zapoznać z jego ważnym artykułem, który ukaże się w przyszłym numerze „Journal of Modern History”, na temat rosyjskiego wywiadu wojskowego; Thomas Otte przesłał mi w PDF-ie przed publikacją swoje nowe autorytatywne studium The Foreign Office Mind, zaś Jürgen Angelow uczynił to samo ze swoim Der Weg in die Urkatastrophe; John Keiger i Gerd Krumeich przesłali mi nadbitki i źródła do francuskiej polityki zagranicznej; Andreas Rose przekazał mi przesłane prosto z drukarni swoje Zwischen Empireund Kontinent; Zara Steiner, której książki stanowią kamienie milowe na tym polu, hojnie obdarzała mnie swoim czasem i rozmową, dzieląc się ze mną zasobami artykułów oraz notatkami. W ciągu ostatnich pięciu lat Samuel R. Williamson, którego klasyczne studia nad tym kryzysem międzynarodowym i austro-węgierską polityką zagraniczną otworzyły kilka z kierunków badań pogłębianych w tej książce, przysłał mi swoje niepublikowane rozdziały, udostępnił kontakty oraz źródła, jak również pozwolił mi się wypytywać o tajniki polityki austro-węgierskiej. Nawiązana drogą e-mailową przyjaźń, jaka się w ten sposób narodziła między nami, jest dla mnie jedną z nagród za pracę nad tą książką.
Jestem również winny podziękowania tym, którzy pomogli mi przełamać bariery językowe: Miroslavovi Došenowi za jego pomoc przy serbskich źródłach drukowanych oraz Srdjanowi Jovanoviciowi za wsparcie przy pracy z dokumentami archiwalnymi w Belgradzie; Rumenowi Czołakowowi za pomoc przy bułgarskich źródłach wtórnych oraz Siergiejowi Podbołotowowi, niezmordowanemu robotnikowi w winnicach historii, którego mądrość, inteligencja oraz drwiące poczucie humoru uczyniły moje badania w Moskwie równie miłymi i pouczającymi, co produktywnymi. Są jeszcze i te wspaniałomyślne duchy, które czytały część lub całość tego dzieła w różnych stadiach jego ukończenia: Jonathan Steinberg i John Thompson przeczytali każde słowo, oferując wnikliwe komentarze i sugestie. David Reynolds pomagał gasić pożary w najbardziej wymagających rozdziałach. Patrick Higgins przeczytał i krytycznie ocenił pierwszy rozdział, przestrzegając przed pułapkami. Amitar Ghosh dostarczył mi bezcennych informacji zwrotnych i rad. Za wszystkie błędy, jakie pozostały w tekście, przyjmuję pełną odpowiedzialność.
Jestem szczęśliwcem, mając tak cudownego agenta jak Andrew Wylie, któremu mnóstwo zawdzięczam, i jestem ogromnie wdzięczny Simonowi Winderowi z wydawnictwa Penguin za jego zachęty, wskazówki i entuzjazm, jak również Richardowi Duguidowi za nadzorowanie tworzenia tej książki z życzliwą skutecznością. Niestrudzona adiustatorka Bela Cunha wyszukała i unicestwiła wszystkie błędy, niezręczności, niekonsekwencje oraz „mszyce” (nadużywanie cudzysłowu), jakie zdołała znaleźć, zachowując jednocześnie pogodę ducha – tak po prostu – w obliczu moich starań, żeby doprowadzić ją do szaleństwa moim niekończącym się majstrowaniem przy tekście. Nina Lübbren, której dziadek Julius Lübbren także był pod Passchendaele w 1917 roku (po przeciwnej stronie frontu), znosiła moje wysiłki z pozycji życzliwej neutralności. Ta książka jest dedykowana z miłością i zachwytem naszym dwóm synom, Josefowi i Alexandrowi, w nadziei, że oni nigdy nie zaznają wojny.
Wprowadzenie
Na kontynencie europejskim panował pokój, gdy rankiem w niedzielę 28 czerwca 1914 roku arcyksiążę Franciszek Ferdynand i jego żona Zofia Chotek przybyli na dworzec kolejowy w Sarajewie. Trzydzieści siedem dni później w Europie toczyła się już wojna. Konflikt, który rozpoczął się tamtego lata, zmobilizował sześćdziesiąt pięć milionów żołnierzy, zniszczył trzy imperia, kosztował życie dwudziestu milionów wojskowych i cywilów, zaś kolejne dwadzieścia jeden milionów odniosło rany w czasie jego trwania. Potworności XX wieku w Europie zrodziły się z tej katastrofy. Jak to ujął amerykański historyk Fritz Stern, była to „pierwsza klęska dwudziestego stulecia, klęska, w której wszystkie inne klęski miały swoje źródło”1. Debata nad tym, dlaczego do tego doszło, zaczęła się, zanim jeszcze padły pierwsze strzały, i trwa od tamtej pory aż do dzisiaj. Wynikiem tej debaty jest literatura historyczna o niezrównanych rozmiarach, wyrafinowaniu i moralnej intensywności. Dla teoretyków stosunków międzynarodowych wydarzenia z roku 1914 pozostają kryzysem politycznym par excellence, dostatecznie złożonym, żeby pomieścić w sobie dowolną liczbę hipotez.
Historyk, który stara się zrozumieć genezę pierwszej wojny światowej, napotyka kilka problemów. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest nadmiar źródeł. Każda z walczących stron opublikowała oficjalne wielotomowe wydania swych dokumentów dyplomatycznych, stanowiące ogromne dzieła zbiorowej pracy archiwistów. W tym oceanie źródeł są i zdradliwe prądy. Większość edycji oficjalnych dokumentów wydanych w latach międzywojennych przedstawia ujęcie apologetyczne. Pięćdziesięciosiedmiotomowe wydawnictwo niemieckie Die Grosse Politik, zawierające 15 889 dokumentów podzielonych na trzysta zakresów tematycznych, nie zostało przygotowane w celach czysto badawczych; jego twórcy mieli bowiem nadzieję, że ujawnienie przedwojennej dokumentacji wystarczy do obalenia tezy o „winie za wojnę” traktowanej jako świętość przez państwa zwycięskie i zapisanej w traktacie wersalskim2. Także dla rządu francuskiego powojenna publikacja dokumentów stanowiła przedsięwzięcie o „zasadniczo politycznym charakterze”, jak to ujął w maju 1934 roku tamtejszy minister spraw zagranicznych Jean Louis Barthou. Jego celem było „stworzenie przeciwwagi dla kampanii wszczętej przez Niemcy po podpisaniu traktatu wersalskiego”3. W Wiedniu, jak zaznaczył w 1926 roku Ludwig Bittner, współredaktor ośmiotomowego zbioru Österreich-Ungarns Aussenpolitik, celem było stworzenie autorytatywnego wydawnictwa źródłowego, zanim jakieś ciało międzynarodowe – być może Liga Narodów? – zmusi rząd austriacki do opublikowania tych materiałów w mniej sprzyjających okolicznościach4. Za publikacją wczesnych radzieckich zbiorów dokumentów stało z kolei pragnienie wykazania, że wojna ta została zainicjowana przez autokratycznego cara i jego partnera w sojuszu, burżuja Raymonda Poincarégo. W ten sposób władze Związku Radzieckiego chciały unieważnić francuskie żądania spłaty przedwojennych pożyczek5. Nawet w Wielkiej Brytanii, gdzie British Documents on the Origins of the War wydano pośród szlachetnych apeli o zachowanie naukowej bezstronności, opublikowana dokumentacja nie była wolna od tendencyjnych przemilczeń, które tworzyły niezbyt zrównoważony obraz miejsca Wielkiej Brytanii w wydarzeniach poprzedzających wybuch wojny w 1914 roku6. Krótko mówiąc, wielkie europejskie wydania dokumentów źródłowych, pomimo całej ich niezaprzeczalnej wartości dla naukowców, stanowiły amunicję w „wojnie światowej na dokumenty”, jak to określił niemiecki historyk wojskowości Bernhard Schwertfeger w swoim krytycznym studium z 1929 roku7.
Wspomnienia mężów stanu, dowódców wojskowych i innych kluczowych decydentów, chociaż niezastąpione dla każdego, kto próbuje zrozumieć, co się działo na drodze do wojny, są nie mniej problematyczne. Niektóre są irytująco powściągliwe wobec kwestii o palącym znaczeniu. Żeby wymienić tylko kilka przykładów: Betrachtungenzum Weltkriege wydane w 1919 roku przez byłego niemieckiego kanclerza Theobalda von Bethmanna Hollwega nie mają praktycznie nic do powiedzenia na temat działań podejmowanych przez niego lub przez jego kolegów w czasie kryzysu lipcowego 1914 roku; wspomnienia rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Sazonowa są pełne werwy, nadęte, od czasu do czasu przekłamane i nie przekazują w ogóle żadnych informacji na temat jego własnej roli w kluczowych wydarzeniach; dziesięciotomowe wspomnienia francuskiego prezydenta Raymonda Poincarégo z okresu sprawowania przez niego władzy są raczej propagandowe niż odkrywcze – istnieją rażące rozbieżności między jego „wspomnieniami” z wydarzeń w czasie kryzysu lipcowego i czynionymi na bieżąco zapiskami w jego niepublikowanym dzienniku