dyplomowana?
Nie było szans, by się z tego wyplątał.
– Kirk do ciebie zadzwonił, prawda?
– Hm? – Ryan ruszył szybkim krokiem w dół zbocza.
– Nie uciekaj ode mnie, Ryanie Parker.
Mężczyzna zatrzymał się, ale nie odwrócił. Kiedy Leigh go dogoniła, zaatakowała go:
– Mój brat do ciebie dzwonił? Powiedział ci, żebyś na mnie uważał? Obserwujesz mnie?
– Nie! Tak! To znaczy, nie w taki sposób.
Minęła go zdecydowanym krokiem. Powinna być zdenerwowana… wściekła. Ale jeśli miała być wobec siebie szczera, nie była tym zaskoczona. Nawet jeżeli tego nie potrzebowała, było to dokładnie w stylu Kirka. Zawsze się o nią troszczył. A przynajmniej próbował.
– Leigh, przestań. – Dłoń Ryana dotknęła jej łokcia.
Kobieta aż podskoczyła.
Puścił ją natychmiast, jak porażony prądem. Czy była aż tak okropna? A może wiedział?
– Przepraszam – rzucił.
Wiedział.
– Co jeszcze mówił ci Kirk?
Ryan nie dawał za wygraną. Ani się nie wycofał. Podszedł bliżej.
– Powiedział mi, że prześladował cię jeden z pacjentów.
Zacisnęła zęby. Wspaniale. Po prostu wspaniale. Tamten człowiek rujnował jej życie nawet zza grobu. Najpierw sprawił, że jej codzienność przez osiem miesięcy była koszmarem, a teraz z jego powodu wychodziła na ofiarę w oczach jedynego człowieka, któremu nie chciała pokazać swojej słabości. Ryan zawsze traktował ją jak młodszą siostrę. Ona nigdy nie myślała o nim jak o bracie.
– Kirk mówił, że ten pacjent już nie żyje, a ty zdecydowałaś się przeprowadzić do rodzinnego domu, aby zacząć od nowa. Jest to jak najbardziej logiczne. Wsadziłem za kratki kilku prześladowców, którzy działali tak szybko, że inaczej nie dało się ich powstrzymać. Cieszę się, że ten człowiek nie posunął się wobec ciebie aż tak daleko, Leigh. Naprawdę się cieszę.
Nie wiedziała, jak na to odpowiedzieć.
– Jeśli kiedykolwiek chciałabyś o tym porozmawiać, chętnie posłucham. Ale jeśli wolałabyś nigdy więcej nie poruszać tego tematu, to dla mnie też w porządku.
Potrwało chwilę, zanim była w stanie wydobyć z siebie jakiekolwiek słowa.
– Dziękuję – wyszeptała.
Ryan odchrząknął i skinął w kierunku jeziora. Ruszyła za nim i razem weszli na ścieżkę. Wydawało się, że nie spieszył się, aby przerwać milczenie, a ona w ciągu kilku sekund uspokoiła swoje nerwy i oddech, po czym ponownie się odezwała:
– Zazwyczaj pracuję na dwunastogodzinne zmiany. Ale w poprzedni weekend zaczynałam wcześniej, więc nasza oddziałowa oznajmiła, że dziś mogę zacząć o jedenastej. Jeśli chcesz, chętnie pokażę ci te nagrania z monitoringu, zanim wyruszę do pracy.
– Super – odparł, kiedy stawiali napoje i ciasto na stole piknikowym.
Zawołał resztę grupy, jak gdyby nigdy nic.
Może to, że wiedział, nie było aż taką katastrofą. Może…
3
Ryan usiadł obok Leigh przy barze w jej kuchni. Przed kobietą leżał otwarty laptop, przed policjantem – trzeci kawałek ciasta. Wziął kęs. Czekolada, bita śmietana, toffi i karmel… eksplozja smaków.
– Od lat tego nie jadłem – stwierdził, nabierając kolejny kęs. – Jest dokładnie takie, jak zapamiętałem.
Oczekiwał, że Leigh coś mu odpowie, jednak ona się nie odezwała. Ale z niego głupek. Jej matka nie żyła zaledwie od roku. Może było za wcześnie, aby rozmawiać w ten sposób.
– Mama zawsze miała wszystkie składniki pod ręką – powiedziała.
W jej głosie było słychać sporą dawkę nostalgii i odrobinę melancholii. Uff…
– Chyba mi to po niej zostało. Mam nadzieję, że wiele innych rzeczy również.
Ryan wziął kolejny kęs.
– Twoja mama byłaby dumna z poczęstunku, jaki dzisiaj przygotowałaś – zauważył.
– Tak – odparła ze śmiechem. – Myślę, że tak.
Mężczyzna rozglądnął się po kuchni.
– Podoba mi się, jak tu urządziłaś.
Oderwała wzrok od ekranu i podążyła za jego spojrzeniem.
– Mówiłam mamie, że tamtą tapetę w owoce trzeba zlikwidować. – Jej śmiech był zaraźliwy i Ryan zaraz do niej dołączył. – Kazała mi obiecać, że po jej śmierci wszystko wyremontuję. To był jeden z jej ostatnich prezentów. – Leigh uśmiechnęła się, ale w jej oczach błysnęły łzy, które nie miały szansy wypłynąć. – Nie chciała, abyśmy myśleli, że zmienianie czegoś będzie naruszeniem pamięci o niej.
– To w jej stylu – odparł.
– Nie podobałby się jej ten monitoring – stwierdziła. – Nie lubiła mieć w domu kamer. Była przekonana, że dałoby się je jakoś obejść, jednak Kirk przyznał mi rację, że są konieczne, jeśli mam tu mieszkać sama.
Chciał się z nią nie zgodzić, ale nie mógł.
– Twój system wydaje się bardzo nowoczesny.
– Jest, ale nigdy nie próbowałam ściągać zapisów sprzed kilku dni czy tygodni – powiedziała, wpisując hasło. – Kamery skierowane w stronę pomostu mają czujniki ruchu i nagrywają przez kilka minut po uruchomieniu. Muszę się zorientować, jak się pobiera te filmy.
– Będę wdzięczny za twoją pomoc – odrzekł. – Wiem, że to trochę błądzenie po omacku, ale chcę zachować staranność. O, powinienem ci powiedzieć, że mam upoważnienie do przeglądnięcia zapisów z twojego monitoringu. – Poklepał dokument, który położył na blacie. – Wiem, że zgadzasz się, abym to sprawdził, ale takie są procedury. Nie chcę, żeby pojawiło się cokolwiek, przez co obrońca oskarżonego mógłby obalić jakiś dowód.
Uśmiechnęła się.
– Moja wiedza o działaniu policji bazuje głównie na programach telewizyjnych, ale to wydaje mi się sensownym krokiem.
Postukała w klawisze komputera.
– Tutaj są. Jak daleko wstecz chcesz poszukać?
Ciało nie uległo zbytniemu rozkładowi ze względu na to, jak było poowijane, a także dlatego, że zimna woda z jeziora pomogła je zachować. Nie będą znać dokładnej daty śmierci, dopóki medyk sądowy nie dokończy sekcji zwłok.
– Może dwa tygodnie?
Leigh wypełniła kilka okienek na stronie i wcisnęła przycisk wyszukiwania.
Ekran zapełniła lista plików wideo.
– To o wiele więcej, niż się spodziewałam – powiedziała przepraszającym tonem.
Ryan pochylił się w kierunku ekranu, kiedy ona przewijała w dół listę. Było tam kilkaset filmików. Oglądnięcie ich zajmie wiele godzin. Mężczyzna pohamował jęknięcie.
– Czy byłoby bezpiecznie założyć, że ten przestępca pozbył się ciała w nocy? – spytała.
– Nigdy nie lubię niczego zakładać, ale jest wątpliwe, że próbowałby wyrzucać zwłoki w środku dnia.
– Okej