Gabriela Zapolska

Moralność pani Dulskiej


Скачать книгу

      milczy, tylko coraz energiczniej sprząta – widać w niej walkę wewnętrzną

      ZBYSZKO

      Taka jesteś brzydka, jak się nadmiesz.

      HANKA

      nagle

      Pewnie… te panny, co pan od nich wraca, to ładniejsze.

      ZBYSZKO

      A! tędy cię wiedli. O to ci chodzi.

      HANKA

      Mnie o nic nie chodzi – tylko nie chcę, żeby mnie pan sekował5.

      ZBYSZKO

      Jak będziesz dla mnie lepsza, to będę w domu siedział.

      HANKA

      Ja ta nie potrzebuje. Może se pan iść do tych pannów.

      ZBYSZKO

      Albo to prawda! Aż się za mną trzęsiesz.

      HANKA

      Niech pan idzie, bo jeszcze starsza pani wejdzie.

      ZBYSZKO

      Ale o… Pocałuj pana w rękę, za to, żeś go rozgniewała.

      HANKA

      śmiejąc się

      Figa!

      uderza go po łapie

      ZBYSZKO

      A ty szelmo…

      Chce ją objąć – wchodzi Mela, która wydaje lekki okrzyk – potem zaczerwieniona, z oczyma spuszczonymi idzie do fortepianu – Hanka ucieka – Mela siada i gra ćwiczenia pięciopalcowe. Gdy Mela zostaje sama, chwilkę gra – potem wstaje, idzie do pokoju Zbyszka i puka.

      MELA

      Zbyszko!

      ZBYSZKO

      wychyla głowę ze drzwi – nieubrany

      Czego?

      MELA

      tajemniczo

      Nie bójcie się… ja nic mamci nie powiem.

      ZBYSZKO

      Na czysto zwariowała.

      MELA

      Bo przecież to nie wasza wina.

      ZBYSZKO

      Co?

      MELA

      nieśmiało

      No… Hanka i ty… jeżeli wy…

      ZBYSZKO

      A fe! mówić o takich rzeczach? Wstydź się… majtki widać, a – taka popsuta…

      MELA

      Ja? ależ Zbyszko – ja właśnie myślę przeciwnie… ja…

      ZBYSZKO

      Daj mi spokój!

      Chowa się. Mela stoi smutna i zamyślona – podchodzi do fortepianu i zaczyna grać – w tej chwili wpada Hesia w płaszczyku i kapeluszu. Taki sam płaszczyk i kapelusz ma w ręku dla Meli – na ziemię rzuca książki w paskach.

      SCENA VIII

      Mela – Hesia – Dulska – Hanka

      HESIA

      Ubieraj się, Ofelio! żywo! już chłopcy idą do szkoły.

      MELA

      wstaje – kładzie płaszczyk i kapelusz

      Hesiu! ty nie będziesz tak strzelała oczami na tego wysokiego studenta.

      HESIA

      Będę robiła, co mi się podoba.

      MELA

      Mnie za ciebie wstyd.

      HESIA

      To się wstydź! A spróbuj co powiedzieć przed mamą, to ja zaraz powiem, że ty zamiast spać w nocy, wzdychasz. Mama się będzie za to więcej gniewała, jak za studenta.

      MELA

      To wątpię.

      HESIA

      Ale ja nie. Mama mnie zna i wie, że ja znam granice i że ja się nie zapomnę

      MELA

      Jak ty to rozumiesz?

      HESIA

      Ja już wiem, co mówię, o lelijo z pól rodzinnych!

      DULSKA

      Hanka! chodź odprowadzić panienki.

      HANKA

      w kuchni

      Idę!

      DULSKA

      Macie parasol? iść prosto – nie oglądać się. Pamiętać: skromność – skarb dziewczęcia.

      do Hesi

      Nie garb się…

      Hanka wchodzi w chustce.

      HESIA

      rzuca jej książki

      Bierz, ciućmo pokręcona. Do widzenia mamci!

      Dziewczęta wychodzą z Hanką. Dulska chodzi, ściera prochy – wzdycha – dzwonek w przedpokoju – Dulska idzie otwierać ostrożnie – zobaczywszy lokatorkę, cofa się.

      SCENA IX

      Lokatorka – Dulska

      DULSKA

      Przepraszam… jestem nieubrana. Proszę panią – zaraz wrócę.

      LOKATORKA

      Ja tylko na chwilkę. Niech się pani gospodyni nie krępuje.

      DULSKA

      Tak – tak – wrzucę tylko co na siebie.

      biegnie do swego pokoju. Lokatorka wchodzi powoli. Jest bardzo blada i smutna. Widocznie przeszła jakąś ciężką chorobę i moralne zmartwienie. Siada na najbliższym krześle – patrzy w ziemię i siedzi nieruchoma. Po chwili wchodzi Dulska, odziana w barchanowy, dostatni szlafrok.

      Proszę panią na kanapę.

      LOKATORKA

      Dziękuję. Tylko parę słów. Dostałam list pani…

      urywa. Milczenie.

      DULSKA

      Pani już zupełnie wyszła ze szpitala?

      LOKATORKA

      Tak. Pozawczoraj mnie mama przywiozła.

      DULSKA

      Widzę, że pani zdrowa.

      LOKATORKA

      ze smutnym uśmiechem

      O! jeszcze daleko!

      DULSKA

      Och! w domeczku swoim wróci pani szybko do sił. Dla kobiety nie ma jak dom. Ja zawsze to powtarzam.

      LOKATORKA

      Tak, skoro ktoś ma ten dom.

      DULSKA

      Wszakże