pod koniec zebrania, żeby uniknąć towarzyskich rozmów przed rozejściem się wszystkich, udajesz chorobę, by nie musieć pójść na przyjęcie świąteczne, lub wpatrujesz się w swój telefon, ilekroć czujesz się spięty – i wszystko to niechcący trzyma cię w miejscu. Nie masz szansy odkryć, że cały ten trud związany z życiem towarzyskim nie jest tak straszny, jak myślisz, a tobie być może nic pod tym względem nie brakuje.
Po drugie, w przypadku introwersji, gdy przebywasz sam, jest ci dobrze, a w razie lęku społecznego, tylko mniej się boisz. Jest to subtelne rozróżnienie, bo odczuwanie mniejszego lęku też jest miłe, więc przyjrzyjmy mu się bliżej. Introwertycy ładują sobie akumulatory dzięki byciu w pojedynkę, sam na sam z kimś lub w małej grupie zaufanych przyjaciół. Jeżeli jesteś introwertykiem, przebywanie w samotności odświeża cię i dodaje ci energii. Natomiast w przypadku lęku społecznego jesteś w pojedynkę mniej zestresowany, ale masz raczej poczucie ulgi niż zadowolenia. Możesz sobie powiedzieć: „A co mi tam”, rezygnując ze zjazdu koleżeńskiego czy odrzucając zaproszenie na karaoke, ale gdzieś w głębi ducha czujesz ból osamotnienia z powodu unikania kontaktów i przepełnia cię żal. Stronisz więc od wydarzeń, w których zasadniczo chciałbyś brać udział, ale nie robisz tego na przykład ze względu na strach, że się wygłupisz, zostaniesz odrzucony albo będziesz się czuł nieswojo. Być może mówisz sobie: „Imprezy mnie rozstrajają”, „Boję się, że zrobię coś niemądrego”, „Zawsze mam poczucie, że nie mam nic do powiedzenia”, „To nie moja bajka”, „To nie mój styl”, a następnego dnia zapraszasz koleżankę, żeby spędzić z nią cały dzień.
Po trzecie, lęk społeczny żywi się perfekcjonizmem. Zajmiemy się tym w rozdziale 13., ale już teraz rzućmy na to okiem. W przypadku perfekcjonizmu człowiek uważa, że to, jak wypadnie w towarzystwie, absolutnie nie układa się w pięćdziesiąt odcieni szarości, tylko jest czarne albo białe. W jego pojęciu wyłącznie nienaganne odegranie swojej roli w sytuacji społecznej może uchronić przed miażdżącą krytyką. Albo jesteś doskonały – zachwycasz inteligencją, humorem i opanowaniem – albo jesteś dukającym półgłówkiem, w którego obecności wszyscy uśmiechają się ironicznie i od którego odwracają się plecami. Tego rodzaju presja paraliżuje. Uważamy, że czeka nas odrzucenie, jeżeli tylko nie wypadniemy jak wielcy światowcy, przez co zamykamy się w swojej skorupie.
Natomiast u nielękliwych introwertyków (a także nielękliwych ekstrawertyków) perfekcjonizm nie stanowi problemu. Dlaczego? Bo nie ma mowy o żadnym „odgrywaniu”. A gdy nie daje się „przedstawienia”, ocena nie jest wiążąca. Można zaciąć się w trakcie prezentacji, stracić wątek podczas rozmowy, nie być w stu procentach gotowym do wypowiadania się na jakiś temat – i wszystko to niekoniecznie źle świadczy o tobie i w ogóle nie ma większego znaczenia. Niektóre rozmowy rozkręcają się i płyną wartko. Inne idą opornie czy są banalne, ale nie świadczy to, że ty taki jesteś.
I ostatnia sprawa: introwersja to twoja droga przez życie, a lęk staje ci na drodze życia. Jedną z nielicznych negatywnych konsekwencji rewolucji introwertycznej jest to, że niektórzy introwertycy skorzystali z tej etykietki jako wymówki do czynienia uników. Jednak wykorzystywanie introwersji do unikania czegoś nie jest już introwersją. Pewien mój klient o imieniu Sanjay przyszedł do mnie, gdy niechcący stracił większość przyjaciół. Słusznie identyfikował się jako introwertyk, ale odkryliśmy też, że zwlekał z odpowiadaniem na telefony i esemesy, bał się spotkań w większej grupie, często w ostatniej chwili odwoływał swoje przyjście, tłumacząc, że źle się czuje albo miał akurat ciężki tydzień – a wszystko to z argumentacją, że jest introwertykiem i potrzebuje się doładować. Rzeczywiście był introwertykiem, ale także unikał swoich znajomych. Ze smutkiem przekonał się przy tym, że jeśli wielokrotnie mówi się „nie”, ludzie w końcu przestają się napraszać. Na szczęście odzyskał przyjaciół i – jak to określa z łobuzerskim uśmieszkiem – „szaleje towarzysko po introwertycznemu”.
Pamiętaj, że lęk społeczny jest strachem przed obnażeniem, działania zaś, które podejmujemy, by uniknąć obnażenia, są źródłem przeszkód. Boisz się pokazać, że czerwienisz się jak burak, kiedy próbujesz coś powiedzieć, więc zachowujesz milczenie. Czujesz, że ręce będą ci się trząść jak martini Bonda, trzymasz je więc zaplecione na piersi w geście, który krzyczy: Nie zbliżać się! Strach przed obnażeniem sprawia, że szybko wymykamy się z uroczystości po rozdaniu dyplomów na studiach, bo jesteśmy pewni, iż się zbłaźnimy, nie będziemy mieli nic do powiedzenia albo że nadciągną nieuchronne tańce. A potem żal nam straconego tortu, a jeszcze bardziej wspólnie spędzanych chwil. Tracimy albo z powodu fizycznej nieobecności, albo z powodu zacięcia się w trybie ciągłego automonitorowania, obawiania się, że powiemy coś nie tak czy ogólnie nawalimy. Właśnie w taki sposób lęk społeczny staje na drodze do prowadzenia życia, jakiego byśmy sobie życzyli.
W odróżnieniu od tego w przypadku nielękliwego introwertyzmu jesteś ogólnie zadowolony z tego, jak się prezentujesz, i masz pewność siebie. Możesz się „podkręcić” i udzielać towarzysko, jeśli zachodzi taka potrzeba. I choć takie „podkręcenie” wymaga pewnego wysiłku, jesteś w stanie potem to sobie zrekompensować, czytając następnego dnia książkę na kanapie albo idąc na brunch z bliską osobą. Nie ma strachu przed obnażeniem, bo nie ma czego ukrywać.
Nielękliwy introwertyk też może wyjść z imprezy przed końcem, ale nie towarzyszy temu żadna samokrytyka ani skrępowanie. Wielu z nas naprawdę chętnie poszłoby do domu poczytać, pograć na gitarze czy poćwiczyć w kuchni puttowanie kijem golfowym. Bez osądzania siebie, bez samobiczowania, bez wmawiania sobie, że nam nie zależy. To my postanawiamy zamknąć za sobą drzwi. Strach nie decyduje za nas.
Jeśli nadal nie jesteś pewien, jaka jest twoja sytuacja, zrób taki eksperyment: wyobraź sobie, jak wyglądałoby twoje życie towarzyskie, gdybyś czuł się pewny i swobodny. Jeżeli wyobrażasz sobie coś innego niż to, czego doświadczasz obecnie, przyczyną jest prawdopodobnie lęk, nie introwersja. Niemniej lęk społeczny nie skazuje nas na wieczne stanie w kącie. Być może tak jak Jennifer wyszliśmy z łona matki z jasno określonym usposobieniem, ale nie oznacza to, że nie możemy się zmieniać. Możemy przyciąć swoją nadto gorliwą świadomość społeczną, tak jak przycina się jabłonkę. Możemy wyeksponować to, co w nas najlepsze – sumienność, empatię, zdolność do głębokich przemyśleń i głębokiego odczuwania, nasze wysokie standardy – dzięki woli popróbowania nowych rzeczy oraz, co bardzo ważne, skorzystania po drodze z pewnej pomocy.
Wiem to z pierwszej ręki. Miałam szczęście otrzymać taką pomoc od osoby, która wszystko to rozkręciła: od Cynthii.
Dzisiaj Cynthia to dr Cynthia Garcia Coll, znamienita psycholożka rozwojowa z ponad trzydziestoletnią karierą naukową jako wykładowca pedagogiki, psychologii i pediatrii w Uniwersytecie Browna. Gdy piszę tę książkę, jest wydawcą pisma „Child Development”, tego samego periodyku naukowego, w którym w 1984 roku ukazał się jej przełomowy artykuł o Jennifer i 116 innych dzieciach. Dr Garcia Coll prowadzi pionierskie badania naukowe, jednak jej praca nie ogranicza się do pisania. Jak sama się o tym przekonałam, w każdym miejscu, do którego się udaje, dzieli się swoim zaangażowaniem i wiedzą z zahamowanymi behawioralnie ludźmi.
Jesienią 1998 roku, kiedy byłam na ostatnim roku studiów pierwszego stopnia, dr Garcia Coll prowadziła zajęcia z historii i teorii rozwoju dziecka, na które się zapisałam. Choć nazywały się „seminarium”, gromadziły dużą – o ile dobrze pamiętam – trzydziestoosobową grupę. Niezrażony tym asystent pojawiał się z wyprzedzeniem i ustawiał stoliki w wielki krąg, zapewniając każdemu z nas miejsce w pierwszym rzędzie. Pamiętam, że czułam się jak na wystawie; zwykle preferowałam siadanie gdzieś w połowie ławek. Dr Garcia Coll wchodziła do sali lekkim krokiem i nonszalancko przysiadała na pustym blacie biurka, poprawiając sobie wytworną apaszkę na szyi. Powietrze wokół niej iskrzyło od inteligencji. Prowadziła wykłady bez żadnych notatek, cytując wyniki