylko z internetu, bo na co dzień dostęp do niego jest praktycznie niemożliwy: albo nieobecny, albo nie ma dla nich czasu (…). Polityka kadrowa dyrektora (…) «nosi znamiona uporczywego nękania, a zatrudnianie, za najniższe możliwe stawki, wydłużanie do granic możliwości zatrudnienia na czas określony, uniemożliwia tworzenie liczących się zespołów klinicznych i badawczych» (…), z powodu deficytu specjalistów w pewnym momencie liczba pacjentów, którzy oczekiwali na opisanie badań tomograficznych, przekroczyła 300!

      Powodów do niepokoju pacjenci szpitala mieli dużo więcej. Można sobie tylko wyobrazić ich przerażenie, gdy czytali listy z nazwiskami zwalnianych lub odchodzących specjalistów. Swoich dotychczasowych lekarzy! (…)

      Z sytuacji doskonale zdają sobie sprawę w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie, któremu krakowska placówka podlega; skargi docierają też do Ministerstwa Zdrowia. Ale żadne decyzje personalne nie zapadają. Dlaczego?

      Wiele osób ze środowiska nie ma złudzeń: dyrektor Dziobek to nominat prezydenta Andrzeja Dudy, a zarazem współtwórca jego Narodowej Strategii Onkologicznej, ogłoszonej na początku kampanii prezydenckiej. Prezydent Duda mówił o jego udziale tak: «Chciałem podziękować mojemu przyjacielowi, panu doktorowi Konradowi Dziobkowi, muszę się przyznać, że jeszcze zanim podjąłem urząd prezydencki, my się z Konradem znamy od dzieciństwa, Konrad mówił, że jednym z ważnych zadań dla ciebie jako prezydenta, jeśli myślisz o czymś, co jest naprawdę ważne dla Polaków (…), jest kwestia walki z rakiem, bo liczba chorych onkologicznych będzie wzrastała. (…) Jeśli będziesz miał możliwości, to warto, żebyś się tym zajął. A jak będziesz potrzebował mojego wsparcia, to ci pomogę. (…) On zaraził mnie tą kwestią i zwrócił uwagę na ten temat».

      To deklaracja z połowy lutego. Jak przy takim poparciu Pałacu Prezydenckiego dla skonfliktowanego z załogą dyrektora doprowadzić do jego odwołania?”35.

      Ktoś złośliwy mógłby skomentować, że dyrektor Dziobek na swój sposób pozostał liberałem – aczkolwiek jego liberalizm niewiele ma wspólnego z ideałami Unii Wolności, a znacznie więcej z neoliberalnym kultem wydajności finansowej.

      Taka opinia okazuje się jeszcze bardziej uzasadniona, gdy przyjrzymy się temu, co Konrad Dziobek