Frank Herbert

Bóg Imperator Diuny


Скачать книгу

      – Idaho zginął? – spytała Siona.

      – Tak myślę, ale… Czerw tego nie potwierdza.

      – Dlaczego więc myślisz, że nie żyje?

      – Tleilaxanie wysłali już następnego gholę Idaho.

      – Rozumiem.

      Siona odwróciła się i dała znak Nayli. Ta poszła w kąt sali i wróciła z pakietem zawiniętym w różowy papier z suku, w jaki sprzedawcy pakują drobne zakupy. Wręczyła pakiet Sionie.

      – Oto cena naszego milczenia – powiedziała Siona, podając zawiniątko Kobatowi. – Właśnie dlatego pozwoliliśmy Topriemu sprowadzić cię tu dziś w nocy.

      Ixanin wziął pakiet, nie odrywając wzroku od jej twarzy.

      – Milczenia? – spytał.

      – Obiecujemy nie informować Gildii i zgromadzenia żeńskiego, że ich oszukujecie.

      – Nie oszukujemy…

      – Nie bądź głupcem!

      Kobat spróbował przełknąć ślinę wyschniętym gardłem. Znaczenie słów Siony było jasne: prawda czy nie, jeśli buntownicy rozpowszechnią taką opowieść, wszyscy w nią uwierzą. Tak mówił „zdrowy rozsądek”, ulubiony doradca Topriego.

      Siona spojrzała na Topriego, który stał tuż za Kobatem. Nikt nie przyłączyłby się do buntu za radą zdrowego rozsądku. Czy Topri nie zdaje sobie sprawy, że jego „zdrowy rozsądek” go zdradza? Wróciła wzrokiem do Ixanina.

      – Co jest w tej paczce? – spytał.

      Coś w jego intonacji powiedziało Sionie, że on już wie.

      – Coś, co wysyłam na Ixa. Zawieziesz to tam ode mnie. To kopie dwóch ksiąg, które zabraliśmy z cytadeli Czerwia.

      Kobat wpatrywał się w pakiet. Było oczywiste, że chciałby się go pozbyć, że kontakt z buntownikami obciążył go brzemieniem bardziej zabójczym, niż się spodziewał. Rzucił Topriemu spojrzenie, które mówiło jasno: „Dlaczego mnie nie uprzedziłeś?”.

      – Co… – Wrócił spojrzeniem do Siony i odchrząknął. – Co jest w tych księgach?

      – To wy macie powiedzieć nam. Naszym zdaniem słowa samego Czerwia zapisane szyfrem, którego nie możemy odczytać.

      – Dlaczego sądzisz, że my…

      – Wy, Ixanie, jesteście biegli w takich rzeczach.

      – A jeżeli nam się nie uda?

      Wzruszyła ramionami.

      – Nie będziemy was o to obwiniać. Jeśli jednak użyjecie tych ksiąg w innym celu albo nie zawiadomicie nas o sukcesie…

      – Skąd będziecie wiedzieć, że my…

      – Nie będziemy polegać tylko na was. Inni też dostaną kopie. Myślę, że zgromadzenie żeńskie i Gildia bez wahania przystąpią do ich rozszyfrowywania.

      Kobat włożył pakiet pod pachę.

      – I myślisz, że… Czerw nie wie o waszych zamiarach… nawet o tym zebraniu?

      – Myślę, że wie o wielu takich sprawach, może nawet wie, kto wziął te księgi. Mój ojciec wierzy, że on naprawdę przewiduje przyszłość.

      – Twój ojciec wierzy w przekazy ustne!

      – Wszyscy w tej sali w nie wierzą. W wielu ważnych sprawach przekazy ustne nie są sprzeczne z oficjalną historią.

      – Dlaczego więc Czerw was nie ściga?

      Wskazała zawiniątko pod pachą Kobata.

      – Być może w tym jest odpowiedź.

      – Albo wy i te utajnione księgi nie jesteście dla niego groźni! – Ixanin nie ukrywał gniewu. Nie lubił, gdy go zmuszano do podjęcia decyzji.

      – I to być może. Powiedz, dlaczego wspomniałeś o przekazach ustnych.

      Kobat raz jeszcze usłyszał groźbę w jej głosie.

      – Mówią one, że Czerw nie jest zdolny do ludzkich uczuć.

      – To nie ten powód – odparła. – Masz jeszcze jedną szansę.

      Nayla zrobiła dwa kroki w stronę Kobata.

      – Ja… przed przyjściem tu radzono mi przejrzeć przekazy ustne, bo twoi ludzie… – Wzruszył ramionami.

      – Śpiewają je?

      – Tak.

      – Kto ci to powiedział?

      Kobat przełknął ślinę i spojrzał z lękiem na Topriego, a potem znów na Sionę.

      – Topri? – spytała.

      – Myślałem, że to mu pomoże nas zrozumieć – powiedział Topri.

      – I wyjawiłeś mu, jak się nazywa twój przywódca?

      – On już to wiedział! – Głos Topriego znowu był piskliwy.

      – Jakie części przekazów ustnych radzono ci przejrzeć? – spytała Siona Ixanina.

      – Cóż… o rodzie Atrydów.

      – I teraz myślisz, że wiesz, czemu ludzie przyłączają się do mnie?

      – Przekazy ustne mówią wyraźnie, jak on traktuje wszystkich z rodu Atrydów! – odparł Kobat.

      – Rzuca nam linę, a później nas przyciąga? – zapytała Siona zwodniczo spokojnym głosem.

      – To właśnie zrobił z twoim ojcem – odrzekł Ixanin.

      – A teraz pozwala bawić się w bunt mnie!

      – Jestem tylko wysłannikiem – stwierdził. – Jeśli mnie zabijecie, kto przekaże wasze przesłanie?

      – Albo przesłanie Czerwia – dodała Siona.

      Kobat nie odpowiedział.

      – Myślę, że nie rozumiesz przekazów ustnych – rzekła. – Chyba też nie za dobrze znasz Czerwia i nie pojmujesz jego przesłań.

      Kobat poczerwieniał z gniewu.

      – Czy coś uchroni cię przed losem całej reszty Atrydów? Przed zostaniem małą, posłuszną cząstką… – Urwał nagle, zdawszy sobie sprawę, jakie słowa wymknęły mu się w złości.

      – Jeszcze jedną zwerbowaną do wewnętrznego kręgu Czerwia? – spytała. – Kimś takim jak Duncan Idaho?

      Obróciła się i spojrzała na Naylę. Dwie adiutantki, Anouk i Taw, stanęły w gotowości, ale Nayla pozostała niewzruszona.

      Siona skinęła jej głową.

      Anouk i Taw, jak je pouczono, zablokowały wejście. Nayla stanęła u boku Topriego.

      – Co… co się dzieje? – wykrztusił Topri.

      – Chcemy wiedzieć o wszystkich istotnych sprawach, którymi może się podzielić z nami ambasador – rzekła Siona. – Chcemy poznać treść wiadomości.

      Topri zaczął drżeć, a na czole Kobata pojawił się pot. Ixanin zerknął na Topriego, a potem skupił wzrok na Sionie. To jedno spojrzenie było wszakże jak odsunięcie zasłony skrywającej związek między tymi ludźmi.

      Siona się uśmiechnęła. Potwierdziło to tylko to, co już wiedziała.

      Kobat stał nieruchomo.

      – Możesz zaczynać – ponagliła go.

      –