Zamiast jednak zawarczeć, by pokazać dominację, uciekłem się do bardziej cywilizowanych metod – pokierowałem rozmowę na inne tory.
– A co planujesz zrobić z firmą, kiedy już ją przejmiesz, Elizabeth? Obecnie to Darrell jest prezesem.
– Będę musiała zwolnić jego i całą resztę rady nadzorczej, bo oni wszyscy stoją za nim murem. Byli też wierni mojemu ojcu. Muszę zacząć wszystko od nowa.
– Eee… – Spojrzałem na kolegów. Czy ona mówiła poważnie? – Masz zamiar zwolnić wszystkich, którzy wiedzą, co robią, po czym poprowadzić firmę z pomocą rady złożonej ze świeżaków? – Wiedziałem, że jest młoda, ale to były podstawy biznesu.
Zauważyłem, że się zawahała. Zmarszczyła brwi.
– No tak, słuszna uwaga. Zatem zatrudnię tylko nowego prezesa, który odpowiednio pokieruje radą.
Nie mogłem w to uwierzyć. Ona nie miała żadnego planu ani kierunku działania. Miałem postawić los mojej firmy w Europie na tę dziewczynę? Co Donovan sobie myślał?
Roześmiałem się głośno. Nie byłem w stanie się opanować. Ona była nienormalna.
– Myślałaś już, kogo obsadzisz na tym stanowisku? – Znalezienie kogoś z takim talentem, gotowego objąć władzę nad radą pełną niezadowolonych wice…? Nie chciałbym się znaleźć na takiej pozycji.
– Naśmiewasz się ze mnie? – Zjeżyła się.
– Stwierdzam jedynie, że ten pomysł wymaga dopracowania. A swoją drogą, do jakiego koledżu uczęszczałaś? – Byłem ciekaw. Naprawdę ciekaw. Znalazłem lukę w jej zbroi. Chciałem jej pokazać, że nie byłem jedynie liczbą na rachunku bankowym, kukłą na stanowisku męża na pokaz. Poza tym powinienem chyba wiedzieć takie rzeczy, jeśli będziemy małżeństwem, prawda?
– Do Penn. – Wyprostowała się dumnie.
– I co, niczego cię nie nauczyli na Uniwersytecie Pensylwanii? – Zachowywałem się jak kutas. Czasem tak miałem. Ludzie w moim otoczeniu przyzwyczajali się do tego.
– Nie uczęszczałam na zajęcia z biznesu – odparła chłodno.
– Ale masz magisterkę z zarządzania? – Wielu ludzi robiło licencjat z innych dziedzin, po czym i tak pracę magisterską pisało z biznesu.
Elizabeth jednak pokręciła głową.
„Jezu…” Aż się obawiałem zapytać. Ale musiałem to wiedzieć.
– To z czego pisałaś magisterkę?
– Z nauk politycznych – odrzekła nieśmiało.
– Chyba sobie ze mnie, kurwa, jaja robisz, Donovan. – Skąd on ją wytrzasnął? Dwudziestokilkuletnia, zepsuta smarkata, planująca przejąć imperium Dysona z magisterką z nauk politycznych? Śmiechu warte!
Okazało się, że ojczulek nie bez powodu trzymał stery firmy poza jej zasięgiem. Musiała dorosnąć, nim zacznie się bawić z dużymi chłopcami.
– Wybacz, moja droga, ale to niedorzeczne – skomentowałem. – Może uda nam się przekonać twojego kuzyna i całą resztę świata. Ale kiedy tylko przejmiesz firmę, padnie ona na pysk w maks pięć minut. Naprawdę masz ochotę kręcić tę farsę przez siedem miesięcy dla takiej nagrody?
– Weston… – Ton głosu Donovana był ostrzegawczy.
– Wybacz, D. Po prostu jestem szczery. – Szkoda, bo była miła dla oka.
– Jestem ci wdzięczna za szczerość, Westonie. – Elizabeth obróciła się do Donovana. – On ma rację, Donovanie. To nie wypali. Jednak nie będę potrzebować waszej pomocy. Myliłam się. – Wstała i wzięła swoją torebkę, którą wcześniej położyła obok siebie na podłodze. Zarzuciła sobie jej pasek na ramię i wyciągnęła dłoń do Nate’a. – Miło było cię poznać, Nathanie. – Skinęła głową Donovanowi. – Cieszę się, że znów się spotkaliśmy, Donovanie. Pana też miło było poznać, panie King. Dobrze, że nie muszę brać z panem ślubu. – Uśmiechnęła się szeroko. – Życzę panom miłego popołudnia.
Obróciła się na pięcie. A więc koniec kropka. Nie musiałem się zaręczać ani żenić.
„I dobrze” – musiałem sobie sam przypomnieć.
Ledwo drzwi się za nią zamknęły, Donovan ryknął:
– Weston!
– No co? – zaprotestowałem. – Nie miałem racji…?
– To nieistotne, Westonie. Ona przejmie firmę z tobą lub bez ciebie. I przy udziale Reach albo bez niego. A my bardzo chcemy przy tym być. Napraw tę sytuację. – Wskazał palcem na drzwi. Spojrzałem na Nate’a, który wzruszył ramionami. Jego mina dobitnie świadczyła o tym, że był po stronie Donovana. Miało to sens. Zachowałem się jak kutas.
Spojrzałem na nich obu. Byli nieugięci.
Pora, by zgiąć kark i naprawić swój błąd.
4
Elizabeth
Wypadłam z sali konferencyjnej tak szybko, że pogubiłam się w rozległym biurze Reach Inc. Otwarta, w dużej mierze przeszklona przestrzeń powodowała, że łatwo było pobłądzić. Minęłam kilka osób siedzących przy swoich biurkach. Ludzie przyglądali mi się ciekawie, jednak unikałam kontaktu wzrokowego. Byłam bliska łez; nie chciałam, by ktokolwiek pytał, czy potrzebuję pomocy. Wtedy na pewno bym się rozkleiła.
Wyprostowałam się więc dumnie i uniósłszy podbródek, parłam naprzód. Oczywiście w ten sposób błądziłam coraz bardziej. W myślach wciąż odtwarzałam słowa Westona: „To niedorzeczne”. Ale zamiast jego głosu słyszałam głos ojca. „To niedorzeczne. Nie możesz tego zrobić. Za kogo ty się uważasz?”.
Ojciec nigdy nie powiedział mi tego w twarz. Nie musiał. Wystarczyło, że nie dopuszczał mnie do siebie. Że oddał firmę w ręce mojego kuzyna, zamiast zostawić ją mnie. A najgorsze było to, że ktokolwiek się ze mną ożeni, jego zdaniem będzie lepszym szefem firmy niż ja.
I czyż nie miał racji? Czy Weston King również jej nie miał? Byłam nikim i nie miałam pojęcia o biznesie. Byłam jedynie rozpieszczoną, bogatą dziewczynką. Może i miałam głowę na karku, ale nie znałam się na prowadzeniu firmy.
Byłam głupia, myśląc, że mogę sobie ot tak wejść na to spotkanie i przejąć nad nim kontrolę.
Otarłam zabłąkaną łzę z policzka. Po pokonaniu kolejnego zakrętu w końcu dostrzegłam windy.
„Dzięki Bogu”. Droga ewakuacji.
Wtedy jednak dobiegł mnie odgłos szybkich kroków na marmurowej posadzce. Odwróciłam się, spodziewając się ujrzeć Donovana. W końcu to jemu najbardziej zależało na realizacji tego planu… Ale zamiast niego zobaczyłam Westona.
Wciągnęłam głośno powietrze i zmusiłam się do opanowania. Pogrzebałam emocje głęboko i przybrałam obojętny wyraz twarzy.
Żałowałam, że to nie Donovan za mną pobiegł. Byłoby mi łatwiej zachować opanowanie i udawać pewność siebie. Owszem, był przystojny i seksowny jak cholera, ale nie miękły mi przy nim kolana i nie pociły się dłonie. Jak przy Kingu.
Weston był wręcz zabójczo przystojny. Dołeczki w jego policzkach sprawiały, że robiło mi się mokro w majtkach. Miał iście diabelski uśmiech i ciało, na którym garnitur leżał lepiej niż na jakimkolwiek innym mężczyźnie. Kiedy dowiedziałam się, że to on miał zostać moim mężem, niemal zemdlałam. Musiałam z całych sił się starać, by zachować pokerową