raczej spadkowy), to jednak partia posiadała wysoką zdolność koalicyjną, tak z prawicą, jak i z SPD. Dlatego współuczestniczyła w 14 gabinetach republikańskich, a aż 8 razy jej członkowie sprawowali funkcję kanclerza145.
C. Carl Schmitt a Zentrum
Carl Schmitt z legitymizmem nigdy nie sympatyzował, a charakterystycznej dlań sakralnej argumentacji nie podzielał, preferując Zentrum. Czynił tak, mimo że politycy tej partii „nie byli reakcjonistami, nie byli monarchistami i nie byli zwolennikami dyktatury w rozumieniu Donoso Cortésa”146. Oddzielało go od chrześcijańskich demokratów kilka fundamentalnych kwestii, choć w pierwszej połowie lat 20. XX w. chyba nie zdawano sobie jeszcze sprawy z tych wszystkich różnic:
1) Parlamentaryzm. Schmitt nie był zwolennikiem parlamentaryzmu i konstytucji weimarskiej. W środowisku partii Zentrum stanowił jej zdecydowanie najbardziej prawicowe skrzydło, bowiem niepochlebnie wypowiadał się o liberalizmie politycznym i o demokracji parlamentarnej147.
2) Kwestia suwerenności ludu. O ile teoretycy chadeccy wskazywali, że lud jest jedynie nośnikiem idei państwa i władzy, gdy jej treść wypełnia dyktowane przez Boga prawo naturalne, to Schmitt lud uważał nie za nośnik Bożej idei, lecz za rzeczywistego suwerena państwa. Prawnik był przeciwnikiem parlamentaryzmu i systemu partyjnego, ale nie demokracji pojętej jako pochodzenie władzy od ludu. Gdy w Zentrum nie tolerowano idei wszechwładzy ludu i państwa sformułowanej przez Jeana Jacquesa Rousseau (oznaczającej także wszechwładzę aksjologiczną suwerennego narodu148) – mimo że partia stała na gruncie demokracji parlamentarnej – to Schmitt tę opinię podzielał, zaprzeczając całej katolickiej nauce społecznej, szczególnie zaś wizji dobrej republiki Leona XIII149.
3) Korporacjonizm. Z głoszonym przez niemieckich chrześcijańskich demokratów korporacjonizmem nic go nie łączyło. W interesującym nas okresie Carl Schmitt uznawał nowożytne prawa subiektywne jednostki w życiu gospodarczym150.
4) Prawo natury. Najskrajniejsza różnica między Schmittem a Zentrum dotyczyła prawa natury. Schmitt odrzucał katolickie pojęcie prawa naturalnego, stanowiące podstawę doktryny politycznej Zentrum, ale w interesującym nas okresie nie zdawano sobie z tego ostatniego faktu sprawy. Pierwsza jego praca, gdzie prawo natury zostaje odrzucone, to znana nam już rozprawa habilitacyjna o Wartości państwa i znaczeniu jednostki. O ile dziś rozprawa ta jest zdecydowanie odczytywana jako negacja prawa natury, o tyle w latach 20. prawnik zmylił swoich czytelników, którzy uznawali go za jus–naturalistę. Stało się tak dlatego, że katolicy zwrócili w niej uwagę na następujący cytat:
Prawo nie pochodzi od państwa, ale państwo jest definiowane przez prawo. Państwo nie jest źródłem prawa, ale prawo jest źródłem państwa. Najpierw jest prawo, a dopiero potem państwo151.
Wypowiedź tę (błędnie) katoliccy czytelnicy i recenzenci książki odnotowali z wielką aprobatą, jako zawoalowaną (ze względu na wymogi akademickie) afirmację koncepcji prawa naturalnego poprzedzającego powstanie państwa i ograniczającego jego ustawodawstwo152. Jakkolwiek Schmitt nie napisał tutaj nic o katolickim prawie natury, to jego chadeckim czytelnikom wydawało się oczywiste, że o nie właśnie mu chodzi, szczególnie że wspominał także o oczyszczeniu prawa naturalnego z naturalizmu (Naturrecht ohne Naturalismus)153, gdy w środowisku katolickim naturalizm kojarzono z ateizmem i świeckością. Także jego krytyka pozytywizmu prawniczego sugerowała, że myśli o restauracji prawa naturalnego154. Niebagatelne znaczenie miał także jego zachwyt nad prawem kanonicznym i papieską nieomylnością w rozprawie habilitacyjnej.
Wnikliwsze badania współczesne – do których wskazówek udzielił nam sam Schmitt, krytykując w późniejszych swoich tekstach prawo naturalne – dowodzą, że interpretacja katolickich recenzentów i katolickich czytelników była błędna. Manfred Dahlheimer trafnie pisze, że w Wartości państwa i znaczeniu jednostki prawo kanoniczne i katolicka eklezjologia zostały potraktowane instrumentalnie:
Nauka katolicka została tutaj użyta jako przykład znakomitej klarowności metodologicznej w nauce prawa. Może ten przykład wzbudzić w czytelniku wrażenie, że praca została uformowana przez katolicką dogmatykę, gdy w rzeczywistości chodzi wyłącznie o wzorzec prawniczej klarowności. Kościół katolicki służy jako materiał poglądowy dla organizacji państwa. Gdy Schmitt pozytywistycznej nauce o państwie przeciwstawia wizję JEDNEJ prawdy i JEDNEJ władzy najwyższej, mając przed oczami nieomylnego papieża jako przykład prawniczej klarowności, to chodzi tutaj jedynie o jego sympatię dla zasady osobistego podejmowania decyzji. Położył wtenczas fundamenty pod swoją teorię z 1923 roku, że katolicyzm rzymski to idealna forma polityczna, służąca jako organizacyjny model państwa. (…) Szacunek Schmitta dla Kościoła katolickiego to szacunek analityczny teoretyka prawa. Podobny zachwyt nad metodą katolickiej nauki prawa może zgłosić niekatolik lub ateista155.
Skoro tyle dzieliło Carla Schmitta od partii Zentrum, to dlaczego z nią sympatyzował i współpracował?
W naszym przekonaniu chodziło wyłącznie o solidarność wyznaniową. Legitymizm był mu mentalnie obcy, nie rozumiał jego problemów i idei, socjalizmu jeszcze bardziej, a niemiecka prawica autorytarna była protestancka i niechętnie patrzyła na katolików. Zresztą z nią też nic go nie łączyło. W 1914 roku nie podzielał jej wojennego nacjonalistycznego entuzjazmu. Do Francji miał wiele sentymentów kulturowych, a do Rosji z powodu prawosławia swojej serbskiej żony, którą zresztą poślubił w 1916 roku, czyli gdy Niemcy i Serbia formalnie pozostawały w stanie wojny (choć nie mając wspólnej granicy faktycznie nie walczyły ze sobą)156. Był wojnie niechętny i w prywatnych zapiskach wyrażał otwarcie swoje antypruskie i antymilitarystyczne nastawienie157. Zapewne z radością przyjął informację, że powołany do wojska trafi do oddziałów tyłowych w Monachium. Brak doświadczenia frontowego tworzy w nim mentalność odmienną od prawicy weimarskiej, konstytuowanej przez weteranów z okopów. Będąc pozbawionym tego traumatycznego doświadczenia, nie rozumiał idei i nastawienia rewolucyjnych konserwatystów, marzących o nacjonalistycznej rewolucji i zdruzgotaniu weimarskiego liberalizmu158. Obce były mu, jakże chętnie rysowane przez pangermanów i volkistów, mity o starożytnych Germanach i ich rzekomych cnotach, znanych z tekstu Tacyta. Gdy weimarska prawica kipiała nacjonalizmem, Schmitt w liście do jednego z przyjaciół samookreślał się w 1922 roku jako Nadreńczyk i odcinał się od prusactwa159. Jest nacjonalistą wyłącznie w kontekście krytyki traktatu pokojowego w Wersalu, ale i tutaj uwidacznia się to, dowodzi Joseph Bendersky, dopiero od 1923 roku, czyli od francuskiej okupacji Zagłębia Ruhry. Ta dotknęła go osobiście, gdyż widział ją z bliska, będąc wtenczas profesorem na uniwersytecie w Bonn. Potraktował ją jako brutalną napaść, mającą na celu wymuszenie od Niemiec rzekomo niesłusznych reparacji wojennych160.
Z powyższego opisu wynika konstatacja końcowa, że Schmitt obracał się wokół partii Zentrum, gdyż nie miał innego środowiska politycznego do wyboru. Jego sympatia do tej partii