Praca zbiorowa

Lektury w klasie I (zbiór)


Скачать книгу

      Na wyspach Bergamutach

na_wyspach.tif

      Na wyspach Bergamutach

      Podobno jest kot w butach,

      Widziano także osła,

      Którego mrówka niosła,

      Jest kura samograjka

      Znosząca złote jajka,

      Na dębach rosną jabłka

      W gronostajowych czapkach,

      Jest i wieloryb stary,

      Co nosi okulary,

      Uczone są łososie

      W pomidorowym sosie

      I tresowane szczury

      Na szczycie szklanej góry,

      Jest słoń z trąbami dwiema

      I tylko... wysp tych nie ma.

obrazek.jpg

      Kaczka-dziwaczka

dziwaczka.tif

      Nad rzeczką opodal krzaczka

      Mieszkała kaczka-dziwaczka,

      Lecz zamiast trzymać się rzeczki,

      Robiła piesze wycieczki.

      Raz poszła więc do fryzjera:

      – Poproszę o kilo sera!

      Tuż obok była apteka:

      – Poproszę mleka pięć deka.

      Z apteki poszła do praczki

      Kupować pocztowe znaczki.

      Gryzły się kaczki okropnie:

      – A niech tę kaczkę gęś kopnie!

      Znosiła jaja na twardo

      I miała czubek z kokardą,

      A przy tym, na przekór kaczkom,

      Czesała się wykałaczką.

      Kupiła raz maczku paczkę,

      By pisać list drobnym maczkiem.

      Zjadając tasiemkę starą,

      Mówiła, że to makaron,

      A gdy połknęła dwa złote,

      Mówiła, że odda potem.

      Martwiły się inne kaczki:

      – Co będzie z takiej dziwaczki?

      Aż wreszcie znalazł się kupiec:

      – Na obiad można ją upiec!

      Pan kucharz kaczkę starannie

      Piekł jak należy w brytfannie,

      Lecz zdębiał, obiad podając,

      Bo z kaczki zrobił się zając,

      W dodatku cały w buraczkach.

      Taka to była dziwaczka!

obrazek.jpg

      Pali się!

pali_sie.psd

      Leciała mucha z Łodzi do Zgierza,

      Po drodze patrzy: strażacka wieża,

      Na wieży strażak zasnął i chrapie,

      W dole pod wieżą gapią się gapie.

      Mucha strażaka ugryzła srodze,

      Podskoczył strażak na jednej nodze,

      Spogląda – gapie w dole zebrali się,

      Wkoło rozejrzał się – o, rety! Pali się!

      Pożar widoczny, tak jak na dłoni!

      Złapał za sznurek, na alarm dzwoni:

      – Pożar, panowie! Wstawać, panowie!

      Dom się zapalił na Julianowie!

      Z łóżek strażacy szybko zerwali się –

      Pali się!

      Pali się!!

      Pali się!!!

      Pali się!!!!

      Fryzjer zobaczył łunę z oddali:

      – Co to się pali? Gdzie to się pali?

      Na Sienkiewicza? Na Kołłątaja?

      Czy też w alei Pierwszego Maja?

      Może spółdzielnia? Może piekarnia?

      Łuna już całe niebo ogarnia.

      Wstali strażacy, szybko ubrali się.

      Pali się!

      Pali się!!

      Pali się!!!

      Pali się!!!!

      Wyszli na balkon sędzia z sędziną,

      Doktor, choć mocno spał pod pierzyną,

      Wybiegł i patrzy z poważną miną.

      Z okna wychylił głowę mierniczy,

      A już profesor z przeciwka krzyczy:

      – Obywatele! Wiadra przynieście!

      Wszyscy na rynek! Pali się w mieście,

      Dom cały w ogniu, zaraz zawali się!

      Pali się!

      Pali się!!

      Pali się!!!

      Pali się!!!!

      Biegną już ludzie z szybkością wielką:

      Więc nauczyciel z nauczycielką,

      Fryzjer, sekretarz, telegrafista,

      No i milicjant, rzecz oczywista.

      Straż jest gotowa w ciągu minuty.

      Konia prowadzą – koń nie podkuty!

      Trzeba zawołać szybko kowala,

      Pożar na dobre już się rozpala!

      Prędzej! Gdzie kowal?! To nie zabawka!

      Dawać sikawkę! Gdzie jest sikawka?!

      Z pompą zepsutą niełatwa sprawa.

      Woda do beczki! Beczka dziurawa!

      Trudno, to każdej beczce się zdarza.

      Który tam?! Prędzej, dawać bednarza!

      Zbierać siekiery, haki i liny!

      Pali się w mieście już od godziny!

      Pali się!

      Pali się!!

      Pali się!!!

      Pali się!!!!

      Wreszcie strażacy szybko zebrali się,

      Beczkę zatkali drewnianym czopem,

      Jadą już, jadą, pędzą galopem.

      Przez