tym diagnoza destrukcyjnego wpływu turystyki na kultury lokalne, a dużą część winy przypisuje się procesom związanym z utowarowieniem.
Czy rozwój turystycznego imperium poddanego prawom rynkowym odbiera wytworom kulturowym i całym kulturom cechę autentyczności?
Utowarowienie polega na tym, że pewne obszary życia społecznego, uprzednio znajdujące się poza siecią relacji regulowanych przez kryteria wymiany pieniężnej, zostają w nią włączone. Rzeczy i działania zaczynają być oceniane ze względu na ich wartość handlową. Stroje ludowe, obyczaje, rytuały, przedmioty kultowe i artystyczne stają się towarami. W razie zwiększenia zapotrzebowania można produkować ich więcej, przy okazji dostosowując formę do gustów nabywców. Antropologowie wciąż gromadzą nowe materiały świadczące o tym, że całe społeczności, traktowane jako atrakcje turystyczne, ulegają uprzedmiotowieniu, że są wydziedziczane ze swych duchowych i społecznych wartości, wykorzystywane do celów tworzenia turystycznego imperium. Żywiołowe dyskusje wzbudza zarówno sztuka turystyczna (Graburn 1976, 1984; Cohen 1993)9, jak i przemiany dotyczące obrzędów i obyczajów. Z chwilą gdy stają się one towarami na turystycznym rynku, pierwotne wielowymiarowe znaczenie kulturowe może ulec degradacji. Tezę tę w sposób wyrazisty sformułował Davyd J. Greenwood. (Na jego badania powoływało się potem wielu antropologów – Greenwood 1989.)
Greenwood opierał się na obserwacjach prowadzonych w baskijskim miasteczku Fuenterrabia. Raz do roku w okresie letnim jego mieszkańcy organizowali uroczystość zwaną Alarde, upamiętniającą siedemnastowieczne zwycięstwo militarne10. Miała ona charakter wieloaspektowy – była ekspresją baskijskiej tożsamości oraz wyrazem przynależności do węższej społeczności lokalnej. Wszyscy – mężczyźni, kobiety, dzieci – włączali się w przygotowanie barwnego pochodu, podczas którego członkowie różnych grup zawodowych ubrani w stosowne stroje przy dźwiękach muzyki podążali przez miasto, by dotrzeć na główny plac, gdzie miała miejsce zasadnicza część widowiska. Rada do spraw turystyki, dostrzegłszy zainteresowanie turystów „barwnym folklorem”, umieściła Alarde na liście lokalnych atrakcji. Fuenterrabianom zasugerowano, że mogliby urządzać dwa pokazy w ciągu jednego dnia. Ci ostatni nie byli jednak zainteresowani tego rodzaju rozwiązaniem; co więcej, zdawało się, że tracą zapał wkładany uprzednio w całe przedsięwzięcie. Władze zaczęły nawet rozważać wprowadzenie opłat dla mieszkańców biorących udział w widowisku. W ten sposób – twierdzi Greenwood – autentyczny obrzęd stawał się przedstawieniem, a przedstawienie – towarem na rynku kultury. „Mieszkańców Fuenterrabii wywłaszczono z rytuału, a rytuał zniszczono” (Greenwood 1982: 27; 1989). Utowarowienie danego elementu kultury pozbawia go bowiem dawnych wartości.
Wyrażona w ten sposób opinia jest skrajna. Zazwyczaj badacze przemian kulturowych tonują swoje sądy, wskazując na to, że obiekty będące przedmiotem zainteresowania turystów zyskują status symboli tożsamości etnicznej czy kulturowej, że funkcjonują jako środek ułatwiający kultywowanie związanych z nią wartości i umożliwiają ich zaprezentowanie przybyłej publiczności (Cohen 1988a). Uczestnicy rytuału religijnego, świadomi tego, że stanowią „lokalną atrakcję”, mogą pobierać od obcych opłatę za prawo obserwowania uroczystości i – kultywując swe wierzenia – dodatkowo utwierdzać się w przekonaniu, że jest to ich własność, skarb nie dla wszystkich dostępny i zrozumiały. Zainteresowanie przybyszy z zewnątrz lokalną kulturą i popyt na wytwory rzemieślnicze i artystyczne mogą nawet sprawić, że ludzie zaczną cenić to, co wydawało się im już niewiele warte11.
Miejscowa ludność często interpretuje zmienioną sytuację w tradycyjnych kategoriach, nie odczuwając wyrwy w ciągłości znaczenia kulturowego. Eric Cohen, który w artykule „Autentyczność i utowarowienie w turystyce” (Authenticity and commoditization in tourism) wskazywał na możliwość pozytywnego rozwinięcia scenariusza utowarowienia kultury, podał przykład rytuałów na Bali. W omówionej przez niego sytuacji aktorzy byli świadomi tego, że ogląda ich trojaka publiczność: bogowie, współziomkowie i turyści. Obecność turystów oceniali jako korzystną ze względów finansowych. Opłata nie unicestwiała tradycyjnych wartości; dostarczała natomiast środków zapewniających odpowiedni stan rekwizytów i doskonalenie aktorskich umiejętności. Dawne znaczenia kulturowe pozostały aktywne w innej (niehandlowej) płaszczyźnie funkcjonowania rytuału. Nie jest bowiem tak, że każdej rzeczy i każdemu zjawisku winno być przypisane tylko jedno znaczenie. Nowe znaczenia, dodane do dawniejszych, mogą je modyfikować lub ożywiać (Cohen 1988a, za McKean 1976).
Greenwood też z czasem zaczął podkreślać możliwość realizacji pozytywnych, niedestrukcyjnych scenariuszy. Autentyczność – twierdził – może ulec pewnemu rozszczepieniu. Jako przykład podał haitańskie voodoo, urządzane w miastach jako pokaz dla osób spoza kręgu lokalnych społeczności (Greenwood 1982). Przy wielogodzinnych rytuałach na wsiach obecne były setki ludzi. Ceremonia miejska uległa skróceniu, gra stała się wyrazistsza, niekiedy nawet przesadna – nie można było bowiem liczyć na to, że widzowie są biegli w odczytywaniu głębszych sensów wpisanych w rytuał. W miastach wypracowano specyficzne rozwiązania choreograficzne i odrębną stylistykę ubiorów. Zarówno organizatorzy miejskich pokazów, jak i osoby występujące miały świadomość korzeni, z jakich wywodzi się widowisko. Nie traktowały swojego zajęcia wyłącznie jako czynności o charakterze czysto zarobkowym, ale także jako przedstawianie własnej kultury ludziom z zewnątrz; innymi słowy, tworzyły przekaz odnoszący się do jej wartości. Natomiast publiczność w sposób emocjonalny mogła odczuć kontakt z egzotyczną kulturą.
W całej tej sytuacji krył się pewien rodzaj autentyczności; miała ona jednak inny charakter niż autentyczność wpisana w wiejskie uroczystości. Te ostatnie zachowały dawną pozycję w lokalnej kulturze, a ich religijny, wspólnotowy aspekt nie uległ bynajmniej osłabieniu w wyniku pojawienia się paraleli miejskich.
Rozszczepianie pojęcia autentyczności i kojarzenie poszczególnych rodzajów autentyczności z różnymi znaczeniami wiąże się z kontekstem sytuacyjnym. Pisząc o Fuenterrabii, Greenwood dowodził, iż to pieniądz zainicjował przemianę znaczeń; wiedział jednak, że okoliczności destrukcji lokalnych sensów Alarde były bardziej złożone:
Doszło do przedefiniowania rytuału, co uczyniło z niego spektakl dla osób z zewnątrz. Rada nie pomyślała o różnicy dzielącej przedstawienie dla członków społeczności, stanowiące część jej życia wewnętrznego, od widowiska wystawianego dla szerszej publiczności. (Greenwood 1982: 27)
Znaczenie każdego wytworu kulturowego – rzeczy, obrzędu, opowieści – musi być zatem definiowane w odniesieniu do środowiska społeczno-kulturowego, w którym występuje, gdyż to ono decyduje, czy przemiany mają charakter destrukcyjny. Greenwood dokonuje tu dość ryzykownego przeskoku pojęciowego: od immanentnego znaczenia zawierającego się w przedmiocie czy obrzędzie, a związanego z określonymi wartościami, przechodzi do wpływu, jaki miały przemiany znaczenia dla lokalnej kultury. Rozważając kwestie autentyczności, nieustannie wchodzimy na takie śliskie obszary.
Dla kogo widowisko?
Warto na chwilę zmienić perspektywę oglądu, by spojrzeć na turystę nie jak na głównego bohatera podróżniczej epopei pisanej przez współczesność, ale jak na epizodyczną postać w historiach lokalnych światów. Przybywa on wówczas, gdy gotowa jest scena społeczna, na której ludzie rozgrywają swoje życie. Przykład zastosowania takiej perspektywy znajdujemy w krótkim studium Jeremy’ego Boissevaina, który prowadził obserwacje w leżącej na Malcie wiosce Naxxara. Zyskawszy wgląd w przemiany dorocznych obrzędów związanych z kalendarzem katolickim, opisał układ zależności, w jakich krążą turystyczne znaczenia (Boissevain 1996).
Malta to ważny ośrodek na wakacyjnych mapach świata, a turystyka stanowi istotny element tamtejszej ekonomii. Odkąd kraj ten