Anna Langner

Syreny


Скачать книгу

tak nienawidzi. Przecież to naturalne, że martwię się o swoje przyjaciółki.

      Przygląda mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a gdy patrzę na niego, z trudem powstrzymując łzy, opuszcza głowę. Tak jakby zrozumiał, że przesadził.

      Z drugiej strony, to Damian – Przystojny Dupek bez serca, który uwielbia doprowadzać mnie do szału i jak się przed chwilą okazało, także zrównywać z ziemią. On nie miewa czegoś takiego jak wyrzuty sumienia.

      Nagle podnosi głowę i otwiera usta, by się odezwać, ale przerywam mu stanowczym ruchem dłoni.

      – Dość już powiedziałeś.

      Odwracam się na pięcie, przelotnie zerkam w wiszące nad umywalkami lustro i patrzę na swoją pozbawioną wyrazu twarz. Nie czuję się ani ładna, ani coś warta. Już nie.

      Rozdział 6

      Wychodzę z łazienki, głośno trzaskając drzwiami. Ocieram dłonią zbłąkaną łzę i próbuję się uspokoić. Ten koleś nie jest wart moich nerwów.

      Kieruję się prosto do baru i wypijam drinka z podwójną wódką. To trochę poprawia mój nastrój, więc biorę kilka głębokich wdechów i idę poszukać dziewczyn. Na moje nieszczęście siedzą w boksie razem z Damianem i jego kolegami.

      Posyłam im wymuszony uśmiech i udaję, że nic się nie stało. Ten, którego aktualnie nienawidzę, obrzuca mnie uważnym spojrzeniem, ale zaraz potem skupia się na Julce, a raczej na jej dekolcie. Pewnie myśli, że zrobię przy wszystkich aferę, rozpłaczę się i opowiem, jakim to jest dupkiem bez serca. No cóż, ma szczęście. Nie jestem skarżypytą, a swoje brudy piorę na osobności. To sprawa między mną a nim. Żałuję tylko, że jestem na niego skazana przez resztę wieczoru.

      – Gdzieś ty się podziewała?! Zaczynałam się martwić – zwraca się do mnie Wiolka, choć nieustannie patrzy na Damiana. Jakże mogłoby być inaczej…

      – Mówiłem, była w łazience, a potem poszła do baru – odzywa się nieproszony, nie odrywając wzroku od Julii.

      Ona z kolei robi maślane oczy do Dupka Elvisa i raz po raz zerka na Blondyna Surfera, tak jakby nie mogła zdecydować, którego z nich woli. Jednak Dupek Elvis nie jest nią zainteresowany, bo wpatruje się w Wiolkę. Oczywiście Wiolka nie ma o tym pojęcia, bo bezceremonialnie ślini się do Damiana. Blondyn Surfer siedzi z boku i gapi się na Julię z takim samym uwielbieniem jak Damian.

       Skomplikowane. Chyba powinnam to sobie rozrysować.

      Po prostu wspaniale! Każdy jest kimś zainteresowany. Z małym wyjątkiem. Mną nikt się nie interesuje.

      To dość dziwne. Tak jakby Damian miał rację, mówiąc, że jestem zazdrosna o powodzenie swoich przyjaciółek. Ale przecież nie przepadam za byciem w centrum uwagi. Dlaczego więc boli mnie, że zostałam odstawiona na boczny tor?

      – Majka, usiądź z nami i w końcu się rozluźnij. – Wiolka klepie miejsce obok siebie, które na moje nieszczęście, znajduje się blisko Damiana.

      Spanikowana spoglądam na Julię, ale ona siedzi ściśnięta między dwoma pozostałymi chłopakami. Z westchnieniem wchodzę do boksu, uważając, by nie dotknąć choćby skrawkiem swojego ciała Przystojnego Dupka. Znów mam ochotę tak go nazywać i ignorować przez resztę wieczoru.

      – Majka, nie uwierzysz! Możemy zamówić najdroższy alkohol z karty! Co tylko chcemy! Prawda, Filip? – Julka zachowuje się jak dziecko w Boże Narodzenie. Jest podekscytowana do granic możliwości. Dupek Elvis w odpowiedzi kiwa głową. Potem wymienia porozumiewawcze uśmiechy z resztą chłopaków, co nie umyka mojej uwadze.

      Nie mogę uwierzyć, że Julkę kręcą takie tanie chwyty. Gdzie się podziała moja inteligentna i rozważna przyjaciółka? Mam wrażenie, że dziewczynę, która siedzi przede mną, można kupić kilkoma komplementami i butelką dobrej whisky.

      – Czego się napijesz? – zwraca się do mnie Przystojny Dupek i o dziwo nie nazywa mnie wiejską dziewuszką. Ignoruję jego pytanie, bo nie rozumiem, dlaczego nagle próbuje być dla mnie miły. Kolejny sposób, by zapunktować u moich przyjaciółek?

      – Podoba cię się to miejsce? – zagaduję do Blondyna Surfera, posyłając mu swój najbardziej flirciarski uśmiech. Kątem oka widzę, jak Damian zaciska usta. Wiem, że nie lubi, gdy się go ignoruje, ale to nie mój problem. – Nalejesz mi szklaneczkę? – kontynuuję rozmowę, wskazując na butelkę jacka daniel’sa.

      Blondyn odpowiada na moje pytanie, czarująco się uśmiecha, a potem podrywa się ze swojego miejsca, by mnie obsłużyć. Mam wrażenie, że nagle się mną zainteresował. To dziwne, przecież jeszcze przed chwilą wpatrywał się w Julkę jak w obrazek.

      – My się już spotkaliśmy, prawda? Na łące, wtedy, gdy mój kolega był dla ciebie niemiły. – Podaje mi szklankę i nasze palce na moment się stykają. – Takiej urody nie da się zapomnieć.

      Damian przewraca oczami i zaczyna przesadnie kasłać. Denerwuje mnie. Powinien się cieszyć, że jego kolega ze mną flirtuje, dzięki temu ma Julkę całą dla siebie.

      – A, poznaję! Dziewczyna od robienia lodów! – Dupek Elvis w końcu mnie zauważa i uśmiecha się do mnie lubieżnie. – Ostatnim razem się nie przedstawiłem. Jestem Filip. Ten cherubinek to Igor – dodaje, wskazując blondyna. – A tego, z którym się wiecznie kłócisz, pewnie nie muszę ci przedstawiać.

      – Taa, niestety już się znamy – mamroczę i biorę solidny łyk ze szklanki.

      – Majka, dlaczego nie powiedziałaś nam, że już się znacie?! – Wiola nie kryje nagany w głosie i sprawia, że wszystkie oczy zwracają się w moim kierunku.

      – Eee. .. to nie było zbyt przyjemne spotkanie – bąkam.

      Słyszę, jak Damian prycha ironicznie, i mam ochotę mu przywalić.

      – Przyznaj, nie pochwaliłaś się koleżankom, bo chciałaś mieć nas trzech tylko dla siebie. – Filip patrzy mi głęboko w oczy.

      – Wcale jej się nie dziwię – grucha w jego stronę Julia, ale on ciągle gapi się na mnie.

      – Dobra, idę po drinki. Ktoś coś chce? – Damian wstaje od stołu tak gwałtownie, że jedna z pustych szklanek się przewraca. Wygląda, jakby z trudem trzymał nerwy na wodzy.

      Wszyscy po kolei składają zamówienia, a ja nadal go ignoruję.

      – To jak? Skąd jesteście? – pytam Igora.

      Korzystam z okazji, bo właśnie zostaliśmy sami. Dziewczyny poszły do toalety, Damian nadal czeka przy barze, a Filip rozmawia przez telefon.

      – Z Warszawy. Planowaliśmy uderzyć do jakiegoś rozrywkowego miejsca, może do Mielna albo Władysławowa. Trójmiasto już się nam opatrzyło. Ale pojawiło się to ogłoszenie i nie powiem, informacja o Syrenach nas przekonała. Poza tym duże miasto potrafi zmęczyć. Stwierdziliśmy, że spokojna miejscówka taka jak Burzewo będzie jak znalazł.

      Kiwam głową. Doskonale wiem, jak to jest mieszkać w stolicy, ale na razie wolę nie zdradzać się z tym, że jesteśmy z tego samego miasta. Skoro Damian wziął mnie za wiejską dziewuszkę, to niech tak zostanie.

      – Co myślisz o tym ogłoszeniu? Co was w nim najbardziej zainteresowało? I tak ogólnie, jakie macie oczekiwania wobec Syren? Liczycie na coś więcej? – zarzucam go gradem pytań.

      To oczywiste, że nie mogę przy nim notować, ale mam plan, by jak najwięcej zapamiętać i potem przelać wszystko na papier.

      – Wow, jesteś bardzo bezpośrednia. – Igor patrzy na mnie zaskoczony i szeroko się uśmiecha.

      Czerwienię się, gdy uświadamiam sobie, że strzeliłam gafę. Ciągle zapominam o tym, że