Laurelin Paige

Grzeszny zdobywca. Seksowny duet. Tom 1


Скачать книгу

      Zamiast jednak zawarczeć, by pokazać dominację, uciekłem się do bardziej cywilizowanych metod – pokierowałem rozmowę na inne tory.

      – A co planujesz zrobić z firmą, kiedy już ją przejmiesz, Elizabeth? Obecnie to Darrell jest prezesem.

      – Będę musiała zwolnić jego i całą resztę rady nadzorczej, bo oni wszyscy stoją za nim murem. Byli też wierni mojemu ojcu. Muszę zacząć wszystko od nowa.

      – Eee… – Spojrzałem na kolegów. Czy ona mówiła poważnie? – Masz zamiar zwolnić wszystkich, którzy wiedzą, co robią, po czym poprowadzić firmę z pomocą rady złożonej ze świeżaków? – Wiedziałem, że jest młoda, ale to były podstawy biznesu.

      Zauważyłem, że się zawahała. Zmarszczyła brwi.

      – No tak, słuszna uwaga. Zatem zatrudnię tylko nowego prezesa, który odpowiednio pokieruje radą.

      Nie mogłem w to uwierzyć. Ona nie miała żadnego planu ani kierunku działania. Miałem postawić los mojej firmy w Europie na tę dziewczynę? Co Donovan sobie myślał?

      Roześmiałem się głośno. Nie byłem w stanie się opanować. Ona była nienormalna.

      – Myślałaś już, kogo obsadzisz na tym stanowisku? – Znalezienie kogoś z takim talentem, gotowego objąć władzę nad radą pełną niezadowolonych wice…? Nie chciałbym się znaleźć na takiej pozycji.

      – Naśmiewasz się ze mnie? – Zjeżyła się.

      – Stwierdzam jedynie, że ten pomysł wymaga dopracowania. A swoją drogą, do jakiego koledżu uczęszczałaś? – Byłem ciekaw. Naprawdę ciekaw. Znalazłem lukę w jej zbroi. Chciałem jej pokazać, że nie byłem jedynie liczbą na rachunku bankowym, kukłą na stanowisku męża na pokaz. Poza tym powinienem chyba wiedzieć takie rzeczy, jeśli będziemy małżeństwem, prawda?

      – Do Penn. – Wyprostowała się dumnie.

      – I co, niczego cię nie nauczyli na Uniwersytecie Pensylwanii? – Zachowywałem się jak kutas. Czasem tak miałem. Ludzie w moim otoczeniu przyzwyczajali się do tego.

      – Nie uczęszczałam na zajęcia z biznesu – odparła chłodno.

      – Ale masz magisterkę z zarządzania? – Wielu ludzi robiło licencjat z innych dziedzin, po czym i tak pracę magisterską pisało z biznesu.

      Elizabeth jednak pokręciła głową.

      „Jezu…” Aż się obawiałem zapytać. Ale musiałem to wiedzieć.

      – To z czego pisałaś magisterkę?

      – Z nauk politycznych – odrzekła nieśmiało.

      – Chyba sobie ze mnie, kurwa, jaja robisz, Donovan. – Skąd on ją wytrzasnął? Dwudziestokilkuletnia, zepsuta smarkata, planująca przejąć imperium Dysona z magisterką z nauk politycznych? Śmiechu warte!

      Okazało się, że ojczulek nie bez powodu trzymał stery firmy poza jej zasięgiem. Musiała dorosnąć, nim zacznie się bawić z dużymi chłopcami.

      – Wybacz, moja droga, ale to niedorzeczne – skomentowałem. – Może uda nam się przekonać twojego kuzyna i całą resztę świata. Ale kiedy tylko przejmiesz firmę, padnie ona na pysk w maks pięć minut. Naprawdę masz ochotę kręcić tę farsę przez siedem miesięcy dla takiej nagrody?

      – Weston… – Ton głosu Donovana był ostrzegawczy.

      – Wybacz, D. Po prostu jestem szczery. – Szkoda, bo była miła dla oka.

      – Jestem ci wdzięczna za szczerość, Westonie. – Elizabeth obróciła się do Donovana. – On ma rację, Donovanie. To nie wypali. Jednak nie będę potrzebować waszej pomocy. Myliłam się. – Wstała i wzięła swoją torebkę, którą wcześniej położyła obok siebie na podłodze. Zarzuciła sobie jej pasek na ramię i wyciągnęła dłoń do Nate’a. – Miło było cię poznać, Nathanie. – Skinęła głową Donovanowi. – Cieszę się, że znów się spotkaliśmy, Donovanie. Pana też miło było poznać, panie King. Dobrze, że nie muszę brać z panem ślubu. – Uśmiechnęła się szeroko. – Życzę panom miłego popołudnia.

      Obróciła się na pięcie. A więc koniec kropka. Nie musiałem się zaręczać ani żenić.

      „I dobrze” – musiałem sobie sam przypomnieć.

      Ledwo drzwi się za nią zamknęły, Donovan ryknął:

      – Weston!

      – No co? – zaprotestowałem. – Nie miałem racji…?

      – To nieistotne, Westonie. Ona przejmie firmę z tobą lub bez ciebie. I przy udziale Reach albo bez niego. A my bardzo chcemy przy tym być. Napraw tę sytuację. – Wskazał palcem na drzwi. Spojrzałem na Nate’a, który wzruszył ramionami. Jego mina dobitnie świadczyła o tym, że był po stronie Donovana. Miało to sens. Zachowałem się jak kutas.

      Spojrzałem na nich obu. Byli nieugięci.

      Pora, by zgiąć kark i naprawić swój błąd.

      4

       Elizabeth

      Wypadłam z sali konferencyjnej tak szybko, że pogubiłam się w rozległym biurze Reach Inc. Otwarta, w dużej mierze przeszklona przestrzeń powodowała, że łatwo było pobłądzić. Minęłam kilka osób siedzących przy swoich biurkach. Ludzie przyglądali mi się ciekawie, jednak unikałam kontaktu wzrokowego. Byłam bliska łez; nie chciałam, by ktokolwiek pytał, czy potrzebuję pomocy. Wtedy na pewno bym się rozkleiła.

      Wyprostowałam się więc dumnie i uniósłszy podbródek, parłam naprzód. Oczywiście w ten sposób błądziłam coraz bardziej. W myślach wciąż odtwarzałam słowa Westona: „To niedorzeczne”. Ale zamiast jego głosu słyszałam głos ojca. „To niedorzeczne. Nie możesz tego zrobić. Za kogo ty się uważasz?”.

      Ojciec nigdy nie powiedział mi tego w twarz. Nie musiał. Wystarczyło, że nie dopuszczał mnie do siebie. Że oddał firmę w ręce mojego kuzyna, zamiast zostawić ją mnie. A najgorsze było to, że ktokolwiek się ze mną ożeni, jego zdaniem będzie lepszym szefem firmy niż ja.

      I czyż nie miał racji? Czy Weston King również jej nie miał? Byłam nikim i nie miałam pojęcia o biznesie. Byłam jedynie rozpieszczoną, bogatą dziewczynką. Może i miałam głowę na karku, ale nie znałam się na prowadzeniu firmy.

      Byłam głupia, myśląc, że mogę sobie ot tak wejść na to spotkanie i przejąć nad nim kontrolę.

      Otarłam zabłąkaną łzę z policzka. Po pokonaniu kolejnego zakrętu w końcu dostrzegłam windy.

      „Dzięki Bogu”. Droga ewakuacji.

      Wtedy jednak dobiegł mnie odgłos szybkich kroków na marmurowej posadzce. Odwróciłam się, spodziewając się ujrzeć Donovana. W końcu to jemu najbardziej zależało na realizacji tego planu… Ale zamiast niego zobaczyłam Westona.

      Wciągnęłam głośno powietrze i zmusiłam się do opanowania. Pogrzebałam emocje głęboko i przybrałam obojętny wyraz twarzy.

      Żałowałam, że to nie Donovan za mną pobiegł. Byłoby mi łatwiej zachować opanowanie i udawać pewność siebie. Owszem, był przystojny i seksowny jak cholera, ale nie miękły mi przy nim kolana i nie pociły się dłonie. Jak przy Kingu.

      Weston był wręcz zabójczo przystojny. Dołeczki w jego policzkach sprawiały, że robiło mi się mokro w majtkach. Miał iście diabelski uśmiech i ciało, na którym garnitur leżał lepiej niż na jakimkolwiek innym mężczyźnie. Kiedy dowiedziałam się, że to on miał zostać moim mężem, niemal zemdlałam. Musiałam z całych sił się starać, by zachować pokerową