stertą dokumentów. Pani Edna była znaną postacią na oddziale ratunkowym w Carrington. Rządziła twardą ręką i nie tolerowała głupoty.
– Przyszedłem w sprawie Leigh Weston – oznajmił.
– Jest pan spokrewniony?
– Nie, ale…
– Nie mogę udzielić żadnych informacji…
– Tak, proszę pani – powiedział. Nie chciał jej przerywać, jednak już kiedyś słyszał, jak wygłaszała taką przemowę, i wiedział, że nie potrwa to krótko. – Lecz jeśli sprawdzi pani listę jej kontaktów w nagłych sytuacjach, zobaczy pani, że jestem tam wymieniony jako ktoś, kto może uzyskiwać informacje medyczne.
Ręce kobiety znieruchomiały.
– Przepraszam? Kim pan jest?
– Pani Edno, zna mnie pani. Detektyw Ryan Parker.
Nasunęła okulary i uważnie mu się przyglądała.
– Parker. Tak. Już pana tu widziałam. Jak pan znalazł się w jej papierach? Znam Leigh. Pracuję z nią. Nigdy o panu nie wspominała.
– Tak, proszę pani. Rozumiem to, jednak jeśli pani sprawdzi, zobaczy pani, że mówię prawdę.
Edna popatrzyła na niego podejrzliwie, ale odłożyła plik dokumentów na blat i odwróciła się w stronę klawiatury. Po trzydziestu sekundach poszukiwań uniosła brwi ze zdziwieniem.
– No proszę. Tak jest – odparła.
Podniosła słuchawkę i wystukała numer.
– Mam tu detektywa Ryana Parkera. Idzie do poczekalni – powiedziała. – Jest u Leigh wymieniony jako osoba kontaktowa i możesz mu udzielać informacji medycznych.
Długie milczenie zostało przerwane przez mało subtelne chrząknięcie.
– Ta dziewczyna na pewno coś ukrywa. Dowiemy się, nie martw się o to.
Wspaniale. Teraz plotki szpitalne zaczną się rozsiewać, ponieważ ktoś zaczął mieć podejrzenia na temat czegoś, co nie istniało. Kirk spytał, czy Leigh mogłaby go podać jako osobę kontaktową w pilnych sytuacjach właśnie na taką okoliczność. Ryan się zgodził, ale nie przypuszczał, że coś takiego może się wydarzyć.
Edna odłożyła telefon i wręczyła mu karteczkę.
– Niech pan się kieruje zgodnie z tą instrukcją. Kiedy pan tam dojdzie, proszę spytać o Carol. Ona wszystko panu powie.
– Dziękuję, pani Edno.
Odpowiedzią kobiety był powrót do zajęć.
Ryan dotarł do poczekalni chirurgicznej i znalazł Carol, która już tam na niego czekała. Jej uśmiech był zupełnie inny niż pani Edny.
– Detektyw Parker. Jak mogę panu pomóc?
– Przyszedłem w sprawie Leigh Weston.
– Tak. – Uśmiechnęła się do niego przebiegle. – Nie mieliśmy pojęcia, że tak blisko się znacie.
Co miał odpowiedzieć? Nie przeszkadzałoby mu, gdyby ludzie pomyśleli, że są parą, jednak Leigh mogłaby nie być z tego powodu zadowolona.
– Może mi pani powiedzieć, co z nią?
– Oczywiście – odparła. – Kiedy ją przyjęliśmy, miała krwawienie z tętnicy udowej. Jest na bloku operacyjnym od czterdziestu pięciu minut.
Tętnica udowa. Zaschło mu w ustach. Nie znał się na medycynie, ale tętnica udowa to nie było coś, z czym chciało się mieć problemy. Czy Leigh mogła się wykrwawić?
– Dziękuję – powiedział.
Zabrzęczał mu telefon.
– Wyjdę na korytarz, żeby odebrać.
– Może pan pójść tam do końca, aż do okien – odparła Carol. – Tu jest kiepski sygnał.
– Dziękuję.
Odebrał, kiedy tylko wyszedł na korytarz.
– Parker. Słucham.
Jakieś bełkotliwe słowa cały czas się urywały.
– Zaczekaj. – Podbiegł do końca korytarza i znalazł tam drzwi wychodzące na mały ogród. Wyszedł na zewnątrz.
– Cześć, Parker. Jesteś tam?
– Przepraszam, Dante. Jestem w szpitalu, nie miałem sygnału. Musiałem wyjść na zewnątrz.
– Jasne. Rozumiem – odparł mężczyzna. – Co u Leigh?
– Jest operowana.
– To kiepsko. Kiedy się zbudzi, pozdrów ją ode mnie. Nigdy nie zaliczyłbym w szkole literatury, gdyby nie ona.
– Dobrze. A co u was?
– Mamy problem – stwierdził Dante.
– Co masz na myśli?
– Jej hamulce się nie zepsuły. Ktoś przeciął przewody.
– Skąd w ogóle masz ten samochód?
– Znalazł ją stary pan Cook. Próbował do niej zagadywać i powiedziała mu, co się stało, zanim straciła przytomność. Samochód leżał na boku. On zauważył przecięte przewody hamulcowe. Zrobił kilka zdjęć, wysłał je do mnie i pogonił chłopaków, żeby dostarczyli mi wóz.
To brzmiało jak pan Cook. Ludzie go nie doceniali. Widzieli jego flanelę, słyszeli jego gadanie i myśleli tylko, że nie ma pojęcia, o czym mówi. Nic nie mogło bardziej mijać się z prawdą.
– To było zrobione specjalnie i ten, kto tego dokonał, nawet nie starał się zatrzeć śladów. Można przecież zepsuć samochód w mniej oczywisty sposób.
– Jesteś pewien, że to nie wypadek? Zużycie? Kiepska jakość przewodów? A może najechała na coś ostrego?
– Nie ma szans – odparł Dante. Wydawał się przekonany. – Przedni przewód jest nacięty, ale nie całkiem przerwany. To niewielki otwór. Gdyby ktoś to zupełnie przeciął, nie miałaby hamulców od samego początku. Takie nacięcie pozwoliło jej ruszyć z parkingu i wjechać na drogę, może nawet ujechać kilka kilometrów, zanim wyciekł cały płyn i hamulce zupełnie przestały działać.
Stukanie w szybę przyciągnęło uwagę Ryana. Carol stała po drugiej stronie i machała do niego. Trzymała w górze jeden palec i pokazała mu, żeby wszedł do środka, po czym odeszła.
– Słuchaj, Dante, świetna robota. Myślę, że Leigh może już być po operacji. Muszę lecieć. Chcę to zobaczyć, chociaż chyba potrwa jeszcze trochę, zanim przyjadę.
– Nie ma sprawy. Mogę ci w międzyczasie wysłać kilka zdjęć.
– Chętnie zobaczę, dzięki.
Ryan wyłączył telefon i wszedł z powrotem do szpitala. Znalazł Carol, która poleciła mu usiąść w małym pomieszczeniu z boku poczekalni. Wydawało mu się, że minęły długie godziny, zanim drzwi się otworzyły i wszedł lekarz.
– Ryan, jak się masz, synu?
– Doktor Price? – Wstał i uścisnął dłoń starszego mężczyzny. Dorastał z jego dziećmi. – To pan operował Leigh? Co z nią? Co się stało?
Lekarz usiadł na jednym z krzeseł, a Ryan poszedł w ślad za nim.
– Mam do ciebie kilka pytań, młody człowieku, ale najpierw odpowiem na twoje. Z Leigh wszystko w porządku. Jej tętnica udowa została nieznacznie uszkodzona podczas wypadku, ale połączenie ucisku oraz jej własnych starań zapobiegło znaczącej utracie krwi. Z krążeniem już wszystko w porządku, więc noga jest uratowana.
– Powiedziano