Stanisław Cat-Mackiewicz

Europa in Flagranti


Скачать книгу

życia.

      IV

      Jaki był stosunek do Chin mocarstw, które w 1900 roku okupowały Pekin?

      Anglicy, jak zawsze najzręczniejsi w intrygach, proponowali, aby międzynarodowy mandat na poskromienie bokserów dać Japonii. Byłoby to szczucie jednego państwa rasy żółtej na drugie.

      Ale Wilhelm II ryczał, że przypomni Chinom „rżenie konia Attyli”. W swoich książkach: Muchy chodzą po mózgu oraz Był bal, wyjaśniam, dlaczego uważam Wilhelma II za typowo secesyjną figurę. Natomiast Bülow, kanclerz niemiecki, nie interesuje się zagadnieniem chińskim, uważa Chiny za dziesięciorzędne zagadnienie polityczne.

      Austria i Włochy pojawiły się w Chinach tylko dlatego, że były członkami trójprzymierza niemiecko-austriacko-włoskiego, a Wilhelm II chciał tej sprawie nadać możliwie najszersze międzynarodowe znaczenie, słusznie uważając, że pomniejszy w ten sposób znaczenie Anglii na Dalekim Wschodzie.

      Francuska polityka ówczesna nie miała tych uniwersalnych aspiracji, które miała za czasów Ludwika XIV, Napoleona I czy Napoleona III albo de Gaulle’a.

      Sami Chińczycy w owych czasach, a zwłaszcza postępowi ich działacze, mają więcej zaufania do Ameryki.

      Sergiusz Witte, najinteligentniejszy rosyjski mąż stanu, uważał, że Rosja nie powinna dopuszczać do rozbioru Chin. Była to polityka Panina, dygnitarza Katarzyny II, w stosunku do Rzeczypospolitej Polskiej. Uważał, że Rosja powinna być przyjacielem i protektorem Chin. Było to istotnie bardzo mądre i dalekowzroczne, ale tego nikt poza Wittem w Rosji nie rozumiał. Mikołaj II wahał się. Liczył się jeszcze wtedy ze zdaniem genialnego ministra skarbu, to jest Wittego, ale Wilhelm II gwałtownie go popychał w inną stronę. Toteż Rosja traci wtedy wielką okazję wygrania sprawy Dalekiego Wschodu we własnym interesie i podpisuje wraz z innymi państwami układ o otwartych drzwiach w Chinach, który można nazwać: rabuj, kto może.

      Najwięcej dziwi mnie jednak Japonia. Oto w petersburskich „Nowoje Wriemia” z dnia 21 lipca 1900 roku czytam wywiad z sekretarzem poselstwa japońskiego w Rosji, panem Tanu. Wypowiada się on w sposób możliwie antychiński. Wykrzykuje nawet: „Wspólna polityka chińsko-japońska, ależ to jest marzenie, marzenie – marzenie nieosiągalne!”.

      Przypisy

      Wielkie zagadnienia filozofii historii

      I

      Odważmy się otworzyć dyskusję na tematy najbardziej zasadnicze. Czy idziemy naprzód, czy w tył? Czy świat się doskonali, czy jest coraz bardziej prostacki?

      Odpowiedź na to pytanie nie jest tak łatwa, jak się zdaje.

      Nie będę tu poruszał dobrobytu ludzkości. Z danych dotyczących XIX i XX wieku wynika, że dobrobyt ten powiększa się co każde dziesięciolecie. Można to uznać za regułę działającą zupełnie pewnie, przynajmniej jeśli chodzi o Europę, Amerykę i inne terytoria zamieszkane przez rasę białą. Ale ten temat, aczkolwiek niesłychanie interesujący i może najbardziej ważny, chciałbym pominąć w tym rozdziale.

      Również można uznać za rzecz zupełnie pewną, że na świecie wzrasta ilość ludzi objętych jakimś wykształceniem szkolnym. Analfabetyzm ulega likwidacji, czytelnictwo się ogólnie zwiększa. Teza ta znów znajdzie poparcie statystyczne, jeśli chodzi o rasę białą i o wiek XIX i XX. Jak to było dawniej, nie wiemy.

      Od dwustu lat obserwujemy niesłychany postęp techniczny. Odbywa się on olbrzymimi skokami.

      Da się to najlepiej zaobserwować w dwóch dziedzinach: transportu i wojny.

      W ciągu lat tysięcy jedynym transportem były konie, a ściślej mówiąc: zwierzęta pociągowe, bo prócz koni pedant tu wymieni słonie i wielbłądy, muły i osły. I oto raptem olśniewający skok w ciągu lat stu kilkudziesięciu. Dopiero w XIX wieku zaczęto jeździć kolejami – w roku 1900 pierwsze auta nie przekraczają trzydziestu kilometrów na godzinę (tak!), dziś latają odrzutowce, których szybkość liczy się w tysiącach kilometrów na godzinę. Po tysiącach lat znających tylko żagiel, wiosło i zwierzęta, w ciągu lat stu kilkudziesięciu transport mechaniczny doszedł wprost do przekreślenia znaczenia przestrzeni. Podróżujemy dziś z szybkością, na którą dawniej mogli sobie pozwolić tylko bogowie greccy, i to ci lepszej rangi.

      To samo mniej więcej da się powiedzieć o sztuce wojowania, czy też wzajemnego mordowania się. Tutaj może postęp nie jest tak nagły ani tak sensacyjny, bo armaty były już w średniowieczu, a Grecy i Tatarzy używali jakichś ogni, które później się zgubiły, a jednak technika wojenna rozwijała się bardzo powoli. Broń palna dopiero w XIX wieku stała się bardziej efektywna – w roku 1914 marszałek Kitchener mówił, że są konieczne dwa karabiny maszynowe na tysiąc ludzi, czyli na batalion, ale że więcej karabinów maszynowych niż cztery na batalion byłoby szkodliwe. Tak jest! Co prawda okolicznością łagodzącą jest to, że mówił to doświadczony generał, czyli człowiek niemający pojęcia o wojnie. Niech mi czytelnik wybaczy tę butadę, ale mógłbym służyć tysiącem przykładów, że w dziedzinie techniki i zmian w prowadzeniu wojny starzy generałowie wykazują jak największy konserwatyzm.

      Technika prowadzenia wojny tak się spóźniła, że jeszcze ja, czyli człowiek obecnie jeszcze żyjący, szarżowałem na nieprzyjaciela z lancą w ręku, czyli mniej więcej w ten sam sposób, w jaki się bito pod Grunwaldem. Przecież jeszcze w roku 1939 cała armia państwa polskiego oparta była na trakcji konnej.

      O tych skokach technicznych w dziedzinie transportu i prowadzenia wojny, o skokach od konia do odrzutowca, od lancy do broni nuklearnej, rozpisuję się tylko dlatego, żeby zwrócić uwagę, że nie we wszystkich dziedzinach życia ludzkiego jest tak samo, że w niektórych, i to bardzo ważnych, stoimy w miejscu, co gorsza, cofamy się; nie dorównujemy w swoich obecnych wysiłkach osiągnięciom sprzed wieków.

      Dotyczy to przede wszystkim filozofii. Chyba nie ma na świecie poważnego człowieka, który by twierdził, że Hegel może być stawiany na równi z Demokrytem, filozofem greckim z IV wieku przed urodzeniem Chrystusa. Demokryt był to prawdziwy mędrzec i jasnowidz, a Hegla i jego wpływ na świat myślący XIX wieku tłumaczyć i usprawiedliwiać należy ówczesnym romantyzmem. Epoka romantyzmu dała nam wspaniałą poezję z naszym Mickiewiczem na czele, lecz w filozofii wyraziła się brakiem rozsądku i racjonalnej krytyki. Dla mnie Hegel to ponury humorysta, a nie filozof.

      Filozofia XIX wieku nie tylko była nieporównanie mniej inteligentna od filozofii greckiej, od czasów, w których wiedza ogólna była o ileż bardziej ograniczona, ale jeszcze miała skutki bardzo szkodliwe.

      Podobnie jak filozofia, także prawo nie wykazuje wielkich postępów. Oczywiście, że prawo nowoczesne realizuje zasadę równości człowieka wobec prawa, a prawo rzymskie godziło się z pojęciem niewolnika. Ale to są zagadnienia prawa materialnego, które się zmienia zgodnie z nowymi warunkami życia społecznego, natomiast prawo formalne jest przez nas przejęte od Rzymian w całości. Takie zasady, jak „prawo nie działa wstecz” i inne podobne, są nadal podstawą myślenia prawniczego i do takich zasad od czasów rzymskich nic prawie nowego nie dodaliśmy. W każdym razie w tej dziedzinie nie ma również takiego przeskoku jak od konia do odrzutowca.

      Medycyna także nie ma swej „broni nuklearnej”. Medycyna dotychczas nie wie, co to jest mózg.

      Najbardziej