odnieść wskutek upadku z drabiny. Dorsey Corcoran został najpierw brutalnie pobity, a potem odwieziony do szpitala, aby mógł tam umrzeć.
Spytany, czy lekarze zajmujący się Corcoranem mogli zaniedbać swoich obowiązków w związku z nieujawnieniem faktów związanych z pobiciem dziecka czy podaniem fałszywej przyczyny zgonu, Borton oznajmił: „Kiedy pan Macklin stanie przed sądem, będą musieli odpowiedzieć na kilka bardzo poważnych pytań”. Poproszony o opinię dotyczącą związku z tą sprawą niedawnego zaginięcia starszego brata Dorseya Corcorana, Edwarda, o którego zaginięciu donieśli przed czterema dniami Richard i Monica Macklin, szef Borton odpowiedział: „Wydaje mi się, że ta sprawa jest poważniejsza, niż z początku sądziliśmy”.
Wyjątek z „Derry News” z 25 czerwca 1958 (str. 2)
Henrietta Dumont, nauczycielka piątej klasy szkoły podstawowej w Derry, mieszczącej się przy Jackson Street, powiedziała, że Edward Corcoran, który zaginął przed blisko tygodniem, często przychodził do szkoły pokryty siniakami. Pani Dumont, która od końca drugiej wojny światowej uczyła w jednej z dwóch piątych klas szkoły podstawowej w Derry, powiedziała, że mały Corcoran jakieś trzy tygodnie przed swoim zniknięciem zjawił się w szkole pobity tak, że nie widział na oczy. „Kiedy spytałam go, co się stało, odparł, że ojciec sprał go za to, że nie chciał zjeść kolacji”.
Na pytanie, czemu nie doniosła o tak okrutnym pobiciu, pani Dumont odparła: „Nie po raz pierwszy w swojej karierze widziałam coś takiego. Na początku trafił mi się uczeń, którego ojciec nagminnie nadużywał kar cielesnych. Stosował je jako terapię wychowawczą. Próbowałam coś na to zaradzić. Zastępczyni dyrektora, którą była w owym czasie Gwendolyn Rayburn, poradziła, abym się w to nie mieszała. Powiedziała, że wtrącanie się nauczycieli w przypadki domniemanego znęcania się rodziców nad dziećmi odbija się zawsze na szkole poprzez podatki i Wydział Oświaty. Poszłam do dyrektora, a on powiedział mi, żebym o tym zapomniała albo dostanę naganę. Spytałam go, czy nagana w związku z taką sprawą mogłaby znaleźć się w moich aktach. Odpowiedział, że niekoniecznie. Zrozumiałam aluzję”. Na pytanie, czy w systemie szkolnym podstawówki w Derry coś się zmieniło, pani Dumont odpowiedziała: „A jak to się przedstawia w świetle obecnych wydarzeń? Najprawdopodobniej gdyby nie to, że z końcem tego roku szkolnego przechodzę na emeryturę, nie doszłoby do tej rozmowy”.
Pani Dumont dodaje poza tym: „Odkąd się o tym dowiedziałam, każdego wieczoru padałam na kolana i modliłam się, żeby Eddie Corcoran zdobył się wreszcie na odwagę i uciekł od tego potwora, swojego ojczyma. Modlę się, aby teraz, kiedy pisze się w gazetach o aresztowaniu Macklina, chłopiec powrócił do domu”.
W krótkim wywiadzie telefonicznym Monica Macklin gorąco zaprzecza oskarżeniom pani Dumont. „Rick nigdy nie pobił Eddiego ani Dorseya. Mówię to teraz, a kiedy umrę, by stanąć przed tronem Najwyższego Sędziego, spojrzę mu w oczy i powtórzę dokładnie to samo, słowo w słowo”.
Wyjątek z „Derry News” z 28 czerwca 1958 (str. 2)
Miejscowa nauczycielka przedszkola, która nie chce ujawniać swojej tożsamości, powiedziała wczoraj reporterowi „Derry News”, że mały Dorsey Corcoran niecały tydzień przed swoją śmiercią w domniemanym wypadku w garażu przyszedł do przedszkola (w którym zajęcia odbywały się dwa razy w tygodniu) z silnie wywichniętym prawym kciukiem i trzema palcami prawej ręki. „Ręka bolała go tak bardzo, że nie mógł wziąć kredki, aby pokolorować obrazek – powiedziała nauczycielka. – Palce miał napuchnięte jak parówki. Kiedy spytałam Dorseya, co się stało, odrzekł, że jego ojciec (ojczym, Richard P. Macklin) wykręcił mu palce, bo przeszedł po podłodze, którą matka dopiero co umyła i nawoskowała. »Tatuś musiał mnie zbić, bo jestem zły«, powiedział. Kiedy patrzyłam na te jego biedne napuchnięte palce, chciało mi się płakać. Ten chłopiec chciał tak jak reszta dzieci pokolorować swój obrazek, więc dałam mu aspirynę i pozwoliłam dokończyć pracę, podczas gdy reszcie dzieci czytałam w tym czasie bajkę. Uwielbiał kolorować rysunki, plakaty Pana Pracusia były jego ulubionymi, tak się cieszę, że mogłam dać mu tego dnia choć odrobinę szczęścia. Kiedy umarł, nie przyszło mi na myśl, że mogło to być coś innego aniżeli nieszczęśliwy wypadek. Chyba w pierwszej chwili pomyślałam o upadku, bo on nadal miał trudności z chwytaniem czegokolwiek tą ręką. Po prostu nie mogłam uwierzyć, że dorosły potrafiłby zrobić coś równie potwornego małemu dziecku. Teraz już wiem, że się myliłam. Życzyłabym sobie, aby było inaczej”.
Starszy brat Dorseya Corcorana, Edward, lat 10, nadal nie został odnaleziony. Richard Macklin, znajdujący się obecnie w jednej z cel więzienia hrabstwa w Derry, w dalszym ciągu zaprzecza, że miał jakikolwiek związek ze śmiercią swojego młodszego pasierba i zaginięciem starszego.
Wyjątek z „Derry News” z 30 czerwca 1958 (str. 5)
Źródło donosi o alibi nie do podważenia.
Wyjątek z „Derry News” z 6 lipca 1958 (str. 1)
Edward Corcoran nadal uważany za zaginionego.
Wyjątek z „Derry News” z 24 lipca 1958 (str. 1)
Podczas kolejnej dramatycznej odsłony w toczącym się w Sądzie Okręgowym procesie Richarda Macklina oskarżony o zabójstwo swego pasierba Dorseya Corcorana Macklin załamał się pod wpływem krzyżowego ognia pytań prokuratora hrabstwa Bradleya Whitsuna i przyznał się do śmiertelnego pobicia swego pasierba młotkiem. Po dokonaniu zbrodni zakopał młotek na dalekim krańcu należącego do żony ogródka warzywnego, a następnie odwiózł chłopca na pogotowie.
Zgromadzeni w sali sądowej oszołomieni i milczący słuchali, jak płaczący Macklin, który uprzednio przyznał się, że bił swoich pasierbów „od czasu do czasu, i jeżeli już, to tylko dla ich dobra”, opowiadał przebieg całego zdarzenia. „Nie wiem, co mnie naszło. Zobaczyłem, jak ponownie włazi na tę drabinę i schwyciłem młotek z półki, a potem zacząłem go nim okładać. Nie chciałem go zabić. Bóg mi świadkiem, że nie chciałem”.
„Czy powiedział coś do pana, zanim stracił przytomność?”, spytał Whitson.
„Powiedział: »tato, przestań, przepraszam, kocham cię«”, odrzekł Macklin.
„Przestał pan?”.
„W końcu tak”, odparł Macklin. A potem zaczął tak histerycznie szlochać, że sędzia Erhardt Moulton zarządził odroczenie rozprawy.
Wyjątek z „Derry News” z 18 września 1958 (str. 16)
Jego ojczym, odsiadujący wyrok od dwóch do dziesięciu lat w Shawshank za zamordowanie czteroletniego Dorseya, w dalszym ciągu twierdzi, że nie ma pojęcia, gdzie przebywa Edward Corcoran. Jego matka, która wniosła o rozwód z Richardem P. Macklinem, mówi, że jej (niebawem były) mąż kłamie. Czy rzeczywiście?
„Ja tak nie uważam – mówi ojciec Ashley O’Brian, który obsługuje katolickich więźniów w Shawshank. Macklin wkrótce po znalezieniu się w więzieniu zaczął praktykować religię katolicką i ojciec O’Brian spędził z nim sporo czasu. – On naprawdę szczerze żałuje tego, co zrobił”, twierdzi ojciec O’Brian, dodając, że kiedy pierwszy raz zapytał go, czemu chciał zostać katolikiem, Macklin odpowiedział: „Słyszałem,