dni, jednak wszystko może się przeciągnąć w czasie, jeśli pojawi się więcej dowodów.
Policjanci otoczą jej dom? Wspaniale. Leigh próbowała zachować spokój.
– Nie będzie problemu. Zawsze z chęcią pomogę najlepszej ekipie w Carrington.
– Obiecuję, że zabierzemy się stąd jak najszybciej.
– Nie! – odparła, prawie krzycząc. Tak właśnie wyrażał się jej spokój i opanowanie. – To nie problem. Zostańcie tak długo, jak trzeba.
Nie podobał jej się sposób, w jaki Ryan na nią patrzył. Czy zdradziła więcej, niż zamierzała?
– Doceniam to, droga pani – powiedział żartobliwie, uchylając rondo wyobrażonego kapelusza.
Do uszu kobiety dobiegł dźwięk helikoptera.
– Nie zamierzacie chyba wylądować śmigłowcem tutaj, w ogrodzie?
– Nie – odpowiedział, marszcząc brwi. – I o to mi właśnie chodziło. – Wyszedł za drzwi, zszedł po schodach i na trawnik przed domem i osłaniając oczy, popatrzył w górę.
Leigh nie mogła się pohamować, by za nim nie pójść. Miał rację. Helikopter lokalnej stacji telewizyjnej krążył nieprzyjemnie nisko. Skinęła w jego stronę.
– Powiesz mi, co znaleźliście w jeziorze, czy muszę poczekać, aż mój dom będzie pokazywany w wieczornych wiadomościach?
– Jestem zaskoczony, że zajęło im to tak długo. – Ryan popatrzył na nią z zakłopotaniem. – Natrafiliśmy na ciało.
Coś w sposobie, w jaki to wypowiedział, przyprawiło ją o dreszcz.
– Mówiąc: „natrafiliśmy”, masz na myśli: „natrafiłem”, prawda?
Szybkie skinienie głową potwierdziło jej podejrzenia.
Nie była w stanie sobie wyobrazić, jak to musi być. Sama spędziła znaczną ilość czasu przy umierających i zmarłych, ale to nie oznaczało, że kiedykolwiek chciała, pływając, natknąć się na zwłoki na dnie jeziora.
– To okropne – stwierdziła. – Przykro mi.
– Na pewno nie było to najprzyjemniejsze nurkowanie – przyznał. – Ale nie współczuj mi. To dobrze. Aż do dzisiejszego poranka nie zdawaliśmy sobie sprawy, że mamy problem. Teraz wiemy, że gdzieś tu jest morderca. Nie zgłaszano zaginięcia nikogo, kto nawet w najmniejszym stopniu pasowałby do tego opisu, jaki mamy. Myślę, że ten facet prawdopodobnie nie był stąd. Nie cierpię myśleć, że gdzieś tam jest kochająca osoba, która zastanawia się, dlaczego ten ktoś nie wrócił do domu. Przynajmniej będziemy mogli dać jej jakieś wyjaśnienie. Nikt nie zasługuje na śmierć w zapomnieniu.
Ruszył w kierunku podjazdu i ścieżki, która prowadziła stamtąd na pomost.
– Dziękuję, Ryan – powiedziała.
Odwrócił się do niej.
– Za co? Za zrujnowanie twojego sobotniego poranka i wtargnięcie na twoją posesję?
– Nie, za troskę.
Otworzył szerzej oczy i przestąpił z nogi na nogę.
– To nic takiego. Muszę iść.
Tym razem oddalił się, nie dając jej szansy na odpowiedź. Kto by pomyślał, że komplement sprawi, iż Ryan Parker będzie uciekał w poszukiwaniu schronienia?
2
– Zgodziła się, żebyśmy tu byli? – spytała Anissa, kiedy tylko Ryan wrócił na pomost.
– Oczywiście. Żadnych problemów.
– Dobrze. Skąd się znacie?
– Dorastała w tym domu. Jej brat, Kirk, jest jednym z moich najbliższych przyjaciół. Byliśmy razem w klasie. Ona o parę lat niżej.
Mężczyzna zignorował wymowne spojrzenie Anissy. Między nim a Leigh nie było nigdy żadnych romantycznych uczuć. Podejrzewał, że Leigh nie wiedziała, iż Kirk oznajmił wszystkim, aby nawet nie próbowali się zbliżać do jego siostry.
– Ona jest pielęgniarką, prawda? W jaki sposób stać ją na mieszkanie tutaj? – Anissa odwróciła się, stojąc na pomoście. To był piękny dom na wspaniałej działce tuż przy jeziorze.
– Wykwalifikowaną pielęgniarką. I nie jest naszą podejrzaną.
– Nie mówię, że jest, po prostu pytam.
Denerwowało go, że Anissa jest taka logiczna, jednak nie znała Leigh i jej pytanie było słuszne.
– Jej ojciec był prawnikiem, a potem sędzią tu, w mieście. Obydwoje rodzice mieli już po czterdziestce, kiedy zdecydowali się na adopcję. Kirka z Boliwii, a Leigh z Chin.
– Był?
– Pan Weston zmarł pięć lat temu. Atak serca – wyjaśnił. – Pani Weston w zeszłym roku na raka.
– Leigh mieszka sama?
– Tak podejrzewam. Nie słyszałem, żeby miała jakiegoś lokatora. Wprowadziła się w okolicach Bożego Narodzenia. Kirk zadzwonił i poprosił, abym na nią zwracał uwagę. – Leigh prawdopodobnie o tym również nie wiedziała. Ani o tym, że jej brat powiedział Ryanowi o prześladowcy, z którego powodu przeniosła się z powrotem do Carrington.
Anissa skinęła głową.
– Jak myślisz, jak dobrze zna się na monitoringu, który tu jest zainstalowany?
Biorąc pod uwagę jej motywację do przeprowadzki, pewnie dobrze.
– Dlaczego pytasz?
– Wygląda na to, że kilka kamer jest skierowanych w tamtą stronę. Zastanawiam się, czy są w stanie odnotować łódkę na jeziorze.
– To mało prawdopodobne – odparł.
– Wiem.
– Co się z tobą dzieje? Poszukujesz najmniej możliwych opcji, a nie sprawdziliśmy nawet tych najbardziej logicznych. Nie podoba ci się, że to mnie kapitan Mitchell dał tę sprawę?
Był na dyżurze, więc i tak ta sprawa powinna należeć do niego, jednak ostatnio przypadło mu w udziale kilka największych śledztw i pojawiły się spekulacje, że kolejnym poważnym dochodzeniem powinna pokierować Anissa.
– Nie. Zupełnie nie. – Szybkie zaprzeczenie z jej strony wydawało się szczere. – Zajmę się częścią podwodną śledztwa, a resztę zostawię tobie. Tylko…
– Tylko co?
Westchnęła.
– Wygląda na to, że ta sprawa może szybko ucichnąć.
Najeżył się, słysząc te słowa. Było zbyt wcześnie na takie komentarze. Znaleźli ciało dopiero parę godzin temu.
– Znajdziemy zabójcę. – Musiał w to wierzyć.
Anissa nie odpowiedziała. Zerknęła na zegarek, po czym utkwiła wzrok w jeziorze.
– Kto jest teraz pod wodą? – spytał.
– Adam i Lane. Wkrótce powinni się wynurzyć.
– Natknęli się na coś jeszcze?
Znaleziono już obciążniki, łańcuchy i kawałek płyty pilśniowej, wszystkie rzeczy, które mogły służyć do porzucenia ciała.
Twarz kobiety sposępniała.
– Nie.
Śmigłowiec wykonał kilka okrążeń wokół jeziora. Prawdopodobnie ekipa telewizyjna potrzebowała paru ujęć do dzisiejszych wiadomości albo nadawali na żywo. Policjantka próbowała to ignorować, kiedy czekała, aż Adam i Lane