Nina Majewska-Brown

Dwie twarze. Życie prywatne morderców z Auschwitz


Скачать книгу

nagród i odznaczeń. Członkowie SS dostawali świeczniki Julleuchter jako prezenty z okazji przesilenia zimowego, pogańskiego święta, które według ideologów nazizmu miało zastąpić Boże Narodzenie.

      Świecznik Julleuchter (z archiwum prywatnego)

      To właśnie w średniowiecznych murach Wewelsburga odbywały się najtajniejsze z tajnych spotkań elity SS. To podczas seansów spirytystycznych nawiązywano kontakt z duchami-przewodnikami, których część, jak to było w przypadku Himmlera, stawała się przewodnikami duchowymi i mentalnymi oraz kołem zamachowym dalszych działań. Nafaszerowany okultystycznymi, astronomicznymi i alchemicznymi symbolami, ze szczególnie magicznym składającym się z trzech swastyk czarnym słońcem, stał się Mekką, do której pielgrzymowali najwyżsi rangą. Nie bez powodu zabobonni Niemcy, z lubością noszący w portfelach zasuszone czterolistne koniczynki, za swój znak rozpoznawczy obrali odwieczny symbol szczęścia, któremu niesłusznie przypisuje się germańskie pochodzenie.

      Czarne słońce (z archiwum prywatnego)

      Swastyka35 stała się krucyfiksem wyznawców nowej religii, którą, poza oczywiście mundurami, pieniędzmi, odznakami i flagami, upstrzone były sztućce, wazony, serwetki, porcelana, także Rosenthala, meble, posadzki, jednym słowem wszystko, co miało poziomą albo pionową powierzchnię, na której dało się ten symbol wyryć, wymalować czy nadrukować.

      Himmler, opętany poszukiwaniem Świętego Graala nazizmu, macierzy rasy i praźródła wszystkiego, zorganizował ekspedycję naukową, która w 1938 roku wyruszyła do Tybetu, by odnaleźć „skamieliny” rasy, głównie w postaci czaszek (obsesyjnie je wówczas wszystkim mierzono).

      Himmler bodaj bardziej niż Hitler był przekonany co do możliwości i konieczności stworzenia „rasy panów”, elitarnej i wyjątkowej, co automatycznie rodziło konieczność przejęcia pełnej kontroli nad tym procesem, ze szczególnym uwzględnieniem trzymania pieczy nad łączeniem się w pary i rozmnażaniem tych, którzy mieli położyć podwaliny pod nową rasę. Z zegarmistrzowską precyzją zaczął opracowywać Lebensborn36, swoisty program hodowli ludzi. W swej naiwności nie mógł pojąć, dlaczego część Niemców, zaślepiona miłością, nie przedkłada go nad to uczucie, przez co nadal pojawiają się w nim fałszywe nuty.

      Znaczek pocztowy z Paulem von Hindenburgiem (z archiwum prywatnego)

      Hitler co prawda przegrał wybory prezydenckie w 1932 roku (dostał 36,8 procent głosów, ok. 13,4 mln wyborców), ale z dnia na dzień, za sprawą niezwykle sprawnej propagandy, pozyskiwał rzesze nowych, wpływowych zwolenników, w tym potentatów przemysłowych, którzy byli skłonni finansować jego kampanię i poczynania. Taki wynik wyborczy, choć nie zagwarantował sukcesu, niewątpliwie był krokiem milowym, by władzę w kraju przejąć.

      I chociaż jego pierwszym oraz największym oponentem i rywalem był wiekowy, osiemdziesięcioczteroletni feldmarszałek Paul von Hindenburg37, który powiedział: „Nie mógłbym usprawiedliwić przed Bogiem, sumieniem i ojczyzną przekazania władzy jednej partii uprzedzonej wobec ludzi o odmiennych poglądach”, to pół roku później to właśnie on, po zaciekłych walkach politycznych, jako prezydent Republiki Weimarskiej mianował Adolfa Hitlera w południe 30 stycznia 1933 roku na kanclerza Rzeszy, prawdopodobnie nie do końca zdając sobie sprawę, jakie będą tego skutki. I że radykalne poglądy kanclerza niebawem zradykalizują poglądy całego narodu, stając się kamieniem węgielnym dla systemu, który stworzy między innymi taki koszmar jak Auschwitz.

      Ulotka propagandowa: Hindenburg z Hitlerem (z archiwum prywatnego)

      Rewers ulotki propagandowej (z archiwum prywatnego)

      Hindenburg wraz z powołaniem rządu Hitlera rozpisał trzecie w ciągu roku wybory (po tych w lipcu i listopadzie 1932 r.).

      Kanclerz, choć zintensyfikował kampanię przedwyborczą, nie próżnował na piastowanym stanowisku i już 28 lutego 1933 roku podpisał dekret rządu Rzeszy „O ochronie narodu i państwa” (Zum Schutz von Volk und Staat). W rzeczywistości pod pretekstem ochrony kraju przed komunistami, którzy jakoby byli odpowiedzialni za podpalenie Reichstagu, symbolu niemieckiej demokracji, zawiesił prawa obywatelskie, zmuszając Hindenburga do podpisania dekretu. W praktyce oznaczało to prawo do aresztowań i zatrzymań bez wyroku sądowego, cenzurę prasy, a tym samym koniec wolności słowa i odebranie głosu niezależnej prasie finansowanej z pozarządowych źródeł. W ten oto zgrabny sposób Adolf Hitler mógł wyeliminować wszystkich politycznych wrogów.

      Rozpoczęła się pełna inwigilacja: podsłuchy telefoniczne, kontrola korespondencji, zakaz zgromadzeń, czego naturalną konsekwencją były masowe aresztowania przeciwników politycznych i osadzanie ich, pod pretekstem resocjalizacji, w obozach koncentracyjnych. Te z kolei, na przykład Dachau, były pokazywane zagranicznym notablom i gościom jako unikatowe i nowoczesne rozwiązanie, które, zamiast brutalnej i ostatecznej egzekucji, miało skłonić przeciwników politycznych do zmiany nastawienia i poglądów.

      To była chwila, gdy narodziła się Trzecia Rzesza.

      I choć 5 marca 1933 roku Adolf Hitler wygrał wybory, tuż obok kiełkowało dla niego nowe zagrożenie.

      W łonie partii, której przewodził Hitler, rósł w siłę ktoś, kto nazywał się przyjacielem, lecz stanowił zagrożenie już w latach dwudziestych, a teraz z niezwykłym zdeterminowaniem chciał grać pierwsze skrzypce w partii.

      W lutym 1934 roku Röhm przejął inicjatywę i przedłożył ministrowi obrony Wernerowi von Blombergowi38 odważny projekt zakładający, że dowodzone przez niego oddziały SA staną się główną siłą militarną w kraju. Ten szaleniec opętany pragnieniem władzy zamierzał dokonać przewrotu, pozbywając się armii i konstytucji weimarskiej, by stworzyć prawdziwe nazistowskie państwo polegające na sile jego oddziałów. Dla Führera było jasne, że zastąpienie regularnego wojska niezależnymi od niego formacjami SA to największe z możliwych zagrożeń, a realizacja tego planu zmiecie jego partię z powierzchni ziemi.

      Znaczek pocztowy z Adolfem Hitlerem (z archiwum prywatnego)

      Oczywiście rozwiązanie było proste i siłowe, a na kartach historii zapisało się jako „noc długich noży”39. Zastrzelony został nie tylko Röhm, brutalnie rozprawiono się też z innymi opozycjonistami i przeciwnikami.

      Ta sytuacja uświadomiła Hitlerowi, że jego pozycja może budzić zazdrość i zawiść wśród popleczników nazizmu.

      Zaczął mieć obsesję na punkcie bezpieczeństwa. Zawsze otaczał się esesmanami, podczas wieców towarzyszyły mu nie tylko nazistowskie flagi, ale również gotowe na wszystko bojówki SS. Panicznie bał się zamachu, żył w ciągłym strachu i paranoi, że zostanie otruty, zdradzony i ośmieszony. Niczym król Mitrydates zmuszał innych do próbowania posiłków, zatrudniając armię degustatorów.

      „Ulubionymi warzywami Hitlera były groch, fasola i soczewica. «Osoby, które jedzą mięso – mawiał – są okrutne i bezlitosne, a przy tym całkowicie wyobcowane z natury». (…) Gwoli ścisłości należy