dotknąć, złapać choćby za dłoń…
Powstrzymałem się jednak.
Musiałem pamiętać, że to ona była odpowiedzialna za moją przymusową abstynencję na ponad pół roku. Na samą myśl o tym rozbolały mnie jaja.
– A zatem postanowione. – Dzięki Bogu za porno i dwie sprawne ręce.
– A zatem odwołam swój udział w zakładzie.
– Nie musisz mi wyświadczać tej łaski – rzuciłem może nieco zbyt opryskliwie. – Ale dziękuję.
Zamilkliśmy oboje. Temat abstynencji zabił chęć do dalszej rozmowy. Oczywiście były też inne sprawy do omówienia, ale nie miałem nastroju na rozmowy o ślubie. A tym bardziej o biznesie. Sky Launch było miejscem świętym. Praca zostawała za progiem.
Elizabeth pierwsza przerwała milczenie.
– Westonie, przepraszam. Szczerze. Rozumiem, że życie seksualne jest dla ciebie ważne…
– Nie przepraszaj. – Nie miałem zamiaru omawiać z nią tematu mojego hiperaktywnego penisa. I tak już nie kontrolowałem wzwodu.
Ponownie zapadła cisza. Pojawiła się kelnerka. Postawiła drinki na stoliku i zostawiła nam rachunek.
Miała długie rudawe włosy, a na sobie jednoczęściowy kostium. Tym razem celowo jej się przyjrzałem. Aż się zdziwiłem, że wcześniej ją zignorowałem.
Może faktycznie czas na abstynencję? Ostatnio byłem jakiś znudzony. Może przerwa od seksu mi pomoże? Nie żebym się do tego palił, ale skoro i tak nie miałem wyboru…
Kelnerka wyszła, a ja wcisnąłem przycisk zapalający napis nad drzwiami, głoszący: „Nie przeszkadzać”. Piliśmy w milczeniu. Elizabeth ponownie wyjrzała na parkiet, po czym zaczęła studiować przyciski sterujące szybami loży. Wcisnęła przycisk zaciemniający szkło.
– Cofnij to – nakazałem.
Spojrzała na mnie wystraszona, po czym wcisnęła przycisk ponownie.
– Biuro też masz przeszklone. Lubisz być widziany? – spytała.
Jeśli już na tym etapie uważała mnie za maniaka seksualnego, nie byłaby w stanie ogarnąć umysłem rzeczy, które mnie naprawdę kręciły. Co oczywiście sprawiało, że miałem jeszcze większą ochotę o nich opowiedzieć. Jej pensjonarska cnotliwość tylko mnie podkręcała.
– Owszem, lubię.
Wydęła usta w zamyśleniu, po czym rozejrzała się, studiując pozostałe loże. Większość była zajęta przez klubowiczów, rozmawiających przy jedzeniu i drinkach. Część jednak pozostała zaciemniona. Elizabeth spojrzała na mnie.
– Co właściwie robisz z dziewczynami, kiedy zabierasz je tutaj na randkę?
Poczułem się jak na spowiedzi.
– Naprawdę chcesz to wiedzieć?
Upiła łyk wina i zlizała kroplę, która została jej na wardze.
– Gdybym nie chciała, tobym nie zapytała. W końcu mam być jedną z tych dziewczyn, pamiętasz?
Oczywiście nie było na to szans. Jedna z tych dziewczyn już dawno nie miałaby na sobie majtek. Byłoby jednak chamstwem z mojej strony powiedzieć jej to tak bezpośrednio.
Na szczęście z pomocą mógł mi przyjść internet.
– Wejdź na telefonie na YouTube, wpisz moje imię i nazwę klubu.
Po chwili wahania spełniła moje polecenie. Nie patrzyłem na ekran jej komórki. Byłem zbyt zajęty obserwacją jej twarzy, kiedy odtwarzała kolejne filmiki.
Zrobiła wielkie oczy, a jej źrenice się rozszerzyły. Rozchyliła lekko usta, jej oddech stał się chrapliwy. Byłem w stanie wyobrazić sobie, co ogląda. Przypadkowe ujęcia wykonane przez tancerzy na parkiecie. Najbardziej pożądany kawaler Nowego Jorku z panną tygodnia. Widziałem sporo tych filmików. Parę razy nawet waliłem do nich konia. Zwykle nie było mnie widać na nich zbyt wyraźnie, jednak często ukazywały jakąś dziewczynę topless, czasem nawet więcej niż jedną. I zawsze w bańkowej loży.
Filmy nigdy nie pozostawiały złudzeń co do tego, co się w niej działo. Nie zaciemniałem okien. I zawsze sprawiałem, że dziewczyny dochodziły.
Elizabeth włożyła telefon z powrotem do torebki. Na twarzy była czerwona jak burak. Zupełnie tak, jak to sobie wcześniej wyobrażałem.
Musiałem przestać o tym myśleć.
– Wow… – Przełknęła ślinę. – Ludzie naprawdę cię oglądają.
Niemal się roześmiałem. To był jej jedyny wniosek?
– Tak, naprawdę.
– A tobie się to podoba…? – Nie potrafiłem wyczytać z jej głosu, co o tym myśli.
– Ej, tylko mnie nie oceniaj…
– Ależ nie oceniam – odparła z taką empatią, że zamilkłem. – Naprawdę. – Po prostu… Jeśli to coś, co lubisz i po co zabierasz tu dziewczyny… A ja mam być twoją dziewczyną i ma to wyglądać przekonująco…
Przerwała i zaczerpnęła powietrza. Zacząłem podejrzewać, do czego zmierza. Ale jak to było możliwe?
– …to musimy się postarać – dokończyła.
Fiut natychmiast mi stwardniał. Powiedziała coś, co naprawdę bardzo chciałem usłyszeć z jej ust. Proszę, proszę, może jednak Elizabeth Dyson wcale nie była taką sztywniaczką?
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.