ją samą, pozwalając, by „się wypłakała” (co ciągnęło się przez rok). Z młodszą dzieliliśmy się łóżkiem bez oporów przez dwadzieścia miesięcy. Wiem, że za każdym razem starałam się podejmować jak najlepsze decyzje. Żałuję tylko, że nie miałam więcej zrozumienia dla własnej potrzeby snu, a także dla moich córek. Gdybym mogła się cofnąć, wcześniej pozwalałabym maluchowi uśpić się pochlipywaniem na rękach kochającego i opiekuńczego taty.
Jak znosić przeciążenie bodźcami
Można by w nieskończoność przedstawiać porady na redukcję przestymulowania u wysoko wrażliwych – takie pomysły znajdują się na każdym kroku w internecie. Chcę jednak wymienić parę mniej typowych lub szczególnie ważnych z punktu widzenia rodziców.
Kwestię przeciążenia bodźcami rozpatrzę w trzech aspektach: unikania go, postępowania z nim, gdy już się pojawi, i regeneracji po nim, choć oczywiście sprawy te się zazębiają. Oto kilka przemyśleń:
Unikanie przestymulowania
Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście uniknięcie przeciążenia bodźcami, których źródło często wiąże się z dzieckiem. Kiedy twoje dziecko jest nadmiernie pobudzone albo czymś zestresowane, niebawem i ty podążysz w jego ślady, jeśli nie zachowasz ostrożności.
Dlatego rób, co w twojej mocy, by zapobiegać kryzysom przestymulowania dziecka. To, jak szybko do nich u niego dochodzi, zależy oczywiście od jego wrażliwości. Ale mniej wrażliwe dzieci też się nużą. Świat jest dla nich nowy, więc nawet najprostsze sprawy mogą być nieznane i wymagać więcej przetwarzania i adaptacji, niż się spodziewasz. Nie da się uniknąć stymulowania dziecka, a jednocześnie dobrze je wychować. Wyprawy w różne ekscytujące miejsca – takie, które mu się podobają; takie, gdzie się czegoś uczy – mogą wyczerpywać dziecko i narażać was oboje na załamanie. Samo przebywanie z rówieśnikami powoduje zmęczenie, nawet u ekstrawertyków. (W sprawie wybuchów złości zajrzyj do rozdziału piątego).
Naucz się oceniać, jak dużo stymulacji jest potrzebne twojemu dziecku i z jak wielką stymulacją potrafi sobie ono poradzić. Niektóre potrzebują jej całkiem sporo; jeśli ich dzień nie zawiera wielu podniet czy okazji do aktywności fizycznej, mogą to sobie odbić niekontrolowanymi wybuchami czy nieposłuszeństwem. Inne dzieci potrzebują więcej spokojnego czasu. Przestrzegaj wymaganej przez dziecko ilości zajęć pozalekcyjnych, weekendowych czy wakacyjnych i obserwuj oznaki nadmiaru lub niedostatku. Większości dzieci przydaje się trochę cichego wytchnienia po powrocie z przedszkola czy szkoły. Jeśli jednak musiały tam siedzieć spokojnie czy słuchać tylko poleceń, mogą mieć też potrzebę „wypuszczenia pary”. Zarówno cichy wypoczynek, jak i takie zajęcia jak piłka nożna czy tańce mogą zapewnić spokojny czas tobie, jeśli tylko sobie na to pozwolisz, zamiast zajmować się wtedy pracami w domu albo konwersowaniem z innymi rodzicami.
Młodzież często ma nadmiernie wypełniony grafik zajęć, a jeśli przygotowuje się na studia, wówczas sprawa ocen, wyników testów, składania podań i tak dalej będzie obciążać całą rodzinę. Trudniej może być sterować nastolatkami, poza tym muszą oni uczyć się sami troszczyć o siebie. Zaproponuj może, by sami przekonali się, ile są w stanie na siebie brać. Mogą poprowadzić dziennik, choćby przez tydzień, i zapisywać różne swoje zajęcia, zadawane prace w szkole oraz to, ile mieli czasu na sen. Powinni też ocenić swoje samopoczucie – nastrój i stan fizyczny. Niech sami wyciągną z tego wnioski.
Wystrzeganie się przeciążenia u dzieci – i w konsekwencji u siebie – należy do elementarza rodzicielskiego i nie powinno być dla ciebie zbyt trudne, skoro potrafisz się dobrze dostroić do dziecka. Niemniej kilka porad nie zaszkodzi.
Propozycje
■ Zorientuj się, kiedy wszyscy są narażeni na największe ryzyko przestymulowania – na przykład gdy po powrocie ze szkoły każde dziecko coś opowiada, a ty musisz wszystkiego wysłuchać. Zachęć je, żeby na jakiś czas zajęły się czymś po cichu, możesz im wtedy dać do ręki kanapkę. Zawsze kiedy nie odetchnąłeś przed ich powrotem oraz gdy obawiasz się nadmiaru bodźców, odpoczywaj w czasie, gdy one odpoczywają.
■ W przypadku małych dzieci (a może zresztą nas wszystkich) kluczami do szczęścia są jedzenie, picie i sen.
■ Jeśli twoje dziecko przechodzi fazę płaczu czy krzyku, miej zawsze pod ręką słuchawki wkładane do uszu! Spraw sobie także przynajmniej jedne słuchawki wygłuszające. Wciąż będziesz słyszeć, ale najbardziej świdrujące dźwięki się stępią. Jak opisuje to jeden z wysoko wrażliwych ojców:
Co ciekawe, bardziej stresują mnie wysiłki, by ignorować płacz, niż zrobienie czegoś w tej sprawie – nawet jeśli to oznacza przybliżenie się do źródła hałasu. (Jego rozwiązanie polegało na trzymaniu słuchawek w strategicznych miejscach, tak by można było z nich skorzystać, gdy hałas robił się zbyt silny).
■ Ogranicz ilość spotkań dziecka na wspólne zabawy z rówieśnikami i dobrze je planuj. Licz się z tym, że dziecko będzie potem wyczerpane – podobnie jak ty, jeśli też byłeś tam obecny. Zmniejsz liczbę zabawek i ogranicz harce do wyznaczonego pokoju, ustalając zasadę, że wszystkie zabawki muszą pozostawać w nim albo zostać do niego na koniec odniesione.
■ Redukuj bałagan. Nawet jedna czy dwie czyste powierzchnie oraz trzymanie przedmiotów w estetycznych koszach zmniejszą poczucie chaosu. Kup różne pojemniki lub zrób je sobie z kartonowych pudeł. Co prawda trudno jest całkowicie zapomnieć o tym, że wrzucane tam przedmioty nie zawsze są poukładane, ale niech i tak będzie. Mając dzieci, nie da się mieć wszystkiego w idealnym porządku.
■ Monitoruj swój poziom energii. Pewna respondentka radziła wyobrazić sobie tort i zachowywać jego jedną trzecią na rano, jedną trzecią na popołudnie i jedną trzecią na wieczór. Jeżeli wyczerpiesz ilość energii przeznaczoną na daną porę dnia, przełącz się na najniższy bieg, jakim dysponujesz.
■ Bardzo dobrym pomysłem są krótkie, ale częste przerwy robione, zanim dojdziesz do kresu sił. Jak mówi pewna wysoko wrażliwa matka:
Hałas bardzo mi dokuczał – najpierw to był płacz, teraz ciągłe dokazywanie. Im bardziej jestem zmęczona, tym gorzej to znoszę. Chodzę na dziecięce przyjęcia i zabawy, na których szyby drżą od tupania i wrzasków, a rodzice starają się przekrzyczeć ten zgiełk, żeby ze sobą rozmawiać. Bardzo mnie to męczy i muszę mieć potem trochę spokoju – podobnie jak dzieci. Oprócz zachęcenia ich do chwili wyciszenia są i inne przydatne strategie: dysponowanie jakąś spokojną, uporządkowaną przestrzenią dla siebie i – jeśli nie można zrobić sobie przerwy – „zasilenie się” oddychaniem albo łyczkami herbaty miętowej czy wody. Wykazuję się sporą stanowczością co do tego, ile zajęć nasza rodzina może sobie zaplanować, tak żeby zapewnić mi (i synowi) konieczne wytchnienie w spokoju. Jest to dla mnie trudne, bo lubię ludzi i aktywność.
Nie cierpię bałaganu i nieporządku i byłam bardzo dumna z mojego domu, zanim pojawiły się dzieci. W końcu musiałam trochę odpuścić, ale bałagan czasem tak mnie rozstraja, że nie daję rady funkcjonować i muszę na chwilę wyjść, bo inaczej bym pękła.
Granice
Skrajny charakter wszystkiego, czego doświadczałam jako matka, nauczył mnie także potrzeby nakreślania granic. Zrozumiałam wartość skończonej ilości mojej energii i innych zasobów, dlatego proszę dzieci, żeby pomagały mi w domu. Jeśli zdecydują inaczej, tracą jakąś pożądaną rzecz albo atrakcję.
Kluczem do uniknięcia przestymulowania przez wszystkie osoby wysoko wrażliwe jest stawianie granic – to znaczy mówienie „nie”.