by rozpatrzyć materiał dowodowy zgromadzony przez prokuraturę w lokalnych postępowaniach. Na wokandzie w dniu dwudziestego pierwszego października 1946 roku była typowa lista spraw: kłótnia domowa, w trakcie której doszło do ciężkiego pobicia; Chuck Manley i jego kradzież samochodu; czarny mężczyzna, który strzelił niecelnie z pistoletu do innego czarnego, ale kula rozbiła okno kościoła białych, wskutek czego uznano to za ciężkie przestępstwo; oszust z Tupelo, który zalał hrabstwo fałszywymi czekami; złapani na gorącym uczynku biały mężczyzna i czarna kobieta, którzy z entuzjazmem łamali stanowe prawo o segregacji rasowej; i tak dalej, i tak dalej. Spraw było w sumie dziesięć – dość przeciętna liczba przestępstw jak na tak spokojną społeczność. Ostatnią pozycję na liście zajmował oskarżony o zabójstwo Pete Banning.
Miles Truitt został wybrany na stanowisko prokuratora okręgowego siedem lat wcześniej. Jako główny oskarżyciel prowadził posiedzenia wielkiej ławy, która przyklepywała w zasadzie wszystko, czego sobie życzył. To Truitt wybierał osiemnaście osób do jej składu, wskazywał przestępstwa, które powinny być rozpatrywane, wzywał świadków, których zeznania na ogół wspierały oskarżenie, wywierał presję na przysięgłych, gdy dowody wydawały się wątpliwe, i formułował akty oskarżenia, które potem przedstawiano podejrzanym. Kontrolował także przydział spraw, decydując, które zostaną osądzone wcześniej, a które później. Prawie żadna nie kończyła się procesem z ławą przysięgłych, bo albo zawierano ugody, albo oskarżony przyznawał się do winy w zamian za najniższy możliwy wyrok.
Po siedmiu latach rutynowego prowadzenia spraw Miles Truitt pogodził się z faktem, że będzie przez całe życie wsadzał za kratki drobnych przemytników, damskich bokserów i złodziei samochodów. Jego biuro miało pod swoją jurysdykcją pięć hrabstw Dwudziestego Drugiego Dystryktu Sądowego i w poprzednim roku tylko cztery postępowania zakończyły się procesem z udziałem ławy przysięgłych. Wszyscy inni oskarżeni przyznali się do winy. Praca powoli traciła dla niego wszelki powab, bo w tym zakątku północnego Missisipi po prostu nie popełniano żadnych ekscytujących przestępstw.
Pete Banning przerwał tę monotonię i zrobił to w naprawdę spektakularny sposób. Każdy prokurator marzy o sensacyjnym procesie o zabójstwo, z prominentnym (najlepiej białym) oskarżonym, powszechnie znaną ofiarą, zatłoczoną salą rozpraw, liczną obecnością prasy i wyrokiem, który będzie oczywiście zgodny z wnioskiem oskarżyciela.
Marzenie Truitta miało się wkrótce ziścić i starał się nie okazywać, jak bardzo cieszy go fakt, że będzie oskarżać Pete’a Banninga.
Wielka ława przysięgłych zbierała się w sądzie w tej samej sali co ława procesowa. Było to nieduże pomieszczenie, z krzesłami ustawionymi wokół długiego, wąskiego stołu; z trudem mieściło się tam nawet dwunastu ławników. Z osiemnastu członków wielkiej ławy stawiło się szesnastu, sami biali mężczyźni. Pan Jock Fedison z Karraway zgłosił nieobecność z powodu choroby, jednak powszechnie uważano, że jest zbyt zaabsorbowany zbiorem bawełny, by zawracać sobie głowę kwestiami prawa. Pan Wade Burrell w ogóle nie uprzedził, że będzie nieobecny; od kilku tygodni nikt go nie widział ani o nim nie słyszał. Nie był farmerem i podobno poróżnił się z żoną, która oświadczyła, że łobuz wyjechał pijany z domu i dotychczas nie wrócił.
Wystarczyło jednak szesnastu członków, żeby było kworum, i Truitt otworzył posiedzenie. Jako pierwszy świadek został wezwany i zaprzysiężony szeryf. Truitt rozpoczął od sprawy Chucka Manleya i Nix Gridley przedstawił fakty. Przysięgli jednogłośnie opowiedzieli się za postawieniem zarzutu kradzieży. Następny był fałszerz czeków: szeryf pokazał kopie czeków i oświadczenia kilku poszkodowanych sklepikarzy. Głosowanie ponownie zakończyło się wynikiem szesnaście do zera i tak samo wyglądało to w przypadku drwala, który złamał żonie nos i zadał jej wiele innych obrażeń.
Wszystko toczyło się gładko do chwili, gdy Truitt przeszedł do sprawy naruszenia przepisów o czystości rasowej. Dwoje kochanków złapano w trakcie uprawiania seksu na skrzyni pick-upa zaparkowanego w miejscu znanym z tego rodzaju schadzek. Zastępca szeryfa Roy Lester dostał przez telefon cynk o planowanym spotkaniu i zjawił się tam pierwszy. Tożsamości donosiciela nie udało się ustalić. Lester skrył się w ciemności za drzewami i z satysfakcją odkrył, że informacja była prawdziwa. Biały mężczyzna, który przyznał później, że ma żonę i dziecko, zatrzymał pick-upa nieopodal kryjówki Lestera i zaczął się rozbierać. Czarna dziewczyna, w wieku lat osiemnastu, uczyniła to samo. Ponieważ w pobliżu nie było w tym momencie żadnych ludzi, postanowili zrobić to na skrzyni pick-upa.
Zeznając przed wielką ławą przysięgłych, Lester utrzymywał, że spokojnie obserwował to wszystko zza drzewa. W rzeczywistości scena miała mocno erotyczny charakter i trudno mu było zachować spokój. Przysięgli bardzo zainteresowali się jego relacją, lecz on opisywał to, co widział, dyskretnie i powściągliwie, unikając szczegółów. Kiedy biały mężczyzna zaczął szczytować, Lester wyskoczył ze swojej kryjówki, wymachując bronią i krzycząc: „Stać, policja!”, co było trudnym do wykonania poleceniem, bo czy można zatrzymać się w tej kluczowej chwili? Mężczyzna i dziewczyna pospiesznie się ubrali, a Lester czekał już z kajdankami. Zaprowadził ich do swojego ukrytego na polnej drodze samochodu i odwiózł do aresztu. Po drodze biały mężczyzna zaczął płakać i błagać o litość. Żona na pewno się z nim rozwiedzie, a on tak bardzo ją kocha.
Kiedy Lester skończył zeznawać, na sali zapadła cisza, jakby przysięgli oddali się swoim fantazjom i chcieli usłyszeć coś więcej.
– Skoro on ma dwadzieścia sześć lat, a ona osiemnaście, to dlaczego stosunek między tymi dwiema osobami jest sprzeczny z prawem? – zapytał w końcu pan Phil Hobard, przeflancowany z Ohio Jankes, który uczył przyrody w liceum w Clanton.
– Dlatego, że uprawianie seksu między osobą rasy białej i osobą rasy czarnej jest sprzeczne z prawem – wyjaśnił Truitt. – A jest sprzeczne z prawem, bo tak zdecydowali dawno temu stanowi ustawodawcy.
Pana Hobarda nie usatysfakcjonowała ta odpowiedź.
– Czy cudzołóstwo jest zakazane przez prawo? – kontynuował, ignorując karcące spojrzenia kolegów.
Kilku mężczyzn opuściło wzrok i zaczęło z wielką uwagą studiować leżące na stole dokumenty. Dwaj nawet się skrzywili, lecz na twarzach zelotów pojawiły się jeszcze bardziej zacięte miny, jakby chcieli powiedzieć: „Nawet jeśli nie jest, z całą pewnością powinno być”.
– Nie, nie jest – odparł Truitt. – Kiedyś było, ale władze uznały, że raczej trudno to wyegzekwować.
– Postawmy sprawę jasno – powiedział Hobard. – W stanie Missisipi nie ma zakazu uprawiania seksu z kobietą, która nie jest twoją żoną, pod warunkiem, że jest tej samej rasy. Natomiast jeśli jest innej rasy, oboje mogą zostać za to aresztowani i oskarżeni. Zgadza się?
– Tak mówi kodeks – przyznał Truitt.
– Czy nie mamy ważniejszych spraw na głowie niż oskarżanie przed sądem dwojga dorosłych, którzy za obopólną zgodą spędzają miło czas w łóżku, na skrzyni pick-upa czy gdziekolwiek indziej? – zapytał Hobard, będący najwyraźniej jedynym członkiem wielkiej ławy przysięgłych, który miał odwagę drążyć sprawę głębiej.
– To nie ja ustanawiam prawo, panie Hobard – zauważył Truitt. – Jeśli chce pan je zmienić, powinien pan się z tym udać do swojego stanowego senatora.
– Nasz stanowy senator jest idiotą.
– Być może, ale to wykracza poza zasięg naszej jurysdykcji. Czy możemy przejść do głosowania nad tym aktem oskarżenia?
– Nie – odparł ostro Hobard. – Cały czas próbuje nas pan poganiać. Rozumiem to, ale zanim przystąpimy do głosowania, chciałbym zapytać moich kolegów z wielkiej ławy przysięgłych, ilu z nich uprawiało