Ta zapowiedź, podawana z ust do ust, dodawała rodakom, od stulecia pozbawionym własnego państwa, otuchy i nadziei. W ocenie Rosjan natomiast mogła się stać zarzewiem groźnych niepokojów. Kiedy zatem mieszkańcy Żytna i okolic, modląc się, czekali w dworze Siemieńskich na kolejne prorocze słowa Wandy, rosyjscy żandarmi groźbą wywiezienia na Sybir chcieli zamknąć jej usta. Gdy jednak jeden z nich wszedł na piętro i zobaczył mistyczkę w ekstazie, padł na kolana. Był tak silnie poruszony tym widokiem, że nieustannie żegnał się i bił pokłony”.
Najazd rosyjskich żandarmów zakończył się więc bez konsekwencji, przy czym nie był ani pierwszym, ani ostatnim. Jeszcze przed październikiem 1872 roku, czyli przed śmiercią Jacka Siemieńskiego, ciotecznego brata Wandy i jej wielkiego opiekuna, carscy wysłannicy rozpytywali we wsi o treść proroctw Malczewskiej. Nikt jej wtedy nie wydał. Nawet Żyd „namawiał wieśniaków, żeby jeżeli coś wiedzą – nic nie mówili”. Jacek Siemieński zaś umiejętnie manewrował – „jednych żandarmów przekupywał, innym opowiadał, że stan Wandy jest wynikiem osłabienia i rozstroju nerwowego”. W ten również sposób w 1876 roku Wincenty Teofil Popiel-Chościak, biskup diecezji kujawsko-kaliskiej, do której należało wówczas Żytno, nakazał proboszczowi, księdzu Wojciechowi Olkowiczowi, tłumaczyć parafianom nadprzyrodzone stany Wandy Malczewskiej po to, by uspokoić nastroje i zapobiegać gromadzeniu się ludzi.
„Od tamtych wydarzeń, wydaje się bardzo odległych, minęło ledwie sto pięćdziesiąt lat. Dwór Siemieńskich w Żytnie stoi nadal, przechowując pamięć nie tylko o mistyczce zapowiadającej niepodległość ojczyzny, ale także o tajnych spotkaniach powstańców styczniowych, o akowcach z czasów II wojny światowej, o zaręczynach, choć z czasem zerwanych, Henryka Sienkiewicza z Marią Gryf-Kellerówną, o zjazdach Związku Ziemian w II RP, którym prezesował poseł Jacek Siemieński, wnuk Jacka, brata ciotecznego Wandy Malczewskiej (…)”.
Jak podał ksiądz Tomasz Olkowicz, spowiednik i kierownik duchowy Wandy Malczewskiej, otrzymała ona od Boga dar widzenia przyszłych wydarzeń, głównie dotyczących losów ojczyzny i Kościoła. Jej intensywne życie mistyczne łączyło się z nabożeństwem adoracyjnym oraz ekstazami, wizjami i przeżywaniem Męki Chrystusa na Drodze Krzyżowej. Kobieta na własnym ciele przeżywała mękę Chrystusa, nieustannie krwawiła i była naznaczona stygmatami.
Po śmierci owego kuzyna Jacka oraz jego matki, a swojej ciotki Konstancji Siemieńskiej, przeniosła się najpierw do klasztoru Dominikanek u św. Anny pod Przyrowem, następnie zaś do Parzna, gdzie zmarła 25 września 1896 roku.
Od 1996 roku trwa jej proces beatyfikacyjny. 21 lutego 2006 roku w Watykanie promulgowano dekret o heroiczności cnót Wandy Malczewskiej. Odtąd przysługuje jej tytuł Czcigodnej Sługi Bożej. Jej grób znajduje się w krypcie pod półkolistym prezbiterium kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Parznie, niewielkiej wsi położonej osiem kilometrów na północny zachód od Bełchatowa. Dlatego właśnie Parzno jest celem pielgrzymek, a nawet centralnych spotkań modlitewnych.
Najważniejsze objawienia Jezusa Wanda Malczewska otrzymała – jak wspomniano – w Żytnie jako kobieta już pięćdziesięcioletnia. Pierwsze jednak, które określiły kierunek jej życia, miała jako siedmioletnia dziewczynka. Wówczas po raz pierwszy doświadczyła rozmowy serca z Jezusem. Było to w czasie, gdy dekorowała kwiatami ołtarzyk w pokoju matki, w którym stał wysoki na dwa metry krzyż, obecnie umieszczony w radomskim kościele Bernardynów. Jezus powiedział jej: „Dziecko Moje, ty będziesz Moja zawsze”.
Na prośbę Wandy, żeby Jezus zabrał ją do siebie choćby dziś, Zbawiciel odpowiedział, „że jeszcze za wcześnie”. „Kto się chce dostać do nieba, musi dużo cierpieć i dużo spełniać uczynków dobrych w pokorze, bez rozgłosu wśród ludzi, a tylko z miłości ku Mnie! Tą drogą cię poprowadzę”.
Podobne słowa Wanda usłyszała rok później, 22 maja 1830 roku, po przyjęciu w ósmym roku życia Pierwszej Komunii Świętej: „Od tej chwili jesteś Moja. Będziesz żyć długo na świecie, ale nie dla świata, tylko dla Mnie. Światowe zabawy ani choroby i bieda nie oderwą cię ode Mnie. Jak Ja nie miałem własności, gdzie bym głowę schronił, tak i ty mieć jej nie będziesz. U obcych oczy zamkniesz i tam spoczną kości twoje”. Wanda na te słowa odpowiedziała: „Przyrzekam Ci, mój Jezu, i ślubuję Ci, że Twoja pozostanę na wieki”.
O tych rozmowach z Jezusem – które mocno zapadły w jej serce – Wanda opowiadała matce Marii Julii Malczewskiej z Żurawskich, a po latach także swojemu wychowankowi i pierwszemu biografowi księdzu Grzegorzowi Augustynikowi.
Dokładnie w drugi piątek Wielkiego Postu roku 1852 ukazał się jej Pan Jezus w Ogrójcu i tak przemówił do niej: „Ojczyzna twoja i Kościół w tej Ojczyźnie (…) przez krwawą pracę i jedność bratnią dojdą do upragnionej wolności. Niech tylko naród tej wolności nie obróci w swawolę”. W piąty piątek Wielkiego Postu Wanda ujrzała Zbawiciela dźwigającego krzyż na Kalwarię. Jezus zasygnalizował jej zagrożenia dla bytu Polski już po odzyskaniu niepodległości:
„Zbliżają się czasy przewrotne. Ojczyzna wasza będzie wolna od ucisku wrogów zewnętrznych, ale ją opanują wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim starać się będą wziąć w swe ręce młodzież szkolną i dowodzić będą, że religia w szkołach niepotrzebna, że można ją zastąpić innymi naukami. Spowiedź i inne praktyki religijne, kontrola Kościoła nad szkołami zbyteczna, bo ścieśnia myślenia ucznia. Krzyże i obrazy religijne ze sal szkolnych będą chcieli usunąć, aby te wizerunki chrześcijańskie nie drażniły Żydów. Przez młodzież pozbawioną wiary zechcą w całym narodzie wprowadzić niedowiarstwo. Jeżeli naród uwierzy temu i pozbędzie się wiary, straci przywróconą Ojczyznę” – zanotowała w swoim dzienniku.
Widzenie to jest jednym z najpopularniejszych widzeń Wandy Malczewskiej. Warto zastanowić się nad jednym z fragmentów. Wiele osób uważa, że jest on odzwierciedleniem rządów komunistycznych. Niewątpliwie ma jednak związek również z obecną sytuacją, w której to trwa spór o religię w szkołach oraz krzyż wiszący w różnych miejscach. Wielu ekspertów zwraca również uwagę na obecną sytuację młodzieży, która coraz częściej nie przywiązuje wagi do wiary, a często nawet neguje nauki Kościoła.
W dzień Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, 15 sierpnia 1873 roku po nieszporach pozostała Wanda przed ołtarzem Matki Bożej. Wtedy to przemówiła do niej Królowa Polski:
„Uroczystość dzisiejsza niezadługo stanie się świętem waszym narodowym, bo w tym dniu odniesiecie zwycięstwo świetne nad wrogami dążącymi do waszej zagłady. To święto powinniście obchodzić ze szczególniejszą okazałością. Moją stolicę na Jasnej Górze powinniście otaczać szczególniejszą opieką i przypominać sobie dobrodziejstwa, jakie od Boga za moją przyczyną odebraliście i jeszcze odbierać będziecie, jeżeli się wierze św. katolickiej i cnotom chrześcijańskim i prawdziwej miłości Ojczyzny opartej na jedności i braterstwie wszystkich klas nie sprzeniewierzycie”.
Na „cud nad Wisłą” przyszło czekać prawie pięćdziesiąt lat…
„Rosja rozsypie się, a klasztory przetrwają burze – brzmiały inne proroctwa Wandy. – Rosję spotka kara Boska za krew przez nią przelaną, wołającą o pomstę do nieba. Straszne klęski spadną na Polskę, ale jej nie zgniotą (…). Polska się ostanie – o ile sobie nie da wiary odebrać i będzie zawsze przedmurzem Kościoła”.
Innym razem, w roku 1896, w dniu Bożego Ciała rzekł Pan Jezus do Wandy:
„O jakże mnie to boli, że dawna wiara i pobożność coraz bardziej słabnie w tym narodzie, że oświeceni psują prostaczków zamiast dawać im dobry przykład. Ach, jak mi żal tego narodu. Pocieszam się tem, że w ostatnich czasach zaczęły się tworzyć wśród was stowarzyszenia