Jozuego:
– Co się z tobą dzieje? Nasz mistrz Mojżesz stoi, a ty siedzisz!
I kiedy Jozue otworzył oczy i zobaczył stojącego Mojżesza, podarł na sobie szaty i płacząc, zawołał:
– Mój rabi, mój nauczycielu! Ojcze mój! Ojcze!…
Powiadają wtedy Żydzi do Mojżesza:
– Nauczycielu nasz, Mojżeszu, ucz nas Tory.
A Mojżesz im odpowiada:
– Nie mam pozwolenia nauczać.
– Ale my ciebie nie opuścimy – wołają Żydzi.
Rozlega się głos z nieba:
– Uczcie się u Jozuego.
Wtedy pogodzili się z tym poleceniem i zasiedli w namiocie Jozuego, by słuchać jego wykładu.
Na czołowym miejscu zasiadł Jozue. Po jego prawicy Mojżesz, po lewicy synowie Aarona. I Jozue uczył Mojżesza. I tak Mojżesz został pozbawiony skarbnicy mądrości, która przeszła w ręce Jozuego.
Po wykładzie wyszli z namiotu. Mojżesz szedł po lewej stronie Jozuego. Doszli do Świątynnego Namiotu. Kiedy weszli do środka, rozdzielił ich słup obłoku. I kiedy słup obłoku zniknął, Mojżesz zapytał:
– Jozue, o czym Bóg z tobą rozmawiał?
– Czy kiedy Bóg z tobą rozmawiał – odpowiedział Jozue powiedziałeś mi, o czym była mowa?
Mojżesz słysząc to, zawołał:
– Lepiej sto razy umierać niż jeden raz zazdrościć! Władco świata, dotychczas błagałem Cię o życie, ale teraz gotów jestem oddać Ci duszę.
Kiedy Mojżesz pogodził się z myślą o śmierci, Bóg zaczął się żalić:
– Kto wstawiać się będzie za Żydami, kiedy zapłonie ogień mego gniewu? I kto będzie prosił o zmiłowanie nad nimi, kiedy zgrzeszą?
D
I Samael, najwyższy szatan, nie przestawał wypatrywać duszy Mojżesza. Co chwila powtarzał:
– Kiedy wreszcie nastąpi śmierć Mojżesza? Kiedy zstąpię, żeby zabrać mu duszę…? Kiedy wreszcie anioł Michael zacznie lamentować, a ja będę miał sposobność śmiać się śmiechem triumfu?
Powiada Bóg do Gabriela:
– Idź i odbierz duszę Mojżesza.
– Panie świata – odpowiada anioł Gabriel – jak mogę przyglądać się śmierci tego człowieka, który sam jeden równy jest sześciuset tysiącom?
Nakazuje Bóg aniołowi Michaelowi, żeby przyniósł duszę Mojżesza.
– Byłem – powiada Michael – jego nauczycielem, jak mogę przyglądać się śmierci mego ucznia?
Powiada wtedy Bóg do Samaela:
– Idź i przynieś duszę Mojżesza!
Samael natychmiast naładował się złością, przypiął do pasa miecz i pałając żądzą mordu, udał się do Mojżesza. Zastaje go w chwili, kiedy siedzi przy stole i wypisuje pełne Imię Boga na zwoju papirusowym. Twarz Mojżesza jaśnieje blaskiem słońca, a on sam wygląda jak boski anioł. Na ten widok ogarnia Samaela strach. Zaczyna drżeć. Nie może wymówić słowa. Dopiero pytanie Mojżesza otwiera mu usta. A pytanie Mojżesza brzmi:
– Złoczyńco, czego potrzebujesz? Po coś przyszedł?
– Przyszedłem zabrać twoją duszę.
– Kto cię przysłał?
– Ten, który powołał do życia wszystkie stworzenia świata.
– Precz stąd, bo chcę chwalić Pana Boga! Nie umrę. Żyć będę i o czynach Boga będę opowiadał.
– Cześć i chwałę Boga opiewają niebiosa.
– Każę im zamilknąć i ja będę Go chwalił.
„Nakłońcie uszy, niebiosa, a ja mówić będę.
I niech słucha ziemia słów ust moich!”
– Dusze wszystkich stworzeń świata zostały złożone w moje ręce.
– Moja siła jest większa od siły wszystkich stworzeń na świecie.
– Na czym polega twoja siła?
– Jestem synem Amrama. Już we wczesnym dzieciństwie poczułem w sobie boską siłę. Bez lęku wstąpiłem do pałacu faraona i zerwałem mu koronę z głowy… W wieku osiemdziesięciu lat dokonałem cudów w Egipcie. Na oczach wszystkich mieszkańców tego kraju wyprowadziłem z niewoli sześćset tysięcy Żydów. Rozbiłem morze na dwanaście części i wstąpiłem do nieba, na którym wydeptałem drogę. Zmagałem się z aniołami i pokonałem ich. Tajemnice aniołów wyjawiłem ludziom. Z Bogiem rozmawiałem twarzą w twarz. Z Jego rąk otrzymałem ognistą Torę i przyswoiłem ją ludowi Izraela. Stoczyłem bitwy z dwoma mocarzami – Ogniem i Sychonem. Jednym uderzeniem laski obu zabiłem. A tam na niebie wstrzymałem słońce i księżyc. Kto spośród wszystkich istot na świecie potrafi takich rzeczy dokonać? Precz stąd! Nie oddam ci duszy!
Odstąpił Samael od Mojżesza i przekazał Bogu jego odpowiedź, ale Bóg polecił Samaelowi jeszcze raz udać się do Mojżesza po duszę.
Wyciągnął Samael miecz z pochwy i stanąwszy przed obliczem Mojżesza, znowu zażądał jego duszy.
Zapałał gniewem Mojżesz i wziąwszy do ręki boską laskę, na której wyryte było pełne Imię Boga, natarł z całą mocą na Samaela. Ten, ogarnięty strachem, zaczął uciekać. Mojżesz, biegł za nim i trzymając laskę z Imieniem Boga na niej wyrytym wystrzelił z oczu promień, od którego Samael całkowicie oślepł.
I rozległ się głos z nieba:
– Wybiła godzina. Musisz zejść z tego świata.
– Przypomnij sobie, Boże – powiada Mojżesz – ów dzień, kiedy objawiłeś mi się w gorejącym krzaku. Przypomnij sobie dzień, kiedy wstąpiłem na górę Synaj, żeby przez czterdzieści dni i nocy stać w oczekiwaniu na Torę. Błagam Cię, nie oddawaj mnie w ręce Anioła Śmierci.
I znowu rozlega się głos z nieba:
– Nie bój się. Ja sam zajmę się tobą i twoim pogrzebem.
– Zaczekaj z tym – powiada Mojżesz – aż udzielę błogosłam wieństwa Żydom, którzy nie mieli lekkiego ze mną życia, gdyż stale strofowałem ich, ostrzegałem i karałem.
I Mojżesz zaczął błogosławić każde plemię oddzielnie. Kiedy się spostrzegł, że ma mało czasu, połączył wszystkie plemiona w jednym błogosławieństwie. Do ludu Izraela tak powiedział:
– Sprawiłem wam wiele zmartwień z powodu nakazów i zakazów Tory. Proszę was, żebyście mi wybaczyli!
I wszyscy jak jeden mąż odpowiedzieli:
– To my sprawiliśmy ci wiele zmartwień i kłopotów. Obarczyliśmy cię wielkim trudem. To ty raczej wybacz nam!
– Wybaczam wam – odpowiedział wzruszony Mojżesz.
I znowu rozległ się głos z nieba:
– Wybiła ostatnia chwila. Musisz zejść z tego świata.
Powiada na to Mojżesz:
– Błogosławione jest Imię Tego, który żyje wiecznie.
I zwróciwszy się do Żydów, dodaje:
– Kiedy wy wstąpicie do Ziemi Izraela,