z tamtych czasów pochodzą od samego Pana Leto.
Siostry Chenoeh i Tawsuoko przywiozły spisaną ręcznie relację naocznego świadka, która mówi, że pytany przez innych historyków o ich kolegów, Pan Leto odpowiedział:
„Zostali straceni, ponieważ kłamali, roszcząc sobie pretensje do prawdy. Nie bójcie się, że mój gniew spadnie na was z powodu waszych niewinnych błędów. Nie pociąga mnie zbytnio kreowanie męczenników. Męczennicy powodują zwykle wtargnięcie dramatycznych wydarzeń w ludzkie życie. Dramat zaś jest jednym z tych celów, przeciw którym kieruję swą drapieżność. Drżyjcie tylko wtedy, gdy tworzycie fałszywe opisy i dumnie przy nich obstajecie. Odejdźcie teraz i nie mówcie już o tym”.
Specyficzne oznaki w tekście pozwalają stwierdzić, że autorem tego świadectwa był Ikonikr, marszałek dworu Pana Leto w roku 2116 rządów Boga Imperatora.
Zwracamy uwagę na to, jak Pan Leto używa słowa „drapieżność”. Jest to niezmiernie znaczące w świetle teorii matki wielebnej Syaksy, według której Bóg Imperator postrzega siebie jako drapieżnika w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Siostrze Chenoeh pozwolono towarzyszyć rybomównym w orszaku Pana Leto podczas jednej z jego nieczęstych podróży. W drodze poproszono ją, by podeszła do królewskiego powozu i porozmawiała z samym Panem Leto. Oto jej sprawozdanie z tej rozmowy:
„Tu, na Królewskim Trakcie, czuję się czasem, jakbym stał na murach obronnych chroniących mnie przed najeźdźcami” – rzekł Pan Leto.
„Nikt na ciebie tu nie napada, Panie” – odparła siostra Chenoeh.
„Wy, Bene Gesserit, napadacie na mnie ze wszech stron – odparł. – Nawet ty usiłujesz teraz przekupić moje rybomówne”.
Siostra Chenoeh mówi, że przygotowała się wówczas na śmierć, ale Bóg Imperator zatrzymał po prostu powóz i spojrzał na swój orszak. Siostra zapewnia, że świta zatrzymała się natychmiast i czekała z dobrze wyszkoloną cierpliwością i w pełnym szacunku oddaleniu.
„Mam w sobie cały tłum i oni mówią mi wszystko. Nie zaprzeczaj temu oskarżeniu” – powiedział wtedy Pan Leto.
„Nie zaprzeczam”.
Pan Leto spojrzał na nią.
„Nie obawiaj się o siebie – rzekł. – Życzę sobie, żebyś przekazała moje słowa waszej kapitule”.
Siostra Chenoeh mówi, że zrozumiała wówczas, iż Pan Leto wie wszystko o niej, o jej misji, o jej szkoleniu w zapamiętywaniu rozmów.
„Był jak matka wielebna – powiedziała. – Nie mogłam niczego przed nim ukryć”.
„Spójrz na moje Świąteczne Miasto i powiedz mi, co widzisz” – polecił jej.
Siostra Chenoeh popatrzyła na Onn.
„Widzę w oddali miasto – powiedziała. – Jest piękne w tym porannym świetle. Widzę las po prawej. Tyle w nim zieleni, że mogłabym spędzić cały dzień na jej opisywaniu. Na lewo i dookoła miasta są domy i ogrody twoich sług. Jedne z wyglądu bardzo bogate, a inne bardzo biedne”.
„Zaśmieciliśmy ten krajobraz! Drzewa to śmieci. Domy, ogrody… W takim krajobrazie nie można się cieszyć z nowych tajemnic” – rzekł Pan Leto.
„A ty, Panie, naprawdę szukasz tajemnic?” – zapytała siostra Chenoeh, ośmielona zapewnieniem Pana Leto.
„W takim krajobrazie nie ma prawdziwej swobody ducha – odrzekł. – Czy tego nie widzisz? Nie ma tu otwartego wszechświata, z którym można się połączyć. Wszystko zamyka się przed nim… drzwi, klamki i zamki”.
„Czy ludzkość nie potrzebuje już odosobnienia i ochrony?”
„Kiedy wrócisz, powiedz swoim siostrom, że odnowię widok na świat – odparł Pan Leto. – Taki widok jak ten zmusza do szukania swobody wewnętrznej. Większość ludzi nie ma dość siły, żeby znaleźć swobodę w sobie”.
„Przekażę wiernie twoje słowa, Panie” – powiedziała siostra Chenoeh.
„Dopilnuj tego. Powiedz też swym siostrom, że Bene Gesserit powinny lepiej od innych znać niebezpieczeństwa planu selektywnego chowu i dążenia do określonego celu genetycznego”.
Siostra Chenoeh uważa, iż było to wyraźne nawiązanie do ojca Pana Leto, Paula Atrydy. Należy tu wspomnieć, że nasz plan eugeniczny stworzył Kwisatz Haderach o jedno pokolenie za wcześnie. Stawszy się Muad’Dibem, przywódcą Fremenów, Paul Atryda wymknął nam się spod kontroli. Nie ma wątpliwości, że był mężczyzną obdarzonym mocami matki wielebnej i innymi jeszcze, za co ludzkość wciąż drogo płaci. Jak powiedział Pan Leto: „Dostałyście coś, czego się nie spodziewałyście. Wyciągnęłyście mnie, dziką kartę. Ja zaś uzyskałem Sionę”.
Pan Leto odmówił rozwinięcia owej wzmianki o córce swego marszałka dworu, Moneo. W tej sprawie jest prowadzone dochodzenie.
W innych sprawach mających znaczenie dla kapituły nasze obserwatorki dostarczyły następujących informacji:
RYBOMÓWNE
Żeńskie legiony Pana Leto wybrały przedstawicielki mające uczestniczyć w Święcie Dziesięciolecia na Arrakis. Wezmą w nim udział po trzy reprezentantki każdego planetarnego garnizonu. (Patrz lista wybranek w załączeniu). Jak zwykle nie będą w nim uczestniczyć dorośli mężczyźni, nawet małżonkowie oficerów rybomównych. Lista tych małżonków zmieniła się tylko nieznacznie w opisywanym okresie. Włączyłyśmy nowe nazwiska wraz z dostępnymi danymi genealogicznymi. Należy zauważyć, że można wskazać jedynie dwa nazwiska potomków gholi Duncana Idaho. Nie potrafimy dodać niczego nowego do naszych spekulacji dotyczących wykorzystania przez Pana Leto tych gholi w jego planie eugenicznym.
Żadna z naszych prób stworzenia w tym okresie aliansu rybomównych z Bene Gesserit się nie powiodła. Pan Leto nadal zwiększa liczebność niektórych garnizonów. Nadal też kładzie nacisk na alternatywne misje rybomównych, pomniejszając ich znaczenie militarne. W rezultacie, jak oczekiwano, wzrosły podziw i szacunek oraz wdzięczność za obecność garnizonów rybomównych. (Patrz załączony spis powiększonych garnizonów. Nota redaktorki: Jedyne stałe garnizony w tym spisie rozmieszczone są na planetach Bene Gesserit, Ixan i Tleilaxan. Nie zwiększono nadzoru nad Gildią Kosmiczną).
KAPŁANAT
Oprócz kilku naturalnych zgonów i przesunięć, których spis został dołączony, nie zaszły żadne istotne zmiany. Małżonkowie i oficerowie oddelegowani do pełnienia obowiązków kapłańskich pozostają nieliczni, a ich władza ograniczona jest koniecznością stałych konsultacji z Arrakis przed podjęciem ważniejszych działań. W opinii matki wielebnej Syaksy i innych religijny charakter rybomównych powoli zanika.
PLAN EUGENICZNY
Jeśli chodzi o stałe śledzenie planu eugenicznego Pana Leto, poza niewyjaśnioną wzmianką o Sionie i o naszym niepowodzeniu z jego ojcem nie mamy nic znaczącego do dodania. Istnieją dowody pewnej przypadkowości w tym planie, wzmocnione oświadczeniem Pana Leto o „celu genetycznym”, nie jesteśmy jednak pewne, czy był szczery z siostrą Chenoeh. Zwracamy uwagę na wiele wypadków, kiedy to kłamał albo nagle zmieniał swe postępowanie.
Pan Leto nadal zabrania nam uczestniczenia w swym planie genetycznym. Jego nadzorczynie z garnizonu rybomównych niewzruszenie „wykorzeniają” wśród nas niepożądane z ich punktu widzenia narodziny. Tylko dzięki najsurowszej kontroli udało nam się utrzymać poziom matek wielebnych. Nasze protesty pozostają bez odpowiedzi. Zapytany wprost przez siostrę Chenoeh, Pan Leto rzekł: