sytuacji. Już w marcu 1901 r. poseł japoński w Londynie, hr. Hayashi Tarasu, indagował Landstowne’a, czy Wielka Brytania byłaby skłonna udzielić poparcia cesarstwu w ewentualnym starciu z caratem. Hayashi powrócił do koncepcji zbliżenia w kwietniu i maju tego samego roku, ale wówczas Anglicy milczeli. W dalszych rokowaniach hr. Hayashi – chcąc rozproszyć obawy brytyjskie – oznajmił, że dopiero atak dwóch państw uruchamiałby sojusz. Takie warunki były dla Londynu bardzo ważne, oznaczały bowiem, że Brytyjczycy nie musieliby interweniować w przypadku konfliktu rosyjsko-japońskiego. Z kolei Japończyków w pełni zadowalało niedopuszczenie do tego, aby okręty rosyjskie mogły przejść przez Bosfor i Kanał Sueski, a nadto – korzystać z ważniejszych portów Imperium Brytyjskiego. Odmówili zarazem objęcia porozumieniem Indii, cieśniny Malakka i Syjamu.
Ostatecznie sojusz zawarto 30 stycznia 1902 r. Oba kraje miały współdziałać na Dalekim Wschodzie, przy czym Tokio uznało specjalne interesy Wielkiej Brytanii w Chinach, a Londyn zrewanżował się cesarstwu zaakceptowaniem interesów japońskich w Korei. Gdyby jedna ze stron znalazła się w konflikcie z mocarstwem trzecim, jej partner był zobligowany do zachowania neutralności. Strony porozumiały się także co do tego, że udzielenie wsparcia sojusznikowi mogłoby nastąpić dopiero wtedy, gdyby do działań włączyło się kolejne mocarstwo. W praktyce miało to oznaczać neutralność Wielkiej Brytanii w obliczu konfliktu rosyjsko-japońskiego. Londyn miał wystąpić na widownię dopiero wtedy, gdyby Petersburg uzyskał wsparcie Paryża. Ani w Tokio, ani w Londynie nie wiedziano, czy sojusz francusko-rosyjski ma jedynie ostrze antyniemieckie, czy też jest skierowany również przeciwko Wielkiej Brytanii. Nie wiedziano też, czy obejmuje wyłącznie Europę, czy także spory Dalekiego Wschodu. Jednym z elementów japońsko-brytyjskiego porozumienia był układ tajny, który zakładał, że każda ze stron udostępni sojusznikowi swoje bazy morskie, oraz że obie postarają się – najdłużej jak to tylko możliwe utrzymywać na Oceanie Spokojnym flotę przewyższającą siły jakiegokolwiek trzeciego mocarstwa.
Wojna japońsko-rosyjska
Na przełomie wieków, począwszy od traktatu Shimonoseki, Rosjanie intensywnie poszerzali w Chinach swoje panowanie. W 1896 r. uzyskali intratną koncesję na budowę linii kolejowej do Port Artur, w kolejnym roku zyskali znaczące wpływy w Korei, w 1898 r. – 25-letnią dzierżawę Półwyspu Liaotuńskiego, a w roku 1900 usadowili się w Mandżurii. Ten stan rzeczy poważnie zaniepokoił Tokio. W celu powstrzymania sprzecznej z jego interesami ekspansji Rosji Japończycy sięgnęli początkowo po środki dyplomatyczne. W Tokio rozważano ideę zawarcia szerszego porozumienia między Japonią, Rosją a Francją. W duchu tej koncepcji wyprawiono we wrześniu 1901 r. do Europy byłego premiera Itō Hirobumiego. W trzeciej dekadzie listopada tego roku dotarł on do Petersburga. Rosjanie zapewniali swojego rozmówcę, że nie dążą do podboju Korei. Starali się także przekonać Hirobumiego, że antyjapoński charakter kolei wschodniochińskiej to jedynie pozory. Ze swej strony sugerowali neutralizację Korei. Japonii oferowano sferę ekonomiczną (banki, handel, przemysł), domagając się w zamian gwarancji, że lądowe połączenie Port Artur z Władywostokiem nie zostanie przerwane. Porozumienia wówczas nie osiągnięto. W kwestii ekspansji w Chinach koła rządzące Rosją były podzielone. Ministrowie finansów hr. Siergiej Witte i spraw zagranicznych hr. Władimir N. Lamsdorff sugerowali utrzymywanie z Chinami poprawnych stosunków sprowadzających się do penetracji gospodarczej, jednak bez prób aneksji chińskiego terytorium. W duchu tej polityki 8 kwietnia 1902 r. Rosja i Chiny zawarły konwencję w sprawie Mandżurii. Rosjanie akceptowali to, że jest ona integralną częścią Państwa Środka. Następnie określono tempo wycofywania oddziałów rosyjskich w trzech półrocznych okresach. W zamian Chińczycy otrzymywali prawo wprowadzenia stosunkowo nielicznych własnych oddziałów wojskowych, nieodzownych do utrzymania wewnętrznego bezpieczeństwa. Wkrótce jednak nad Newą przeważył kurs awanturniczy, za sprawą oficera gwardii i spekulanta Aleksandra Bezobrazowa. Pozyskał on dla idei zagarnięcia Korei przez Rosję wpływowe kręgi dworskie i wojskowe. Koncepcję tę popierali m.in. ks. Aleksander Michajłowicz i cieszący się mocną pozycją minister spraw wewnętrznych Wiaczesław K. Plehwe. W 1903 r. utworzono w Rosji stanowisko namiestnika Dalekiego Wschodu. Objął je mający duże kompetencje adm. Jewgienij I. Aleksiejew. Utrzymywał on konsekwentnie, że Rosja zdecydowanie przeważała nad Japonią, a potężna flota Oceanu Spokojnego miała nie dopuścić do jakichkolwiek desantów przeciwnika. Tymczasem Tokio także upatrywało znaczących korzyści w wywołaniu wojny. Chciano wyrugować Rosjan z Mandżurii, Korei i północnych Chin. Zarazem głoszono pogląd, że czas pracuje na niekorzyść Japonii, dlatego też rychły konflikt wydawał się ze wszech miar wskazany. Sytuacja międzynarodowa sprzyjała Tokio. Sojusz z Londynem zapewniał Japonii neutralność Wielkiej Brytanii w wypadku konfliktu bilateralnego, asekurował na wypadek wmieszania się w konflikt trzeciego mocarstwa. Większości liczących się graczy wojna Japonii z Rosja pomogłaby w realizacji ich własnych celów. Anglosasi, zarówno Brytyjczycy, jak i Amerykanie, sądzili, że w ten sposób przyhamują, a przynajmniej przejściowo osłabią presję wywieraną przez Rosję na Chiny. Niemcy z kolei chcieli, po pierwsze, uwikłać Petersburg na Dalekim Wschodzie, aby bez przeszkód realizować własne zamysły wobec Turcji. Po drugie, zaangażowanie się Rosji w Azji osłabiało wydatnie antyniemiecką wymowę sojuszu francusko-rosyjskiego. Warto w tym kontekście zaznaczyć, że rola czynnika francuskiego była w genezie tego konfliktu ambiwalentna. Z polityczno-militarnego punktu widzenia polityka Petersburga była oczywiście niechętnie postrzegana przez Paryż, a dyplomacja francuska robiła wiele, by odwieść swego rosyjskiego partnera od nadmiernego angażowania się w Azji. Na płaszczyźnie finansowej natomiast to kapitał francuski wydatnie ułatwiał Rosjanom awanturniczą politykę w Mandżurii i Korei.
Udziały francuskie w Banku Rosyjsko-Chińskim sięgały 90%.
Strona japońska skrzętnie wyzyskiwała życzliwość Anglosasów, starannie przygotowując się za ich pieniądze do nadchodzącej rozgrywki. Z kolei Rosjanie wyraźnie lekceważyli przeciwnika. Minister Plehwe mówił wprost o hipotetycznym pozytywnym wpływie „małej kolonialnej wojenki” na sytuację w kraju. Formalne szacunki sił nie dawały zresztą Japonii większych szans na zwycięstwo. Pozory jednak – jak się miało wkrótce okazać – myliły. Armia rosyjska była oddalona od ulokowanego w europejskiej części Rosji zaplecza o ponad 7 tys. km. I to w sytuacji, gdy Kolej Transsyberyjska nie była jeszcze w pełni ukończona. Japończycy znajdowali się w o tyle korzystniejszej sytuacji, że teren przyszłych walk był oddalony od archipelagu o zaledwie kilkaset kilometrów. Co więcej, dla Rosji była to typowa wojna kolonialna, której prowadzeniem była zainteresowana tylko niewielka część czynników rządzących, podczas gdy dla Japonii wygrana miała stanowić przepustkę do elitarnego kręgu mocarstw.
W takich okolicznościach rok 1903 upłynął na bezowocnych rokowaniach bilateralnych o nowy podział stref wpływów. Zimą 1904 r. Tokio uznało, że nadszedł dogodny moment. Japonia zerwała stosunki dyplomatyczne z Petersburgiem 6 lutego, a dwa dni potem – bez formalnego wypowiedzenia wojny – adm. Tōgō Heihachirō ostrzelał flotę rosyjską stacjonującą na redzie w Port Artur. Zadane wówczas Rosjanom straty dały Japończykom jednoznaczną przewagę na morzu, tym znaczniejszą, że pozostałe siły morskie Rosjan tkwiły w zamarzniętym wówczas porcie we Władywostoku. W tym stanie rzeczy Tokio szybko i sprawnie przerzuciło na kontynent swoje siły lądowe. Oddziały rosyjskie stacjonowały natomiast w różnych garnizonach mandżurskich. W rezultacie Rosjanie doznali wielu znaczących klęsk: w sierpniu pod Liaoyangiem, w październiku – nad rzeką Sha He, w styczniu 1905 r. skapitulował Port Artur, na przełomie lutego i marca przegrano starcie pod Mukdenem. Tymczasem, w obliczu niepowodzeń na lądzie, w Petersburgu zrodziła się koncepcja przesunięcia na Daleki Wschód floty bałtyckiej, przerwania japońskich linii komunikacyjnych i odzyskania dzięki temu inicjatywy na lądzie. W październiku 1904 r. stacjonujące