Paweł Maurycy Sobczak

Polscy pisarze wobec faszyzmu


Скачать книгу

bowiem odpowiadała im pod względem ideologicznym, natomiast włoski ekspansjonizm i imperializm – w przeciwieństwie do niemieckiego – nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla suwerenności Polski. Sądzę również, że usilnie przekonując czytelników o niezależności poczynań Duce i jego odporności wobec nacisków Hitlera, środowiska narodowe pośrednio broniły swojej własnej ideowej autonomii (Antoni Słonimski nazywał antysemityzm młodonarodowy „pożałowania godnym plagiatem” wzorców niemieckich)372. Warto jeszcze zaznaczyć, że Nowaczyński wniósł w wianie na łamy tygodnika charakterystyczny, ekspresywny styl oraz nacechowane słownictwo („żydy”, „żydłaki”, „żydowski cancer”, „pasożydy”, „semicka inwazja”)373. Przyznać jednak trzeba, że niektórzy z dotychczasowych współpracowników „Prosto z mostu” wcale nowemu nabytkowi nie ustępowali. Szczególną kreatywnością leksykalną połączoną z zamiłowaniem do – charakterystycznej dla języka propagandy Trzeciej Rzeszy – leksyki biologicznej wykazywał się Karol Zbyszewski, w jego Ryżowej szczotce Żydzi jawią się jako „parszywcy”, „pasożyty”, „robactwo”, „pluskwy” („Jeśli się nie chce być żywcem zjedzonym przez pluskwy, trzeba je rozgniatać!”374). Felietonista nie gardził również „prozaicznymi” określeniami typu „żydłaczysko”, „żydłak”, a także „żydolub”, „żydoliz”375 (dwa ostatnie określały pisarzy wspomagających finansowo emigrantów z Niemiec)376.

      Kolejne lata istnienia pisma przynosiły radykalizację poglądów w nim wyrażanych, aczkolwiek już w roku 1935 nie brakowało tekstów zapowiadających ewolucję pisma. Znamienny jest choćby artykuł Stanisława Piaseckiego Myśli o prawie377, przynoszący pochwałę „nienowoczesności” krwawej rozprawy Hitlera z opozycją wewnętrzną, czyli „nocy długich noży”. Redaktor „Prosto z mostu” podkreśla wprawdzie, iż zbrodnia ta „nie mieści się w naszym klimacie duchowym”, chwali jednak Führera za „otwartość i jawność” zamordowania przywódców SA. Hitler „najcięższą odpowiedzialność […]: odpowiedzialność za cudzą śmierć” wziął na siebie, nie szukał paragrafów, które można zastosować, aby pozbyć się przeciwników politycznych. Piasecki najwyraźniej obraca występek w cnotę, podkreśla heroizm czynu wodza Trzeciej Rzeszy: „Trzeba być do głębi duszy przekonanym o słuszności swego postępowania, o konieczności czynu dla idei, w którą się wierzy, aby tyle odpowiedzialności wziąć na siebie”. Po przeczytaniu tych wynurzeń można zadumać się nad prostoduszną łatwowiernością Antoniego Słonimskiego, który rok wcześniej przekonany był, iż narodowcy nie będą już więcej „bajdurzyć o tej wielkiej jedności, tężyźnie i czystości aryjskiej szlachetnych Germanów”378. Dla redaktora Piaseckiego wydarzenia „nocy długich noży” stały się okazją do wysławiania „wodzostwa” Adolfa Hitlera379. Tego typu enuncjacje nie stanowiły wyjątku (warto przywołać pseudoawangardowy wiersz Konstantego Dobrzyńskiego o niedwuznacznym przesłaniu: „jeden cios w zęby!” oraz „Dosyć słów!/ dzisiaj/ są/ pięści!!”380), jednak nie dominowały jeszcze wówczas w „Prosto z mostu”. Z czasem tę dominację uzyskiwały, bowiem z łamów tygodnika stopniowo znikały nazwiska autorów dystansujących się wobec agresywnej retoryki nacjonalistycznej. Współpracę z „Prosto z mostu” zerwali Jerzy Andrzejewski, Karol Irzykowski, Zofia Kossak-Szczucka oraz Bolesław Miciński. Autor Podróży do piekieł381 słał z Francji pełne oburzenia listy, skierowane przeciwko tym, którzy uzasadniali antyżydowskie rozruchy, powołując się na naukę świętego Tomasza z Akwinu382. Z kolei Kazimiera Iłłakowiczówna, do niedawna publikująca swe wiersze w „Prosto z mostu”, na łamach „Głosu Porannego” ciepło wspominała „swoich przyjaciół Żydów”383.

      Wizerunek faszyzmu prezentowany na łamach tygodnika był złożony. Już w pierwszych kilkunastu miesiącach jego istnienia teksty wyrażające dystans i nieufność względem ideologii i praktyki politycznej Hitlera i Mussoliniego (pisane zazwyczaj – choć nie zawsze – przez współpracowników pisma: Józefa Kisielewskiego, Wojciecha Wasiutyńskiego czy Aleksandra Świętochowskiego) sąsiadowały z utrzymanymi w odmiennym tonie artykułami Alfreda Łaszowskiego, Karola Zbyszewskiego czy Stanisława Piaseckiego (Myśli o prawie z 1935 roku). Wydaje się, że ten rozdźwięk związany mógł być z nieusuwalną, wewnętrzną antynomią integralnego nacjonalizmu, którą wskazywał niegdyś – w kontekście polityki endeckiej – Jan Emil Skiwski („Nacjonalizm konsekwentny ideowo musi popierać wrogów swego narodu, a konsekwentny praktycznie musi ich zwalczać”384). Nie sposób mówić o pełnej akceptacji faszyzmu na łamach „Prosto z mostu”, aprobaty publicystów tygodnika nigdy nie zyskało antychrześcijańskie absolutyzowanie narodu oraz sprzeczny z nauką katolicką biologiczny rasizm385 (sprzeciw wobec rasowej doktryny nazizmu najpełniej wyrażały kilkuczęściowe studia Wasiutyńskiego i Stanisława Żejmisa), zrozumiałe obawy budziły także despotyczne, ekspansjonistyczne i imperialistyczne zamiary Trzeciej Rzeszy. Z drugiej jednak strony – na całkowite odrzucenie ideologii faszystowskiej środowisko to się nie zdobyło. Niekiedy jednak dystansowało się wobec niej, pragnąc podkreślić przewagę polskiej ideologii narodowej, która w duchu katolicyzmu godzi przebudowę państwa z wolnością jednostki.

      [Faszyzm włoski] nie umiał pogodzić konieczności wprowadzenia ładu z zachowaniem wolności jednostki, będącej podstawą jej twórczości. Faszyzm, będący zwolennikiem wszechmocy państwa, nie jest w stanie zapewnić człowiekowi tyle swobody, ile mu potrzeba do tego, by tworzył. […] Po tej samej drodze, co faszyzm, poszedł socjalizm narodowy w Niemczech, popełniając te same błędy, polegające na niezrozumieniu tej wielkiej prawdy, że bez swobody jednostki nie ma twórczości, i że najlepiej wyćwiczone stado baranów nowego życia nie stworzy […]. My pierwsi w dalekiej jeszcze przeszłości potrafiliśmy wytworzyć wolną jednostkę w narodowym państwie386.

      Gdybym miał pokusić się o przedstawienie zwięzłej formuły wyrażającej stosunek środowiska „Pzm” do faszyzmu, byłoby to chyba „niewolne od nieufności życzliwe zainteresowanie”, przejawiające się bardzo często w tekstach podejmujących problematykę żydowską. Ideologia faszystowska, a ściślej jej wyselekcjonowane i zreinterpretowane elementy, mogły być uznane za cenną zdobycz, umożliwiającą przybliżenie się do upragnionego „renesansu narodowego”. Ambitnym ideałem było udoskonalenie faszyzmu, stworzenie wersji ulepszonej, rodzimej, zakorzenionej w katolicyzmie i promieniującej na całą Europę Środkową (dlatego też środowiska młodonarodowe określić wypada mianem „faszyzujących”, nie zaś „faszystowskich”). Wyrażana w niektórych tekstach sympatia do polityki Hitlera nie zmieniała bowiem – zgodnego z tradycją myśli politycznej Narodowej Demokracji – zasadniczego przekonania o wrogości Niemiec i Polski. Stanowisko to było konsekwencją ostatecznego uznania polityki nazistów za

      przejaw tego samego imperializmu niemieckiego, który kazał margrafowi Geronowi najeżdżać w X wieku zachodnich Słowian połabskich i ziemie Mieszka I, który wiódł cesarza Henryka V w XII w. pod Głogów, a zawiódł go na Psie Pole, który Krzyżakom kazał urządzać rzeź ludności Gdańska, a doprowadził ich do Grunwaldu, który królom pruskim kazał rozdzierać Polskę