jednak nienawidzi i ośmiesza jak może swego cesarza nie ze względu na jakiś program polityczny, bo takiego nie posiadał, lecz dlatego, że bufonady tych dwóch ludzi nie układały się wygodnie koło siebie. Swe pamiętniki ogłosił Bülow zresztą wtedy, kiedy Wilhelm II był na wygnaniu.
Ale jako stylista Bülow jest doskonały, jest ciekawy i kulturalny, gdy cytuje myśli innych ludzi. Od niego się dowiedziałem, że Janina Schopenhauer, matka wielkiego filozofa, mówiła, że jedynymi malarzami w Anglii, malarzami pracującymi w formach olbrzymich, są ogrodnicy angielscy grupujący barwy drzew w angielskich parkach. Nic słuszniejszego!
Przypisy
1 Cesarzowa Wiktoria, żona Fryderyka III, zmarła 5 sierpnia 1901.
Kraków
I
Szkice, które piszę, są rodzajem „biografii romansowych”, tylko tematycznie związanych nie z ludźmi, lecz z czasami, pewnymi epokami. Czasy secesji było to myślenie nieepokowe – wrażenia i wzruszenia z różnych epok wrzucało się do wspólnej kupy, do jednego przemówienia, jednego dramatu, co gorzej – jednego systemu myślenia. Natomiast epoka „biografii romansowych” przyszła później i wykonała właśnie robotę rozplątywania epok, wykazywania, że ludzie z jednej epoki nie są podobni do ludzi z innej epoki, a natomiast bardzo podobni między sobą. Mówiło się dużo o „duchu narodu”. Otóż niestety dla tych, którzy lubią przesadzać na temat tego ducha – Mickiewicz bardziej zbliżony jest duchowo do Puszkina niż do Przybosia; Lermontow bardziej do Byrona niż do Igora Siewierianina itd. Na kształtowanie typu człowieka najbardziej wpływa epoka, potem przynależność do pewnego typu wykształcenia, wreszcie, na trzecim dopiero miejscu, przynależność do pewnej narodowości.
Wynalazłem rozkoszną metodę dla swej roboty opracowania epoki od 1900 do 1914. Oto oglądam gazety z tych lat. Przeglądam prasę paryską, londyńską, petersburską i jeszcze innych miast. Widzę rzeczywistość oczami współczesnych. Nie rozumieją oni często, a raczej przeważnie, co się dokoła nich dzieje, i na tym polega główny urok mej roboty. Czyta się gromowładne patosy, proroctwa, że będzie tak a tak, a przecież się wie, że będzie zupełnie inaczej.
Zresztą czasami, choć rzadko, bywa dziwnie. Oto właśnie skończyłem przeglądać rocznik „Czasu” krakowskiego z 1900. Podczas kiedy prasa europejska uważa wydarzenia w Chinach za niemające większego znaczenia incydenty egzotyczne, właśnie dziennik wychodzący w malutkim Krakowie napisał wręcz proroczo:
„Europa odnosi obecnie pirrusowy tryumf, groźniejszy w następstwach niż klęska wojenna”.
Artykuł wstępny „Czasu” z 13 czerwca 1900 roku.
II
Trudno jest pisać o Krakowie po Boyu. Kraków leży w Polsce i w Krakowie wszystko, od gotyku do knajpy, w której upijał się Przybyszewski, wszystko, co jest piękne i brzydkie, co jest nawet najbrzydsze, zostało przepojone romantyzmem. Boy wspaniale sfotografował Kraków, ale sam Boy nie był całkowicie krakowski. Nie lubił romantyzmu, który go nie umiał porwać, a tylko śmieszył. Boy był to osiemnastowieczny racjonalista, najrodzeńszy syn literacki biskupa Ignacego Krasickiego.
Stołeczność Krakowa jest wówczas niewątpliwa. W tych czasach nie galicyjski Lwów, nie Warszawa, nie Wilno czy Poznań, lecz właśnie Kraków był stolicą Polski. Ale była to stolica romantyczna. Różni ludzie z Syberii, z Powstania 1863 roku czy rozruchów polskich na Uniwersytecie Kijowskim ściągali do Krakowa, szeptali, mówili, deklamowali, tworzyli coś w rodzaju ogólnopolskiej opinii, tylko w romantycznych kształtach. Byli to przedstawiciele XIX wieku walczący o polską niepodległość. Byli to przeciwnicy pozytywizmu i polityki realnej rozpowszechnionej w Polsce w ostatniej ćwierci XIX wieku. Ale oto w początkach XX wieku, ściśle mówiąc: w marcu 1901, będzie miało w Krakowie miejsce wydarzenie polityczno-romantyczne, które zaciąży na polityce polskiej aż do pierwszej wojny światowej. Mówię oczywiście o premierze w teatrze Juliusza Słowackiego Wesela Stanisława Wyspiańskiego.
III
Te czasy są takie inne od obecnych!
„Czas” opisuje jakieś wyczyny sportowe:
Panowie na koniach mają dopaść stołu, gdzie leżą paczki zaadresowane do pań obecnych na zawodach. Trzeba taką paczkę schwycić, przeczytać, dla kogo jest przeznaczona, konno odszukać adresatkę i jej z konia paczkę wręczyć. Wygrywa, kto zrobi to najprędzej.
Numer drugi tych zawodów polega na tym, że się dojeżdża w skokach przez przeszkody do leżących parasoli. Trzeba znów wziąć parasol i jadąc z powrotem galopa i biorąc przeszkody, parasol nad sobą otworzyć.
I dziesięć ćwiczeń podobnych.
Jakaś Żydóweczka, Aretanówna, uciekła do klasztoru sióstr felicjanek w Krakowie, chcąc przyjąć chrześcijaństwo. Rodzice zażądali interwencji policji, powołując się na to, że córka nie ma lat czternastu, więc powinna być im oddana pod przymusem. Aretanówna zniknęła z klasztoru. Cały Kraków emocjonuje się do żywego tą sprawą. W „Czasie” drukowane są wielkie ogłoszenia policyjne poszukujące zaginionej. Wreszcie w Kętach, w klasztorze sióstr kapucynek, odbywa się rewizja w obecności żandarmów, którzy przeszukują sypialnie, piwnice i strych. Wielkie poruszenie. Interpelacja w parlamencie o naruszenie klauzury zakonnej. Aretanówna jednak się nie znalazła.
Powszechne zainteresowanie w Krakowie budzi proces rozwodowy pani Melby, oficjalnej kochanki Leopolda II belgijskiego, od której lody z owocami nazywamy melbą.
W 1900 roku obchodzony jest uroczyście jubileusz Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miasto Wilno, którego Rada Miejska składa się z Polaków, lecz językiem urzędowania jest oczywiście tylko język rosyjski, przesłało Uniwersytetowi w Krakowie dar wspaniały: berło wykonane przez utalentowanego jubilera z herbami Jagiellonów. Uczeni całego świata są gośćmi Krakowa. Celebruje godnie te wszystkie uroczystości hrabia Stanisław Tarnowski, potomek wielkich hetmanów. Nie rozumiał on Wyspiańskiego i bardzo by się zdziwił, gdyby żył i usłyszał moje zdanie, że pomiędzy nim a Wyspiańskim było mnóstwo rzeczy wspólnych. Ale Stanisław Tarnowski wyśmiewał się z Wyspiańskiego i był dumny ze swej polskości. Cesarzowi Franciszkowi Józefowi napisał: „Dziękuję Waszej Cesarskiej i Królewskiej Apostolskiej Mości za pismo, które w moim archiwum rodzinnym znajdzie się obok pisma Karola V”.
W tych czasach wielkość Uniwersytetu Jagiellońskiego reprezentowały nazwiska takich profesorów jak: Bobrzyński, Ulanowski, Władysław Leopold Jaworski, Zoll, Wróblewski, Estreicher, Kutrzeba. Wszystkie te nazwiska na zawsze pozostaną w nauce polskiej.
IV
Zanim przystąpię do omówienia Wesela Wyspiańskiego jako daty politycznej rozpoczynającej wiek XX w Galicji i Polsce, zajmę się jeszcze pozostałościami wieku XIX, które żyć będą jeszcze długo, przeżyją nawet pierwszą wojnę światową i będą grać jeszcze w polskim Sejmie Ustawodawczym obranym w 1919 roku. Galicja była krajem zacofanym gospodarczo. Na temat niedoli ludu wiejskiego wypowiedziałem się już ogólnikowo w moim Był bal. Moim zdaniem polepszanie się warunków materialnych włościan w Galicji było skutkiem ogólnego postępu gospodarczego i zwiększenia się ogólnego dobrobytu. Jest normalne, że każde dziesięciolecie przynosi wzrost dobrobytu. Rodzenie się obrońców chłopa było więc skutkiem tego zwiększania się dobrobytu włościan, a nie odwrotnie. W każdym razie wieś galicyjska w owym okresie jest sceną dla popisów niebywałych indywidualności i temperamentów. W pierwszym rzędzie należy tu zacytować księdza Stojałowskiego. Co to jest demagogia? – Jest to wyzyskiwanie uczuć ludzkich bezkrytycznie wybuchających.