John Scalzi

Upadające Imperium


Скачать книгу

rzecz biorąc, w chwili śmierci imperoksa Attavio IV Cardenia została nową władczynią. Realnie rzecz biorąc, nic nigdy nie jest takie proste.

      – Będziesz musiała oficjalnie ogłosić okres żałoby – powiedziała do niej Naffa Dolg w ramach swojego świeżo objętego urzędu.

      Ojciec zmarł przed zaledwie paroma chwilami. Ciało właśnie zabierano z jego sypialni – jej sypialni – przy pomocy noszy, na których wynoszono niemal wszystkich zmarłych imperoksów, mających dość szczęścia, by zakończyć żywot w domu. Cardenia widziała nosze stojące w jednym z innych pomieszczeń prywatnych apartamentów i pomyślała o makabrycznej stronie tego wszystkiego, uświadamiając sobie, że z dużym prawdopodobieństwem pewnego dnia również jej ciało zostanie na nich wyniesione. Tradycja miała swoje minusy.

      Cardenia zaśmiała się pod nosem.

      – Car? – odezwała się Naffa.

      – Mam niezdrowe przemyślenia – odparła.

      – Mogę dać ci kilka minut na osobności.

      – Ale tylko kilka?

      – Objęcie władzy przez nowego imperoksa to pracowity okres – powiedziała Naffa tak delikatnie, jak się dało.

      – Jak długo powinien trwać oficjalny czas żałoby?

      – Tradycyjnie jest to pięć standardowych dni.

      Cardenia skinęła głową.

      – Reszta Wspólnoty będzie mieć pięć dni. Sama sobie dam pięć minut.

      – Niedługo wrócę – powiedziała Naffa, wstając.

      – Nie – Cardenia potrząsnęła głową. – Zajmij mnie czymś, Naf.

      I Naffa ją zajmowała.

      Po pierwsze: oficjalne ogłoszenie żałoby. Cardenia ruszyła korytarzem do biura Gella Denga, osobistego sekretarza ojca (a teraz jej, chyba że zdecyduje inaczej). Miał on wydać oświadczenie w tej sprawie. Cardenia martwiła się, że będzie musiała podyktować coś brzmiącego formalnie i sucho, ale Deng miał już przygotowany komunikat, co w sumie nie powinno ją dziwić. W ciągu całych dziejów Wspólnoty przyszło i odeszło wielu imperoksów.

      Cardenia przeczytała tekst uświęcony czasem i tradycją. Stwierdziła, że jest napisany skostniałym i archaicznym językiem, ale psychicznie nie była w stanie zdobyć się na jego poprawianie. Tak więc skinęła zatwierdzająco głową i wzięła pióro, by podpisać dokument, ale wtedy się zawahała.

      – Co się stało, wasza wysokość? – zapytał Deng i do jakiejś części mózgu Cardenii dotarło, że to pierwszy raz, kiedy ktoś się do niej zwrócił w ten sposób.

      – Nie wiem, jak się podpisać – odparła nowa imperoks. – Nie wybrałam jeszcze swojego oficjalnego imienia.

      – Jeśli wasza wysokość woli, może na razie zatwierdzić dokument imperialną pieczęcią.

      – Tak, dziękuję.

      Deng wyjął pieczęć i wosk, który stopił, a następnie podał Cardenii, żeby opieczętowała oświadczenie. Tak też zrobiła, wyciskając na wosku herb rodu Wu z imperialną koroną nad nim. Jej koroną.

      Cardenia oddała pieczęć Dengowi i zauważyła, że sekretarz płacze.

      – Stało się – stwierdził. – Jesteś teraz imperoksem, wasza wysokość.

      – Jak długo służyłeś memu ojcu? – zapytała Cardenia.

      – Trzydzieści dziewięć lat – odparł Deng i wyglądał, jakby zaraz miał się załamać. Cardenia odruchowo wyciągnęła ręce i go przytuliła, ale po chwili się odsunęła.

      – Przepraszam – powiedziała. – Nie powinnam tego robić.

      – Jesteś imperoksem, pani. Możesz robić, co tylko chcesz.

      – Na przyszłość powstrzymuj mnie, proszę, od niestosownego spoufalania się – odezwała się Cardenia do Naffy, kiedy wyszły z biura sekretarza.

      – Myślałam, że to było słodkie – powiedziała przyjaciółka. – To biedny staruszek. Ten dzień nie jest dla niego łatwy.

      – Zmarł jego szef.

      – Tak, ale poza tym zakłada, że stracił pracę. Zazwyczaj na tym etapie kumple nowego imperoksa są zajęci sadowieniem się na stołkach zapewniających władzę. Jego stanowisko, przynajmniej nominalnie, zapewnia władzę.

      – Nie mam żadnych kumpli – stwierdziła Cardenia. – To znaczy z wyjątkiem ciebie.

      – Nie martw się. Znajdziesz masę ochotników.

      – Co tam mamy dalej?

      – Za pół godziny spotykasz się z komitetem wykonawczym.

      Cardenia zmarszczyła czoło zdziwiona.

      – Nie dotrzemy na Xi’an tak szybko.

      Komitet wykonawczy, tak jak niemal cały imperialny aparat państwowy, wykonywał swoje zadania w ogromnej stacji kosmicznej ponad Hubem.

      Na te słowa brew Naffy wygięła się w łuk.

      – Ty nie musisz się nigdzie wybierać – powiedziała. – Teraz jesteś imperoksem. Oni przyjdą do ciebie. Doktor Drinin kilka godzin temu poinformował ich, że twój ojciec umiera. Członkowie komitetu mieli nadzieję, że uda im się być przy tobie, aby ulżyć w cierpieniu, kiedy on już odejdzie. Tak przy okazji, to ich własne słowa.

      Cardenia wyobraziła sobie dziewięciu członków komitetu wykonawczego, sterczących nad łożem śmierci jej ojca i pozbawiających ich ostatnich, tak-intymnych-jak-to-tylko-możliwe-w-tych-okolicznościach chwil we dwoje. Stłumiła nieprzyjemne uczucie.

      – Muszę pamiętać, żeby im podziękować.

      Naffa znów uniosła jedną brew, ale nic na to nie odpowiedziała.

      – W tej chwili są w formalnej sali balowej – poinformowała Cardenię. – To po drugiej stronie budynku.

      – Dziękuję.

      – Nie ma sprawy. Co chciałabyś teraz zrobić?

      – Chyba powinnam się wysikać.

      Naffa skinęła głową i odprowadziła Cardenię do jej kompleksu pokoi.

      – Wrócę za piętnaście minut – powiedziała do szefowej.

      – Co zrobisz z tą chwilą wolnego czasu?

      – To samo co ty, tylko że w nieco mniej luksusowej toalecie.

      Na te słowa Cardenia się uśmiechnęła. Naffa odeszła.

      Kiedy Cardenia znalazła się w swoich komnatach, część jej mózgu odnotowała, że wszystko robi po raz pierwszy.

      „To pierwszy raz, kiedy jestem w tym pokoju jako imperoks. To pierwszy raz, kiedy biorę do ręki tablet jako imperoks. To pierwszy raz, kiedy weszłam do tej łazienki jako imperoks. To pierwszy raz, kiedy ściągam majtki jako imperoks. To pierwszy raz, kiedy siadem na klozecie jako imperoks. Aaaaa teraz pierwszy raz wysikałam się jako imperoks”.

      Mnóstwo pierwszych razów.

      – Powiedz mi coś na temat imperoks Grayland – powiedziała Cardenia do swojego tabletu, usiadłszy na sedesie.

      – Imperoks Grayland panowała od 220 do 223 roku ZW – odpowiedział jej tablet miłym głosem, wyświetlając wyszukiwaną stronę. Wspólnota liczyła lata od założenia imperium przez prorokinię-imperoks Rachelę I. Było to aroganckie, bowiem wówczas używano już świetnego kalendarza, wedle którego Wspólnota została założona w dwudziestym szóstym wieku. Cardenia podejrzewała