Frank Herbert

Bóg Imperator Diuny


Скачать книгу

W jakim celu?

      – On nigdy nie wyjaśnia swoich żądań.

      – To pachnie czymś, czego zabrania innym.

      – Sobie nigdy niczego nie zabrania – powiedział z goryczą Kobat.

      – Wytwarzaliście dla niego zakazane zabawki?

      – Nic o tym nie wiem.

      „Kłamie” – pomyślała Siona, ale postanowiła nie drążyć tego tematu. Wystarczyło, że wiedziała o jeszcze jednej rysie w pancerzu Czerwia.

      – Kto cię zastąpi? – spytała.

      – Wysyłają siostrzenicę Malkiego – odpowiedział. – Może pamiętacie…

      – Pamiętamy Malkiego. Dlaczego to właśnie jego siostrzenica została nowym ambasadorem?

      – Tego nie wiem. Decyzja zapadła, zanim jeszcze Bóg… Czerw mnie odwołał.

      – Jak się nazywa?

      – Hwi Nori.

      – Zjednamy sobie tę Hwi Nori. Ciebie nie warto było. Ona może być inna. Kiedy wracasz na Ixa?

      – Zaraz po święcie, pierwszym statkiem Gildii.

      – Co powiesz swoim mistrzom?

      – O czym?

      – O moim przesłaniu.

      – Zrobią to, o co prosisz.

      – Nie wątpię. Możesz odejść, ambasadorze.

      Kobat w pośpiechu prawie zderzył się ze strzegącymi drzwi adiutantkami. Topri ruszył za nim, ale Nayla chwyciła go za ramię i zatrzymała. Popatrzył z lękiem na jej muskularne ciało, a potem spojrzał na Sionę, która czekała na wyjście Kobata, by przemówić.

      – Wiadomość była przeznaczona nie tylko dla Ixan, ale i dla nas – powiedziała. – Czerw rzuca nam wyzwanie i podaje reguły walki.

      Topri usiłował wyrwać ramię z uchwytu Nayli.

      – Co ty…

      – Topri! – przerwała mu Siona. – Ja też mam wiadomość do przesłania. Powiedz mojemu ojcu, żeby przekazał Czerwiowi, że się zgadzamy.

      Nayla puściła rękę Topriego, a ten zaczął ją rozcierać.

      – Odejdź, póki możesz, i nigdy nie wracaj.

      – Chyba nie podejrzewasz…

      – Odejdź, powiedziałam. Nieudolny jesteś, Topri. Większość życia spędziłam w szkołach rybomównych. Nauczyły mnie wyławiać nieudolnych.

      – Kobat wyjeżdża. Co w tym złego, że rozpoznał…

      – On nie tylko mnie rozpoznał. Wiedział też, co zabrałam z cytadeli! Nie wiedział jednak, że wyślę ten pakiet Ixanom przez niego. Z twoich działań wynika, że Czerw chce, bym wysłała im te księgi.

      Topri cofnął się ku drzwiom. Anouk i Taw otworzyły je, robiąc mu przejście.

      – Nie wmawiaj mi, że to Czerw powiedział Kobatowi o mnie i o pakiecie! – zawołała za nim Siona. – Czerw nie wysyła mętnych wiadomości. Przekaż mu to!

      Mówią, że nie mam sumienia. Okłamują sami siebie. Jestem jedynym sumieniem wszech czasów. Jak wino zachowuje woń beczki, tak ja zachowuję esencję swego najdawniejszego dziedzictwa i to właśnie jest posiew sumienia. To mnie uświęca. Jestem bogiem, bo tylko ja naprawdę znam swoje dziedzictwo!

      – Wykradzione dzienniki

       Na spotkaniu ixańskich inkwizytorów w Wielkim Pałacu z kandydatką na ambasadora na dworze Pana Leto zapisano poniższe pytania i odpowiedzi:

      INKWIZYTOR: Dajesz do zrozumienia, że chcesz mówić o motywach Pana Leto. Mów więc.

      HWI NORI: Wasze analizy formalne nie odpowiadają na stawiane przeze mnie pytania.

      INKWIZYTOR: Jakie to pytania?

      HWI NORI: Zastanawiam się, co mogło skłonić Pana Leto do pogodzenia się z tą odrażającą przemianą, z ciałem czerwia, z utratą ludzkich cech. Wy po prostu sugerujecie, że zrobił to dla władzy i dla długowieczności.

      INKWIZYTOR: Czy to nie wystarczające powody?

      HWI NORI: Spytajcie sami siebie, czy któryś z was zapłaciłby taką cenę za tak marną nagrodę.

      INKWIZYTOR: Powiedz nam zatem w swej nieskończonej mądrości, dlaczego Pan Leto wybrał przemianę w czerwia.

      HWI NORI: Czy którykolwiek z was wątpi w jego zdolność przewidywania przyszłości?

      INKWIZYTOR: Aha! Czy to nie godziwa zapłata za jego przemianę?

      HWI NORI: Ale już wcześniej miał ten dar, jak jego ojciec przed nim! Nie! Moim zdaniem dokonał tego desperackiego wyboru, bo zobaczył w naszej przyszłości coś, czemu tylko taka ofiara mogła zapobiec.

      INKWIZYTOR: A cóż to za szczególna rzecz, którą tylko on zobaczył w naszej przyszłości?

      HWI NORI: Nie wiem, ale proponuję to odkryć.

      INKWIZYTOR: Czynisz tyrana bezinteresownym sługą ludzkości!

      HWI NORI: Czy nie jest to cecha, którą odznacza się ród Atrydów?

      INKWIZYTOR: Tak każą nam wierzyć oficjalne historie.

      HWI NORI: Przekazy ustne to potwierdzają.

      INKWIZYTOR: Jakie jeszcze dobre świadectwo wystawisz tyranowi Czerwiowi?

      HWI NORI: Dobre świadectwo, mój panie?

      INKWIZYTOR: Po prostu świadectwo.

      HWI NORI: Mój wuj Malki często mówił, że Pan Leto jest bardzo wyrozumiały dla wybranych towarzyszy.

      INKWIZYTOR: A innych śle na stracenie bez wyraźnego powodu.

      HWI NORI: Myślę, że są powody, mój wuj zaś domyślał się niektórych.

      INKWIZYTOR: Podziel się z nami którymś z tych domysłów.

      HWI NORI: Niezręczne groźby.

      INKWIZYTOR: Proszę, niezręczne groźby!

      HWI NORI: On nie toleruje też bezpodstawnych pretensji. Przypomnijcie sobie stracenie historyków i zniszczenie ich prac.

      INKWIZYTOR: Nie chce, by poznano prawdę!

      HWI NORI: Powiedział memu wujowi, że przekłamywali przeszłość. I zważcie na to, kto zna ją lepiej od niego. Znamy przecież jego życie wewnętrzne.

      INKWIZYTOR: Jaki mamy dowód, że żyją w nim wszyscy jego przodkowie?

      HWI NORI: Nie będę się wdawać w ten bezcelowy spór. Powiem tylko, że wierzę w to, opierając się na wierze mego wuja i powodach jego wiary.

      INKWIZYTOR: Przeczytaliśmy raporty twego wuja i interpretujemy je inaczej. Malki darzył Czerwia zbyt dużą sympatią.

      HWI NORI: Mój wuj uważał go za najzręczniejszego dyplomatę w Imperium, mistrza konwersacji i eksperta we wszystkich możliwych dziedzinach.

      INKWIZYTOR: Czy nie wspominał ci o jego okrucieństwie?

      HWI NORI: Miał go za niezmiernie cywilizowanego.

      INKWIZYTOR: Pytałem o okrucieństwo.

      HWI NORI: I zdolnego do okrucieństwa, tak.

      INKWIZYTOR: Twój wuj obawiał się go.

      HWI NORI: Pan Leto nie jest naiwny ani niewinny. Trzeba się go bać tylko wtedy, gdy okazuje