Lynn H. Blackburn

Pod powierzchnią


Скачать книгу

co się dzieje w środku nocy, ale jednak muszę się przygotować do pracy. Baw się dobrze.

      – Dzięki. – Patrzył, jak znika na piętrze. Ciekawe. Główna sypialnia była na parterze. Jednak nawet za zgodą matki Leigh pewnie nie miałaby serca, aby się tam wprowadzić.

      Zadzwonił jego telefon.

      – Cześć, siostro.

      – Dalej w pracy? – spytała Rebecca.

      – Można tak powiedzieć. – Kliknął na plik z zeszłej nocy. Film pokazywał pusty pomost. Nic więcej. – Co słychać?

      – Zastanawiałam się, czy będziesz jutro rano w kościele.

      – Mam nadzieję – odparł.

      Na ekranie nadal widniał pusty pomost Leigh.

      – Potrzebujesz czegoś?

      – Niespecjalnie. Caleb pytał.

      Caleb. Nie chciałby go rozczarować.

      – Powiedz mu, że się postaram, ale pracuję nad poważnym śledztwem i mogę nie dać rady.

      – Dobrze, dzięki – odparła.

      – Wszystko w porządku?

      – Zmęczona.

      – Może mógłbym się zająć Calebem któregoś wieczora w tym tygodniu. Odpoczęłabyś trochę.

      – Nie jest aż tak źle – odpowiedziała ze śmiechem. – Widziałam wiadomości. Pracujesz nad sprawą związaną z tymi zwłokami z jeziora, prawda?

      Musiałby zdobyć powtórkę serwisu informacyjnego, żeby wiedzieć, co dziś zobaczyli mieszkańcy miasta.

      – Tak, ale to nie znaczy, że nie mogę spędzić czasu z ulubionym siostrzeńcem. Muszę jeść kolację, jak wszyscy.

      – Zobaczmy, jak się ułoży.

      Usłyszał w jej głosie zmęczenie.

      – Mówię serio. Znajdę jakiś sposób, żeby to się udało.

      – Dobrze. Do jutra.

      Mógł powiedzieć, że mu nie uwierzyła, nie miał jej tego za złe.

      Usłyszał kroki Leigh na schodach, najpierw jednak doszedł do niego jej głos:

      – Znalazłeś coś?

      – Muszę…

      – Kto to?

      Mógł sobie wyobrazić zaciekawienie w oczach siostry.

      – Mówiłeś, że pracujesz.

      – Pracuję – rzucił do telefonu. – Jeszcze nic – odpowiedział Leigh.

      Kobieta zatrzymała się przy wejściu do kuchni.

      – Przepraszam – szepnęła.

      – W porządku – odparł. – Rebecco, muszę kończyć.

      – Kto tam jest?

      Nie mógł tego wygrać. Jeśli powiedziałby jej, gdzie jest, doszłaby do pochopnych wniosków. Jeśli obiecałby, że powie jej później, również doszłaby do pochopnych wniosków.

      – Jestem u Leigh Weston i oglądam zapisy monitoringu – stwierdził. – Pozwoliła nam skorzystać ze swojego pomostu.

      – Leigh Weston?

      Zaczęło się.

      – W takim razie cię puszczam. – W telefonie było słychać cichy śmiech.

      – Rebecco…

      – Pogadamy jutro. – Po tej złowieszczej przepowiedni rozłączyła się.

      Wpatrywał się w telefon.

      – Przepraszam – powiedziała Leigh. – Nie wiedziałam…

      – Nie ma za co przepraszać – odparł. – To tylko moja siostra.

      Siostra, która pewnie dzwoni teraz do jego matki.

      – Co u niej?

      Pytanie zawierało w sobie zbyt wiele odcieni.

      – Chyba słyszałaś?

      Wykrzywiła się.

      – Plotki ze szpitala mogą być przesadzone.

      – Co słyszałaś?

      Leigh wyglądała jak zwierzę w potrzasku.

      – Może ty mógłbyś mi opowiedzieć prawdziwą wersję zamiast wysłuchiwać spekulacji.

      – Co ty na to, że powiem ci prawdę, a potem ty mi opowiesz o plotkach.

      Nie wyglądała na zadowoloną, ale skinęła głową na zgodę.

      – Clay zostawił ich dla kogoś, kogo poznał na spotkaniu z okazji dwudziestolecia ukończenia szkoły średniej. Najpierw zaczęli czatować w Internecie, potem się spotykali, a w końcu pewnej niedzieli wyszedł z kościoła i zamiast wrócić do domu do żony i dzieci, poszedł do tamtej kobiety.

      – To w zasadzie to, o czym słyszałam – odparła. – Przykro mi. Zawsze lubiłam Rebeccę.

      – Ona też cię lubi.

      – A jak Caleb znosi to wszystko?

      – Kiepsko. Nie radzi sobie ze zmianami w swojej codziennej rutynie.

      U chłopca zdiagnozowano autyzm, kiedy miał dwa lata. To, że porzucił go własny ojciec, nie mieściło mu się w głowie.

      Film na ekranie zatrzymał się, a Ryan kliknął na kolejny plik z godziny 3.15 w czwartek.

      – Nie rozumie, czemu Clay nie wraca do domu. Myślimy, że za nim tęskni, ale kiedy Clay od czasu do czasu próbuje go odwiedzać, dostaje histerii. – Umilkł. Uznał, że Leigh nie musi wysłuchiwać opowieści o ich tragediach rodzinnych. Miała mnóstwo własnych problemów. – Niezłe bagno.

      Kobieta włożyła ręce do kieszeni swojego uniformu medycznego.

      – Nie mam zbyt często kontaktu z doktorem Fowlerem… hm, Clayem – stwierdziła. – Ale wiem, że to zaszokowało wszystkich w szpitalu. Pielęgniarki, które z nim pracują, nie mają o nim zbyt wiele dobrego do powiedzenia. Pewnie to nie pomoże Rebecce, ale krąży o nim opinia kiepskiego ojca i okropnego człowieka.

      – Okropny to odpowiednie określenie – odparł. Znowu nic na kolejnym nagraniu. Następne było zarejestrowane dziesięć minut później. Wcisnął przycisk odtwarzania.

      – Czy możesz pozamykać, kiedy będziesz wychodził? – spytała Leigh.

      Zatrzymał filmik.

      – Przepraszam. Mogę się tym zająć później.

      – Nie, nie. Dokończ. – Zapisała numer na kartce notatnika. – To moja komórka. Napisz do mnie, kiedy będziesz wychodził, a ja uruchomię alarm z telefonu.

      – Jesteś pewna?

      – Tak – odrzekła. – Muszę lecieć.

      – Dzięki.

      Szybko udała się do garażu.

      Kiedy wyszła, Ryan ponownie skupił uwagę na monitorze. Drzwi garażowe się zamknęły, a na ekranie pojawiły się światła jakiejś łódki. Mężczyzna patrzył, jak przepłynęła, po czym zniknęła z widoku. Zerknął na listę. Nic innego nie uruchomiło kamer przez pozostałą część nocy. Zanotował datę i godzinę nagrania i z zainteresowaniem przeglądnął pozostałe zapisy monitoringu z ostatnich dwóch tygodni. Widział jakieś sarny na brzegu jeziora. Dzieciaki na nartach wodnych. Łódkę płynącą tak wolno wzdłuż brzegu, że musiał to być ktoś, kto nocą łowił ryby. Nic innego nie wyglądało inaczej niż zwykły ruch na jeziorze wczesną wiosną.

      Jutro